m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 149.80km
  • Teren 0.40km
  • Czas 05:35
  • VAVG 26.83km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 309m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z czerkawem i Arturem - Triathlonistą na północ

Niedziela, 14 maja 2017 • dodano: 14.05.2017 | Komentarze 14

MAPA

Plany na dziś nie były sprecyzowane. Luźno myślałem o wyprawie szlakiem O-N do Siekierek. Wczoraj wieczorem na fejsie odezwał się czerkaw i rzucił myśl o Nowym Warpnie. Ja dołożyłem fiszbułkę w Rieth i tak od słowa, do słowa doszliśmy do konsensusu. Choć z tej drugiej to akurat nic nie wyszło.

Spotykamy się o 10 przy kantorze na Placu Żołnierza (czerkaw przybył na rowerze z Marianowa!). Wymiana waluty po dość sensownym kursie i po chwili ruszamy na podbój Niemiec, przez Łęgi, bo czerkaw miał tam ważną sprawę. Na Wyzwolenia robi jeszcze zakupy - bułka i banan, które będą musiały mu wystarczyć aż do Ueckermunde.

Zbieramy metry na podjeździe pod Osów, szybko wytracamy je na Miodowej i dalej suniemy do Dobrej. Tuż za przejazdem drogi czołgowej na poboczu dostrzegamy rowerzystę, który coś montuje przy rowerze i rzuca w naszą stronę: "dokąd jedziecie?". Odpowiadamy, zgodnie z prawdą, że do Ueckermunde. "A ile to km?". Niezgodnie z prawdą rzucam: "Pięćdziesiąt" ;) Po chwili jedziemy już razem - nasz kompan to Artur, triathlonista pierwszej wody, na super rowerze, z bardzo fajnymi gadżetami, a i z nogą bardzo mocną. Chyba za mocną jak na takich dwóch leszczy jak my. No, ale chcąc, nie chcąc zabrał się z nami ;)))

Między Wołczkowem a Dobrą macham raźno do nadjeżdżających z naprzeciwka Kuby i Janusza. Ciekawe czy się zorientowali kto zacz? ;)

Granicę mijamy w Buku. Potem Artur sugeruje, by do Grunhof pojechać nie prosto przez Pampow, tylko przez Mewegen. Tak też czynimy, dokładając jeszcze parę nadmiarowych kilometrów do Rothenklempenow. Na podjazdach Artur maleje nam w oddali, bo takie przyspieszanie stanowi element jego treningu. My człapiemy wolniej, ale też wesoło :)

W Rothenklempenow wpadamy na landówkę do Hintersee i całkiem żwawo zmierzamy najpierw do krzyżówki na granicę, którą ignorujemy jadąc prosto, a potem w stronę Kcyni [Eggesin]. Jedzie się szybko, dbają o to Artur i czerkaw, a i ja momentami też dbam. W Eggesin miła niespodzianka, nie ma już bruku na wjeździe od strony Ahlbeck. Końcowy odcinek do Wkryujścia pokonujemy to DDRką, to ulicą. Nie wiem jak jest w przepisach niemieckich, ale mgliście pamiętam, że kiedyś koleżka tłumaczył mi, że szosowiec ma prawo w ramach treningu jechać po jezdni. A więc trenujemy.

W Ueckermunde z duszą na ramieniu zmierzam do słynnej kebabowni (jak to ładnie właściciel ujął na budynku "pizzeria - donneria"). Z duszą na ramieniu, bo nie pamiętam tak dokładnie lokalizacji. Na szczęście wystarczyło objechać rynek i charakterystyczna, półokrągła, szklana fasada pojawiła się za zakrętem.

Ja z czerkawem, jak na ultraszosowców przystało wciągamy po poteżnej rolce i zapijamy to niemieckim piwem o miłej kojarzącej się, a i proroczej nazwie Beck. Kolega - triathlonowiec lżej. Tylko piwo i miałem wrażenie, że z pewnym przerażeniem w oczach obserwował tempo w jakim nasze tureckie pizze znikały.

Potem za jego sprawą w podobnym tempie znikają kolejne kilometry. Najpierw do Ahlbeck, do którego jedziemy po śladzie, a potem do Rieth, do którego jedziemy asfaltówką, której nie miałem okazji zaliczyć, a jest bardzo, by tak rzec, miła ;)

Z Rieth do granicy problem, bo tam nasi dokładni, sumienni i w ogóle pod linijkę sąsiedzi zapomnieli o czterystu metrach jak mi tu z RWGPS wychodzi asfaltu. Czyli trzeba jechać po piachu. Kolega Artur na samym początku zalicza glebę. Otrzepuje się i podobnie jak my z czerkawem zadaje podstawowe pytanie: czy rower cały? Cały, można telepać się do granicznego mostku dalej.

