m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 130.98km
  • Teren 13.90km
  • Czas 05:59
  • VAVG 21.89km/h
  • VMAX 60.36km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Swobnica

Niedziela, 16 września 2012 • dodano: 16.09.2012 | Komentarze 6

STARGARD-Lipnik-Kunowo-Koszewo-Grędziec-Okunica-Pyrzyce-Trzebórz-Tetyń-Piaseczno-Swobnica-Banie-Lubanowo-Sosnowo-Dołgie-Chwarstnica-Drzenin-Żelisławiec-Stare Czarnowo-Kołbacz-Bielkowo-Jęczydół-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD



Od czasu, gdy na którymś z blogów szczecińskich bikestatsowiczów przeczytałem o nowej DDRce, wytyczonej w śladzie dawnej kolei z Gryfina do Swobnicy (na odcinku w gminie Banie) postanowiłem obejrzeć na własne oczy to „cudo”. Minęło kilka miesięcy i dziś udało się plan zrealizować. Motywacją był kierunek wiatru-z południa i południowego zachodu, dzięki czemu wiedziałem, że powinienem wracać z wiatrem.

Wyruszyłem o 10.40. Do Pyrzyc zdecydowałem udać się najkrótszą drogą. W tym celu, już na wysokości Lipnika odbiłem od DDRki do Kobylanki i wjechałem do wsi. Zaraz za ostatnimi zabudowaniami kończy się asfalt i zaczyna droga polna. Tutaj uwagę przykuwa też powstający dom mieszkalny o bardzo niebanalnej architekturze (nie robiłem zdjęć, bo ktoś się przy nim kręcił). Chwila kręcenia wzdłuż pól, jakieś chaszcze i przejeżdżamy nowym wiaduktem nad S10-ten krótki odcinek drogi z Lipnika do Kunowa cechuje się bardzo dobrym asfaltem, jednak kawałek za zjazdem z wiaduktu znów zaczyna się polna, dość dziurawa droga. Potem niemniej dziurawa asfaltówka przez Kunowo. Kto wie czy specjalnie jej nie robią, bo dzięki temu samochody przez wieś muszą jeździć powoli.

Dalsza droga do Pyrzyc wzdłuż brzegu Miedwia, z terenowym odcinkiem między Koszewem a Wierzbnem. W tej pierwszej miejscowości zatrzymuję się na krótką chwilę przy bardzo towarzyskich koniach. Jak tylko stanąłem zaraz kilka podeszło do mnie i koniecznie chciały sprawdzić co mam w plecaku, czy dekielek od obiektywu jest smaczny i czy klamkę hamulca da się zjeść:) Popstrykałem im w zamian trochę zdjęć, zdobyłem doświadczenie, że następnym razem warto wziąć kilka kostek cukru i pojechałem dalej.

Konie w Koszewie © michuss


Między Wierzbnem a Grędźcem wyraźnie widać Miedwie po prawej stronie, w tym miejsce, w którym brzeg „zawija”-południowy kraniec jeziora. Po lewej zaś stronie widzimy ciekawą formę terenu-jest to spory, miejscami dość wysoki wał. W samym Grędźcu znalazłem informację, że zlokalizowany jest tu rezerwat przyrody Brodogóry. Właśnie przepytałem google co wie na ten temat i twierdzi, że jest to chroniony obszar stepowy, utworzony głównie by chronić jakieś tam, unikalne murawy i rośliny kserotermiczne (lubią dużo słońca i nie przeszkadza im mała ilość wody). Widok ze skarpy, na którą dziś się wspiąłem (i to nie w najwyższym miejscu) jest całkiem, całkiem:)

