m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 359.80km
  • Czas 14:58
  • VAVG 24.04km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 170 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 73%)
  • Kalorie 6083kcal
  • Podjazdy 1432m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin - Resko - Słupsk - Gdynia

Środa, 20 kwietnia 2016 • dodano: 21.04.2016 | Komentarze 38

SZCZECIN-Goleniów-Nowogard-Resko-Karlino-Koszalin-Sławno-Słupsk-Lębork-Linia-Kielno-GDYNIA

MAPA

Trzysetka zrobiona raczej z poczucia obowiązku przed maratonem Piękny Wschód za tydzień, ale nie mogę powiedzieć, że bez przyjemności :) Trasę zaplanowałem sobie kilka dni temu. Żeby wziąć tylko jeden dzień urlopu musiałem pojechać na noc, a kolejnego dnia wrócić pociągiem. Pogoda w czwartek miała być sprzyjająca - nic tylko wieczorem w środę wyjeżdżać.

Pojechałem z plecakiem. Torba podsiodłowa Agnieszki po spakowaniu zrobiła się strasznie pękata i światełko, które mocujemy z tyłu świeciło w niebo. Jej to nie przeszkadza, ja, biorąc pod uwagę długą jazdę krajową drogą, w tym kilkukilometrowym odcinkiem bez pobocza, wolałem mieć normalnie ustawione światełko. I dlatego ten plecak. Tamże podstawa: dętka, łyżki, pompka, łatki z klejem, kurtka na wiatr, ciepłe skarpety i dokumenty + żarcie. Zabrałem na przód nową lampę Proxy i do niej dwa akumulatory mocowane do rury ramy (obydwa przymocowałem). To dlatego, że nie wiedziałem na jak długo taki akumulator wystarcza. Jeden zużył przez te kilka godzin świecenia na najsłabszym trybie jedną z trzech kresek. Ale o tym dowiedziałem się po fakcie. Jedzenie to trzy bułki + litr soku pomarańczowego + 3 batony musli energetyczne i paczka kabanosów.

Przed wyjazdem skontaktowałem się jeszcze z Sebastianem, czyli shrinkiem, który kilka lat temu zamknął swojego wspaniałego bloga. Nie mogę tego do dziś odżałować, bo wpisy były dowcipne, ze świetnymi zdjęciami i olbrzymią wiedzą na temat okolic Nowogardu. Ale cóż - przynajmniej spróbowałem namówić go na wspólny przejazd i się udało.

Ruszam punkt szósta. Do Goleniowa wiatr trochę przeszkadza, bo wieje idealnie z zachodu. Z Sebastianem jesteśmy umówieni, że dam mu znać spod lotniska w Glewicach, a on wyjedzie mi naprzeciw. Sebastian jednak czekał już na krzyżówce pod Żółwią Błocią. Na super terenowym traktorze, na którym przybył (pod wiatr!) ze średnią ponad 23 km/h, a to w sytuacji kiedy więcej ostatnio jeździł jesienią!

Po kurtuazyjnym ;) przywitaniu jedziemy obok siebie bardzo szerokim poboczem i dyskutujemy na wszelkie tematy. Na DDRce w Olchowie ja daję mu pojechać Hanką, a Sebastian mi swojego traktora. Ależ różnica! Rozjeżdżamy się na orlenie w Nowogardzie. Ja dzwonię jeszcze do A. zdać relację gdzie jestem, ściągnąć koszulkę z długim rękawem i na jej miejsce zarzucić kurtkę. To było coś strasznego, bo momentalnie, podczas postoju, się wyziębiłem. Nowogard opuszczałem dosłownie szczękając zębami. Ale na szczęście już po kilku minutach zrobiło się ciepło, by nie powiedzieć za ciepło. Uroki wiosennej temperatury - w dzień +15, w nocy +2.

