m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 71.60km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 20.17km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwieźć morsa na PKP do Gdyni

Sobota, 7 października 2017 • dodano: 07.10.2017 | Komentarze 63

Od środowego wieczora miałem przyjemność gościć morsa. Jednak dopiero dzisiaj, w ostatni dzień pobytu Wzmiankowanego, nadarzyła się okazja, żeby przejechać się gdzieś razem. Tym celem była Gdynia Główna, skąd morsiasty miał pociąg do siebie - w chwili, gdy piszę te słowa powinien zbliżać się do celu, jednak jakaś awaria sieci trakcyjnej sprawiła, że wciąż ma przed sobą, z tego co wiem, szmat drogi - pech. Nie jedyny zresztą dzisiaj - gdzieś na obrzeżach Wejherowa musiałem wjechać na coś ostrego i po bardzo długim czasie złapałem kapcia. Gdy mors dowiedział się jakiej marki jest przebita opona (szwalbe) to aż zawył z radości, bo przeca jego dębice dużo trwalsze ;) Szczęście w nieszczęściu, że stało się to akurat dzisiaj, czyli w dzień, gdy nie spieszyłem się do pracy - a to przecież trasa moich stałych dojazdów...

Najpierw skierowaliśmy się do Wejherowa. Po pierwsze kupić brukiew na zupę. A poza tym postanowiłem pokazać gościowi rynek, bo ten, stosując osobliwe formy zwiedzania, jeszcze tu nie dojechał. Potem szybki podjazd do Parku Majkowskiego i odsłuchanie śpiewającego Kaszuby, i w końcu ewakuacja z miasta. Na skrzyżowaniu Rybackiej z DK6 (ul. I Brygady WP) mors rzuca pod nosem, że dzisiaj niewielki ruch na krajówce i możeby... Szybko ucinam ten szatański pomysł, mówiąc, że skorzystamy z mojego patentu na jazdę do Gdyni, czyli równolegle do DK6, przez lasy.

Gdzieś między Redą a Rumią mors krzywi się, że bardzo utrudniam sobie dojazd do pracy jadąc temi opłotki, przez lasy i łąki. Że DK6 i jej pobocze, a nawet brak, bo w Redzie i Rumi jeździ się prawym pasem przy krawężniku, byłaby może nie lepsza, ale mniej by trzęsło... Jeszcze nie wiedział mówiąc te słowa, że musi przecierpieć słynną płytówkę przez łąki (tam "trzęsie" najwięcej), a to było dopiero przed nami :) To było zaskoczenie tego wyjazdu, bo myślałem, że zaprawion jest w jeździe przez uboczne sioła, wybudowania, czy jak to mawia się na Kaszubach, "pustczi" ;)

Ponieważ gość lubi podjazdy i góry postanowiłem przeciągnąć go przez ulicę Ołowianą na Pogórzu - tym ewidentnie sprawiłem mu radość. Jednak pewnie tego samego nie mogą powiedzieć podeszwy butów Rzeczonego, bo jak wiadomo ogranicza on do minimum użycie klocków hamulcowych w, nomen omen, Huraganie. A więc często gęsto kończąc zjazd i hamując przed przeszkodą słyszałem za plecami donośne szuranie trzewików o podłoże, po czym mijał mnie wykręcając jakiś fikuśny łuk, byle nie władować się na czerwonym na jezdnię ;))) Sympatyczne to Twoje postanowienie, mors :) Przepraszam, bo wspominałeś, że dziś przez mój styl jazdy musiałeś więcej hamować niż podczas górskiej eskapady morsownia-Świeradów-morsownia ;)

Z Pogórza przez Janka Wiśniewskiego i Polską jedziemy aż do Skweru Kościuszki, mijając po drodze jakiś przemarsz Marynarki Wojennej. Ów przemarsz związany był też z blokadą końcowki Skweru, ale jakoś dopchaliśmy się na koniec, by, jak to określił morski, "postawić kropkę nad i". Stamtąd już tylko dojazd na PKP, zakup biletu i odprowadzenie do lichej, pechowej jak się potem miało okazać, "teelczyny" (BACHUS) do Zielonej Góry.

Ja wracam w siąpiącym deszczu do domu. Niemal po śladzie, bo w Rumi zjeżdżam na przeciwległy brzeg pradoliny i nietypowo, wzdłuż torów docieram do DK6 (pozdrawiam, mors :P) i nią wjeżdżam do Wejherowa.

Fajna wizyta, oby częściej! A sok z aronii,  jak i ;) wieczorne dysputy o BSach i nie tylko - pierwsza klasa! :)

1) mors i "ukaskowiony" Kaszuba śpiewający "Kaszebszczi nute" ;)


2)Stromizna ulicy Ołowianej w Gdyni - jak widać klockom upiekło się ;)


3) mors w pobliżu środowiska naturalnego.


4) Przywitanie z Bachusem.


5) Zakup z targowiska w Wejherowie - brukiew vel "wreczi" - bądze zupa.