Połduniowy brzeg Jeziora Miedwie © michuss


Author w Brodogórach © michuss


Z Grędźca wojewódzką sto szóstką do Pyrzyc, gdzie nawiedzam lidla. Teraz muszę nadmienić, że jadę bez kasku, zresztą jeżdżę bez niego już od dłuższego czasu. Rozkleiła mi się „poduszka” na wysokości czoła-wyściółka oddzieliła się od rzepa i po założeniu spada nad oczy. Nie na tyle, żeby zasłaniać, ale na tyle, żeby wnerwiać, bo czułem, że coś mi nad oczyma dynda. Ponieważ niedawno w lidlu były całkiem fajne kaski, moim zdaniem ładniejsze od tych z serii, którą miałem zajechałem z zamiarem ewentualnego zakupu. Piszę ewentualnego, bo w kilku lidlach ich już nie było. Jednak w Pyrzycach leżały jeszcze w koszykach i to w „moim” rozmiarze L-XL, nawet w kolorze, który mi odpowiadał. Nie zastanawiając się wziąłem, a oprócz tego do wypróbowania ichniejsze izotoniki. I tak kask okazał się strzałem w dziesiątkę, tym bardziej, że załapałem się jeszcze na tą promocję 10% i zamiast 44,4 zapłaciłem 44. Natomiast izotoniki do niczego, nie warto na nie wydawać pieniędzy, jednak co poweraid to poweraid. Ten z lidla w sumie niczym nie różni się od biedronkowego, chwilę po wzięciu kilku łyków chce się dalej pić. No chyba nie o to w tym chodzi? :)

Z Pyrzyc DW 122 w kierunku Bani, z tym, że odbijam na Kozielice, Tetyń. Jechałem już tędy w dwa lata temu (jak ten czas leci!) podczas dwusetki do Morynia. Dziś zadanie mocno utrudnia wiatr. A droga w odsłoniętym terenie, na niektórych odcinkach drzewa jak na lekarstwo.

Idealna droga pod wiatr :) © michuss


Męczę się do wiaduktu nad S3, za którym droga wprowadza w las i przez kilka kilometrów z niego nie wychodzi, mijając zresztą po drodze leśniczówkę Przydarłów. Koniec końców zahacza się o Trzebórz, a po 2 km dociera do Tetynia, który widać z daleka z powodu okazałej wieży. Co ciekawe, znajduje się na niej stary zegar i działa:) W Tetyniu odbijam zgodnie z drogowskazem „Piaseczno 4”, fotografując uprzednio stację kolejową na nieczynnej już od dawna linii z Pyrzyc do Godkowa na magistrali nadodrzańskiej (Szczecin-Kostrzyn-Zielona Góra-Wrocław).

Pozostałość pod dworcu w Tetyniu © michuss


Od Tetynia przez las i pod górę. Wreszcie wpadam na skrzyżowanie z DW 121.

Skrzyżowanie w Piasecznie © michuss


Fotografuję parę staruszków, którzy siedzą sobie przed domem pewnie jeszcze starszym od nich. Chcę zrobić to dyskretnie i nie wiem na ile będą widoczni na zdjęciu.

Staruszkowie pilnują drogi w Piasecznie © michuss


Po zdjęciach ruszam przez wieś i w okolicy kościoła odbijam w lewo, w drogę do Swobnicy. Oj, fanatycy gładkiego asfaltu nie byli by zadowoleni, ale trakt jest przedni:) Szczególnie na odcinku od Górnowa do Swobnicy, gdzie co rusz są ostre spadki w lesie. W połączeniu z mocno pofałdowanym asfaltem daje to niezłe wrażenia i emocje. Osiągam tu bez pedałowania blisko 50 km/h, ale wynik ten zostanie jeszcze dziś poprawiony:) Po prawdzie to ze względu na ten fragment pojechałem od Pyrzyc taką trasą, bo zapadł mi on z włóczęgi sprzed dwóch lat:)