Wymyśliłem sobie, że ominę paskudny odcinek "szóstki" między Nowogardem i Pniewem (brak pobocza, duży ruch) przez Łosośnicę-Resko-Łabuń do krzyżówki w Modlimowie. Wprawdzie i tak zostawało mi w ten sposób do pokonania jakieś 5 km po felernej trasie, ale za to asfalty były prawie cały czas ok. Prawie, bo zaraz za Kulicami było trochę gorzej, ale to krótki fragment.

Na krótkim, odludnym i zapomnianym odcinku między Łabuniem a Modlimowem nie mijał mnie żaden samochód. Pełnia, atmosfera odpowiednia. I w pewnym momencie trafiam na stary, opuszczony cmentarzyk po prawej stronie. W uszach muzyka z Twin Peaks. Zrobiło się nieswojo. Jeden raz przez całą drogę.

W Modlimowie wypadam na szóstkę na pełnej, jak to się kiedyś mawiało, "kicie". Jest 22.50 i rozpoczynam swoją szóstkową epopeję, którą zakończę dopiero w odległym o prawie 190 km Lęborku. Droga świetna na taką nocną jazdę - szerokie, gładkie pobocze (poza tarką gdzieś przed Karlinem), ruch nie aż taki znowu duży - jak to nocą. Ominąłem tylko krótkie fragmenty - asfaltową DDRką jechałem od Skrzydłowa do Rymania, potem zjechałem do Karlina i takoż do Sławna, gdzie zresztą trochę zabłądziłem.

Postój w Karlinie na lotosie na ciepłą herbatę, zjedzenie kanapek i zakup płynów na zapas (zostały mi do końca). Jest strasznie zimno, a stacja jest zamknięta i obsługuje tylko przez okienko. Po odjeździe powtarza się sytuacja z Nowogardu, ale tylko na chwilę.

Przed skrzyżowaniem z wojewódzką na Białogard mało nie zgarnął mnie tir przewożący jakieś zwierzęta. Kierowca prawdopodobnie mnie nie zauważył, a było to w miejscu wydzielenia lewoskrętu, więc i pobocze zniknęło. Na szczęście nic się nie stało.

Koszalin "na przelocie", postój dopiero pod Pękaninem, ale tylko na krótką chwilę, bo w ogródku domu, przy którym się zatrzymałem strasznie szczeka pies (a jest około 2-3 w nocy). Potem stanąłem jeszcze na trochę dłużej na mało przyjaznym orlenie w Słupsku, gdzie nie ma nic ciepłego do jedzenia - nie miałem do tego szczęścia dzisiaj :/

W Lęborku zjeżdżam w kaszubskie lasy. O losie, ale sobie zafundowałem końcówkę - oczywiście świadomie, bo chciałem te drogi przejechać z sentymentu. Dwa spostrzeżenia: kiedyś nie wydawały się tak strome, a odległości między wsiami były jakieś większe ;)

W kość dostaję na podjeździe pod Popowo. Tam z poziomu około 20 m trzeba się wspiąć na dość krótkim odcinku na 180 m. Prawie jak w Puszczy Bukowej albo i lepiej. Potem podobnie - rzadko trafiał się płaski kawałek asfaltu, z reguły góra-dół, góra-dół ;) Już się odzwyczaiłem od takich warunków ;)

Niestety - tamtejsze drogi zrobiły się strasznie ruchliwe. Czar prysł. Moje ulubione trasy wędrówek sprzed 10 lat zamieniły się w arterie, gdzie w dodatku co chwilę ktoś wyprzedza na chama, w tym wielkie cieżarówki do przewozu kruszywa, które akurat jeżdżą tak samo intensywnie jak kiedyś tylko pod innym szyldem.

Do Gdyni wjeżdżam klucząc nieco po gminie Szemud, ale wybieram najbardziej dogodny, w mojej opinii, wjazd (a raczej zjazd) :) Potem jeszcze tylko koszmarna DDRka wzdłuż Morskiej między Chylonią a dworcem  i jestem u celu - niemal równo o 11, 17 godzin od wyjścia z domu. Tu, przez przypadek okazuje się, że w okolicy jest kolega, który pracuje w PKSie. Ponieważ nie mam zapięcia oferuje mi, że na czas zjedzenia czegoś i ogólnego "ogarnięcia" rower poczeka na mnie w pauzującym akurat autobusie. Super ułatwienie.

