m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:1230.34 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:54:01
Średnia prędkość:22.78 km/h
Maksymalna prędkość:52.08 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:42.43 km i 1h 51m
Więcej statystyk
  • DST 60.89km
  • Czas 02:35
  • VAVG 23.57km/h
  • VMAX 42.61km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Dolic

Niedziela, 29 sierpnia 2010 • dodano: 29.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-Kluczewo-Kurcewo-Strzebielewo-Kolin-Morzyca-Dolice-Bralęcin-Rzeplino-Krępcewo-Witkowo-STARGARD
Kategoria wycieczka


  • DST 7.99km
  • Czas 00:23
  • VAVG 20.84km/h
  • VMAX 35.83km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stargard komunikacyjnie

Sobota, 28 sierpnia 2010 • dodano: 28.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 23.45km
  • Czas 01:07
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 39.38km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin komunikacyjnie

Piątek, 27 sierpnia 2010 • dodano: 28.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-PKP-Szczecin(SzPC-port-Dąbie)-PKP-STARGARD
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 33.94km
  • Czas 01:29
  • VAVG 22.88km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin komunikacyjnie

Czwartek, 26 sierpnia 2010 • dodano: 28.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-Grzędzice-PKP-Szczecin(dworzec-port-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo)-PKP-STARGARD
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 32.98km
  • Czas 01:27
  • VAVG 22.74km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin komunikacyjnie

Środa, 25 sierpnia 2010 • dodano: 28.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-PKP-Szczecin(SzPC-port-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo)-STARGARD
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 52.24km
  • Czas 02:24
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin komunikacyjnie

Wtorek, 24 sierpnia 2010 • dodano: 24.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-Grzędzice-PKP-Szczecin(dworzec-port-Zdroje-Nad Rudzianką)-Kołowo-Dobropole Gryfińskie-Kołbacz-Nieznań-Bielkowo-Jęczydół-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD

Puszcza Bukowa-Droga Górska © michuss


Maszt RTV na Lisicy © michuss


Kołowo-widok na południe © michuss


Rezerwat Przyrody Osetno w Puszczy Bukowej © michuss


Żniwa pod Kołbaczem © michuss
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 17.26km
  • Czas 00:52
  • VAVG 19.92km/h
  • VMAX 30.33km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin komunikacyjnie

Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 • dodano: 24.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-PKP-Szczecin(SzPC-port-dworzec)-PKP-STARGARD

Delikatny "rozjazd" po wczorajszym.
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 200.44km
  • Czas 08:57
  • VAVG 22.40km/h
  • VMAX 52.08km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moryń

Niedziela, 22 sierpnia 2010 • dodano: 22.08.2010 | Komentarze 8

STARGARD-Lipnik-Kunowo-Koszewo-Wierzbno-Grędziec-Okunica-Pyrzyce-Tetyń-Maruszewo-Rów-Trzcińsko Zdrój-Gogolice-Narost-Witnica-Moryń-Mętno-Chojna-Grzybno-Swobnica-Piaseczno-Tetyń-Pyrzyce-Okunica-Grędziec-Wierzbno-Koszewo-Skalin-Kluczewo-STARGARD



Ten wyjazd planowałem od dość dawna. Znalazł się na „priorytetowej” liście po wizycie w Moryniu zaliczonej w trakcie jednodniowego wypadu na Woodstock w zeszłym roku. Wówczas był tam jakiś festyn (Dni Morynia czy coś w ten deseń), było sporo ludzi i nie wszystko dało się dokładnie obejrzeć. Było, nie było miasto jawiło mi się jako niezwykle klimatyczne, pełne zabytków, a do tego urokliwie położone nad krystalicznie czystym jeziorem Morzycko, słowem-jedno z ciekawszych miejsc w Zachodniopomorskiem, a może nawet w Polsce.

Problemem w przypadku zamieszkiwania w Stargardzie jest odległość, jeżeli chcemy tego samego dnia dojechać tam i wrócić. Co prawda rok temu, we wrześniu bawiłem w tych stronach, dojeżdżając pociągiem do Chojny, a potem robiąc sobie wycieczkę do Świecia Odrzańskiego (Schwedt), ale jednak chciałem udowodnić sobie, że taki jednodniowy wyjazd nad Morzycko jest do zrealizowania.

