m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:361.95 km (w terenie 9.50 km; 2.62%)
Czas w ruchu:18:04
Średnia prędkość:20.03 km/h
Maksymalna prędkość:43.99 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:51.71 km i 2h 34m
Więcej statystyk
  • DST 51.66km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 22.79km/h
  • VMAX 35.65km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obwodnica Kobylanki nocą

Piątek, 28 listopada 2014 • dodano: 29.11.2014 | Komentarze 8

SZCZECIN(BUKOWE-Klęskowo-Słoneczne-Kijewo-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo)-Niedźwiedź-Motaniec-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-SZCZECIN(Płonia-Kijewo-Klęskowo-BUKOWE)

MAPA

Gdy dowiedziałem się, że na kilkanaście dni zostanie zamknięta obwodnica Kobylanki, Morzyczyna i Zieleniewa (w ciągu DK 10) pomyślałem sobie, że fajnie byłoby się nią przejechać. Normalnie nie jest to możliwe, bo obowiązuje tam zakaz ruchu rowerów, teraz jednak trwa montaż bariery rozdzielającej dwa (pojedyncze) pasy ruchu, bo niektórzy nie rozumieją co oznaczają podwójna linia ciągła... Czasu coraz mniej (otwarcie podobno w pierwszym tygodniu grudnia), więc uznałem, że jeśli nie dziś to już nigdy.

Gdy ruszyłem z domu (o godz. 22) okazało się, że wieje lodowaty, nieprzyjemny wiatr ze wschodu. Trochę mnie to zniechęciło i przez chwilę zastanawiałem się nawet czy nie zrezygnować, robiąc jakąś niewielką rundę do centrum Szczecina i z powrotem. Empetrójka, która chwilę po starcie zaczęła szwankować nie pomagała mi w wytrwaniu w decyzji. Jednak, gdy dojechałem do Tczewskiej w Dąbiu przypomniałem sobie dzielne uczestniczki i uczestników BBT, którzy nie zważając na deszcz, wiatr, odległość jechali taki kawał przed siebie. Stwierdziłem więc, że nie ma to tamto, trzeba zacisnąć zęby i jechać, bo taka gratka może się nie powtórzyć. Chwilę później nastąpiło cudowne ozdrowienie empetrójki, a ja dość żwawo osiągnąłem Wielgowo, a potem Zdunowo. Tutaj wjeżdżam na trzykilometrowy odcinek leśnej drogi do Niedźwiedzia. Mija mi bardzo szybko, w towarzystwie zwierzyny płowej.

Z Niedźwiedzia przez Motaniec do Kobylanki, ale też na skróty. Potem szybki (na ile wiatr pozwalał) przelot ddrką wzdłuż Miedwia. Przejeżdżam wiaduktem rowerowym nad "dziesiątką" i kawałek dalej wjeżdżam już na zamkniętą obwodnicę. Od razu dostaję wiatr w plecy i utrzymując przyzwoitą prędkość pokonuję 15 kilometrowy odcinek aż do Płoni, z czego fragment do węzła Motaniec mam tylko dla siebie.

Mission completed. Obwodnicę zaliczyłem, choć prawdę mówiąc należałoby to uznać połowicznie, bo po ciemku ;)

Sucho, temperatura od -1 do -2.
Kategoria wycieczka


  • DST 52.11km
  • Teren 2.70km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.84km/h
  • VMAX 38.10km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin wieczorowo poro

Środa, 26 listopada 2014 • dodano: 27.11.2014 | Komentarze 2

SZCZECIN(BUKOWE-Klęskowo-Podjuchy-Dziewoklicz-Gumieńce-Świerczewo-Pogodno-Centrum-Dąbie-Kijewo-Klęskowo-Słoneczne-Zdroje-BUKOWE)

MAPA

Wszystko co dobre szybko się kończy. Po wyjątkowo udanym, pełnym pozytywnych wrażeń urlopie na południu Polski przyszła pora na powrót do szarej codzienności. I tak: w pierwszej pracy powitało mnie biurko zawalone papierami i dziesiątki drobnych spraw do załatwienia, w drugiej pracy dość niemiła niespodzianka. Dzień więc podsumować mogłem w jeden, jedyny sposób - zjeść coś pysznego (tutaj sporo doznań zapewniła mi mrożona pizza z lidla) i wyjść na rower, niestety sam.