Zmieniam też plany - wracam pierwszym pospiesznym. Okazuje się nim Brybak, który, tu zdziwnie, ma normalny wagon rowerowy. Niestety, z nie działającymi drzwiami. Ale spacerek przez wąski korytarz w obliczu powieszenia roweru normalnie, na wieszaku to drobnostka.

W pociągu walczę ze snem, a po powrocie zbieram szybko myśli, by na gorąco skreślić wrażenia. Tak jest najlepiej :)


Zdjęcia - przepraszam za jakość, ale lustrzanki nie wciskałem do plecaka ;)

1) Spotkanie ze shrinkiem pod Żółwią Błocią, godz. 19.58


2) Tankowanie na lotosie w Karlinie, godz. 00.35


3) Granica województwa, zaraz zacznie świtać, godz. 04.20


4) Głowa mniej ważna od estetycznej obręczy :P


5) Widok ogólny wagonu rowerowego w Brybaku ;)




Komentarze
maccacus
| 22:17 niedziela, 24 kwietnia 2016 | linkuj Gratulacje! Konkret wyczyn :)
Trendix
| 05:12 niedziela, 24 kwietnia 2016 | linkuj No to znowu Michusie zaszalałeś :)
luk69
| 15:47 sobota, 23 kwietnia 2016 | linkuj Szacun :)
mors
| 22:32 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Chędogo, a najlepsze w tym wszystkim, że to było po pracy... :OOO
4gotten
| 21:18 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Taka 150 km smycz nie jest wcale taka zła. Po okręgu można machnąć grubo ponad 900 km ;-D
Trollking
| 21:07 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Michuss, zburzyłeś mi obraz ideału tym boczkiem :)
michuss
| 21:01 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Trollking, spróbuj, szczególnie z tą nocną jazdą to zobaczysz, że łatwo to sobie wyobrazić. Może nie tak łatwo jak pizzę ze szpinakiem i, tu Cię zmartwię, bekonem, ale łatwo :P

leszczyk, spoko, wiem, żartuję tylko. Jednak wizja 150 km, ewentualnej smyczy, jedynie 150 km, mnie przeraziła :P
Trollking
| 20:03 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Mistrz... albo nawet Miszcz!!!

Osobiście nie wyobrażam sobie większości tego, co zrobiłeś, a jazdy tylu kaemów nocą to już w ogóle.

Jedyne co mogę sobie wyobrazić pizzę ze szpinakiem. O, to bardzo sobie mogę wyobrazić :)

SZACUNECZEK!!!
leszczyk
| 19:30 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Michał, dziękuję za uznanie dla mojej mądrości ;-) Pozostaje mi jeno śmiech przez łzy zazdrości, bo jeszcze rok temu jeździłeś jak człowiek, a przeniosłeś się do ligi cyborgów. To niesamowite, i piszę to z jak najszczerszą sympatią dla Twoich wysiłków. Bez wsparcia A. byłoby trudniej, nieprawdaż ? Że polecę klasykiem - przypadek ? Nie sądzę ;-) Nieustannie trzymam kciuki :-)
michuss
| 18:16 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj leszczyk, Ty nie bądź taki mądry! :P ;)
starszapani
| 15:32 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Ja też mam lampkę ProX Dual - świeci elegancko :)
leszczyk
| 13:26 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Hahaha Agnieszka, sama go rozpuściłaś - trzeba było mu założyć smycz o zasięgu max 150 km ;-)
michuss
| 12:05 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Tak, shrinka szkoda, oj szkoda... I nawet się nie wypowie, choć pewnie czyta, bo skasowałem komentarze od niezalogowanych ;)

