m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1004.79 km (w terenie 78.50 km; 7.81%)
Czas w ruchu:45:43
Średnia prędkość:21.98 km/h
Maksymalna prędkość:49.46 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:52.88 km i 2h 24m
Więcej statystyk
  • DST 6.23km
  • Czas 00:17
  • VAVG 21.99km/h
  • VMAX 31.34km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stargard komunikacyjnie

Wtorek, 27 sierpnia 2013 • dodano: 27.08.2013 | Komentarze 1

Do tesco po, zjadanego przeze mnie ostatnio w ilościach wprost niebotycznych, arbuza. ;)
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 29.34km
  • Czas 01:11
  • VAVG 24.79km/h
  • VMAX 37.36km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poczernin

Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 • dodano: 26.08.2013 | Komentarze 0

STARGARD-Żarowo-Lubowo-Poczernin-Smogolice-Żarowo-Grzędzice-STARGARD

MAPA

Do tesco okrężną drogą przez Poczernin, końcówka w ciemnościach (ale oczywiście z lampkami).

Swoją drogą myślałem, że ten wyjazd zapewni przekroczenie 1000 km w sierpniu. A jednak... ;)
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 24.64km
  • Teren 4.70km
  • Czas 01:23
  • VAVG 17.81km/h
  • VMAX 33.79km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miedwie (z Igą)

Sobota, 24 sierpnia 2013 • dodano: 24.08.2013 | Komentarze 3

STARGARD-Grzędzice-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD

MAPA

Bardzo powoli i wycieczkowo: osiołek, plac zabaw, jezioro, lody.

Kategoria wycieczka, z Igą


  • DST 61.63km
  • Czas 02:56
  • VAVG 21.01km/h
  • VMAX 36.66km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dobropole Gryfińskie (z Trendixem)

Czwartek, 22 sierpnia 2013 • dodano: 22.08.2013 | Komentarze 4

STARGARD-Zieleniewo-Morzyczyn-Kobylanka-Szczecin(Płonia-Śmierdnica)-Sosnówko-Dobropole Gryfińskie-Stare Czarnowo-Kołbacz-Bielkowo-Kobylanka-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-STARGARD

MAPA

Wyjazd wymyśliłem wczoraj, gdy rozminęliśmy się z Wojtkiem (Trendixem) w drodze nad Miedwie. Mało brakowało, a przez dodatkowe obowiązki w pracy musiałbym zostać dłużej i wycieczka nie doszłaby do skutku. Na szczęście udało się sytuację opanować i o 20.30 spotkaliśmy się na rondzie 15. Południk.

Droga mijała nam spokojnie, na rozmowach. Po dotarciu do Płoni postanowiliśmy udać się do Kołbacza, ale przez Dobropole i Czarnowo, bo na starej trójce był duży ruch ciężarówek. Uważam, że decyzja była słuszna, bo podjazd (a potem zjazd) wąskimi asfaltówkami po ciemku w świetle lamp rowerowych to niesamowicie klimatyczna sprawa. :)

Postoje w sumie trzy: jeden w Płoni, jeden na skrzyżowaniu kołbackim i ostatni, najdłuższy w dwóch miejscach nad Miedwiem. Zajazdu i oczekiwania Wojtka na mnie, gdy robiłem zakupy w tesco nie liczę. ;)

Dzięki Wojtek za świetny wspólny wypad!



Kategoria wycieczka


  • DST 24.59km
  • Czas 01:03
  • VAVG 23.42km/h
  • VMAX 32.93km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miedwie

Środa, 21 sierpnia 2013 • dodano: 21.08.2013 | Komentarze 2

STARGARD-Żarowo-Grzędzice-Zieleniewo-promenada nad Miedwiem-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD

MAPA

Wieczorem, szybki wypad nad Miedwie lekko okrężną drogą. Wyjazd dopiero po 22.


