m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 69.40km
  • Teren 2.70km
  • Czas 03:32
  • VAVG 19.64km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 177 ( 92%)
  • HRavg 148 ( 77%)
  • Kalorie 1820kcal
  • Podjazdy 261m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Kołowo

Środa, 17 lutego 2016 • dodano: 18.02.2016 | Komentarze 8

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Zdroje-Klęskowo)-Kołowo-Sosnówko-SZCZECIN(Śmierdnica-Płonia-Sławociesze-Zdunowo-Wielgowo-Dąbie-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Do pracy pojechałem standardową, lekko wydłużoną trasą. Ponieważ cały dzień była piękna pogoda, a wiedziałem, że po południu będę miał trochę wolnego czasu szykowałem się na okrężny powrót do domu. Wprawdzie koleżanka w pracy powiedziała mi, że szykuje się śnieżyca, ale widząc wiosenną aurę jedynie uśmiechnąłem się pod nosem.

Byłem w błędzie. Już na Walecznych w Zdrojach z nieba zaczęło lecieć coś białego, ale w niewielkich, ledwo, ledwo zauważalnych ilościach. Gdy wjechałem do Puszczy Bukowej sypało tego coraz więcej, co w połączeniu z jazdą pod wiatr zapewniało mało przyjemne doznania. Szczególnie, że miałem dłuższą przerwę od roweru ostatnio. Puls - jak oszalały, cały czas w okolicach 160-170.

Na górze zauważalnie zimniej - temperatura poniżej 0 i całkiem biało.

Drogę Bieszczadzką pokonałem jeszcze w szarówce, ale sypało tak, że nawigowałem trzymając się białej wstęgi przed sobą. Gdy zjechałem do miasta, do Śmierdnicy liczyłem na to, że śniegu nie będzie. I rzeczywiście, ulica Przyszłości była posypana solą i mokra. Co innego na dojeździe do Sławocieszy - ulica Przylesie biała, w dodatku pokryta całkiem grubą warstewką puchu. Tczewska to znów walka z błotem pośniegowym i kierowcami napierającymi na światłach drogowych.

DDRka przy Przestrzennej to już męczarnia i czołganie się do domu. Miałem wrażenie, że ktoś podpiął sanki do roweru tak ciężko się jechało. A to po prostu śnieg wciskający się między koło a błotniki, co okazało się po dotarciu do domu.

Od Placu Żołnierza w gęstym śniegu. Zrobiło się naprawdę miło, zimowo i lutowo. Nic prawie nie widziałem przez zalepione okulary, ale jakoś szczęśliwie dojechałem do domu, gdzie czekała na mnie tortilla nadziewana mielonym mięsem z czerwoną fasolą, mozzarellą, pomidorami i kakao. Coś wspaniałego! A. pobrała przepis (podobnie jak w przypadku ostatniej wołowiny w sosie piernikowym z grzybami i ciemnym piwem) z bloga kulinarnego, o którym dowiedziałem się niedawno. Blog nie byle jaki, bo prowadzony przez moją osobistą kuzynkę, a więc pozwalam sobie na reklamę: http://gingerbreath.blox.pl/html :P
Kategoria wycieczka



Komentarze
mors
| 23:17 wtorek, 1 marca 2016 | linkuj ;)
Jakby była starsza, to bym jej podlinkował moje wpisy z dzikim żarciem. ;)) ;p
michuss
| 22:15 wtorek, 1 marca 2016 | linkuj Przekażę, z pewnością będzie jej niezwykle miło. ;)
mors
| 22:06 wtorek, 1 marca 2016 | linkuj Fajna, ale za młoda. ;p ;)
michuss
| 17:22 czwartek, 18 lutego 2016 | linkuj Nie, nie. Ul. Żupańskiego.

Bloga polecam. Na odchudzanie jak znalazł :P
leszczyk
| 13:46 czwartek, 18 lutego 2016 | linkuj Wnerwiłeś mnie opisem tej przepysznej tortilli. U mnie post, walka z nadwagą i słabością charakteru a tu taki strzał w wyobraźnię...

Z ciekawością zajrzę na bloga , żeby wystawiać się na pokuszenie :-)

A propos - ta piekarnia, którą chwalisz, to ta z ulicy Długosza ?
michuss
| 10:38 czwartek, 18 lutego 2016 | linkuj Marek, tutaj jest tak samo. Chlapa na chodnikach, dzisiaj rano w pełni doceniłem posiadanie błotników.

Jurek, masz rację. Gdy podchodziłem pod drzwi naszego mieszkania i czułem apetyczny zapach na klatce schodowej ściskałem kciuki, by pochodził od nas. No i pochodził :D
yurek55
| 10:35 czwartek, 18 lutego 2016 | linkuj To nas omijają takie pogodowe atrakcje. Śniegu nie widzieliśmy już z miesiąc. Miło po trudach podróży usiąść do tak wykwintnego posiłku, przygotowanego przez bliską osobę. Tak trzymać! :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!