m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 100.80km
  • Teren 30.90km
  • Czas 05:52
  • VAVG 17.18km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 2447kcal
  • Podjazdy 402m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pacholęta, ale tak więcej terenowo ;)

Niedziela, 23 października 2016 • dodano: 23.10.2016 | Komentarze 9

MAPA

Ostatni wpis na blogu piknikwsakwach, prowadzonym przez Wandę i Tomka (KLIK) zainspirował mnie, by odwiedzić nadodrzańskie Marwice. Dlaczego? Ano dlatego, że można tam, w jednym z gospodarstw agroturystycznych, kupić własnej produkcji sery (z mleka krowiego, koziego i owczego). Kulinaria to najlepszy cel wycieczki, więc wiele się nie namyślając wczoraj wytyczyłem sobie w "rwgps" ślad, wgrałem do garmina i nastawiłem na niedzielną włóczęgę po bezdrożach. Po bezdrożach, bo korzystając z wspomnianego serwisu i mapy OSM wybierałem same boczne, gruntowe drogi.

Do Gryfina dojeżdzam najkrótszą drogą przez Kołbaskowo i Pargowo. W mieście skręcam na DK31 na Chojnę i na zjeździe do elektrowni Dolna Odra odpalam urządzenie. Do celu (a więc do Szczecina Żydowiec) mam blisko 50 km po całkiem nieznanych szlakach.

Na pierwszy ogień idzie słynny Krzywy Las nieopodal Gryfina. Leży nieco na uboczu i przez te osiem lat mieszkania tutaj nigdy do niego nie dotarłem. Dzisiaj błąd naprawiłem. Wielkiego wrażenia nie robi, bo pokręconych drzewek jest ledwie kilkanaście. Ale na pewno warto to zobaczyć.

Następnie skierowałem się drogą równoległą do DK31, która doprowadziła mnie do Krzypnicy. Najpierw musiałem jednak odstać swoje na przejeździe kolejowym bocznicy elektrowni. SM42 wolno przetaczała kilkanaście ładownych wagonów. Potem całkiem fajną, gruntową drogą przez las, ocieram się o wieś Krajnik, położoną u podnóża wielkich kominów i słupów energetycznych i ponownie przez las dobiijam do wspomnianej Krzypnicy. Tutaj, jak to pisze jeden z bikestatsowiczów, włączam się w ruch krajowy, ale tylko na 200 metrów, bo odbijam z krajówki w prawo, znów w las. Ciesząc się niezłą nawierzchnią i widokami na poldery odrzańskie docieram w końcu do Marwic. Wieś jest dość długa, w prawo odchodzą płytowe drogi w kierunku rzeki, a raczej wałów. Pod numerem 11 znajduje sie agroturystyczne gospodarstwo, z zewnątrz oznaczone "sprzedaż serów". Budynek jest dokładnie na wprost mini-rondka, na które wjeżdża się docierając tu szosą łączącą wieś z DK31. Po miłej wymianie zdań odjeżdżam z serkiem (z kronikarskiego obowiązku: o smaku suszony pomidor z czarnuszką) i sokiem z owocu czarnego bzu.

Teraz zaczynają się schody. Droga, która widnieje na OSM, a co za tym idzie także w urządzeniu fizycznie nie istnieje. Tzn. na początku ma cechy ścieżki, którą od biedy na piechotę można pokonać, potem znika zupełnie. Jakoś toczę się ślamazarnie po tych wertepach, trochę prowadzę, potem znowu jadę, płoszę sarenki, robię zdjęcia i pod nosem przeklinam tego, kto oznaczył tę drogę na mapie. Odcinek jest dość krótki i po kilkunastu minutach od wyjazdu z Marwic łapię przyzwoitą drogę (szutrową), która wprowadza mnie do Dębogóry. Przecinam tutaj DK31 i z miejscowym kolarzem jadę kawałek w stronę Pacholąt. Udziela mi szczegółowych wskazówek jak powinienem pojechać. Ja jednak zdaję się na mój ślad i tym razem nie zostaję zaskoczony niemiłą niespodzianką. W drodze dor Pacholąt towarzyszy mi piesek - chyba pogubił drogi i nie wie jak dotrzeć do macierzystej wioski. Najpierw mijamy się, gdy nadbiega z naprzeciwka. Po kilku minutach wraca, wyprzedza mnie i co chwila oglądajac się na mnie biegnie przed siebie. Sądząc po jego reakcji, gdy na horyzoncie pojawiły się Pacholęta to z tej wsi pochodził ;)