Kategoria wycieczka



Komentarze
wilk
| 10:45 sobota, 14 października 2017 | linkuj Zamiast pisać bzdury Morsie, powtarzając głupiutkie miejskie legendy - zajrzyj do dowolnego opracowania pokazującego ile kto rzeczywiście zapłacił CIT. Lidl akurat te rozliczenia ma bardzo przejrzyste i jest w samej czołówce największych płatników CIT wśród sieci handlowych, przegrywa z Biedronką i Rosmanem jedynie, daleko przed sieciami, które mają polskich właścicieli. W 2015 Lidl zapłacił koło 105mln, podczas gdy np. polski "Piotr i Paweł" jedynie 4mln.

Tracimy na CIT pieniądze przede wszystkim nie przez oszustwa zachodnich koncernów, a przez legalną optymalizację podatkową. Jak mamy beznadziejne i nieskuteczne przepisy w tej mierze i niewydolne służby skarbowe, które nie potrafią temu zapobiegać odpowiednimi działaniami i przepisami - to do siebie tylko pretensje można mieć, za głupotę trzeba płacić. A nie zwalać na zachodnie sieci, że chcą i potrafią LEGALNIE obejść płacenie podatków. To w kapitalizmie święte prawo każdej firmy, by tak działać, żeby tych podatków zapłacić mniej. I narodowość firmy nie ma tu nic do rzeczy, Polacy w tym zakresie kombinują dokładnie tak samo.

A która firma bardziej wspiera polską gospodarkę? Czy malutkie polskie sieci, czy też wielkie jak Lidl dające tysiące miejsc pracy, tworząc tysiące konsumentów napędzających rozwój gospodarki? Zachodnie sieci na swój rozwój w Polsce muszą wyłożyć znaczącą część zysków jakie tu osiągają, tak więc to nie jest tak, że wszystko znika za granicą. To jest otwarte pytanie i bardzo trudno na nie odpowiedzieć.
dornfeld
| 10:14 sobota, 14 października 2017 | linkuj Morsie, jak mawiał śp. Stefan Kisielewski: "Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!"Nie jest problemem, że ktoś nie płaci CIT, ale to, że CIT w ogóle istnieje, że ludzie muszą się tłumaczyć ile zarabiają i co ze swymi pieniędzmi robią.
mors
| 21:45 piątek, 13 października 2017 | linkuj Ograniczony Wilkolaku, naprawde nie ogarniasz, ze zagraniczne sklepy wyprowadzaja wielomilionowe zyski za granice i to najczesciej, dzieki kreatywnej ksiegowosci - nawet nie placa w PL podatku CIT. To zasadnica roznica wzgledem sklepow polskich.

A tyrady o nawozach rolnikow to juz naprawde, chyba jakas histeria opcji niemieckiej czy innych Balcerowiczow.

Jak nie mamy wplywu na nawozy i maszyny rolnikow to nie ma o czym dyskutowac.
Natomist mamy wplyw, czy wspieramy polskich rolnikow i producentow, oraz polski sklepy.
I wisienka na torcie - ze Lidle daja w PL prace - a krajowe sieci to nie??

A asortyment Lidla jest wybitnie niemiecki, ewidentnie wspieraja swoich, wystarczy minimum dobrej woli by poczytac ichnie opakowania i to zauwazyc..
mors
| 21:44 piątek, 13 października 2017 | linkuj Ograniczony Wilkolaku, naprawde nie ogarniasz, ze zagraniczne sklepy wyprowadzaja wielomilionowe zyski za granice i to najczesciej, dzieki kreatywnej ksiegowosci - nawet nie placa w PL podatku CIT. To zasadnica roznica wzgledem sklepow polskich.

A tyrady o nawozach rolnikow to juz naprawde, chyba jakas histeria opcji niemieckiej czy innych Balcerowiczow.

Jak nie mamy wplywu na nawozy i maszyny rolnikow to nie ma o czym dyskutowac.
Natomist mamy wplyw, czy wspieramy polskich rolnikow i producentow, oraz polski sklepy.
I wisienka na torcie - ze Lidle daja w PL prace - a krajowe sieci to nie??

A asortyment Lidla jest wybitnie niemiecki, ewidentnie wspieraja swoich, wystarczy minimum dobrej woli by poczytac ichnie opakowania i to zauwazyc..
wilk
| 14:21 piątek, 13 października 2017 | linkuj Kod 590 nie oznacza produktu polskiego, tylko produkt wyprodukowany lub dystrybuowany przez firmę zarejestrowaną w Polsce - a to spora różnica. Wystarczy, że koncern zagraniczny założy w Polsce spółkę-córkę i to owa spółka-córka zajmuje się produkcją i dystrybucją produktów zagranicznego producenta w Polsce (co jest powszechną praktyką, ile jest firm z dopiskiem Polska w nazwie) - ma prawo używać tego kodu. A zysk za granicę jest transferowany na podobnej zasadzie jak w przypadku firmy otwarcie zagranicznej. A poza tym sytuacja jaką opisywałem - produkt żywnościowy z Polski, ale wyhodowany dzięki zachodnim maszynom za wielkie pieniądze, dzięki zachodnim nawozom.

W obecnym świecie globalizacji już prawie nie ma produktów czysto z jednego kraju, jakby podsumować całą drabinę zależności - to bardzo trudno byłoby takie czysto narodowe produkty znaleźć.
Katana1978
| 13:33 piątek, 13 października 2017 | linkuj Polskie produkty Wilku rozpoznasz po kodzie kreskowym - zawsze rozpoczynają się na 590....
W Lidlu pewnie też takie bywają.
Niestety przez naszych polityków mamy to co mamy i łatwiej jest kupić produkt niemiecki czy tam inny niż nasz ....

