m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 125.93km
  • Czas 05:46
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 40.55km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z Trzebiatowa, czyli przez krainę psów szczekających d*pami

Niedziela, 7 sierpnia 2011 • dodano: 07.08.2011 | Komentarze 3

TRZEBIATÓW-Brojce-Natolewice-Wicimice-Iglice-Resko-Radowo Wlk.-Pogorzelica-Orle-Rogowo-Dobra-Wojtaszyce-Bagna-Dębice-Maszewo-Storkówko-Klępino-STARGARD



Powrót z Trzebiatowa chciałem tym razem sobie nieco urozmaicić-w kwietniu jechałem przez Nowogard, a całą drogę „umilał” mi bardzo silny wiatr z południa, który momentami, na długich prostych przez pola pod Gryficami nie pozwalał pojechać szybciej niż 16 km/h. Decyzja zapadła dziś rano-jadę przez Wicimice, a to dlatego, że chciałem zaliczyć na rowerze klimatyczną „asfaltówkę” (słowo w cudzysłowie, bo asfaltu jest na tej drodze dużo mniej jak piachu, kamieni i dziur) przez las w kierunku Starej Dobrzycy. Wprawdzie trochę z tropu mnie zbijał fakt, że co chwila padało i to nawet dość intensywnie, ale stwierdziłem, że nie ma się co nad sobą rozczulać.

Wyjechałem około 12.15 mimo nalegań, bym został na obiad (co oznaczało ruszenie przed 15). Ruszyłem na południe w kierunku Brojc przez Żukowo. Na niebie przewalały się ciemne chmury, czystego nieba-jak na lekarstwo. Wiatr dość silny z północy i północnego zachodu (czyli dokładnie odwrotnie jak wczoraj)-idealnie dla mnie.

Droga Trzebiatów-Brojce © michuss


Do Brojc docieram dość szybko. Tutaj po krótkich poszukiwaniach odnajduję drogę do Natolewic (w żaden sposób nie oznakowana). Wiedzie początkowo przez las, a potem przez pola-typowo polna droga, z tym, że na leśnym odcinku bardzo dużo kałuż, momentami utrudniających przejazd. Ale generalnie bardzo fajnie się jechało-polecam.

Droga Brojce-Natolewice © michuss


Droga Brojce-Natolewice © michuss


Natolewice © michuss


Natolewice © michuss


W Natolewicach upewniam się u miejscowego czy właściwie wybrałem drogę do Wicimic, a potem zasuwam dziurawym asfaltem w kierunku krajowej szóstki, która majaczy w oddali. Po drodze pokonuje się zapomniany przejazd kolei wąskotorowej, który nawet dla mnie, wielkiego pasjonata tych kolejek stanowił niespodziankę (po sprawdzeniu okazuje się, że jest to pozostałość po linii Skrzydłowo-Tąpadły).

Pozostałość po kolejce wąskotrowej-droga Natolewice-Wicimice © michuss


W Wicimicach z niemałym trudem przedostaję się na drugą stronę „krajówki”-ruch jest niemożebny, całkowicie wykluczający jakiekolwiek próby przejazdu tą drogą rowerem. Na szczęście i tak nie zamierzałem tego robić, więc ruszyłem za znakiem „Stara Dobrzyca 12”, wiedząc, że będę miał podczas tego przejazdu sporo fajnych wrażeń (pokonywałem tę drogę samochodem jako urozmaicenie w trakcie dojazdów do Łobza z kierunku Koszalina). W istocie droga początkowo sprawia wrażenie bardzo szerokiej szutrówki, potem momentami pojawia się asfalt, raz z lewej, raz z prawej strony, raz jest gładki jak stół (ale to na odcinku niedłuższym jak 100 m w sumie, potem dziurawy jak ser szwajcarski. Pewnym zaskoczeniem jest spora ilość samochodów, które spotykam (wszystkie jadą od strony Dobrzycy i, poza jednym, mają tablice z południa Polski). Poza tym uwagę zwracają co i rusz ustawione drogowskazy wskazujące drogę do śródleśnych miejscowości, ustawione przy leśnych duktach.

Droga Wicimice - Stara Dobrzyca © michuss


Cały czas wypatruję resztek po przejeździe kolejowym na linii Resko-Skrzydłowo (wąskotorówka), ale się go nie doczekałem-na skrzyżowaniu na Orzeszkowo/Iglice skręcam do tej drugiej miejscowości (przejazd jest dalej, w kierunku Dobrzycy).

