m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 204.50km
  • Teren 0.50km
  • Czas 08:48
  • VAVG 23.24km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gorzów Wielkopolski

Czwartek, 7 czerwca 2012 • dodano: 07.06.2012 | Komentarze 11

STARGARD-Giżynek-Golczewo-Cargotec-Warnice-Barnim-Moskorzyn-Żuków-Wołdowo-Laskowo-Barlinek-Łubianka-Kłodawa-Gorzów Wielkopolski-Kłodawa-Łubianka-Karsko-Nowogródek Pomorski-Renice-Lipiany-Pyrzyce-Stare Czarnowo-Szczecin(Śmierdnica-Płonia)-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD



Chodził za mną ten Gorzów od dawna. Kusiła mnie na mapie żółta kreska łącząca Barlinek z Gorzowem, biegnąca niemal cały czas przez las. Dodatkową motywacją, od jakiegoś czasu, stała się perspektywa „doliczenia” sobie do ogólnego rozrachunku kilku nowych gmin, a wręcz województwa, po którym jeszcze nie jeździłem. Wczoraj sprawdziłem prognozy co do wiatru i wyszło mi, że jak nic-trzeba jechać do Gorzowa:)

Wyruszyłem około 7.30 (dokładnie to o 7.37). Od początku postanowiłem się nie forsować zbytnio, tylko czerpać maksymalną przyjemność z jazdy. Przez pierwsze kilometry muszę się wręcz hamować, bo aż chciało by się przycisnąć, ale wolę siły oszczędzać-czeka mnie kawał drogi.

Stargard opuszczam przez tereny strefy przemysłowej i przez dawne lotnisko dojeżdżam moją ulubioną drogą do Warnic. Tutaj, około 8.20 pierwszy postój na przesmarowanie łańcucha, który zaczął się tego dopominać. Następnie droga wiedzie przez Barnim (tu ciekawostka-do niedawna trzeba było korzystać ze ścieżki rowerowej łączącej tą wieś z Warnicami, ale ktoś pościągał znaki i można legalnie zasuwać asfaltem; to dobrze, bo ten twór ddrkopodobny był nieporozumieniem). W Barnimiu odbijam na Moskorzyn przez Kłęby i Żalęcino. Docieram w końcu do wojewódzkiej sto szóstki, skręcając w prawo. Po około 2 kilometrach osiągam kolejne skrzyżowanie (tuż przed Ukiernicą)-tu z kolei odbijam w lewo, za drogowskazem Żuków, Płońsko. W oddali majaczy mi wysoka, szpiczasta wieża kościoła w Żukowie. Droga jest wąska, o dość kiepskiej nawierzchni, ale jak się potem okaże będzie jeszcze dużo gorzej:) Mijam Żuków, potem Karsko (właśnie sobie uświadomiłem, że przejeżdżałem dzisiaj przez dwa Karska) objeżdżając Jezioro Płoń od wschodu.

Widok na Jezioro Płońsko spod Karska © michuss

W końcu dojeżdżam do krzyżówki, na którą kiedyś dotarłem od strony wsi Płońsko (jechałem w zeszłym roku tędy do Pełczyc). Znajduję się już na południe od wymienionego wyżej jeziora. Skręcam w lewo, jak twierdzi drogowskaz w kierunku Pełczyc. Ale ja już wiem, że do żadnych Pełczyc nie będę dzisiaj jechał i po około 3 kilometrach natrafiam na kolejne skrzyżowanie, z którego roztacza się piękny widok na wieś Wołdowo. Za wsią całkiem pokaźne wzgórza, przypominające mi trochę krajobrazy Kaszub.