A co do Morsa może i na podjeździe tak serio to bym z nim przegrała, w końcu to jest facet :) a ja kondycji do podjazdów nie mam żadnej, Ale na zjeździe mój niemiecki rowerek (kupując Cube wspierałam Niemcy) Takie Morsidło na polskim rowerku bez hamulców nie miałby szans Ooo !
wilk
| 10:55 piątek, 13 października 2017 | linkuj Znowu zaczynasz się Morsie wymądrzać jak o diecie na Antarktydzie. Masz minimalne doświadczenie z jazdy po górach - a usiłujesz tu przemawiać jak wielki ekspert. Masz góry o głupie 100km od chałupy - a jeździsz po nich 1-2 razy na rok, z czego po samych górach jedziesz minimalny kawałek, bo reszta wycieczki to płaski dojazd. Ci co jechali np. Maraton Podróżnika 500km po Karkonoszach - więcej się po górach najeździli, niż Ty w całym swoim życiu.

Bo jakbyś rzeczywiście jeździł po górach - to hamulce byłyby pierwszą sprawą, którą MUSIAŁBYŚ zrobić, bo bez tego się po górach, gdzie ścianki po 7-10% są normą jeździć zwyczajnie nie da. Hamowanie butami to jest wykonalne tylko na małych prędkościach, zresztą po 3 dłuższych zjazdach byłoby po butach.

Czy kupowanie w Lidlu to wspieranie Niemców? Totalna bzdura, gdyby takie myślenie uznać za obowiązujące to musiałbyś tylko kupować 100% polskie produkty. A w dzisiejszym świecie podejrzewam, że takich istnienie jest niesłychanie rzadkie, a w każdym bądź razie niesłychanie trudne do sprawdzenia. Rolnik produkujący żywność w Polsce używa wielu zagranicznych nawozów, zachodniego traktora za grube pieniądze, więc kupując przez niego wytworzoną żywność też można powiedzieć, że wspieramy Niemców, gdzie za 200tys kupił wypasiony traktor, że wspieramy niemiecki bank w którym wziął na to kredyt itd., pętla bez końca A z drugiej strony Lidl daje pracę tysiącom Polaków, tysiącom dostawców itd. Z tej sumy co zarabia w Polsce znacznie więcej w Polsce zostaje niż idzie do Niemiec. Tylko ograniczony tuman może sprowadzić tę niesłychanie złożoną sprawę do prostego stwierdzenia, że kupowanie w niemieckiej sieci to wspieranie Niemców. Odkąd to zresztą polskie sieci handlują tylko polskimi produktami? W każdym markecie jest z grubsza to samo, w większości produkty zachodnich koncernów.
mors
| 09:26 piątek, 13 października 2017 | linkuj Czyli jest gorzej, niz sie obawialem. :) Powazne to sa powyzej 20% :ppp
Katana1978
| 08:27 piątek, 13 października 2017 | linkuj A i żeby było śmiesznie takie podjazdy łykałam z niezrośniętą jeszcze nogą + odłamkami kostnymi w kolanie....
Katana1978
| 08:13 piątek, 13 października 2017 | linkuj A właśnie że stałam ! :) Koło mojej działki w Kujawko Pomorskim są podjazdy od 9% :) Jest tam też taka wiocha Obory się nazywa i tam jest taaaaki podjazd o ile dobrze pamiętam 12% (jak się mylę to niech ktoś mnie poprawi) że najpierw trzeba coś na ciepło zjeść żeby móc tam wjechać :P
mors
| 22:47 czwartek, 12 października 2017 | linkuj Akurat brak przedniego hamulca na podjazdach pomaga. :) A poza tym to Zimna Dieta. ;)
mors
| 22:44 czwartek, 12 października 2017 | linkuj Mieszacie wszystko na potege...
Mowie, ze jezdze bez hamowania od 18,pat, to ten mi pisze jako o kolejnym pomysle pod publike.
Mowie z Monika o jezdzie o gorach (rejon Zamku Ksiaz) to oni mi ze w okolicach mojej chalupy.
Mowie, ze Huragan na podjazdach robi wszystkich jak chce, to K78 wnioskuje, ze by mni lyknela, choc kolo powaznego podjazdu nawet w zyciu nje stala. :)

A wspieranie Niemiec poprzez zakupy w Lidlu to nie zadna opinia, tylko obiektywny fakt.
Trollking
| 20:20 czwartek, 12 października 2017 | linkuj Ja tam się pochwalę, że "przejrzałem" jakiś czas temu Morsa pytając u niego przy okazji kolejnego, ekhm, rekordu klocków, o ilość zużytych butów. Przyznać trzeba, że na swój sposób, ale nie zaprzeczył moim podejrzeniom :) Przynajmniej szczerze :)
Katana1978
| 15:17 czwartek, 12 października 2017 | linkuj I po weryfikacji Moniki i Michussa wychodzi na to że nasz Mors nie używa hamulca tylko w swoim iglo :D :D.
Z tych ciekawych opisów szczęśliwców co widzieli Morsa na żywo, wnioskuję że i ja bym go łyknęła na podjeździe jak i z górki :D :D :D.
wilk
| 14:04 czwartek, 12 października 2017 | linkuj To mu powtarzam od paru lat, ale jak grochem o ścianę ;))