  • DST 48.38km
  • Teren 0.30km
  • Czas 02:02
  • VAVG 23.79km/h
  • VMAX 34.08km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koszewo

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 7

STARGARD-Giżynek-Golczewo-Cargotec-Warnice-Dębica-Koszewo-Kunowo-Zieleniewo-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-STARGARD

Mapa nie uwzględnia popołudniowego wypadu do Stargardu.

MAPA

Dziś krótko. Najpierw nad Miedwie pomoczyć nogi, ale na około, przez dawne lotnisko i Koszewo. A później na pyszny obiad w stargardzkiej pierogarni Izdebka, którą niniejszym polecam. :)





Kategoria wycieczka


  • DST 91.74km
  • Teren 0.20km
  • Czas 03:51
  • VAVG 23.83km/h
  • VMAX 44.41km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jasne Błonia przez Sowno

Niedziela, 18 sierpnia 2013 • dodano: 18.08.2013 | Komentarze 5

STARGARD-Żarowo-Smogolice-Sowno-Szczecin(Wielgowo-Dąbie-Śródmieście-Słoneczne-Kijewo-Płonia)-Kobylanka-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-STARGARD

MAPA

Wczoraj planowałem podróż pierwszą osobówką do Drawskiego Młyna (pierwsza stacja za Krzyżem), ale rano obudziłem się dość późno i odpuściłem sobie.

W zamian pojechałem przysiąść na ławeczce na Jasnych Błoniach. Drogą okrężną. Przez Sowno i betonówkę.

Mocno wiało, z zachodu i południowego zachodu. Ciepło. Między Płonią a Kobylanką krótki, orzeźwiający deszcz.



Kategoria wycieczka


  • DST 58.96km
  • Teren 8.60km
  • Czas 02:23
  • VAVG 24.74km/h
  • VMAX 36.66km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przemocze przez Darż

Sobota, 17 sierpnia 2013 • dodano: 17.08.2013 | Komentarze 3

STARGARD-Klępino-Małkocin-Storkówko-Łęczyca-Parlino-Darż-Rożnowo-Przemocze-Sowno-Reptowo-Motaniec-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD

MAPA



Kategoria wycieczka


  • DST 104.04km
  • Teren 2.60km
  • Czas 04:23
  • VAVG 23.74km/h
  • VMAX 49.01km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jasne Błonia + Miedwie

Czwartek, 15 sierpnia 2013 • dodano: 15.08.2013 | Komentarze 7

STARGARD-Zieleniewo-promenada nad Miedwiem-Morzyczyn-Kobylanka-Szczecin(Płonia-Kijewo-Dąbie-Śródmieście-Słoneczne-Kijewo-Płonia)-Kobylanka-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-Stargard-Lipnik-Kunowo-Wierzchląd-Skalin-Golczewo-Giżynek-STARGARD

Mapa nie uwzględnia wieczornej przejażdżki nad Miedwie.

MAPA

Postanowiłem zrobić sobie wypadzik do Szczecina: po pierwsze, by zobaczyć na żywo skoki o tyczce, bo w sumie nie miałem jeszcze okazji, po drugie, by skosztować reklamowanej na fb lemoniady o smaku melonowym sprzedawanej w ramach SATUROWERU na Jasnych Błoniach.

Droga spokojna, bez historii. No, może na wysokości węzła Kijewo zwrócił moją uwagę mega-korek w kierunku nad morze, a to dlatego, że przy odległej o jakieś 10 km Rzęśnicy doszło do zderzenia dwóch samochodów.

Napój melonowy bardzo smaczny, ale dość drogi. Nic to – spróbować można. Po wypiciu i oddaniu butelki ruszam w kierunku Placu Lotników, gdzie pod okiem Colleoniego odbywał się konkurs skoków o tyczce. Miał zacząć się o 13, ja byłem 10 po i trwała rozgrzewka. Zrobiłem więc kilka zdjęć i ruszyłem coś zjeść.

