m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 36.74km
  • Czas 01:51
  • VAVG 19.86km/h
  • VMAX 29.60km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin - Stargard (komunikacyjnie)

Czwartek, 16 stycznia 2014 • dodano: 16.01.2014 | Komentarze 5

SZCZECIN(PORT-Dąbie-Kijewo-Płonia)-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD


Dzisiaj było ostro - zrozumiałem dlaczego wczoraj tak szybko mi zleciała droga do Szczecina. Od samego początku, od zjazdu z wiaduktu na Gdańską dostałem wiatr w twarz i tak, z małymi przerwami, było do końca. Na Przestrzennej myślę sobie, że cykloza to jednak poważna choroba, bo nawet nie mam cienia wahania, by podjechać na pociąg. Potem śmieję się sam do siebie, że chyba nic gorszego od jazdy pod wiatr, dodatkowo w padającym czymś na kształt śniegu nie może być. I chwilę później (za krzyżówką w Kijewie, przed autostradą) czuję, że tylne koło mi "dobija". Co tu robić, myślę jak ta pani od "tłukło i tłukło" ;)... Odcinek do Płoni w większej części ciemny, postanawiam w razie czego zatrzymać się w tej nowej zatoce parkingowej dla ITD i tam dopompować. No, ale jedzie się jako tako, więc zmieniam plan i przesuwam pompowanie na Płonię :D Na wysokości giełdy zatrzymuję się i macham co sił w rękach. Ruszam i niemal natychmiast mam wrażenie, że jadę felgą po asfalcie - odbijam w ul. Przyszłości (świetna nazwa, kojarzy mi się trochę z Alternatywy) z zamiarem usunięcia defektu na parkingu netto. Tam jednak orientuję się, że opona jest twarda, nic z niej nie zeszło i, chcąc nie chcąc, puszczam się w odcinek leśny do Kobylanki. Duszę co sił w nogach pod ten wiatr, bo wiem, że latarnie są dopiero przy stacji benzynowej w Motańcu. Śnieg nasila się, docieram w końcu do tej stacji, ale czuję, że jest nadal w miarę ok, więc kolejny etap - Kobylanka. Tu nadal dość "twardo", więc nie tracąc czasu pruję już w stronę Stargardu, nie zatrzymując się nigdzie, za to walcząc z bardzo silnym wiatrem, szczególnie za Zieleniewem.

Gdy zjechany docieram do domu zdaję sobie sprawę, że na dworze był mróz. Rower jest cały w błotnisto-lodowej brei, która doń przymarzła. Od ramy odrywam długi na kilkanaście cm płat i wyrzucam bezpośrednio do kosza. :)

Jutro będę miał ułatwione zadanie, bo w miejscu uszkodzenia opony słyszalny był w domu syk schodzącego powietrza, więc nie będzie trzeba tracić czasu na szukanie urazu. :)
Kategoria komunikacyjnie



Komentarze
srk23
| 18:38 piątek, 17 stycznia 2014 | linkuj Właśnie...dobitnie to ująłeś.
michuss
| 15:11 piątek, 17 stycznia 2014 | linkuj Mirek, jak przeglądam "top" BSu to i tak dochodzę do wniosku, że jesteśmy małymi żuczkami. ;) No, ale w sumie nie chodzi o tłuczenie km, tylko przyjemność, nie? :)
srk23
| 14:49 piątek, 17 stycznia 2014 | linkuj Mnie wczoraj też dopadło to "Białe szaleństwo" gdy wracałem z pracy...ale ja miałem tylko 6 km (tylko podziwiać tą Twoją CYKLOZĘ).
michuss
| 21:16 czwartek, 16 stycznia 2014 | linkuj może i tak, cholera wie. ;)))
Trendix
| 21:11 czwartek, 16 stycznia 2014 | linkuj to znaczy jechałeś bez powietrza z twardą z powodu mrozu oponą ?? :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!