Naprawdę niewielkim kosztem można przerobić taki rower, albo kupić używaną szosówkę z klamkomanetkami, w porównaniu z tym trupem na którym jeździ będzie parę km/h do prędkości. Ale Mors woli żyć w swoim świecie dziwactw, gdzie jedzenie z Lidla jest wspieraniem Niemców i z coraz zabawniejszym skutkiem pudruje tego trupa na którym jeździ. I widać, że ten proces narasta, coraz nowe dziwactwa wymyśla jak tą dietę czy jazdę bez hamowania, z czego większość pod publiczkę. Skoro lubi z siebie robić klowna, ilość komentarzy jest dla niego jedyną miarą popularności, a nie ma dla niego znaczenia, że większość z tych komentarzy to śmianie się z tych dziwactw - jego sprawa.

Przekonywanie takiego człowieka do czegokolwiek rzeczowymi argumentami to strata czasu, gadać można długo i namiętnie a on i tak swoje zrobi i zamiast kupić manetkę za głupie 30-40zł to będzie się męczył na podjazdach trzymając wajchę i wkrótce dorobi do tego kolejną ideologię i zacznie odliczać kolejny "rekord" jazdy bez sprawnej manetki
michuss
| 13:02 czwartek, 12 października 2017 | linkuj Prawda jest taka, że gdyby nasz morski przekręcił sobie tę kierownicę, założył porządną owijkę, dopracował hamulce, naprawił manetkę, założył wąskie opony (choćby szwalbe durano :P), zaczął pić i jeść normalniej to śmigałby naprawdę nieźle. Ale z drugiej strony - wolny kraj, wolni ludzie, wolny mors :P ;)))
wilk
| 11:05 czwartek, 12 października 2017 | linkuj Jak nic dziwnego nie zauważyli, skoro Monika pisze, że używałeś hamulca w bliskich rejonach Twojej chaty?

A czepianie się ludzi, że są słabsi w górach na podstawie kliku podjazdów i tego, że jadą na lżejszych niż Ty przełożeniach - to jest czysta komedia. Zobacz sobie z jak wysoką kadencją jeżdżą pod górę zawodowcy. To, że używasz miękkiego biegu wcale nie oznacza, że jesteś słaby w górach, najczęściej wręcz przeciwnie. Na ciężkim biegu nie jest filozofią jechać pod górę, ale efektywna jazda pod górę z dużą kadencją to już duża sztuka, którą mało który amator potrafi. I podobnie ocenianie czyichś możliwości w górach na podstawie paru podjazdów. Jak jeździsz ciężko, na niskiej kadencji - to łatwiej jest utrzymać większą prędkość pod górę. Tyle, że kosztem obciążania mięśni. I po kilku górach płacisz cenę takiej jazdy, podczas gdy osoba jadąca lekko Cię łyknie.

Gdzie się w ogóle porównujesz do Michussa? Zobacz jakie on robi średnie, jego prędkości na trasach ponad 200km oscylują koło 25km/h, podczas, gdy Ty z utrzymaniem 20km/h masz trudności. I myślisz, że jak go łyknąłeś na kilku górkach, które wjeżdżał pewnie spokojnym tempem, podczas gdy Ty żyłowałeś się na maksa cokolwiek znaczy? Jakbyś zrobił z nim 200km solidnym tempem - to by coś mozna było oceniać, a nie na podstawie kilku krótkich górek.
mors
| 10:30 czwartek, 12 października 2017 | linkuj W tej dyskusji bylo juz prawie o wszystkim, nie tylko o hamowaniu. Np. o tym, ze Huragan to katastrofa, wiec udowadniam, ze sa gorsze rowery. ;)

Poza tym jak Wy sie nabijacie ze mnie to chyba ja tez moge nabijac sie z Was. Proste. :p
monikaaa
| 10:06 czwartek, 12 października 2017 | linkuj "Podjazdy - tak cisniecie po mnie i po Huraganie, ale jakos to Hrgn, bez mlynka, gorskiej kasety i sprawnej wajchy od przerzutki podjezdzal 2x szybciej niz sprawny i normalny rower Michussa, ze o Monikowym "podjezdzaniu" nawet nie wspomne. :D :p" - a w którym momencie my ciśniemy nt. jak pokonujesz podjazdy? Nie zmieniaj tematu. Rozmawiamy tu wyłącznie o nieużywaniu hamulców.

I wiesz co? Po raz kolejny utwierdziłam w przekonaniu, że choćby nie wiem jak, to nie da się z Tobą normalnie podyskutować. Bo w momencie, kiedy zostajesz przytłoczony rzeczowymi argumentami obalającymi Twoje idiotyczne teorie, to przechodzisz do ataku i wywlekasz rzeczy, które nie mają nic wspólnego z tematem. Na wycieczce po górkach byliśmy RAZ! JEDEN RAZ! I przez pryzmat tej jednej wycieczki, przy każdej możliwej okazji, oceniasz mój styl jazdy. W dupie byłeś, gówno widziałeś*, więc proszę Cię - skończ już z tym, bo zalatuje to już żałością.