Tak się złożyło, że z pewnym wyprzedzeniem wiedziałem, że całą niedzielę będę miał „dla siebie” i postanowiłem to wykorzystać. Sprawdziwszy prognozę na ICM odrzuciłem dwa inne pomysły (Barlinek i Trzebiatów) i dokładnie o 7.25 ruszyłem w drogę ze Stargardu.

Od początku założyłem sobie tempo spacerowe, nie miałem ochoty się szarpać, dlatego spokojnie skierowałem się „dziesiątką” w stronę Lipnika, a stamtąd, przez pola i, wyasfaltowany dla kontrastu, odcinek przy wiadukcie nad obwodnicą stargardzką do Kunowa. Tempo tutaj znacznie spadło, a to za sprawą dużej ilości błota, a ja rozkładając ciężar zabranych rzeczy równomiernie założyłem dwie sakwy, co nie ułatwiało dynamicznego przedzierania przez błoto.

Od Skalina klasyczna, znana na pamięć trasa nadmiedwiańska, którą jadę aż do Grędźca, gdzie wbijam się na wojewódzką drogę łączącą Stargard z Pyrzycami.

Poranek nad Miedwiem © michuss


Ptasi nocleg w Wierzbnie © michuss


Pora jest wczesna, więc ruchu nie ma za dużego i bezproblemowo ląduję w Pyrzycach, około 8:50, co obrazuje słabizm mojego dzisiejszego tempa. Zatrzymuję się w „swoim” miejscu, tj. na murku przy ulicy wylotowej w kierunku na Banie. Zjadam pierwszego banana, spijam trochę wody i ruszam dalej. W przeciwieństwie do mojej ostatniej wycieczki tędy dzisiaj nie jadę do Bani, tylko odbijam w lewo, zgodnie z drogowskazem „Kozielice”. Mijam teraz rozległe pola, na których trwają akurat żniwa, choć akurat w momencie przejazdu jest przerwa da się to zauważyć po licznych maszynach rolniczych oczekujących na „zatrudnienie”. Wieś Kozielice zostaje z prawej strony, nie dane więc mi było bliżej się z nią zapoznać, a jest chyba całkiem spora, poza tym „słynie” w okolicy z prywatnego liceum, którego ulotki zauważyłem na słupach w okolicach Swobnicy w drodze powrotnej. Za Kozielicami przecina się wiadukt z nowowybudowaną trójką, akurat na tym odcinku jeszcze nieprzejezdną, ale widać, że wszystkie roboty są zakończone i otwarcie to pewnie kwestia najbliszych kilku tygodni, jeżeli nie dni. Na wiadukcie zatrzymuję się ponownie i podziwiam rozległą panoramę na północ, na horyzoncie majaczą pasma wzniesień Puszczy Bukowej. Próby odnalezienia charakterystycznej szpicy nadajnika w Kołowie się nie podejmuję, okulary na razie za słabe, aczkolwiek po zmorku z pewnoscią można by zauważyć jego mrugające oświetlenie;) Widać natomiast kominy Dolnej Odry.

Nowa "trójka" pod Kozielicami © michuss


Po postoju droga sprowadza mnie z wiaduktu i wiedzie w las. To pierwszy taki odcinek w dniu dzisiejszym i, dodaję od razu, jeden z nielicznych. Cieszy mnie to, ponieważ upał zaczyna już nieco doskwierać, mimo że pora jest wczesna. Dodatkowo jedzie się lekko z góry i tak nie wieje, więc człek od razu czuje się raźniej. W lesie przejeżdżam obok leśniczówki Przydarłów, by w końcu z niego wyjechać wpadając od razu do miejscowości Trzebórz (to chyba jakieś przeciwieństwo podtrzebiatowskiego Trzebusza?). Znów droga zaczyna prowadzić przez pola, więc trzeba znosić skwar i, co gorsza, całkiem niezły „wmordewind” (celowo tak dobrałem trasę wycieczki, żeby w tamtą stronę jechać pod wiatr, a wracać z wiatrem). W końcu dojeżdżam do Tetynia. Tutaj muszę wzmóc swą czujność, ponieważ planuję dokonać skrótu, a jak to z nimi bywa-każdy wie. Moja mapa twierdzi, że za wioską, zaraz za przejazdem kolejowym jest boczna droga do miejscowości Maruszewo, dalej szara, cienka wstęga, którą da się dojechać do wojewódzkiej drogi Banie-Rów (fajna zbitka nazw BTW). Mało tego- „szara” przecina tą „żółtą” i dalej prowadzi aż do Góralic, gdzie łączy się z krajową „dwudziestką szóstką”, skąd już tylko rzut beretem do Trzcińska. Taki skrót bardzo mi odpowiadał, bo nie zależało mi na nadkładaniu kilometrów przy tak długiej drodze, poza tym pozwalał on ominąć „czerwoną” drogę, na którą skazany byłbym pomiędzy Rowem a Trzcińskiem Zdrojem.