Szybki przelot leśną DDRką do szosy dobieszczyńskiej i, tu zaskoczenie, nie w prawo, a w lewo. Do Nowego Warpna uzupełnić płyny, bo powoli się kończą, a na oparach Becka za daleko zajechać się nie da. W Nowym Warpnie zrobili co trzeba, potem objazd promenady, a na koniec szybka, jak na mnie, jazda do Dobieszczyna i dalej, jeszcze trochę szybsza, do Tanowa, przed którym łapie nas ulewa i pomrukująca w oddali burza.

Ostatni postój na przystanku w Tanowie. Zgodnie stwierdzamy po 5 minutach i dwóch telefonach, że nie ma co czekać dalej tylko trzeba jechać. Pożytek z tego postoju taki, że ja uspokoiłem się losami banknotów w portfelu (suche), a koledzy porozmawiali z kimś przez telefon. Po ruszeniu było ciężko - bardzo zimno, ale do Pilchowa byliśmy już rozgrzani, a dodatkowo ciśnienie podniosła nam słynna DDRka z najbardziej parszywej z parszywych kostki. Na Głębokim Artur odjeżdża do domu przez Wojska Polskiego - spieszył się, a my wciągamy jeszcze Miodową raz. Zjazd do Arkońskiej i dojeżdżamy do bazy.

Piękny wyjazd, oby częściej. Dla Artura podziękowania, bo mocno nas dzisiaj pociągał za uszy.















Komentarze
Trollking
| 10:21 wtorek, 23 maja 2017 | linkuj Cholera, a już myślałem, że przeczytałem w końcu o kraju rowerowo idealnym... :)
michuss
| 04:29 piątek, 19 maja 2017 | linkuj Tunia, dzięki, momentami było bardzo szybko ;)

Marek, święte słowa ;)

Artur - tam przecież nie ma jednego słowa nieprawdy ;)
arturex
| 09:30 czwartek, 18 maja 2017 | linkuj Z tą mocną nogą i leszczami to przesadziłeś ;)
tunislawa
| 22:50 poniedziałek, 15 maja 2017 | linkuj ale tempo ! podziw !
michuss
| 20:34 poniedziałek, 15 maja 2017 | linkuj Marek, wyście też do pieca w sobotę dołożyli z tym NW. Pozdrowienia! :)
marekburdzy
| 08:11 poniedziałek, 15 maja 2017 | linkuj Świetna traska dobre temoże tylko pozazdrościć
Dla mnie bomba ☺
michuss
| 07:24 poniedziałek, 15 maja 2017 | linkuj Dzięki za miłe słowa. :)
jotwu
| 07:13 poniedziałek, 15 maja 2017 | linkuj Kolejna wycieczka na świetnym dystansie w tempie dla mnie niewyobrażalnym - to już sportowy wyczyn. Oczywiście jak już wcześniej zauważył Kuba rozszyfrowaliśmy Ciebie a od siebie dodam, że podziwiam Ciebie nie tylko za kilometry i tempo ich połykania, lecz także za rzetelne opisy z trasy - aż chce się je powtórzyć.
michuss
| 06:58 poniedziałek, 15 maja 2017 | linkuj Ano zagłuszyły! Pozdrowienia! :)
jotwu
| 06:51 poniedziałek, 15 maja 2017 | linkuj Pisze Kuba z profilu Janusza ;) Ja odrazu wiedziałem, ze to Ty krzyknąłem cześć ! ale chyba samochody zagłuszyły ;) Pozdrawiam !
Jurek57
| 20:19 niedziela, 14 maja 2017 | linkuj Mieszkam w Buku od przeszło półwiecza i granicy z bratnim narodem niemieckim jakoś tu nie zdołałem przekroczyć !
Chyba że coś przeoczyłem ! :)
Trollking
| 20:17 niedziela, 14 maja 2017 | linkuj Jakby kolega Artur nie miał co zrobić z tym rowerem to... daj mu namiar na mnie :)

Wynik piękny, ale te niemieckie przepisy jeszcze piękniejsze :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!