Pojechałem sobie przez Puszczę Bukową, pokonując Drogę Górską w odwrotnym kierunku niż tydzień temu (dzisiaj pod górę), potem zjechałem (emocje!) do Podjuch i przez Autostradę Poznańską dotarłem na skraj Gumieniec. Następnie ocierając się o Pomorzany z jednej, a Cmentarz Centralny z drugiej strony osiągnąłem skrzyżowanie Alei Piastów, Mieszka I, Bohaterów Warszawy i Powstańców Wielkopolskich, gdzie pod biurowcem o starosłowiańskiej nazwie "Piastów Office Center" podejmuję decyzję o wykonaniu zawijasa przez Świerczewo aż do ulicy Witkiewicza, którą zjeżdżam do Jagiellońskiej, a potem, spokojny o swój los (masa policji), zmierzam aż pod Kaskadę. Stąd już typowo, przez Plac Żołnierza, Trasę Zamkową i Most Cłowy aż do Dąbia. Końcówka to przelot ulicą Pomorską aż do Kijewa, następnie Dąbską do ronda w Klęskowie. Tutaj widzę, że nie dobiję do połowy setki na czym mi zależało. Uderzam więc w stronę os. Słonecznego i ulicą Przelotową zmierzam znów na zachód aż do Lnianej, w którą skręcam i po chwili melduję się już na Pszennej. By zakończyć eskapadę z fasonem zjeżdżam aż do wiaduktu kolejowego przy przystanku Szczecin Zdroje, gdzie podejmuje udaną próbę skrętu w lewo, by przy płocie cmentarza, bocznymi uliczkami jednokierunkowymi skierować się do domu.

Całość w rześkiej atmosferze - termometr wskazywał między 0 a 3 stopniami. Opadów brak. Ruch niewielki (w Puszczy Bukowej nie minęło mnie ani jedno auto).

Trochę się zmęczyłem - efekt tego, że w ostatnim czasie sporo wysiłku włożyłem w przyjmowanie kalorii... ;)
Kategoria wycieczka


  • DST 60.20km
  • Czas 02:48
  • VAVG 21.50km/h
  • VMAX 43.99km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin (komunikacyjnie) + Puszcza Bukowa

Wtorek, 18 listopada 2014 • dodano: 18.11.2014 | Komentarze 4

SZCZECIN(BUKOWE-Zdroje-port-Centrum-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo-Sławociesze-Płonia-Śmierdnica)-Sosnówko-Kołowo-SZCZECIN(Klęskowo-BUKOWE)

MAPA DOJAZD

MAPA POWRÓT

Rano szybko i bezproblemowo do pracy. Krótki postój przy przyczepie z drożdżówkami przy Moście Cłowym :)

Powrót przez dworzec. Zajeżdżam tam, bo w nocy czeka mnie podróż kuszetką, a, jak wiadomo, system komputerowy od sprzedaży biletów się zesr... zepsuł. Sytuacja jest więc taka, że bilety są, a jakoby ich nie było. Śmiechu nie ma, bo specjalnie kupowałem wcześniej, by nie męczyć się jazdą na siedząco, więc wiszące nade mną widmo problemów z wejściem do wagonu nie nastraja optymistycznie. Prawdę mówiąc dostaję szału... ;) Na dworcu nie dowiedziałem się nic, oprócz tego, że konduktor "powinien" mnie wpuścić. Na pytanie co znaczy "powinien" pani z IC uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami...

By nieco ochłonąć jadę okrężną drogą, w tym wspinam się w Puszczy Bukowej. Pomogło. Ukoiłem nerwy. ;)

Końcówka dość zimna - u góry były tylko 3 stopnie.
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 10.18km
  • Czas 00:29
  • VAVG 21.06km/h
  • VMAX 31.34km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin (komunikacyjnie)

Poniedziałek, 17 listopada 2014 • dodano: 18.11.2014 | Komentarze 0

SZCZECIN(PORT-Zdroje-BUKOWE)

MAPA

Cykloza. Przewiozłem rower samochodem do pracy, tam go wyładowałem i wróciłem do domu. Wszystko późnym wieczorem, by za kilka godzin pojechać tam znowu. :) Wszystko dlatego, bo zależy mi, by auto tam zostało - nie będzie mnie przez ponad tydzień na miejscu. Przy okazji nie będzie też jeżdżenia.

Kategoria komunikacyjnie


  • DST 28.16km
  • Czas 01:33
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 38.86km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na obiad z Agą

Wtorek, 11 listopada 2014 • dodano: 17.11.2014 | Komentarze 5

SZCZECIN(BUKOWE-Zdroje-Centrum-Dąbie-Kijewo-Słoneczne-Klęskowo-BUKOWE)

MAPA

Dzień, który był dowodem na to jak plany mogą rozminąć się z rzeczywistością. Chcieliśmy zaliczyć gwarantujący ponad 100 km przelot do Stepnicy i z powrotem. Jednak gorsze, a wręcz dużo gorsze samopoczucie sprawiło, że musieliśmy zmienić zamiary. Okazało się, że przy problemach z nerkami/anginą nawet niecałe 30 km potrafi człowieka zmaltretować... Do domu dotarliśmy naprawdę nieźle zjechani.

