m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2011

Dystans całkowity:83.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:04:08
Średnia prędkość:20.09 km/h
Maksymalna prędkość:35.18 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:41.52 km i 2h 04m
Więcej statystyk
  • DST 52.70km
  • Czas 02:44
  • VAVG 19.28km/h
  • VMAX 35.18km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warnice

Niedziela, 13 lutego 2011 • dodano: 13.02.2011 | Komentarze 4

STARGARD-Kunowo-Wierzchląd-Koszewo-Dębica-Warnice-Golczewo-Skalin-Kunowo-STARGARD



Korzystając ze wspaniałej pogody-słońce, ale mroźno-postanowiłem zrobić sobie mały wypad, połączony z zaliczeniem asfaltówki Koszewo-Warnice, której nie miałem jeszcze okazji nawiedzić.

Ze Stargardu dobrą, ale nudną jak flaki z olejem drogą rowerową kieruję się w stronę Zieleniewa. Dalej, podobnie jak w czwartkowy wieczór, w stronę Kunowa po dziurach. Dzisiaj niedziela, więc mam okazję przekonać się, że kościół w Kunowie „działa”. Zawsze wydawał mi się opuszczony, ale dzisiaj widziałem kunowian udających się doń na nabożeństwo.

Fragment drogi, który w czwartek był mokry dzisiaj jest zamarznięty-omijam na wszelki wypadek chodnikiem, bo na „glebę” ochoty nie mam.

W Wierzchlądzie zajeżdżam nad Miedwie-zgodnie z tym co mówią stargardzkie media poziom wody w jeziorze jest najwyższy od 300 lat. Wczoraj odwiedziłem promenadę, którą na pewnym odcinku zalana jest do tego stopnia, że nie da się jej przejść suchą stopą. W Wierzchlądzie też widać, że wody jest więcej niż zwykle.

Jezioro Miedwie w Wierzchlądzie © michuss


Od Wierzchlądu do Koszewa mam silny boczny wiatr, co zwiastuje mi „atrakcje” na odcinku Koszewo-Warnice. I faktycznie. Po skręcie w Koszewie w lewo, kilkaset metrów za wsią, gdzie droga biegnie w otwartym polu, a drzewa majaczą gdzieś w oddali biję się z myślami, żeby zawracać, bo jadę dla przyjemności. Jednak zwycięża niechęć do zmiany planów i pochylony maksymalnie do przodu wlokę się z prędkością 15-16 km/h, nic nie słysząc i w zasadzie nic oprócz przedniego koła nie widząc. Po około kilometrze docieram do trzech drzew, które znajdują się przy leciuteńkim łuku (droga zmienia kierunek dosłownie o kilka stopni w lewo)-tutaj wiatr wieje jeszcze mocniej, więc podejmuję decyzję o chwilowym postoju dla zrobienia zdjęcia i, przede wszystkim, złapania tchu. Nigdy nie byłem zwolennikiem takich rozwiązań-zapewne to nierozsądne, ale wolę jechać i przemęczyć się, a nie zatrzymywać ze świadomością, że zaraz czeka mnie to samo.

Między Koszewem a Dębicą © michuss


Postój przynosi jednak dobry rezultat i do widocznych w pobliżu zabudowań docieram z zawrotną jak na warunki prędkością 18 km/h. Najgorsze podmuchy mam za sobą.

W Warnicach kupuję sobie snickersa i litrową colę, której nie dopiję do końca przez dalszą część wycieczki.

PKP Warnice © michuss


Postanawiam wracać przez kluczewskie pasy startowe i dalej ścieżką rowerową przy Cargotecu aż do ronda Golczewo. Przez lotnisko jedzie się wyśmienicie, bo wiatr wieje z tyłu, potem też jest dobrze.

Na golczewskim rondzie podejmuję decyzje o skręcie w kierunku Skalina, a tam odbijam do Kunowa, gdzie wjeżdżam na trasę, którą dzisiaj już pokonywałem.

Ponieważ nie mam chęci tłuc się po dziurach do Zieleniewa decyduję się na przejazd skrótem do Lipnika przez pola, po wiadukcie nad obwodnicą Stargardu. Pech chciał, że ten skrót robiłem zawsze od Lipnika, więc nie zauważam, że za wcześnie odbijam w prawo. Orientuję się dobrych kilkaset metrów za wsią kiedy widzę majaczący w oddali po lewej wiadukt, którym powinienem przeprawić się nad S-10. Ochoty na powrót do Kunowa nie mam najmniejszej, więc podejmuję naganną decyzję o pokonaniu pola na przełaj.