Wołdowo © michuss


Wpadam do tego Wołdowa z całkiem niezłą prędkością (miałem z góry) i popełniam strategiczny błąd. Zbija mnie z tropu to, że zaraz na początku wioski asfalt znika, a tymczasem z mapy kojarzę białą kreskę, którą miałem dojechać do Jaru Liberta (jedyna skalista forma na Zachodnim Pomorzu). Zamiast dokładnie przeanalizować mapę pytam się o drogę, bez urazy, miejscowego, wiejskiego głupka. Lepiej nie mogłem wybrać. „Którędy na Barlinek”-mówię. Odpowiada: „Za tamtymi chojnami w prawo, pod górę do Laskowa”. Ja, kojarząc z mapy, dopytuję: „To będzie przez Niepołocko, tak?”. W odpowiedzi słyszę: „Laskowo... yyy Laskowo... yyy Laskowo...”. Więc jadę dalej, zgodnie z jego wskazówkami, które wydają się zresztą całkiem logiczne, bo za „chojnami” istotnie droga odbija pod górę, zaczynają się płyty jumbo, zaś prosto wiedzie jakaś rachityczna dróżka.

Namęczyłem się pod tą górę jak koń, bo to ten pagór, co go wcześniej oglądałem (na zdjęciu widać). Płyty jumbo ułożone byle jak, dziura na dziurze, ciągnę pod tą górę. Pewnym urozmaiceniem są dwa króliki, które mi uciekają. W końcu dojeżdżam do asflatu-mam dwie możliwości: skręcić w lewo, albo w prawo. Odruchowo myślę, że powinienem pojechać w lewo, ale szybki, nieuważny rzut oka na mapę każe mi kręcić na prawo. Szczęśliwie zaraz za wioską widzę drogowskaz „Płońsko 4”. E, no coś tu nie pasuje. Cofam się. Tym razem dokładnie analizuję mapę i wściekam się. Nici z Jaru Liberta, bo zamiast skręcać za tymi cholernymi chojnami miałem jechać prosto (inna sprawa, że mapa trochę zakłamuje rzeczywistość, bo pokazuje tam drogę co najmniej asfaltową). Mógłbym wrócić, ale zjeżdżać w dół po tych płytach mi się nie chce. Zawracam więc j już zdążam we właściwym kierunku, mijając jeszcze na wylocie znak „Barlinek 10”. W międzyczasie wypogadza się, pojawia się bezchmurne niebo, słońce przygrzewa, więc wreszcie ściągam bluzę.

Pod Barlinkiem © michuss


W samym Barlinku za wiele nie obejrzałem-cały rynek zajęty był przez procesjonistów i wiele nie było widać.

Rynek w Barlinku © michuss


Pojechałem nad jezioro, gdzie wmuszam w siebie banana i wodę.

Nad Jeziorem Barlineckim © michuss


Po około 15 minutowym postoju wyjeżdżam, a w zasadzie wspinam się wylotem na Gorzów.

Widok na Barlinek od strony wjazdu z Gorzowa © michuss


Kilka kilometrów później osiągam skraj lasu, który będzie mi towarzyszyć, z małą przerwą w Łubiance, aż do Kłodawy, czyli w zasadzie przedmieścia Gorzowa. Zatrzymuję się tu ponownie, bo podjazd zweryfikował moje siły i czuję, że ten banan to było trochę za mało. Zjadam więc przygotowaną rano bułę z nutellą i bananem. Kilka minut później czuję jak działa:) Do samego Gorzowa na liczniku cały czas 26-28 km/h. Jeszcze tylko dwa krótkie postoje: na zdjęcie na granicy województw, a potem na sikanie przed samą Kłodawą.

Na granicy © michuss


Typowy widok na drodze z Barlinka do Gorzowa © michuss


4gotten w swojej relacji z jazdy z Gorzowa opisywał fatalny wyjazd z tego miasta. Rzeczywiście-przedstawia się to tak, że ze zwykłej kostki jest zrobiona oznakowana ścieżka rowerowa.

DDRka w Kłodawie © michuss


Zadowolone z siebie debile postawiły przed każdą przecznicą znak koniec drogi dla rowerów, potem jest przejście dla pieszych, a dalej znowu znak „strefa pieszych i rowerzystów”. Pomijając idiotyzm takiego oznakowania sytuacja wygląda tak, że chcąc być w zgodzie z prawem co 50 metrów mam schodzić z roweru, przeprowadzać go po przejściu dla pieszych i jechać dalej. Chore. Żeby było jasne sytuacja wygląda tak w Kłodawie i w Gorzowie na ciągu DW 151.