"Skrót" pod Maruszewem © michuss


Jednak prozaiczna rzeczywistość często weryfikuje nasze zamierzenia;) W Maruszewie kończy się asfalt i dalej zaczyna droga ze śladów dwóch kół ciągnika. Jadę nią jakieś pół kilometra, może kilometr, gimnastykując się nieco, bo pełno nań dziur i błotnistych kałuż, aż w końcu docieram do miejsca, w którym człowiek sam sobie wmawia: „spokojnie, to jeszcze droga”, mimo, że wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że droga już się skończyła. Skapitulowałem w momencie, gdy „droga” wprowadziła mnie prosto w rozległe bagno. Zdjęcia nie zrobiłem, bo się wnerwiłem i zacząłem zastanawiać ile to km muszę nadłożyć wracając. Na szczęście okazało się, że nie było ich tak wiele. Dlatego zapewne rezygnuję z pierwotnego zamiaru cofnięcia się do asfaltówki Tetyń-Piaseczno, skąd mógłbym, też asfaltem, dotrzeć do Rowu i decyduję się na sprawdzenie alternatywnej „gruntówki”, która odgałęziała się od tej wybranej przeze mnie na wstępie i sprawiała wrażenie dojazdu do posesji. Istotnie-była ona drogą dojazdową do posesji, ale dalej wiodła wzdłuż płotu w podtetyński, dziki las. Dzielnie więc brnąłem przez głębokie błoto, co zostało wynagrodzone dotarciem do drogi wyłożonej betonowymi płytami. I tym traktem docieram w końcu do upragnionej drogi Banie-Rów, postanawiając jednocześnie nie eksperymentować więcej ze skrótami, co oznacza obranie kierunku Rów, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Ruch całkiem spory, wyprzedza mnie sporo aut, ale nie jest tak źle jak na szlakach prowadzących nad morze. Po drodze robię jeszcze postój „fizjologiczny” przy skrzyżowaniu z drogą do Dłuska Gryfińskiego, a potem pod wiatr do Rowu i z bocznym wiatrem „dwudziestką szóstką” do Trzcińska Zdroju. I właśnie ta droga była chyba dzisiaj największym zaskoczeniem, bo mimo czerwonego koloru na odcinku 9 km minęły mnie „góra” 3 samochody.

W Trzcińsku oglądam opuszczony dworzec i zaliczam „honorową” rundę po centrum. Zdjęcia wychodzą tak sobie, bo wziąłem tylko „stałkę” 50 mm, w związku z czym ciężko coś sensownie wykadrować jak nie ma za wiele miejsca. Tym niemniej coś tam fotografuję, podziwiam sympatyczny ratusz, natomiast w osłupienie wprawia mnie nawierzchnia na terenie całej starówki-jest nią mianowicie... polbruk. Nie wiem co tam było wcześniej, może faktycznie nie wygodne „kocie łby”, ale teraz wygląda to bardziej jak osiedlowy parking, a nie reprezentacyjny punkt, było, nie było, turystycznej miejscowości.