Na przełaj do wiaduktu © michuss


Jedzie się nawet nawet, lekko podbija na nierównościach, ale pewnym jest, że pokonanie tego odcinka przy dodatnich temperaturach raczej do przyjemności by nie należało. Chętnych do potępienia mnie za chuligański przejazd rowerem przez uprawne pole spieszę usatysfakcjonować, gdyż po pokonaniu wiaduktu spotkała mnie zasłużona kara. Okazało się, że mój skrót, droga gruntowa do Lipnika zaraz za wiaduktem jest nieprzejezdny z powodu zalania. To znaczy może i przejechać by się dało, ale jestem niemal pewien, że nie udało by się tego zrobić suchą stopą. Już na samym początku rozlewiska jest głęboko, a dalej nie wygląda nic lepiej. Podejmuję więc decyzję o odwrocie do Kunowa. Czyli summa summarum nic mi ten przejazd po polu nie dał.

Dalej nie pojadę © michuss
Kategoria wycieczka


  • DST 30.34km
  • Czas 01:24
  • VAVG 21.67km/h
  • VMAX 34.26km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzydziestka po ciemku

Czwartek, 10 lutego 2011 • dodano: 10.02.2011 | Komentarze 0

STARGARD-Kunowo-Wierzchląd-Skalin-Golczewo-Kluczewo-STARGARD



Co tu wiele pisać. Spontaniczny wyjazd po ciężkim dniu w pracy-relaks jak najbardziej zasłużony i udany.

Do Zieleniewa standardowo drogą rowerową. Dalej odbicie w dziurawą asfaltówkę w kierunku Kunowa. Przejazd tędy w dzień jest dość uciążliwy, bo droga składa się praktycznie z samych dziur. Na szczęście zakupiona w zeszłym roku sigma pava pomyślnie przechodzi test i jedzie się nawet, nawet.

W Kunowie natykam się na jedyny ślad tego, że w Miedwiu znacznie podniósł się poziom wody-jezdnia w najniższym miejscu we wsi jest mokra, widać, że spływa trochę wody z łąk nadmiedwiańskich.

Z Kunowa zamiast prosto do Skalina kieruję się na Wierzchląd. Ze zjazdu nad jezioro jednak rezygnuję, mając w pamięci upierdliwego kundla, który kiedyś dopadł mnie w tej wiosce. A wyjazd po ciemku po dziurawej asfaltówce, do tego pod górę w takich warunkach nie byłby niczym relaksującym.

Od krzyżówki wierzchlądzkiej łapię już wiatr w plecy. Jedzie się wyśmienicie-nawet nie zauważyłem jak mijam Skalin. Przez pola i łąki szybko docieram do ronda Golczewo w pobliżu olbrzymiej fabryki opon Bridgestone. Tutaj zaczynają się świetne ścieżki rowerowe-jedna biegnie bezpośrednio w kierunku Kluczewa, a druga odchodzi w prawo, w głąb stargardzkiej strefy ekonomicznej, w kierunku nieco później od Bridgestone wybudowanego gigantycznego magazynu Cargotec. Przy tymże magazynie znajduje się kolejne rondo, na którym zjeżdża się albo dwoma zjazdami na pasy startowe dawnego lotniska Kluczewo, albo trzecim zjazdem do dzielnicy o tej samej nazwie. Dla odróżnienia trzecia droga też biegnie pasem startowym. Jako, że jest już ciemno trochę się gubię w tym i dla pewności jeszcze raz okrążam rondo, żeby trafić na pewno we właściwy, trzeci zjazd.

Potem mam sporo szczęścia, bo od Kluczewa nadjeżdża auto. Dzięki temu widzę jego reflektory i orientuję się, że pas startowy, którym jadę ma odnogę odchodzącą pod lekkim kątem w lewo, czyli najkrótszy dojazd do Kluczewa. Dobrze, że spotkałem ten samochód, bo w przeciwnym razie mógłbym się zamotać w tej plątaninie betonowych, bardzo szerokich dróg co w lutowych ciemnościach nie było by niczym przyjemnym.

Po krótkim czasie wpadam do Kluczewa, z którego po pokonaniu krótkiego odcinka dziurawej drogi docieram do komfortowej ścieżki rowerowej, wiodącej w kierunku centrum Stargardu.

Po mieście robię małą rundkę, dzięki czemu uzyskuję niemal równe 30 km. Pewnie taką pętlę będę sobie robił częściej w najbliższym czasie.
Kategoria wycieczka