Droga do Iglic robi imponujące wrażenie-szutrówka, ale wysadzana drzewami, które tworzą monumentalną aleję. Później drzewa są nieco niższe, ale i tak wrażenie jest spore.

Szutrowa aleja Orzeszkowo-Iglice © michuss


W samych Iglicach ponownie konsultacja z miejscowymi (dzieci) w celu ustalenia drogi do Łabunia Wielkiego. Jazda po koszmarnie dziurawym asfalcie.

W Łabuniu docieram do skrzyżowania z drogą Resko-Dąbie-”szóstka”, gdzie skręcam w lewo, na Resko. Tuż za skrętem zauważam bociana, który stoi przy drodze i wcale się mnie nie boi. Robię zdjęcia jemu i standardowo-rzut na drogę, dzięki czemu uwieczniam ewenement chyba na skalę kraju-podwójne oznakowanie końca terenu zabudowanego i miejscowości, jedno za drugim w odstępie kilkunastu metrów. A w domu, przy obróbce zdjęć dopiero zwracam uwagę, że to nie jedyny powtórzony znak;)

Bociek pod Łabuniem Wielkim © michuss


Podwójne oznakowanie © michuss


W Resku krótka wizyta w Biedce po paliwo i batony, a dalej wyjazd pod górę w kierunku na Węgorzyno.

Wjazd do Reska-pozostałość po wiadukcie kolei wąsktorowej © michuss


Tutaj niestety niebo zaciąga się dokumentnie i przez długie kilometry towarzyszy mi mżawka, a potem nawet dość intensywny deszcz. Trochę mnie to irytuje, tym bardziej, że mam świadomość dość długiej drogi do domu.

Za Radowem Wielkim skręcam w kierunku Pogorzelicy, a tam z kolei w nowy asfalt do Orla (na mapie tę drogę oznaczoną mam jako nieutwardzoną).

Droga Pogorzelica - Orle © michuss


Od Orla przez kilka pomniejszych miejscowości zmierzam do Dobrej, którą mijam bez zatrzymywania.

Wyjazd z Orla w kierunku Dobrej © michuss


Dojazd do Dobrej © michuss


Tuż za nią... znowu „guma”. To już trzecia w ostatnim czasie. Poirytowany jestem strasznie, a potem wręcz lekko spanikowany, bo okazuje się, że dwa kawałki potłuczonego szkła zrobiły dwie dziury, skutkiem czego wykorzystuję wszystkie łatki które mam... Na szczęście dostrzegam olbrzymie „pokłady” trawy w okolicy, więc myślami nastawiam się już na wariant siwiutkiego, ale szczęśliwie okazuje się, że dziur więcej w dętce nie było, a i w dalszej drodze nie trafiłem na żadnego „kolca”-ba nawet udało mi się dodatkową łatkę zdobyć.

Od Dobrej już dość szybko uwijam się przez Wojtaszyce, Błota do wojewódzkiej „sto szóstki”. Ruch tutaj spory, bo wszyscy wracają znad morza. W Maszewie spotykam kumpla z phototrans.eu, od którego odkupuję łatkę w razie awarii w krótkiej już drodze do Stargardu.

Końcówka przez Storkówko, Małkocin, Klępino i dalej po płytach do Reymonta w Stargardzie. Dojeżdżam bardzo zmęczony, prawie bez energii-mogłem zjeść ten obiad w Trzebiatowie;)

Dojazd z Klępina do ul. Reymonta w Stargardzie © michuss
Kategoria wycieczka



Komentarze
michuss
| 20:01 poniedziałek, 8 sierpnia 2011 | linkuj sargath: sam miałem przez chwilę wątpliwości czy wszystko ze mną ok i zacząłem się zastanawiać czy jednak za dużo piwa nie było dzień wcześniej;)

shrink: przy okazji następnego "rajdu" do t-owa też się tam wybiorę, ale bardziej w celu zlustrowania pozostałości po kolejce. a Twoją relację dzisiaj znalazłem, bo tak coś mi się kołatało po głowie, że tam się szwędałeś;)
sargath
| 17:27 poniedziałek, 8 sierpnia 2011 | linkuj ciekawa trasa, troche błotka widze, że było, a to podwóje oznakowanie wymiata, ale pewnie tam zatrzymuja kierowców jak nie mają alkomatów i pytają ile widzą znaków z Agatką i delkwent mówi dwa, no to pijany nie? :)))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!