Prawda, że fajnie? © michuss


Po 12 dojeżdżam w końcu do Gorzowa i po małym kluczeniu po centrum docieram do skrzyżowania przy dużym, zabytkowym kościele. Skrzyżowanie przez cały mój pobyt w mieście (około 1h20`) było zablokowane z okazji wiadomych uroczystości. Próbuję znaleźć kebab-z wczoraj wyszukanych namiarów wiem, że coś jest na Łokietka. Trafiam tam, ale knajpa jest zamknięta. Lekko zrezygnowany zaczynam myśleć o starcie w drogę powrotną i zjedzeniu czegoś ciepłego na stacji benzynowej. Ale później dochodzę do wniosku, że warto pójść nad Wartę:) Już dochodząc do rzeki trafiam na kebabownię, więc po zrobieniu stosownych fot wiem, gdzie iść jeść. Swoją drogą bardzo podoba mi się to, że miasto wyraźnie jest „zwrócone” w stronę rzeki. Na bulwarach są knajpki ze stolikami, place zabaw, widać, że zostało to niedawno zrobione i, że „żyje”.

Edward Jancarz © michuss


prof. Ernst Henseler © michuss


Nad Wartą w Gorzowie © michuss


Nad Wartą w Gorzowie © michuss


Nad kebabem nie będę się rozwodził. Mogę jedynie napisać, że czegoś tak słonego chyba w życiu nie jadłem:) Biorę na drogę colę i przez zablokowane skrzyżowanie zaczynam kierować się na DW 151, tę samą, którą tu dotarłem. Tym razem jadę za drogowskazami, które zmuszają mnie do lekkiego kołowania, ale w końcu trafiam gdziem chciał.

Wyjazd spokojny, szczególnie, że brzuch pełen, a droga wiedzie cały czas pod górę. Trochę niepokoi mnie wiatr, który mi jazdę utrudnia, a zgodnie z prognozami miało być już tylko lepiej;) Dodatkowo zaczyna kropić, na dobrą sprawę nawet nie wiadomo z czego, bo nie ma jakichś ciemnych chmur:)

Znów przez lasy dobijam do Łubianki, gdzie skręcam na potwornie dziurawą, wąską i ruchliwą drogę w kierunku Nowogródka Pomorskiego przez Karsko. To drugie osiągam po jakich 5-6 kilometrach jazdy. Duża wieś, wręcz sprawia wrażenie miasta, jakieś spore zakłady przemysłowe. Wszystko dokładnie na odwrót jak w Nowogródku Pomorskim, który brałem za miasto, a najwyraźniej jest nie za dużą wsią. Droga przez cały czas fatalna, ciężko utrzymać jakąkolwiek kadencję, co chwila dziury i wyboje, łata na łacie i ani kawałka gładkiego asfaltu, którego można by się trzymać.

Główne skrzyżowanie Nowogródka Pomorskiego © michuss


Na szczęście odcinek do Renic jest już nieco lepszy. Tutaj dostrzegam po swojej lewej S3, a kilka chwil później wjeżdżam na skrzyżowanie mojej drogi, ze starą trójką. Zatrzymuję się na uzupełnienie płynów i chwilę później staje koło mnie starszy szosowiec z Gorzowa, który pyta w czym pomóc. Dziękuję, mówię, że w niczym i ucinamy sobie kilkuminutową pogawędkę. Jedzie do ronda w Pyrzycach i wraca z powrotem. Zapomniałem jedynie spytać jak on od tych Renic do Gorzowa sobie radzi, bo z mapy mi wychodziło, że nowa trójka biegnie tam śladem starej.

Tutaj zaczynam odczuwać sprzyjający wiatr. Poprawia mi to morale, które dołowało na zakończonym właśnie odcinku od Łubianki:) Do Lipian mam sześć kilometrów, które pokonuje dość szybko. Na wylocie z miejscowości zatrzymuję się na stacji benzynowej, gdzie dokupuję sobie napoje (w sumie wypiłem dzisiaj około 4 litrów płynów).