Ruszyliśmy dopiero około godziny 13 motywowani wizją dobrego obiadu w "Ukraineczce" na szczecińskim "Starym Mieście". Spacerowym tempem dojechaliśmy tam najkrótszą trasą. Po przepysznościach (z kronikarskiego ;) obowiązku: cepeliny i draniki z grzybami) wróciliśmy drogą nieco okrężną, bo chciałem Adze pokazać Dąbie Małe z perspektywy plaży. Końcówka to już zakup  pożywnych andrutów, które dostarczyły całej naszej dwójce odrobinę energii na podjazd pod Fioletową (i tak nas wymęczył).

Nie było to chyba wszystko razem zbyt rozsądne, ale... ALE... jak się spotka dwójka chorych na cyklozę... ;) Gdybym drugi raz miał decydować to nie zmienił bym nic. Może poza lekkim wydłużeniem trasy, ewentualnie niewielkim zwiększeniem konsumowanych w "Ukraineczce" porcji. I czuję, że nie byłbym w tym podejściu odosobniony. ;)










Kategoria wycieczka


  • DST 44.12km
  • Czas 02:38
  • VAVG 16.75km/h
  • VMAX 32.65km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Szczecinie z Agą

Niedziela, 2 listopada 2014 • dodano: 08.11.2014 | Komentarze 6

 SZCZECIN(BUKOWE-Klęskowo-Zdroje-Podjuchy-Dziewoklicz-Wyspa Pucka-Centrum-Gumieńce-Centrum-port-Zdroje-BUKOWE)

MAPA

Teoretycznie jako rodowity wejherowianin ten dzień powinienem spędzić w domu, nie wychylając nosa poza drzwi. Przyjęło się bowiem na Kaszubach, że w Dzień Zaduszny dusze zmarłych wędrują sobie i nie należy im w tym przeszkadzać. Znałem ludzi, którzy podchodzili do tego bardzo poważnie i autentycznie spędzali całe Zaduszki w domu... My jednak nie zwracamy uwagi na takie zwyczaje i, by poczuć atmosferę, decydujemy się na wypad na Cmentarz Centralny. 

Pogoda, podobnie jak dzień wcześniej, wspaniała. Pojechało by się gdzieś dalej. Niestety, tak się złożyło, że ja wyjeżdżam dość daleko i wstać musimy w środku nocy z niedzieli na poniedziałek, a więc i do domu trzeba wrócić o jakiejś przyzwoitej porze.

By nieco urozmaicić trasę, a przy okazji pokazać Adze Szczecin z jak najciekawszej perspektywy wybieram dojazd nieco naokoło. I tak do Mostu Długiego dojeżdżamy zawijasem przez Podjuchy, Dziewoklicz (tu wizyta na kąpielisku, wymarłym o tej porze roku) i Wyspę Pucką, która stanowi jedną z wielu, użyję wyświechtanego określenia, „zielonych enklaw w sercu miasta”. Na wyspie trzeba się co prawda przemęczyć na powykrzywianych płytach jumbo, ale w mojej opinii warto, by poczuć ten ciekawy klimat. Mam nadzieję, że współtowarzyszka była kontenta ;)

Od Mostu Cłowego przez Plac Żołnierza, Lotników, Jagiellońską po kontrapasie (kolejna atrakcja), Aleję Piastów – tutaj z kolei po wymalowanym niedawno pasie dla rowerów (następna atrakcja) i Sikorskiego do Ku Słońcu. Ruch pieszych ze zrozumiałych względów wzmożony, więc i na DDRce musimy borykać się z pewnymi problemami.

Wjeżdżamy do nekropolii przez bramę główną, która sama w sobie robi duże wrażenie. I słusznie. W końcu to jeden z najwiekszych cmentarzy w Europie (trzeci) i na świecie. O Polsce nie wspominam, bo dumnie dzierży palmę pierwszeństwa przed bródnowskim w Warszawie. Podobno pod ziemią tkwią tu szczątki 300 000 osób!

Kręcimy się trochę pośród przewalających się mas ludzi. Większość wędruje z buta, może to i lepiej;) Mimo tego chłoniemy listopadową, cmentarną atmosferę...

W drodze powrotnej zajeżdżamy jeszcze do cukierni na Plac Zgody, gdzie pochłaniamy kilka rodzajów ciastek, potem na chwilę do mojej pracy, a na koniec powrót na Fioletową.










Kategoria wycieczka


  • DST 115.52km
  • Teren 2.80km
  • Czas 05:50
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 41.26km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nowe Warpno z Agą

Sobota, 1 listopada 2014 • dodano: 08.11.2014 | Komentarze 11

SZCZECIN(BUKOWE-Zdroje-Centrum-Głębokie)-Pilchowo-Tanowo-Jezioro Piaski-Nowe Warpno-Tanowo-Pilchowo-SZCZECIN(Głębokie-Centrum-Zdroje-BUKOWE)

MAPA

Pomysł odwiedzenia Nowego Warpna chodził za mną od dawna. Wstyd w sumie, że jeszcze tam nie dotarłem, ale jakoś nigdy nie było po drodze.