Niestety, nie dane było mi dojechać bezproblemowo. Na DDRce pod Trasą Zamkową (łącznik pomiędzy stromym zjazdem, którym można dotrzeć na Most Długi a wjazdem na Trasę Zamkową) miałem... upadek. Ze strony Podzamcza wyjeżdżała sobie starsza pani, nazwijmy ją, z racji sposobu prowadzenia pojazdu, „Surykatka”. Jako, że spostrzegłem, że głową kręci na wszystkie strony, ale zdaje się nic nie widzieć zdecydowałem przepuścić ją na przejeździe rowerowym. Wolno toczyłem się przed siebie, bo Surykatka w swoim surykatkowozie po postacią rozklekotanej corolli zdawała się niespiesznie, acz zdecydowanie kierować w stronę wyjazdu z parkingu. Niestety. Może kątem oka dostrzegła zbliżającą się moją postać, może coś innego ją zaniepokoiło, w każdym razie stanęła na samym środku przejazdu. I oto mam jakieś 0,5 m do drzwi samochodu, niewielką prędkość, a w obliczu tego, że popełniłem olbrzymi błąd uprzednio nie wypinając się z pedałów sytuacja zdaje się przybierać bardzo niekorzystny obrót. Ułamek sekundy później z wielkim hukiem grzmotnąłem z całej siły prawym bokiem (ze szczególnym uwzględnieniem łokcia i kolana) o glebę. Surykatka oczywiście (całkiem rozsądnie zresztą) natychmiast ewakuuje się z miejsca zdarzenia. Ja sprawdzam czy jestem cały – musiało to wyglądać nieciekawie, bo widzę w pewnym oddaleniu ludzi, którzy przypatrują się czy zdołam się podnieść. Na szczęście wszystko jest ok, choć mam świadomość, że urazy powstałe przy takich „zdarzeniach” lubią ujawniać się po czasie... Póki co jedyna strata to podarty w dwóch miejscach plecak.

Jak dla mnie najbardziej ponurym akcentem tej historii jest fakt, że jadący za mną rowerzysta, którego chwilę wcześniej wyprzedziłem na Placu Żołnierza nawet nie zwolnił, nie zapytał czy wszystko ok, minął mnie jak gdyby nigdy nic. Nie, żebym czuł potrzebę, by ktoś się nade mną rozczulał czy roztkliwiał, po prostu nie kumam tego za cholerę, wydawało mi się, że w takiej sytuacji naturalne jest chociaż zwykłe „jesteś cały? wszystko ok?”. Sam nieraz zadawałem takie pytania, no ale jak widać bywa różnie. Nie wiem – może za wiele wymagam? ;)

Dalej fota przygotowań do budowy wiaduktu SST na Hangarowej, żarcie w BK na Prawobrzeżu i prosto do Stargardu.

Wieczorem nabieram ochoty na kąpiel w Miedwiu, a nie robiłem tego od... kilku lat (moczenia nóg, takiego choćby jak dziś, podczas powrotu, nie liczę). :) Wstyd, czas to zmienić, więc jadę, oczywiście rowerem, na polecaną przez Trendixa, a i znaną mi plażę w okolicy Wierzchlądu. Cóż... Kilka lat temu było tu przyjemniej – ograniczyłem się do zanurzenia, przepłynięcia parunastu metrów i wyjściu z wody. Potykanie się o puszki, butelki, worki nie należy jednak do przyjemności. ;)

Powrót nieco okrężną drogą. W domu jestem po godzinie 20.







Kategoria wycieczka


  • DST 153.24km
  • Teren 1.20km
  • Czas 06:26
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 43.99km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wałcz przez Drawieński P. N.

Środa, 14 sierpnia 2013 • dodano: 14.08.2013 | Komentarze 3

STARGARD-Witkowo-Krępcewo-Rzeplino-Piasecznik-Choszczno-Drawno-Chomętowo-Sitnica-Głusko-Stare Osieczno-Szczuczarz-Człopa-Tuczno-Rutwica-Strączno-WAŁCZ-(PKP)-STARGARD

MAPA

Ostrzyłem sobie zęby na wyprawę do Wałcza lub Piły z zaliczeniem Drawieńskiego Parku Narodowego od dawna. Jako, że właśnie mam urlop, pogoda zdawała się sprzyjać (szczególnie wiatr) postanowiłem zrobić to dzisiaj.