Jurek, tak, trasa jest 100 % "w asfalcie" ;) Pewną alternatywą jest jeszcze "dwudziestka", trochę bardziej urozmaicone krajobrazy, ale z nawierzchnią gorzej no i brak pobocza.
dornfeld
| 11:17 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Gratuluję. Cieszę się, że u znajomego z Nowogardu wszystko w porządku. Szkoda tych skasowanych wpisów.
jurektc
| 10:34 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj No ładnie pocisnąłeś.
O tym kierunku myslę już od dawna czas będzie się zebrac i tez go zaliczyć w końcu w Gdańsku jest stadion do zobaczenia :)
Czy trasa w 100 % jest asfaltowa??
davidbaluch
| 08:40 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Gratulacje, ciekawy opis no i dystans - dla mnie jakiś kosmos.
michuss
| 08:15 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj O lemondce już myślałem, ale to na przyszłość.

Daniel, zapomniałem Ci odpisać o lampce, bo pytałeś. Kupiliśmy w zeszłym tygodniu sobie po takiej jak z linku i do tego bateria + jedna dodatkowa. Taki zestaw powinien spokojnie wystarczyć na 3 noce z rzędu przy takiej pogodzie jak teraz. Gdy zrobi się cieplej to pewnie i dłużej. :)

https://www.centrumrowerowe.pl/akcesoria/oswietlenie-rowerowe/lampki-przednie/p,lampa-przednia-dual-power-i-2-x-cree-xm-l2-t6-czarna-prox,393065.html
4gotten
| 07:49 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Żeby ulżyć trochę dłoniom (kciukom) dobrze jest jednak zainwestować w lemondkę. W moim przypadku nawet super wygodne rękawiczki i dobrze ustawiony rower nie pomogły pozbyć się do końca problemów z cierpnięciem dłoni.
michuss
| 07:38 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Kot - rower sprawował się bez zarzutu, niczym mnie nie zaskoczył, oby tak było zawsze :) Ciężko natomiast przestawić mi się do nowej pozycji na szosie - bolały mnie (a właściwie bolą mnie nadal) kciuki, pewnie od ulubionego chwytu z góry, za klamki - kciuki na boki. To dolega mi najbardziej, trochę mniej przedramiona, szczególnie gdy próbuję wykonać gest "takiego wała" ;) Reszta, aż sam jestem zaskoczony, w miarę bez problemów.

Wąski - tak, to pewne, że jeżdżenie tych kaemów czyni cuda. Nawet 30-40 dziennie swoje robi. Reżim nie było bardzo ciężko utrzymać, głównie dlatego, że mam nawyki z czerwonego, a to jednak rower, na którym jedzie się wolniej. Stałem tylko tyle ile potrzeba, między innymi dlatego, że było zimno ;) No i też trochę odwlekałem zatrzymania - "jak jestem już tutaj to jeszcze dojadę kawałek dalej", często myślałem. Poza tym wszystkim to był mój dzień, a raczej noc ;) Jechało się bardzo dobrze, aż sam czasami się dziwiłem, gdy co jakiś czas podświetlałem garmina, a tam 10 km więcej.
michuss
| 07:38 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Dziękuję wszystkim za miłe słowa, czytanie ich to jeden z najprzyjemniejszych momentów po takich wyjazdach obok zalegnięcia w wannie czy zapisania śladu pod miejscem docelowym z poczuciem dobrze spełnionego "obowiązku" ;)

Pizza ze szpinakiem i sosem śmietanowym + widok eranisowych pazurków postawił mnie na nogi od razu, niemal jak ten tir spod Białogardu. I to postawił tak bardzo, że potem pozostało już tylko zalec w pachnącym łożu ;)

Marecky - do nocnej jazdy jest idealna, na dzień poza dużym ruchem występują znienawidzone, nudne i długie proste. Pamiętaj o fatalnym odcinku, o którym pisałem (Pniewo - Nowogard). Podobnie jest między Wejherowem a Lęborkiem.

