m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 70.61km
  • Czas 03:25
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 39.18km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Torfowisko Reptowo

Niedziela, 4 grudnia 2011 • dodano: 04.12.2011 | Komentarze 5

STARGARD-Klępino-Małkocin-Warchlino-Sowno-torfowisko Reptowo-Reptowo-Niedźwiedź-Kobylanka-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-Kunowo-Skalin-Giżynek-STARGARD

Dzisiaj miałem okazję potwierdzić prawa Murphy`ego w praktyce. Rano miałem nawet niezły humor, bo po całym sobotnim popołudniu wreszcie przestał padać deszcz, więc mogłem uskutecznić jakiś wyjazd (a ostatnio mam czas w zasadzie tylko w niedzielę).

Postanowiłem wyjechać ze Stargardu na północ, mając wiatr w plecy, a wracać przez lasy w okolicach Stawna i Sowna, dzięki czemu podmuchy nie były by za bardzo odczuwalne. Na pierwszych kilometrach rzeczywiście wietrzysko pchało mnie niesamowicie. Momentami nawet utrudniało jazdę, a to dlatego, że na rowerowe spodnie założyłem zwykłe, cywilne dresy, które „pompowane wiatrem” co chwila zahaczały mi o... uchwyt od bidonu:) Przed Małkocinem, na górce zorientowałem się, że za chwilę mogą pojawić się „problemy”. Niebo, w odróżnieniu od tego, które zostawiałem za sobą, było całe zasnute stalowymi chmurami, zwiastującymi silny deszcz.

Małkocin - na horyzoncie gradowa chmura © michuss


Zdążyłem dojechać do skrzyżowania w Małkocinie, gdy zaczęło lać i potwornie wiać. Postanowiłem przeczekać to we wiacie przystankowej. Chwilę później zauważyłem, że ustawiona została przy dwóch potężnych lipach, które groźnie trzeszczały pod naporem nagłej wichury;) Spontanicznie zdecydowałem się jechać dalej-skręciłem w lewo, w kierunku betonówki, dzięki czemu niemal natychmiast odczułem siłę wiatru, zatrzymującego mnie praktycznie w miejscu, a przy tym dmuchającemu mi prosto w pysk lodowatym deszczem. To nie był koniec atrakcji. Kilkanaście sekund później deszcz zamienił się w... grad:))) No, tego było za wiele, nie byłem w stanie patrzeć przed siebie, więc czym prędzej zawróciłem i schroniłem się w miejscu, które przed chwilą opuściłem. Nastrój-minorowy. Na liczniku nie ma jeszcze 10 km, a ja już jestem kompletnie przemoczony i zziębnięty. Zastanawiam się co robić-wracać czy jechać dalej. Po krótkiej chwili wybieram opcję numer 2, z tym, że w nieco okrojonej wersji w stosunku do pierwotnych założeń.

Dojeżdżam do Warchlina-w głowie miałem układ drogi, który pozwala zatoczyć koło od betonówki, przez Warchlino, Warchlinko i z powrotem do betonówki. W rzeczywistości dojechałem do Warchlina, gdzie zastał mnie koniec asfaltu, wobec czego zawróciłem i cofnąłem się z powrotem do betonówki.

Reprezentacyjna arteria Warchlina © michuss


Tą drogą docieram do wiaduktu, którym przerzucona jest droga Sowno-Strumiany-Stawno i na nim robię sobie pierwszy postój, a zarazem test kupionego dziś rano w biedrze... termosu. Wypada pozytywnie, kawa z mlekiem i cukrem jest ciepła, by nie powiedzieć gorąca i nieźle mnie rozgrzewa, co w mojej sytuacji jest na wagę złota (mokre buty, spodnie i bluza),

Dalej leśnym traktem łączącym Sowno z Reptowem i Wielgowem (fotografuję rozjazd na te kierunki) z zamiarem „zweryfikowania danych”, które miałem w głowie z satelitarnych map, a konkretniej drogi dobijającej do przejazdu kolejowego w Reptowie od łąki, którą mija się jadąc do Wielgowa.