Do Pyrzyc sprawnie, w towarzystwie majaczącej na zachodzie ciemnej chmury zwiastującej deszcz (obfity, bo kropi cały czas). W Pyrzycach miałem odbić na Stargard, ale jedzie się tak przyjemnie, ze postanawiam wybrać drogę przez Kołbacz. Więc znów kilometry szerokim, wygodnym poboczem mało ruchliwej, starej „trójki”. Gdy docieram do Starego Czarnowa myślę sobie, że fajnie było by zaliczyć jednego dnia dwie stolice województw;) Wprawdzie z Płoni do właściwego Szczecina jeszcze kawał, ale administracyjnie to jednak już stolica zachodniopomorskiego:) Dlatego jadę prosto do Płoni, omijam skręt na Kobylankę przez Kołbacz. Z oddali podziwiam jedynie nową wieżę miejscowego opactwa, ale niestety nie robię zdjęcia (w ogóle w drodze powrotnej spadła mi aktywność fotografowania).

Dawna krajówka drogą gminną © michuss


Z Płoni najprościej jak się da, „dziesiątką” (na pewnym odcinku już nie pada, tylko leje) do Motańca i dalej ddrką.

Wyjazd ze Szczecina DK10 © michuss


Zaglądam na promenadę miedwiańską, ale są tam tłumy, a ich zroweryzowana część robi tak nieprzewidywalne rzeczy, że tylko podnosi mi ciśnienie, wobec czego korzystam z pierwszej możliwej okazji i uciekam z powrotem na ddrkę.

W domu jestem około 18.40.

P.S. Wczoraj wieczorem założyłem swoje stare, gładkie Continentale SportContact.
Kategoria >200 km, wycieczka



Komentarze
michuss
| 14:17 sobota, 30 czerwca 2012 | linkuj Już widziałem wpis;) Cóż, jeden jedzie oglądać Francję, drugi służbowo pod Hrubieszów. ;)
Misiacz
| 07:30 sobota, 30 czerwca 2012 | linkuj Nie zapadłem w sen letni. Urlopik był :).
michuss
| 18:48 piątek, 29 czerwca 2012 | linkuj Misiacz... Ty żyjesz??? ;)
Misiacz
| 21:57 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj Taaa...popołudniowy spacerek kolega "odbył" ;))).
gdynia94
| 11:30 sobota, 23 czerwca 2012 | linkuj Tragiczne wloty do Gorzowa są też na dw 158 i 132. Na jezdni albo dziury, albo bruk, trzeba być naprawdę cierpliwym żeby to przejechać :) Za to z Gorzowa do Kostrzyna nad Odrą jest ładna, asfaltowa ścieżka rowerowa. A ta droga z Barlinka po prostu super, taki tunel leśny, że można jechać bez względu na wiatr :)
Trendix
| 07:15 poniedziałek, 11 czerwca 2012 | linkuj Czytając o Twoich wyczynach, stwierdzam, że tez to zrobię ale w następnym wcieleniu :D
4gotten
| 22:32 sobota, 9 czerwca 2012 | linkuj "Zapomniałem jedynie spytać jak on od tych Renic do Gorzowa sobie radzi, bo z mapy mi wychodziło, że nowa trójka biegnie tam śladem starej." to tylko takie wrażenie. W rzeczywistości obydwie drogi na pewnym odcinku biegną dość blisko siebie. Jechałem tamtędy kiedy wracałem po auto do Gorzowa. Sam wjazd do miasta od strony starej DK3 o wiele lepszy niż od strony Kłodawy, choć i tam nie brak fragmentów brukowanej DDR. Gratuluję dystansu.
Shrink | 20:45 czwartek, 7 czerwca 2012 | linkuj No to wykręciłeś niezły dystans. Świetna relacja (jak zawsze) :)
giorginio12
| 20:29 czwartek, 7 czerwca 2012 | linkuj Zacny dystansik z bardzo fajnym opisem :)
Szkoda , że w tym cholernym kraju musimy natykać się na absurdy infrastruktury drogowej ale to chyba norma:))
Następnym razem jak będziesz planował taką traskę to daj znać , może razem śmigniemy :) P
widmo
| 19:51 czwartek, 7 czerwca 2012 | linkuj Solidny dystans. Z tą ścieżka rowerową to totalny absurd...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!