Wystartowałem dość wcześnie, bo piętnaście po siódmej. Na drogę zapakowałem sobie 3 bułki z kremem czekoladowym, wziąłem litr wody na dobry początek.

Do Witkowa wyjeżdżam ze Stargardu skrótem między ulicami Spokojną a Broniewskiego, głównie żeby darować sobie nieprzyjemności związane z pokonywaniem rozgrzebanego skrzyżowania przy wiadukcie. Potem przejeżdżam między blokami os. Pyrzyckiego i wiaduktem nad S-10 docieram do Witkowa, mijając jeszcze kontrolę trzeźwości kierowców.

Między Witkowami (tak się chyba to pisze?) wiedzie dość wygodna DDRka. Potem jakość nawierzchni dramatycznie spada. Między Witkowem a Rzeplinem na większej części trasy droga jest w stanie wołającym o pomstę do nieba. Na szczęście widoki wokół wynagradzają wszelkie niedogodności.

Do Choszczna przybywam około półtorej godziny po wyjeździe ze Stargardu. Zatrzymuję się tu przy żabce, gdzie zamierzałem kupić pół litra mleka do tej bułki z kremem, ale, że nie było zwykłego zadowalam się smakowym.



Podczas postoju odczuwam jak mocno wieje z zachodu. Nie martwi mnie to w ogóle, bo wiatr ma mi dziś pomagać.

Droga do Drawna dość nudna i monotonna, wiele długich prostych, mam wrażenie, że dość dużo z góry. Dość szybko minął mi ten odcinek.





W Drawnie krótkie rozejrzenie się po miasteczku. Tutaj siedzibę ma dyrekcja Drawieńskiego Parku Narodowego. Oglądam kościół z lekko przechyloną wieżą, fontannę symbolizującą dwa ptaki, tablicę nad jeziorem z mapą D.P.N. oraz, na koniec, budynek dworca kolejowego i samą stację, na którą od kwietnia 1996 r. nie przybył żaden pociąg pasażerski (a wcześniej było nawet bezpośrednie połączenie z Warszawą).







Miejscowość opuszczam drogą prowadzącą na południe, kierując się na Dobiegniew. Nie dojeżdżam jednak do niego, bowiem na rozwidleniu za miejscowością Jaźwiny, tuż przed przysiółkiem Bogdanka wybieram kierunek Stare Osieczno.



Droga teoretycznie monotonna, bo cały czas wąsko i przez las, mi jednak to bardzo odpowiada. Do Starego Osieczna mijam dwie wsie – bardzo małą Sitnicę oraz Głusko, w którym znajduje się interesujący, zabytkowy dwór, obecnie siedziba nadleśnictwa Głusko. Widać, że miejscowość ma potencjał turystyczny, stoją samochody na blachach z głębi Polski, tu i ówdzie „majaczą” przyczepy z kajakami (takich pojazdów mijałem dzisiaj zresztą kilka na tym odcinku).







Zaraz za wsią robię sobie kolejny postój na bułkę – zatrzymuję się dokładnie na moście nad Drawą. Chwilę później docieram do Starego Osieczna i skrzyżowania z drogą krajową 22, którą miałem przejechać około 15 km i nieco się tego obawiałem. Jak się okazało – niepotrzebnie. Odcinek do Człopy minął mi szybko, bez niebezpiecznych sytuacji – może dlatego, że limit nieszczęścia dla tego fragmentu trasy został już przez kogoś wyczerpany (po drodze mijałem niegroźnie wyglądający wypadek). Jedyną wadą był kiepski stan nawierzchni, czyli dość głębokie ubytki asfaltu akurat w okolicy pobocza, czyli uciążliwe dla rowerzystów. Aha, w samym St. Osiecznie kupuję sobie jeszcze wodę na dalszą drogę, a zaraz za tą miejscowością wjeżdżam na chwilę na teren województwa wielkopolskiego.