* za przeproszeniem
mors
| 10:00 czwartek, 12 października 2017 | linkuj @Francuski Piesek: no niestety, ale kilka osob z Bs jezdzilo ze mna po moich terenach. Wiekszosc nawet niczego dziwnego nie zauwazyla. :p
mors
| 09:56 czwartek, 12 października 2017 | linkuj Kolejna oszczednosc - uzywam telefonu zamiast laptopa. W dodatku telefon mozna naladowac w pracy. :) A ze spowalnia proces wciepywania wpisow...
mors
| 09:53 czwartek, 12 października 2017 | linkuj Trzeba trzymac te wajche z milimetrowa precyzja. :)
Olowiana to nie problem, bo krotka i rowna. Co innego w Izerach... :)

Podjazdy - tak cisniecie po mnie i po Huraganie, ale jakos to Hrgn, bez mlynka, gorskiej kasety i sprawnej wajchy od przerzutki podjezdzal 2x szybciej niz sprawny i normalny rower Michussa, ze o Monikowym "podjezdzaniu" nawet nie wspomne. :D :p
michuss
| 06:29 czwartek, 12 października 2017 | linkuj O czo chodzi z tymi podjazdami? Że na młynku? Nie wiem jak Monika, ja tak pokonuję stromizny :P

Pisz o tych innowacjach w chałupie. Po tym oświetleniu z lampki rowerowej widać, że będzie ciekawie ;))) No i kolejne dni wypadałoby opisać!

Dobra, ja biorę na siebie streszczenie tej Twojej przerzutki: nie działa sprężyna od wajchy od zmiany biegów, więc podczas podjazdu trzeba (stale!) przytrzymywać ją w wychylonym do góry położeniu - w przeciwnym razie opada i wajcha i wózek przerzutki. Także naprawdę wymaga taki podjazd sporego skupienia morsiego :P
monikaaa
| 05:55 czwartek, 12 października 2017 | linkuj "A jak juz sie nabijamy, to warto wspomniec, jak Ty czy Michuss radziliscie sobie na podjazdach - niewiele lepiej, niz ja na zjazdach. ;DD :p" - nie od dzisiaj wiadomo, że najlepszą obroną jest atak... Co ma piernik do wiatraka? Rozmawiamy o Twojej teorii o zbędnej konieczności hamowania, czy o tym, że ktoś lepiej lub gorzej radzi sobie na podjazdach?

"zrobilem przeciez z Tb trase o wiele dlusza i bardziej gorzysta niz ta powyzej. Bylo butowanie?" - nie było, bo używałeś hamulca. Bo musiałeś go używać. Inaczej nie raz wylądowałbyś w rowie. Tyle w temacie.
wilk
| 22:05 środa, 11 października 2017 | linkuj Już widzę, że przyciśnięty do muru spuściłeś mocno z tonu ;)
Kiedyś twierdziłeś, że wszędzie się tak da jeździć, gdy odpowiadałeś na moje wypowiedzi, że to realne tylko na płaskim terenie. Ale teraz jak Michuss zweryfikował jak to w rzeczywistości Twoje szumne teorie wyglądają - to musiałeś zmienić hasła na sztandarach i teraz już tylko koło Ciebie to realne ;). Pojeździłby ktoś z Tobą na trasach koło Twojej chałupy - i zaraz byś znowu koncepcje musiał zmieniać.

A jest tak jak napisała Monika - wystarczy, że trafi się jedna porządna górka to ze swoim systemem możesz się, za przeproszeniem, zesrać. I nie jest to metafora, w nagłym strachu zwieracze często zawodzą, tak więc słuchaj mądrzejszych Morsie, bo inaczej spodenek nie będzie tak łatwo doprać i jeszcze okaże się, że wpadniesz w większe koszta od samych klocków ;))
mors
| 21:56 środa, 11 października 2017 | linkuj Co do przerzutki, to sam M. opisz. Dodam tylko, ze jezdze tak od poczatku roku, a po drodze byly nie tylko Kaszuby, ale i Izery. :)))
mors
| 21:48 środa, 11 października 2017 | linkuj Co do diety to zarlem glownie to, co akurat bylo w chalupie Michussa. :ppp
W "moim" nowym domu jest dopiero ciekawie. Lodowka i kuchenka nawet nie widzialy pradu i najchetniej bym je wywalil przez okno. :) Mieszkanie oswietlam lampka rowerowa - 0,75 W to rowno 100x mniej niz zarowki na suficie. :)))
I wiele innych innowacji. Temat-(zamarznieta)rzeka. :)
mors
| 21:41 środa, 11 października 2017 | linkuj A wasze docinki tojuz nawet smieszne nie sa, bo przeciez wiecie, ze nie mieszkam w gorach ani na Kaszubach, wiec w moich rewirach jazda bez hamowania i bez butowania jest mozliwa. Choc nielatwa. ;)
Co do popisywania rzekomego - skoro jezdze tak od 18 lat a bloga mam "zaledwie" 6 lat, to o czym Wy klikacie?