Sowno - Reptowo (w lewo) / Wielgowo (w prawo) © michuss


Okazało się, że coś co na „satelicie” wyglądało jak droga w rzeczywistości jest dwiema koleinami doszczętnie wypełnionymi wodą, poprowadzonymi w bagiennym terenie. Ruszyłem dalej, do Wielgowa, ale kawałek dalej zauważyłem jakąś drogę, która odbijała w interesującym mnie kierunku. Oczywiście skręciłem i po chwili cieszyłem się jazdą po bardzo śliskich liściach i jeszcze bardziej śliskich korzeniach:) Za moment zobaczyłem tablice, które poinformowały mnie, że po pierwsze jestem w rejonie jednego z największych torfowisk w Zachodniopomorskiem, a po drugie jego ochrona odbywa się przy udziale funduszy UE.

Torfowisko Reptowo © michuss


Torfowisko Reptowo © michuss


Torfowisko Reptowo © michuss


Torfowisko Reptowo © michuss


Miejsce rzeczywiście robi wrażenie, przez kolejne kilometry po jednej i drugiej stronie drogi mam nieprzebyte moczary, a sama droga jest chętnie obierana przez miejscowe dziki jako potencjalne źródło żarcia;)

Koniec końców rzeczywiście dojeżdżam do przejazdu w Reptowie. Dalej, by wycieczka nie była zbyt krótka skręcam w kierunku Niedźwiedzia, skąd przejazdem pod „dziesiątką” i przez las docieram do DDR w Motańcu. Dalej, tradycyjnie już, nad Miedwie, a potem najbardziej dziurawą drogą powiatu stargardzkiego, czyli trasą do Kunowa. Następnie Skalin, Golczewo i przez Giżynek docieram do Stargardu.

Na zakończenie postanawiam przejechać się DDRką, która jest przykładem najbardziej głupio wydanych pieniędzy na cele „okołorowerowe”, czyli tą w ul. IX Zaodrzańskiego Pułku Piechoty. Na mniej więcej półkilometrowym odcinku droga rowerowa ulicę przecina aż trzy razy (!), a najdłuższy fragment prowadzi przez tereny, na które od zawsze mieszkańcy okolicznych bloków wyprowadzali psy. Oczywiście ciężko zmienić mentalność ludzi, stąd i dziś spotkałem dwóch „wyprowadzaczy”. Od siebie dodam, że ile razy tamtędy przejeżdżałem to zawsze ktoś z psem (a czasem i z wózkiem) sobie spacerował. Efekt jest taki, że z oczywistych względów wybieram ulicę, na której ruch i tak jest niewielki, a dodatkowo zamontowane są dwa progi zwalniające... Szkoda tylko, że pieniądze poszły na coś, co absolutnie nie jest potrzebne. Znalazły by się w mieście miejsca, gdzie droga rowerowa jest rzeczywiście potrzebna.
Kategoria wycieczka



Komentarze
tunislawa
| 21:00 wtorek, 6 grudnia 2011 | linkuj ale masz zaparcie ! Ale dla tych miejsc , warto było ....i ubranko przy 70tym kilometrze pewnie już wyschło ...:)))) A ta droga do Kunowa ..to rzeczywiscie ...jeździłam nie raz po dziurach ...ale po takich ! - jeszcze nigdy ...ciekawe kiedy się ulitują i ją zrobią ....
sargath
| 10:58 poniedziałek, 5 grudnia 2011 | linkuj ciekawy opis, te torfowiska bardzo ciekawie się prezentują na zdjęciach

pozdro :)
rowerzystka
| 17:43 niedziela, 4 grudnia 2011 | linkuj Zgadzam się z przedmówcą, dystans niezgorszy przy takiej pogodzie i warunkach drogowych, ale za to piękne miejsca odwiedziłeś. Ja dzisiaj też miałam deszcz w repertuarze ale tylko na początku i na końcu wycieczki :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!