Za Pacholętami wjeżdżam na najgorszy kawałek. Gdybym miał pod ręką typa, który na OSM oznaczył jako drogę coś czym podróżowałem do Steklinka to bym mu nogi z dupy powyrywał. Nie wiem, może ktoś na satelicie dojrzał ciąg drzew i krzaków łączących te dwie wsie i wydumał sobie, że to droga. Jakby nie było przez 1,6 km przedzierałem się przez chaszcze. Początkowo nie tak gęste, uwieczniłem je wówczas na zdjęciu. Ale dalej droga była całkiem zarośnięta, a ja musiałem telepać się polem. Do Steklinka wpadam, a raczej wchodzę wraz z rowerem cały w "rzepach" i resztkach roślin. Jestem zasapany, bo cały ten fragment w większości wiódł, a jakże, pod górę :)

W nagrodę od Steklinka do DW121 jest komfortowa szutrówka, a potem fajny asfalt w kierunku Wirówka. W tej miejscowości, konkretnie na terenie Folwarku Wirówko trafiam na nielada atrakcję. Widzę tu kucyka, z którym zaprzyjaźniony jest dzik, mały warchlaczek. Wygląda to przezabawnie - kucyki biegną dostojnie (no, ok, prawie dostojnie, bo to jednak nie pełnowymiarowe konie), a warchlaczek przebiera za nimi nóżkami jak oszalały. Prześmieszne. Pląta się między nimi, przechodzi raz po raz pod tymi kucykami. I bardzo boi się aparatu.

Z Wirówka jadę wzdłuż południowego brzegu Jeziora Wełtyń do Chwarstnicy. Chwarstnica to nie byle co - tutaj była kiedyś węzłowa stacja. Od linii Pyrzyce - Gryfino oddzielała się trasa do Swobnicy. Po jednej i po drugiej niewiele dziś zostało. Stoi za to były dworzec chwasrtnicki, w którym dzisiaj są mieszkania.

Z Chwarstnicy znów terenowo, tym razem wygodną drogą do Wełtynia. Po lewej, w oddali widzę skrawki jeziora. W Wełtyniu po asfalcie tylko kawałek i znów wbijam się w gruntówkę, która najpierw doprowadza mnie do przysiółka Raczki, potem do Starych Brynek, a na koniec przez lasy do ulicy Kluczborskiej w Szczecinie, która ostro opada w dół. Dzięki temu jest tam niezła panorama doliny Odry. Tylko ja jadę z duszą na ramieniu, bo skończyły mi się hamulce.

Do miasta wjeżdżam nieźle sponiewierany, przez ulicę Krygiera i potem księżnej Anny. Długa wycieczka, tempo ślamazarne, ale przy takim doborze trasy nie ma się co dziwić.

Zdjęcia:

1) Nienajlepsza DDRka z Cukrowej na Przecław. Jednak w takiej aurze aż chce się korzystać ;)


2) Jesienna asfaltówka z Neurochlitz do Staffelde.


3) W KrzywEm Lesie.