Monika - zrobilem przeciez z Tb trase o wiele dlusza i bardziej gorzysta niz ta powyzej. Bylo butowanie? Nie bylo. :p
A jak juz sie nabijamy, to warto wspomniec, jak Ty czy Michuss radziliscie sobie na podjazdach - niewiele lepiej, niz ja na zjazdach. ;DD :p
mors
| 21:27 środa, 11 października 2017 | linkuj Michuss - alez Ci ozywilem bloga. :) Tyle komciow to Ty samodzielnie bys nie dostal nawet za ukonczenie RAAM (5 000 km). ;)
Katana1978
| 19:13 środa, 11 października 2017 | linkuj to napisz :) bo ciekawa jestem :)
michuss
| 18:31 środa, 11 października 2017 | linkuj Jest oczywiście znacznie mniej skomplikowane, ale sprawia, że zrobienie podjazdu, a już szczególnie takiego jak np. rzeczona Ołowiana, to nie lada wyczyn ;)
Katana1978
| 13:40 środa, 11 października 2017 | linkuj michuss hahah - obstawiam że działanie tylnej przerzutki wygląda następująco.
1. Zejście z roweru
2. zdjęcie koła
3.założenie łańcucha odpowiedni na bieg
4. założenie koła
5. sprawdzenie przy okazji ile atmosfer w kółku - a nóż widelec jest za dużo lub za mało i bieżnik się zużywa
6. wejście na rower
7. wrzucenie manetki na ustawiony bieg
8. zejście z roweru bo przed Morsem stromy zjazd
9. wrzucenie roweru na plecy i zejście na piechotę
10. Na dole patrz punkt 2-4
11. Wejście na rower przejechanie 10 km
12. pstryknięcie foty
13. wejście na rower i ...butowanie bo znów zjazd ,,,,,

i tak się toczy cała wycieczka Morsa :D :D
monikaaa
| 13:01 środa, 11 października 2017 | linkuj :D
wilk
| 12:59 środa, 11 października 2017 | linkuj Poszperałem w temacie - i mam dietę idealną dla Ciebie Morsie. Bretarianizm, czyli życie energią światła. Najbardziej ekonomiczna i zdecydowanie najtańsza dieta - nie je się po prostu nic, a nawet pić nie trzeba, żyjesz "energią praniczną". Na YouTubie są nawet filmiki ludzi co już od paru lat tak żyją.

Żebym o tym wiedział przed MRDP! A ja jak głupi tyle czasu na zakupy i jedzenie oraz picie traciłem, tyle kilogramów niepotrzebnie przewiozłem!

Ale by móc przejść na taką dietę potrzeba obudzić swoją wewnętrzną moc, a do tego trzeba odrzucić cały mainstream, więc u takiego mainstream''owca jak ja obawiam się, że to nie przejdzie. Ale co innego Ty Morsie, jesteś idealnym kandydatem! I co najważniejsze - ile kasy byś oszczędził!
wilk
| 12:29 środa, 11 października 2017 | linkuj No nie no, co za rozczarowanie! Żeby chociaż jakiś pollowegetarianizm czy frutarianizm, a po cichu liczyłem na padlinożerstwo, w końcu przy drogach można sporo świeżego i co sobie Mors najbardziej ceni - darmowego jedzenia wyhaczyć). A tutaj ordynarna kanapka z serem i kiełbasą??? Jak najbardziej pospolity mainstream?
michuss
| 12:17 środa, 11 października 2017 | linkuj Bardzo mainstreamowo właśnie! Kanapki z serem żółtym i kiełbasą + owoce na deser w domu, a w trasie drożdżówki w ramach Tour de Piekarnia. No i, specjalnie dla niego, lody, które sam wyprodukowałem z mrożonych truskawek ;)
Hipek
| 11:37 środa, 11 października 2017 | linkuj Ja jeszcze chętnie poczytałbym o tym: " żarcie organizowałeś sobie po swojemu sam". To też na pewno coś niemainstreamowego. I jedzone na pewno kompletnie nietypowo.
michuss
| 11:20 środa, 11 października 2017 | linkuj mors, dolej oliwy do ognia i opisz sposób działania manetki przerzutki tylnej, i co trzeba zrobić (a właściwie robić), by zmienić przełożenie na "górskie" ;)))
Katana1978
| 09:55 środa, 11 października 2017 | linkuj ale praktyczne, zdrowe i bezpieczne :).
Hipek
| 09:41 środa, 11 października 2017 | linkuj Ale przecież hamowanie i proste kierownice są zbyt mainstreamowe...
Katana1978
| 09:11 środa, 11 października 2017 | linkuj heh biedny Mors jak tu przyjdzie i poczyta to będzie zdruzgotany jak go zweryfikowaliśmy.
Także Morsie czas dorosnąć :) Załóż drugi hamulec, doprowadź ten rower do normalnego wyglądu, pojedź na jakąś wycieczkę, maraton, zrób też parę fotek i myślę że na ilości czytelników nie stracisz - a kto wie może będzie jeszcze więcej
Gruba kreska Mazowieckiego ....jednym słowem i zobaczysz że jeżdżenie na pełnosprawnym i dobrze złożonym rowerze jest o wiele fajniejsze niż takie dziecinne dziwactwa :P
Aaa ..możesz też ugotować ciepły posiłek i go od razu zjeść - bo zima idzie :D
Hipek
| 07:40 środa, 11 października 2017 | linkuj Wy po prostu nie potraficie docenić czyjejś pasji, kilogramów startych na hamowaniu trzewików, ćwiczeń, nieopisanych na blogu wywrotek, całej ekwilibrystyki związanej z wyhamowaniem bez dotknięcia klamek, może nawet techniki przełajowej (ramę na ramię i skok nad przeszkodą).
monikaaa
| 07:24 środa, 11 października 2017 | linkuj Katana1978 - hahahahahahahah!!! (odnośnie zadzwonienia do Krossa). A Mors nie robi tego z nudów, tylko po to, żeby zwracać na siebie uwagę i wywoływać gównoburze. :)