Przez las z Piaseczna do Swobnicy, prawie cały czas w dół po wybojach © michuss


U celu © michuss


W Swobnicy chwilę się pokręciłem. Próbowałem namierzyć zamek, ale mi nie wyszło. Nie miałem jednak jakiegoś szczególnego „ciśnienia” na zobaczenie tej budowli, bo już cieszyłem się na przejażdżkę szlakiem zwiniętych torów do Bań i dalej do Lubanowa. Po wspinaczce na nasyp kolejowy (sam początek tej DDRki w Swobnicy to skandal i sprawa na miarę Teleexpresu-jak ktoś nie wie to nie ma najmniejszych szans, żeby znalazł miejsce, z którego trasa rozpoczyna swój bieg, a przy okazji ktoś kto dojeżdża do końca ma duże szanse nie wyhamować i zwalić się na pysk z nasypu o wysokości kilku metrów) spotykam parę rowerzystów (ona i on) z Bań, którzy wybrali się na przejażdżkę niedzielną. Chłopak do mnie zagaduje, chwilę rozmawiamy i razem ruszamy w stronę Bań. Jednak tuż za Swobnicą decydują się na zobaczenie jakiegoś jeziorka, a ja jadę dalej od razu przyspieszając, bo poruszali się z prędkością około 18 km/h:) Początkowo jadę wzdłuż lasu po lewej stronie mając pole, ale chwilę później zagłębiam się w las i to jest chyba najbardziej klimatyczny odcinek tej trasy-jazda w tunelu z drzew i krzaków:)

DDRka po nasypie kolei między Swobnicą a Baniami © michuss


Kawałek dalej zmuszony jestem zatrzymać się i odebrać „służbowy” telefon. Tutaj doganiają mnie wspominani wcześniej rowerzyści i razem, niespiesznie, docieramy do Bań, gdzie oni odjeżdżają do domu, a ja dalej DDRką, przez stację w Baniach do Lubanowa, przekroczywszy uprzednio DW 121. Tory biegły wzdłuż drogi, więc i dziś tak się jedzie. Tutaj niestety widać, że ktoś odstawił, delikatnie mówiąc, fuszerkę przy wykonaniu nawierzchni, bo pojawiły się liczne wybrzuszenia (podobnie było na samym wjeździe do Bań).

W Lubanowie, w miejscu dawnego przystanku znajduje się fragment podkładów z przytwierdzonymi szynami, dodatkowo jest tablica, która informuje o historii linii i o ciekawostkach, które można obejrzeć w samej wsi. Dowiedziałem się, że do 1945 roku na linii kursowały trzy pary pociągów z Gryfina do Swobnicy, po wojnie wprowadzono jedną, dopiero w latach siedemdziesiątych uzupełniając to kolejną. Linia nie doczekała przemian, wcześniej wstrzymano na niej przewozy. Potem została rozkradziona, infrastruktura niszczała i w końcu tory zostały zwinięte.

Tablica w Lubanowie © michuss


Lubanowo © michuss


W samym Lubanowie jest chyba największy spadek na pokonywanym odcinku. Poprowadzony w dość głębokim wąwozie. Fajny:) Zaraz za tym zjazdem docieram do drogi do Sosnowa, na którą zjeżdżam opuszczając DDRkę. Przed samym Sosnowem jest skrzyżowanie: w prawo do Bań, w lewo do wsi Dołgie, gdzie zamierzam dojechać. Przed samą krzyżówką mówię sam do siebie: „tylko nie bruk, tylko nie bruk”:) I wykrakałem. To chyba najgorszy fragment brukowany, jakim kiedykolwiek jechałem. Brak możliwości objazdu, bo „pobocze” to kopny piach, o ile w ogóle jest. Jeśli ktokolwiek chce tamtędy jechać, a nie przepada za takimi atrakcjami stanowczo odradzam:) W międzyczasie docieram do leśnej krzyżówki, gdzie z lewej strony „miga” mi początek DDRki, z której wcześniej zjechałem:) Chwilę później kolejne rozwidlenie, gdzie na szczęście natykam się na jakieś dzieciaki, które powiedziały mi co i jak. Później przez pola, wytrzęsło mnie tam niesamowicie, miałem wrażenie, że to się nigdy nie skończy. Nigdy nie zaliczałem odcinków brukowanych do „terenu”, ale dzisiaj z czystym sumieniem to zrobię, bo to było gorsze od najbardziej dziurawej szutrówki;)

Bruk między Sosnowem a Dołgiem © michuss


Koniec męczarni - Dołgie na horyzoncie © michuss


We wsi Dołgie dobijam do skrzyżowania, na którym skręcam lewo i kieruję się w stronę Chwarstnicy przez Borzym. Tereny tu całkiem urozmaicone, jakże inne od równin pyrzyckich, a to przecież tak niedaleko.