4) Arteria relacji Marwice - Dębogóra ;)


5) Błoto o takiej konsystencji nie budzi najprzyjemniejszych skojarzeń ;)


6) Wyciągnąłem z szafy teleobiektyw Soligora, który kupiłem kilka lat temu. Mocuję go do mojego canona za pomocą przejściówki m42 (obiektyw z założenia współpracował z analogowymi lustrzankami). Ostrzyć muszę ręcznie, obiektyw nie ma swojego silnika, ale dzięki temu mogę trochę pobawić się w zbliżenia, choć jakość zdjęć mocno odbiega od mojej canonowskiej "pięćdziesiątki". Droga Dębogóra - Czarnówko/Pacholęta. Tam gdzie te słupki jest przejazd kolejowy w linii Rzepin - Szczecin.


7) Droga, jak chce OSM, z Pacholąt do Steklinka. Tutaj ma jeszcze wyśmienitą nawierzchnię w porównaniu do tego co zacznie się za kilkaset metrów. Ostrzegam, nie jedźcie tą drogą :P


8) Tak! Etrex potwierdza - jedziesz po śladzie ;)


9) Malowniczy wjazd do Steklinka.


10) Można by zaśpiewać: "dwaj przyjaciele z boiska". Ale to zupełnie bez sensu w tym przypadku...


11) Stare Brynki - Radziszewko. Byłoby idealnie, gdyby nie to, że lasy utwardzają teraz drogi gruzem, więc raz po raz wpada się na takie niespodzianki. Tutaj akurat "gładko".

12) Stromizna ulicy Kluczborskiej. Nie taka jak na Sąsiedzkiej, ale też się można pobawić :)
Kategoria wycieczka



Komentarze
michuss
| 18:57 poniedziałek, 31 października 2016 | linkuj Kulinarne inspirację to zawiodą mnie choćby i do Australii ;) Wyjątkowo dobra motywacja do jazdy.

mors, celowo je ponoć wyginali na wczesnym etapie rozwoju.
mors
| 00:52 niedziela, 30 października 2016 | linkuj Czemu ten las taki krzywy?? :>
leszczyk
| 06:48 czwartek, 27 października 2016 | linkuj Mimo wszystkich przygód nawigacyjnych wyprawę na pewno zapamiętasz miło, kulinarne inspiracje jeszcze w niejedno zagadkowe miejsce Cię zaprowadzą :-)

Ten kucyk i dzik - przyroda jest dużo mądrzejsza od nas, niesamowite.
michuss
| 20:53 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj Marek, w końcu Rzepin jest (a przynajmniej był) docelową stacją dla osobowych ruszających ze Szczecina na tę linię ;)

Trollking - mam nadzieję, że realizatorzy dobrej zmiany tego nie przeczytają, bo będzie jak z tymi osiołkami (?) z poznańskiego ZOO :P

Jurek - skorygowałem, dzięki za czujność. Krygier, mam nadzieję, nic by do mnie nie miał, gdyby żył ;)

strus - dzięki, z podziwem patrzę i na Twoje jazdy, wbrew przeciwnościom losu ;)

tunia - jeden ma pisane, druga ma malowane :P Ale Marwice Ci polecam. Resztka sera ostała mi się w lodówce. A pomyśleć, że wierzyłem, że u mnie zżółknie - potrzeba na to ponoć ~2 tygodni :)
tunislawa
| 18:53 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj supper wycieczka z przygodami i smakowity cel takowej !!! ..no i masz pisane !!! ...nie to co ja ...:P
strus
| 17:42 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj Gratuluję kolejnej setki w tym roku
yurek55
| 08:22 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj Bardzo ciekawy opis wycieczki i piękne zdjęcia. czytałem z dużą przyjemnością. Tylko nie rozwinąłeś wątku sponiewierania przez Krygiera. Co mu zrobiłeś? kim jest, że Cię sponiewierał i dlaczego dałeś się sponiewierać?! :D
cyt. "Do miasta wjeżdżam nieźle sponiewierany przez Krygiera"
Trollking
| 22:05 niedziela, 23 października 2016 | linkuj Ależ foty!!!

Kucyko-dzika przyjaźń, no no... Tylko czekać na jakiegoś miłośnika czystości rasowej, który to gdzieś zgłosi :)

A piesek czekający na Ciebie - aż się rozczuliłem :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!