Wilku - podziwiam Twoją cierpliwość do nieustannego kwestionowania tych dziwactw Morsa. Walka z wiatrakami, a Ty dalej dzielnie go punktujesz. :)

Ja Morsowi, swego czasu, również wiele razy mówiłam, że te swoje teorie o nie hamowaniu (lub skąpym hamowaniu) może sobie włożyć między bajki. Są w u mnie na regionalnych pagórkach takie odcinki, że nie ma ch... i musisz zahamować i to konkretnie, bo albo zatrzymasz się na płocie, albo stuknie Cię auto (bo wyjeżdżasz z podporządkowanej). Mors jednak i tak się zapierał, że nie musiałby hamować. Więc pytam jakim cudem można nie hamować na 500-metrowym odcinku o 7% spadzie, gdzie ja bez swoich wyjątkowych umiejętności rozpędzałam się do 60 km/h? A zjazd kończy się ostrym zakrętem i wyjazdem na główną... Zaproszenie podtrzymuję. Z wielką ochotą uwiecznię na filmie jak nie hamujesz na końcu tego zjazdu Morsie. :P
Katana1978
| 07:08 środa, 11 października 2017 | linkuj Mors w tym huraganie używa legalnie hamulca ( temat oszczędzania napędu i klocków jest o krossie) - ale i tak ten rower przedstawiony na zdjęciu jest niepełnosprawny, więc nie da się na nim normalnie zjechać z byle jakiej górki ...nawet hamowanie butami by nie pomogło ....

Strasznie nie lubię badziewia rowerowego - szczególnie takiego co reprezentuje Mors ....rower powinien być doskonałą konstrukcją która nie tworzy żadnych ograniczeń - wtedy jest przyjemność z jazdy ... a to co robi Mors to po prostu z nudów...albo do zdobywania doświadczeń - może w szkole na fizyce nie uważał i teraz się uczy....

Ja w każdym razie jakbym miała taki rower to dawno bym go wywaliła na złom, a jakby na świecie były tylko takie huragany jak ma Mors to kochałabym moją Pandziochę :)
wilk
| 06:48 środa, 11 października 2017 | linkuj Umiejąc jeździć tylko na tych trasach, które znasz jesteś jak inżynier Mamoń z "Rejsu", który oglądał tylko te filmy, które już widział ;). Ten krótki opis Michussa wystarczył by pokazać, że to jeżdżenie bez hamulców to jedna wielka ściema, nie masz żadnej cudownej techniki i musisz hamować jak każdy inny, tylko odwalasz szopkę używając butów zamiast hamulców, albo musisz sprowadzać rower.

I co komu po takim idiotycznym rekordzie jak osiągnięcie iluś lat bez zmiany klocków jeśli odbywa się to kosztem hamowania butami, czy sprowadzania roweru? Czemu tylko po takie banalne rekordy z tej parafii sięgasz? Napęd wytrzymuje Ci krócej niż u mnie, to dlaczego nie zaczniesz jechać jak na hulajnodze, albo nosić roweru na plecach żeby go oszczędzać? Wtedy jeden napęd za 50zł starczy Ci na całe życie
Katana1978
| 06:46 środa, 11 października 2017 | linkuj Dzwoniłam do Krossa i mają to w dupie że klocki po tylu latach i tylu km są jak nowe.
Także szkoda twojego zachodu ...i wschodu ...i cackania
mors
| 22:27 wtorek, 10 października 2017 | linkuj Oczywiscie, ze u siebie nie jezdze tak jak to M-ss przedstawil.
Znajac na pamiec kazdy zakamarek swojej okolicy wystarczy odpowiedni dobor tras, wiatrow i odpowiednia predkosc w miejscach ryzykownych.
Poza tym nie czytacie uwaznie - w Huraganie dopuszczam uzywanie hamulcow, a na rekord ide w goralu Krossie. Aktualnie jest 18 lat / 54 kkm i zuzycie klockow nawet nie w polowie. :))
wilk
| 09:53 wtorek, 10 października 2017 | linkuj @Mors
Jak to się nie popisujesz, jak w co drugim swoim poście namolnie o tym przypominasz? Jakbyś robił to dla siebie - to i zachowywałbyś to dla siebie. A Ty (podobnie jak z oponami) robisz to pod publikę. I co więcej, gdy znalazł się ktoś kto mógł to zweryfikować - to okazało się, że nie jest to żadna jazda bez hamowania, tylko hamowanie butami, albo sprowadzanie roweru. A to już najmniejszego sensu, ani uzasadnienia nie ma; jesteś dokładnie jak ten chłopaczek wiszący na drzewie z mojego filmiku.