Trzcińsko Zdrój © michuss


Trzcińsko Zdrój © michuss


Plan na dalsze km wygląda tak, że chcę dojechać do Gogolic, skąd wiedzie „skrótowy” szlak do Narostu, a dalej przez Witnicę do celu mojej dzisiejszej wycieczki. Znalezienie trasy do Gogolic nie jest trudne, bo odgałęzia się na wysokości zjazdu z krajówki na stare miasto i jest wzrowo oznakowana. Jazda jednak idzie mniej wzorowo, bo wiatr daje się mocno we znaki. Poza tym jest już południe i skwar leje się z nieba niemiłosierny. A droga, akurat tutaj, jak na złość, wiedzie przez odkryte pola, nie widać ani jednego drzewa przydrożnego. Dodatkowo, żeby było ciekawiej jest też długa, bardzo długa prosta uwieńczona solidnym podjazdem. Trochę dopada mnie tu kryzys, ale banan i woda sprawę poprawiają. Po 5 km od Trzcińska docieram wreszcie do Gogolic, gdzie na końcu wioski znajduje się skrzyżowanie w kształcie litery T, oznakowane drogowskazem: w lewo Chełm Górny a w prawo Narost. Jak już wspominałem obieram ten drugi kierunek, delektując się jazdą po nienajlepszej urody bruku. Za słowa opisu niech wystarczy fakt, że prędkość oscylowała w granicach 5-8 km/h, droga w większej części składała się z podjazdu, na szczęście była zadrzewiona, w ramach bonusa na pewnym odcinku znacznie podmyta, ale udało się nie zamoczyć nóg. I tak przez około 5 km.

Droga Narost-Gogolice © michuss


Droga Narost-Gogolice © michuss


Droga Narost-Gogolice © michuss


Droga Narost-Gogolice © michuss


Od Narostu już ekspresowo do Witnicy (po drodze skrzyżowanie Witnica/Warnica), kończąc jednocześnie odcinek wybitnie pod wiatr-teraz powinno już wiać w najgorszym razie z boku.

W Witnicy ucinam sobie pogawędkę ze sklepowym-poruszane tematy: żniwa i krzyż;) Potem już szybkie 7 km w pełnym słońcu i prawie jestem w Moryniu. Prawie, bo tuż przed miasteczkiem zostaję zatrzymany przez defekt sakwy, który, prawdę powiedziawszy, nie był dla mnie szczególnym zaskoczeniem. Otóż urwał się metalowy hak, służący do zamocowania do zaczepu w dolnej części bagżnika. Na szczęście niedawno zamówiłem nowe linki elastyczne do przytrzymywania, więc problem elimnuję za ich pomocą, co kilkaset metrów zatrzymując się i poprawiając ich położenie aż do osiągnięcia optymalnego rozwiązania.

Dodatkową atrakcją na wjeździe do Morynia (a już wjazd sam w sobie jest atrakcyjny sprowadzając najpierw ostro w dół, prawie nad brzeg jeziora Morzycko, a potem wspinając się ostro pod górę) jest alarm chłopaków z miejscowej OSP, którzy mijają mnie jadąc na sygnale do akcji-już nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem starą, strażacką tatrę „z dziobem” i leciwego stara w pełnym biegu.

W Moryniu trochę się szwendam, zjadam conieco, wypijam i zaczynam się zastanawiać nad dalszym losem wycieczki. Ponieważ upał zbyt mocno daje mi się we znaki i źle go znoszę weryfikuję pierwotne zamierzenia i decyduję się odpuścić sobie Cedynię i Schwedt. Postanawiam od razu pojechać do Chojny i dalej, przez Swobnicę do Tatynia, skąd tak samo jak przyjechałem, przez Pyrzyce, Koszewo do Stargardu.

Moryń © michuss


Moryń © michuss


Moryń © michuss


Moryń © michuss


Moryń © michuss


Za Moryniem dostaję wreszcie upragniony wiatr w plecy. Podziwiam ciekawe formy wzniesień po lewej stronie drogi (w kierunku Odry) i wysokie pasmo w okolicy, jak przypuszczam, Krajnika. Trasa na dużym odcinku biegnie z góry. Praktycznie aż do Mętna, gdzie należy pojechać w prawo. Tutaj zaczyna się też podjazd, ale niezbyt wymagający. Po wyjechaniu na jego szczyt wpadam na „płaskowyż”, z którego widzę już majaczącą w oddali charakterystyczną wieżę kościoła w Chojnie (jedna z najwyższych za Zachodnim Pomorzu), ciągle odbudowywanego ze zniszczeń wojennych (dach położono zaledwie kilka lat temu). Na tym „płaskowyżu” znajduje się też dawne radzickie lotnisko, z którego Chojna „słynęła” w kraju. Dzisiaj ten teren jest w jakiś sposób zagospodarowany, bo przy prowadzącej do niego drodze znajduje się masa szyldów reklamowych różnych firm.