Chwarstnica © michuss


W Chwarstnicy fotografuję to co zostało z węzłowej niegdyś stacji.

Pozostałość pod dworcu w Chwarstnicy © michuss


Wiele tego nie ma: równia stacyjna i budynek, który niegdyś pełnił rolę dworca. Kolejne kilometry to całkiem spory podjazd, dojazd przez pola (ale asfaltem) do Sobieradza przez wiadukt nad S3 i w końcu w pofałdowanym terenie do Drzenina, przez który w zeszłym roku przejeżdżałem w drodze z Pyrzyc (Żabowa) do Gardna.

Między Sobieradzem a Drzeninem-droga faluje. W oddali Puszcza Bukowa. © michuss


Dziś jednak jadę prosto, bo mam w pamięci zdjęcie z wpisu sakwiarza, które sprawiło, że powziąłem postanowienie, iż czym prędzej muszę tędy się przejechać:) Droga wiedzie w przeważającej części z góry, po szarym szutrze i kończy się na DW 120, naprzeciwko kościoła w Żelisławcu.

Wjazd do Żelisławca od strony Drzenina © michuss


Powrót do Stargardu podobnie jak wczoraj, z tym, że w Starym Czarnowie zatrzymuję się w sklepie po zimną colę, zamieniając kilka słów z miejscowym, a w Bielkowie odbijam na Jęczydół, a nie, jak wczoraj, na Kobylankę.

Aha, na zjeździe za Starym Czarnowem przekraczam 60 km/h:)

Na DDRce miedwiańskiej oczywiście „sajgon”, masa pieszych, o rowerzystach jadących całą szerokością nie wspominając. Przed zjazdem do domu odwiedzam tesco po „elektrolity”;)

Podczas całej przejażdżki wypiłem około 2,2 l płynów, zaś zjadłem tylko jednego batona musli, co mnie mocno zdziwiło;)
Kategoria wycieczka



Komentarze
dornfeld
| 21:42 wtorek, 18 września 2012 | linkuj Twoje wpisy to kopalnia praktycznej wiedzy, która pozwala uniknąć drogowych pułapek.
strus
| 05:56 wtorek, 18 września 2012 | linkuj Fajna trasa ,ale nie dla mojego roweru.[bruk a fuuu]
lukasz78
| 09:50 poniedziałek, 17 września 2012 | linkuj Szkoda tych starych linii kolejowych... Na północ od Torunia (zwiedzałem w sobotę) tak samo - zarośnięte linie i nieczynne stacje. PS. Już jest u mnie relacja z soboty :)
rowerzystka
| 07:42 poniedziałek, 17 września 2012 | linkuj Gdyby od początku było to dobrze wykonane, nie byłoby problemu. Niestety, roślinność ma dość siły, by się przebić przez cienkie warstwy asfaltu :(
michuss
| 07:31 poniedziałek, 17 września 2012 | linkuj Widać, że oni coś zaczęli już z tym robić, ale jakoś tak nieudolnie (w samych Baniach położona jest nowa warstwa asfaltu, ale i ona ma już wybrzuszenia).
rowerzystka
| 07:24 poniedziałek, 17 września 2012 | linkuj Nawierzchnia na DDR jest bardzo cienka. Coś mi mówi, że po intensywnej zimie będzie na niej sporo dziur. Może to był jedyny moment, by przejechać się po niej, tym bardziej, że nie należy do DDR-ek nudnych widokowo
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!