4gotten - przeca czas brutto jest podany pod koniec relacji - 17 godzin od drzwi chaty do drzwi dworca ;) Picie: w bidonie był litr soku pomarańczowego rozrobionego z wodą, który do Karlina wypiłem w 3/4. Tamże nabyłem ciepłą herbatę (0,3 l), 0,5 l oshee, które schowałem do plecaka i litr soku, który dolałem do bidonu, a resztę wcisnąłem w siebie na tej stacji. W Słupsku duża gorąca, słodka czekolada (świetna, odkrycie tego wyjazdu!) i puszeczka coli. Potem już tylko pociągałem to oshee z plecaka, a bidon z sokiem napocząłem dopiero w pociągu. Jedzenie: Agnieszka zrobiła mi 3 przepyszne kanapki i dała 3 batony enegretyczne. Do tego spakowałem sobie paczkę kabanosów. Przed wyjazdem zjadłem solidną porcję makaronu z serem i ketchupem, która wystarczyła mi na długo. W Resku zjadłem jedną kanapkę, kolejną w Karlinie (i to nie całą). Potem podjadałem kabanosy, w Kielnie, przed samą Gdynią, zjadłem resztkę kanapki z Karlina, a w pociągu dopiero ostatnią kanapkę.
Waskii
| 07:00 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Pięknie, pięknie. Relacja jak zwykle szczegółowa. Gratuluję trasy a w szczególności takiej małej ilości postojów. Dobrze wiedzieć, że taka trasa jest dobra na nockę i świetnie że wyznaczyłes już ramy czasowe takowej nocnej roweroportacji - będzie się na czym i na kim wzorować. A co do Twojej kondycji to widać wyjechane kilometry, których w tym roku jest bardzo dużo.
Ciężko było utrzymać reżim postojowy?
Tylną lampkę ja mocuję na podsiodłówce a dokładnie na pasku. Wtedy widać ją doskonale
Jarro
| 06:46 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Gratulacje. Jak łatwo i przyjemnie się czyta, a to kawał wyprawy. Szczególnie przy takich temperaturach.
Kot
| 05:35 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj Gratulacje, świetny wypad :) Jak się sprawował rower na tak długiej trasie?
4gotten
| 21:53 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Tej trzysetce bliżej do czterysetki ;-) Gratulacje. Piękny Wschód będzie dla Ciebie formalnością.
A gdzie statystyki? Czas brutto, ile wypiłeś co zjadłeś i takie tam? Co za lampkę używasz?
MARECKY
| 20:55 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Elegancka trasa - kaszubskie górki na końcówce dystansu to niełatwa sprawa. Dzięki za opis DK6 - może się przydać. Pozdrower
starszapani
| 20:13 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Jurek - no właśnie nic się nie zgadza. Wzmiankowany padł trupem ;)
Eranis - jedyny słuszny obiad :D W końcu kobieta w domu jest od tego, żeby pachnieć ;)
Jurek57
| 20:08 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj To się może zgadzać !
Widok paznokci po 350 km postawi ... każdego na nogi ! :-)
starszapani
| 19:51 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Czad :) Wspaniały wypadzik, gratulacje :))))
Ale nie byłabym sobą gdybym się czegoś nie uczepiła - brak wzmianki o tem czem Cię A. umęczonego, umordowanego i upoconego uraczyła po powrocie (ni słowa, ni zdjęcia - to niedopuszczalne). ;)
jotwu
| 19:40 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Wprost niesamowity dystans - moje gratulacje.
srk23
| 19:25 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj No nie..."CZAPKI Z GŁÓW" Michał sukcesów na wspomnianym przez Ciebie maratonie.
strus
| 19:18 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Ponad 300km i to w większości nocą tylko UKŁONY przed tobą
yurek55
| 19:15 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj To już jest poziom nieosiągalny dla zwykłych ludzi. Tak jeżdżą herosi, gratuluję.
leszczyk
| 18:46 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj No to do maratonu jesteś gotowy, byle jechać swoje, trzymać się czasu i nie szarpać z podnietki :-) Gratuluję wspięcia się na wyższą rowerową półkę i odważnego wyjazdu :-)
Jurek57
| 18:31 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Gratulacje !!!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!