Chojna © michuss


W Chojnie dopada mnie drugi kryzys, który „trzyma” dłuższą chwilę. Głównie dlatego, że wyjazd jest ostro pod górę, a przy tym trochę się kluczy, żeby go znaleźć. No i oczywiście standard, żadnego drzewa przy drodze. Kawałek za Chojną robi się niewesoło, bo zaczynam się nienajlepiej czuć-pobolewa mnie głowa. Czym prędzej staję więc w cieniu, spijam prawie wszystko co mam i zjadam banana, zaprawiając otwartymi w Moryniu ciastkami zbożowymi z czekoladą. Poza tym chwilę później, w Grzybnie zatrzymuję się przy sklepie, robiąc dłuższy, prawie 20 minutowy postój. Trochę robi mi się nieswojo jak pomyślę ile km jeszcze przede mną. Sytuację trochę poprawia zajście słońca za chmury, które są zwistunem nadciągającego frontu. Od teraz jedzie się przyjemniej, mimo tego, że słońce co jakiś czas i tak przedziera się, i praży.

W Swobnicy drugi raz dzisiaj zmylam drogę, tj. przeoczam zjazd. Około kilometra dalej orientuję się, że powinienem skręcić w prawo, w drogę oznakowaną „Dłusko Gryfińskie”, bo oprócz tego, że prowadzi właśnie tam, to da się nią też dojechać do Piaseczna. Cieszę się, że pojechałem właśnie tędy, a nie przez Banie, po droga miała wyjątkowy klimacik, trochę podobny do tego z trasy Kozy-Ciemnik, ale chyba nie aż tak fajny. Asfalt trochę dziurawy i sporo pod górę, ale i tak zostawia w głowie fajne wspomnienie.

W Piasecznie należy przejechać kawałek (około 1 km) w kierunku Rowu i odbić w lewo na Tatynię. Krótko mówiąc wjeżdżam na drogę, którą jechałbym, gdybym nie wybrał skrótu przez Maruszewo, o którym pisałem wyżej.

Od Tatyni trasa już znana. Niesamowicie pcha mnie wiatr, szczególnie na odcinku od Kozielic do krzyżówki na drodze Banie-Pyrzyce. Gnam na złamanie karku, podciągając nieco średnią, która dzisiaj wygląda fatalnie. Od Pyrzyc umykam ciemnej chmurze, która zwiastuje deszcz. Jadę, jak już wspominałem wzdłuż Miedwia, dopiero w Wierzchlądzie odbijając na Skalin i dalej, na Kluczewo, skąd kręcąc się trochę po mieście dojeżdżam do domu.

Udało się-200 km (z mikroskopijnym haczykiem-fakt) zrobione, pierwszy raz od czterech lat, po raz czwarty w życiu.
Kategoria >200 km, wycieczka


  • DST 63.02km
  • Czas 02:42
  • VAVG 23.34km/h
  • VMAX 42.22km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Dolic

Sobota, 21 sierpnia 2010 • dodano: 22.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-Kluczewo-Kurcewo-Strzebielewo-Kolin-Morzyca-Dolice-Bralęcin-Rzeplino-Krępcewo-Witkowo-STARGARD

Najpierw "sprawy" w Stargardzie, a potem wieczorny wypad do Dolic. Po drodze obserwuję prace przy żniwach-idzie im to pełną parą, szczególnie na "latyfundiach" witkowskiej Agrofirmy.

Poza tym lustruję nieznaną drogę Dolice-Bralęcin (nader symaptyczna) i testuję nowo zakupioną lampę Sigma Pava.

Strzyżno-żniwa © michuss


Strzyżno © michuss
Kategoria wycieczka


  • DST 39.08km
  • Czas 01:40
  • VAVG 23.45km/h
  • VMAX 37.92km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin komunikacyjnie

Piątek, 20 sierpnia 2010 • dodano: 22.08.2010 | Komentarze 0

STARGARD-Grzędzice-PKP-Szczecin(Zdroje-port-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo)-PKP-STARGARD
Kategoria komunikacyjnie