W związku z tym, że chciałem zaplanować jakąś atrakcyjną trasę dla Agi, głównie po to, żeby się na starcie do zachpomu nie zraziła, stwierdziłem, że właśnie wspomniana wyżej, przeurocza (jak wynikało z przeróżnych relacji na BS) „destynacja” ;) będzie odpowiednia. Obawiałem się wprawdzie czy takie skomasowanie pozytywnych wrażeń w pigułce nie odbije się negatywnie na mojej formie, ale okazało się, że przyjąłem to mężnie. ;)

Aga jechała na moim authorze, ja skorzystałem z pożyczonego uninbike`a.

Pogoda, jak na ten dzień (1. listopada) bardzo nietypowa – słonecznie, sucho i ciepło. Jak już w swojej relacji Agnieszka zauważyła ubraliśmy się zbyt grubo. Pewnie z rozpędu, bo co by nie mówić wizyta „na grobach” z reguły kojarzy się ze słotą. Aga miała to szczęście, że po kilku km mogła ściągnąć czapkę. Na moje nieszczęście owłosienie na głowie mam nieco mniej, że tak powiem, wzmożone, więc w kwestii ewentualnego wyziębienia czachy byłem na straconej pozycji... Słowem – pozostało mi grzać się w nieszczęsnej kominiarce przez długie kilometry.

Po drodze zajeżdżamy na Jasne Błonia. To znaczy w planach był tylko przelot tamtędy, ale dostrzegam Pana Kawkę. Sugeruję więc postój i delektowanie się przez kilka chwil ciepłą kawą. Nie musiałem długo namawiać, ponieważ nie przyjęliśmy tego dnia wystarczającej dawki kofeiny. Właściwie to w ogóle jej nie przyjęliśmy, bo zapomniałem przed świętem kupić mleko. Koniec końców spijamy po kawie, a do tego muffin. Dla wzmocnienia.

Kolejne km mijają nam bardzo szybko na interesujących, jak to zwykle bywa, rozmowach. Przecinamy Park Kasprowicza i dobijamy nad Głębokie. Potem DDRką przez Pilchowo aż do Tanowa. Bez choćby minuty postoju grzejemy: pierwej na Dobieszczyn, potem długimi, nużącymi prostymi w stronę granicy, a na koniec klimatyczną, całkowicie odludną asfaltówką w rejon Jeziora Piaski. Tamże krótka sesja zdjęciowa i odsapnięcie. Tutaj też część uczestników tej wycieczki poprawia fryzurę.

Kolejny skok to dojazd do nowej szosy z Dobieszczyna do Nowego Warpna. Tuż przed nią, na drodze Myślibórz Wielki – Trzebież urządzamy sobie jeszcze sesję zdjęciową. Już nie pamiętam kiedy ktoś ostatnio robił mi zdjęcia, więc zabawa jest przednia.

W Nowym Warpnie jesteśmy dość późno. Pewnie coś koło drugiej. Udajemy się na plażę nad zalew, potem zwiedzamy wieżę widokową na brzegu i lądujemy w barze. W sumie to już zdążyliśmy go minąć, gdy zauważyłem, że sprzedają „fiszbuły”. Nie namyślając się długo rezygnujemy z planowanego postoju w McD i zamawiamy sobie po bułce – Aga decyduje się na bismarka, a ja biorę matiasa. Oba pyszne, szczególnie sosy robią wrażenie, ale i ryba niczego sobie. Takie to proste, a takie pyszne.

Po „obiedzie” ruszamy do domu. W międzyczasie podziwiamy jeszcze klimatyczne uliczki i rynek w Nowym Warpnie, zatrzymujemy się pod sklepem, a potem to już tylko żwawa jazda, by zdążyć przed zmrokiem. A raczej nie zdążyć, bo to z góry skazane na klęskę, ale choć przejechać jak najwięcej „za jasnego”. I w sumie poszło całkiem nieźle. Szarówka przechodzi w zmrok w okolicach Głębokiego. Przez Park Kasprowicza ciągniemy już po ciemku. W okolicy Pomnika Czynu Polaków czuję, że odcina mi prąd. Popijam więc trochę słodkiego napoju, licząc, że to wystarczy. Nie wystarczyło i widząc otwartą budkę z ciastkami przy pętli na Eskadrowej, pod pozorem pokazania Adze jak pyszne mają tu słodkości, zatrzymuję nasz dwusosobowy peleton na ostatni już dziś jedzeniostop. Do domu ledwie 5 km, tam czeka na nas niezłe spaghetti, ale cóż...

Co mogę powiedzieć... 10/10 :)






















Kategoria wycieczka