m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 54.44km
  • Teren 13.50km
  • Czas 02:53
  • VAVG 18.88km/h
  • VMAX 38.86km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Iński Park Krajobrazowy

Niedziela, 24 listopada 2013 • dodano: 24.11.2013 | Komentarze 5

CHOCIWEL-Lublino-Kamienny Most-Ścienne-Sarnikierz-Dłusko-Storkowo-Ińsko-Kamienny Most-CHOCIWEL

MAPA

Pomysł na wyjazd do IPK mieliśmy ze Shrinkiem (a właściwie to on miał) już tydzień, czy dwa temu. Dodatkowo za każdym razem, gdy przejeżdżam autem odcinek Chociwel – Węgorzyno mówię sobie, że koniecznie trzeba te lasy zjeździć. No i dziś wreszcie się udało.

Miejscem zbiórki był tym razem parking Fala (tylko dla klientów) w Chociwlu. Obaj dotarliśmy niemal w punkt, za pięć dziewiąta. Po założeniu przednich kół i hamulców ruszamy w drogę.

Kierujemy się w stronę Ińska przez Kamienny Most, dodatkowo nadkładając nieco drogi przez Lublino. Tu powstają jedne z pierwszych zdjęć (Sebastian ujął jeszcze na parkingu chociwelski kościół z jeziorem na pierwszym planie).



Za Kamiennym Mostem oglądamy schowany w krzakach pomnik ofiar I wojny światowej (tego typu pomniki są bardzo popularne na Pomorzu Zachodnim i w niemal każdej wiosce można znaleźć takie monumenty). Latem jest to mocno utrudnione, by nie rzec niemożliwe z powodu gęstych krzaków, w których stoi.

Opuszczamy las, wjeżdżamy na teren gminy Ińsko i po chwili opuszczamy główną (choć jaka ona tam główna) drogę, skręcając w lewo do miejscowości Ścienne. Ja znam ją z jednego, do tej pory jedynego przejazdu przed kilku laty, gdy z Sebastianem, Grześkiem i Hubertem objeżdżaliśmy tędy Jezioro Ińsko.

Zaczynają się fajne klimaty – droga już w obrębie wsi jest mocno pagórkowata, do tego stare, nieremontowane w większości zabudowania jeszcze sprzed II wojny światowej – no, fajnie.



Zaraz za wsią asfaltówka się kończy i wjeżdżamy już w nieprzebrane lasy Ińskiego Parku Krajobrazowego, mając w świadomości nobliwe sąsiedztwo najwyższej góry dawnego województwa szczecińskiego, czyli Góry Głowacz.



Drogi typowe jak na listopad – rozjeżdżone błoto, mokro, koleiny, ale i to bardzo nam się podoba. Jedziemy niespiesznie, co chwila zatrzymując się na fotostopy, w tym jeden bardzo długi, tuż przed Sarnikierzem.









W tej miejscowości miejscowy kieruje nas na Dłusko, do którego zmierzamy niesamowicie klimatyczną, zachwalaną już przez Shrinka asfaltówką z Węgorzyna do Podlipiec. Jedzie się wybornie, krajobrazy szare, ale i tak ładne. Jesienne.

W samym Dłusku Sebastian zwraca moją uwagę na ruinę kościoła i położony u jego stóp cmentarz. Na jego teren jednak nie wchodzimy, bo zabrania tego umieszczona przy furtce tablica.





Dalej więc kierujemy się brukiem w dół, do wsi, ale tuż przed brzegiem jeziora skręcamy w lewo w poszukiwaniu atrakcji turystycznej opisywanej niegdyś na blogu przez Hopfena (tu opieram się na relacji Shrinka, sam jeszcze nie czytałem, ale niezwłocznie błąd ten naprawię).



Grzęźniemy w jakichś liściach niemal po osie, potem prowadzimy kawałek rowery na piechotę i w końcu podejmujemy decyzję o odwrocie.



Mając do wyboru powrót do Węgorzyna i dalej „dwudziestką” do Chociwla kontra jazdę terenową, podobną trasą jak dojechaliśmy do Dłuska wybieramy drugie rozwiązanie. Jazda jest przepyszna, delektujemy się tym szlakiem (przynajmniej ja) do oporu. Przyzwoita szutrówka prowadzi nas zakrętami przez las. Co chwila wjeżdżamy na jakieś polany, z których roztacza się widok w pełni pokrywający się ze stwierdzeniem „zachodniopomorski interior”. W pewnym momencie dojeżdżamy do tajemniczego skrzyżowania.



Dochodzimy do wniosku, że jadąc prosto za chwilę będziemy w Ińsku. Cóż... Plany to jedno, rzeczywistość to drugie i po kilku chwilach jazdy docieramy do leśniczówki... Storkowo. Tak więc do Ińska jeszcze kawałek, znaną z wcześniejszych wypraw asfaltówką z kierunku Drawska Pomorskiego. Na tym odcinku zaczyna padać deszcz, co nieco, ale tylko nieco, osłabia nasze morale.

Ińsko mijamy bez zatrzymywania się. Stajemy dopiero we wiacie przystankowej Miałka. Tutaj załatwiamy co trzeba, zjadamy co nieco i popijamy.

Mimo częściowej regeneracji sił jedzie się dalej ciężko. :) Wiatr prosto w twarz, zimno (bo chwilę wcześniej solidnie zmokliśmy).

Około 12.40 meldujemy się jednak szczęśliwie z powrotem w Chociwlu, a 40 minut później w domach. :)

Sebastian, dzięki za pomysł i towarzystwo. Ta niepozorna, dość krótka przejażdżka była jedną z najlepszych w tym roku. :)
Kategoria wycieczka



Komentarze
srk23
| 14:30 poniedziałek, 25 listopada 2013 | linkuj Faktycznie jak na tę porę roku bardzo klimatyczna trasa.
Trendix
| 11:08 poniedziałek, 25 listopada 2013 | linkuj Fajna terenowa wycieczka :)
tunislawa
| 20:45 niedziela, 24 listopada 2013 | linkuj super wyprawa ! piękne zdjęcia i fajne , znane mi trochę tereny ...pamiętam jak zachwyciłam się kiedyś wyglądem wsi Lublino ...w ogóle tereny godne zwiedzania o każdej porze roku ! zazdraszczam :P
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!