A Twoje tereny - to nie są żadne górki, sama suma przewyższeń nic nie mówi. Bo zupełnie inaczej się jeździ po łagodnych pagórkach, inaczej po takim terenie jak Kaszuby, gdzie 10% nie jest rzadkością. Na 2% hamulca używa się dużo rzadziej niż na 10%.
Hipek
| 09:35 wtorek, 10 października 2017 | linkuj Ahaaaa! To tak działa to "niehamowanie". Czyli że zamiast klockiem to buciorem. Ech, podpucha. Zawiedziony jestem głęboko.
mors
| 22:53 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj No ale o czym Ty klikasz, przeciez na codzien przed nikim sie nie popisuje, a jadac swoim tempem jestem w stanie hamowac raz na 500-1 000 km na miescie i praktycznie nigdy na trasie. A przypomne, ze sama moja parafia ma 50m przewyzszenia...
wilk
| 16:11 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj Takie pomysły jak jazda z minimalną ilością hamowania - to są od biedy wykonalne tylko poza miastami i górkami. Ale zarówno i w mieście jak i w górach to już jest czysta komedia.

Zrozumieć jeszcze można bardzo rzadką sytuację, gdy ktoś ma tak wybitną technikę, że jest w stanie wytracić prędkość bez hamulców oraz by to nie wpływało na tempo i płynność jazdy. Ale jak ktoś na siłę się chce popisywać, że nie hamuje hamulcami roweru, ale nie będąc w stanie nic innego zrobić musi hamować butami - to jak dla mnie zachowuje się dokładnie jak nastolatek na siłę chcący zaimponować dziewczynie. Tyle, że skupiony tylko na sobie nie zauważa, że zarówno dla dziewczyn jak i patrzących z boku te efekty wyglądają jak na tym filmiku...

Pora wreszcie dorosnąć Morsie, na jazdę bez hamulców żadnej laski nie wyrwiesz ;))
michuss
| 15:31 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj I do ogólnie anty-mainstreamowego stylu jazdy ;)))
Katana1978
| 13:43 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj monikaaa - Mors w białych skarpetach, bo pewnie biznesmenem jest :D
mors
| 08:10 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj Sama sie ogarnij :p jak jade sam to tak dobieram predkosc przed przeszkodsmi, ze nie musze hamowac. :p Poza tym co innego Hrgn a co innego Kross - tam to kazda trasa jest przemyskana pod katem potrzeb hamulcowych. :p
monikaaa
| 06:36 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj "A więc często gęsto kończąc zjazd i hamując przed przeszkodą słyszałem za plecami donośne szuranie trzewików o podłoże" - no i wyszło szydło z worka :P A tak się zapiera, że hamulce (nie ważne w jakiej formie) nie są mu potrzebne. :PPPP

Białe skarpetki do ciemnych butów i spodni? ... Ogarnij się Morsie :P
michuss
| 20:58 niedziela, 8 października 2017 | linkuj Katana, nie, nie miałem odwagi ;) Jak znam morsa to rozwiąże to w jakiś niestandardowy sposób - nie wiem, utnie kolejny kawałek albo jeszcze co innego.

Na razie zawnioskowałem, by kupił owijkę, bo narzeka na nadgarstki. Ale i na to jest morsi sposób - po prostu usunie tę z dolnej części rogów (i tak się odkleiła) i przymocuje u góry, na ten podstawowy chwyt. Po gospodarsku, to trzeba przyznać ;)

mors - już nie przesadzaj. Dostałeś jeno dach nad głową, żarcie organizowałeś sobie po swojemu sam ;)
mors
| 19:55 niedziela, 8 października 2017 | linkuj Popadywalo i wialo. Niestety - glownie w plecy. ;)
mors
| 12:36 niedziela, 8 października 2017 | linkuj K78: popadywalo z lekka, ale owszem, ciegiem musialem jechac porozpinany. :p
T-king: Kaszubi tak chodza na codzien. :p
mors
| 12:34 niedziela, 8 października 2017 | linkuj @Michail: czasami, jak jest mjejsce, to potrafie wykrecic ze 4 spore koleczka dla wyhamowania przed czerwonym swiatlem. :)
Poza tym po miescie zawsze jade powoli, jak i po wybojach i pustczi takoz, coby mniej czeslo. :p
Nie wiedzialem, ze wreczi to zupa i myslalem, ze w SMSie chodzi Ci o wpisa. ;D
Szkoda, ze pominales watek podjazdu na ul. Olowiana. :p;)

Coz rzec - lista podziekowan za caloksztalt przekroczylaby dopuszczalna liczbe znakow w komentarzu! ;)
Katana1978
| 21:27 sobota, 7 października 2017 | linkuj Mors w kurtce przy temp powyżej 10 st ?. No i wyprostowałeś mu tę kierownicę na do widzenia ? :)
Trollking
| 20:13 sobota, 7 października 2017 | linkuj Hehe, cały Mors na drugiej fotce :) Jakoś bym skomentował, ale mój umysł nie ogarnia tej filozofii :)

Czyj ten kask na Kaszubie? Choć chyba znam odpowiedź i wiem, czyj nie :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!