Człopę mijam w pełnym biegu (i to dosłownie – wjazd wiedzie ze stromej góry), potem mozolnie wspinając się na DW 177, która doprowadzi mnie (też bardzo długimi, leśnymi prostymi) do Tuczna.







W samym Tucznie znajduje się interesujący kościół oraz zamek, w którym od lat swoją siedzibę ma dom pracy twórczej SARPu. Niestety, oba obiekty są trudne do sfotografowania obiektywem, który mam ze sobą, poprzestaję więc jedynie na obejrzeniu.

Z miasta wydostaję się drogą odbijającą od DW 177 w okolicy dworca kolejowego, położonego w dość dużym oddaleniu od zabudowań (za to tuż obok niego znajduje się fabryka słodyczy Mauxion). Korzystając z okazji zajeżdżam rzucić okiem na rozkład jazdy, by upewnić się czy pociągi, które brałem uwagę przy powrocie na pewno jeżdżą. Okazuje się, że tak, choć, jak to zwykle bywa, sprawa nie jest taka oczywista, bo na tym samym rozkładzie jazdy są dwie daty jego obowiązywania. :D



Do Wałcza zmierzam przez Zdbowo. Tutaj upewniam się u miejscowego czy jadę dobrze, ponieważ mapa pokazuje mi trochę inny przebieg drogi. Ale po konsultacji wszystko jest ok. Od Tuczna towarzyszą mi za plecami ciemne chmury zwiastujące deszcz.



Zaraz za Zdbowem, a przed Mącznem zaczyna z nich padać. W końcu w Rutwicy leje już całkiem nieźle. Decyduję się zajechać na peron, by przeczekać ulewę, chociaż niebo w całości zaciągnięte nie rokuje nadziei na poprawę pogody. Szczęśliwie jednak, po kilku minutach spędzonych we wiacie widzę przejaśniające się na zachodzie niebo. Ruszam, gdy tylko przestaje padać, dzięki czemu uświniłem sobie cały rower na mokrych asfaltach.



Przed samym Wałczem staję jeszcze w sklepie w Strącznie. W sumie ciężko było go znaleźć, mieści się w jakiejś niewielkiej przybudówce do domu mieszkalnego, ale jest mleko i rogaliki z nadzieniem, czyli to na co mam ochotę. Właścicielka spogląda na mnie bardzo nieufnie – pewnie dlatego, że ogląda akurat któryś z seriali o detektywach (tych polskich, na polsacie chyba ;) ). Gdy proszę o karton mleka zdziwienie osiąga apogeum – nie wiem ilu przede mną było tam facetów, którzy miast piwkiem raczyli się mlekiem, ale pewnie nie jest to oszałamiająca liczba. ;)

Do Wałcza chyba najmniej przyjemnym odcinkiem dzisiejszej trasy – znów DK 22, tyle, że po deszczu, dość ślisko, a ruch jakby większy.



Zaraz za granicami miasta zatrzymuję się przy wojennym cmentarzu tych, którzy polegli tu w 1945 (liczby porażają).





Potem, jako że znam nieco Wałcz z przejazdów samochodem, kieruję się prosto na dworzec po bilet, wypatrując barów/kebabów, gdzie można by zatrzymać się na coś do zjedzenia. Jednak, gdy docieram na stację przecieram oczy ze zdumienia – okazuje się, ze na peronie są ludzie czekający na pociąg, którego nawet nie uwzględniałem w planach powrotowych. I tak czystym, klimatyzowanym „smerfem” o 15.11 opuszczam Wałcz, by po niecałych dwóch godzinach zameldować się w Stargardzie (gdy wchodziłem do domu mijały równe 2 godziny od wizyty na cmentarzu). To się nazywa mieć farta! :)

Kategoria wycieczka