m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 83.27km
  • Czas 03:56
  • VAVG 21.17km/h
  • VMAX 39.85km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dorohusk - Ślipcze

Poniedziałek, 25 czerwca 2012 • dodano: 26.06.2012 | Komentarze 10

LUBLIN-PKP-DOROHUSK-Dubienka-Skryhiczyn-Matcze-Szpikołosy-Dziekanów-Hrubieszów-Ślipcze-Hrubieszów-ŚLIPCZE

Tym razem pogoda na icm.edu.pl sprawdziła się niestety w 100% i już o 5 rano obudził mnie padający deszcz. Sytuacja do 7 się nie zmieniła i na dworzec dotarłem w deszczu (na szczęście niezbyt ulewnym).

Podróż z Lublina do kolejowego „końca świata”, czyli jednej z ostatnich stacji przed granicą ukraińską, Dorohuska odbyłem przy pomocy popularnej jednostki EN57. Rower jechał sam w tzw. „służbówce” na końcu składu. Ja nie miałem ochoty podróżować w tytoniowym, kolejarskim dymie, więc usiadłem w następnym przedziale, dzięki czemu miałem cały czas widok na rower. Czas jazdy to półtorej godziny-dzięki dobrej książce nawet nie zauważyłem jak minął.

Niebo w Dorohusku, podobnie jak w Lublinie i jak w mijanych miejscowościach zaciągnięte szarymi chmurami. Cały czas siąpi deszczyk.

Dorohusk - stacja kolejowa © michuss


Po pamiątkowej fotografii ruszam DW816. Jest 9.25. Wiatr wieje z południowego zachodu i z zachodu, więc utrudnia jazdę tylko w niewielkim stopniu. Z racji dość ciężkich sakw i kiepskiej jakości asfaltu nawet nie staram się zbytnio rozpędzić. Raczej koncentruję się na podziwianiu krajobrazów (które, nawiasem mówiąc, nie są jakieś szczególnie spektakularne). Żałuję, że pogoda nie jest lepsza, bo zapewne wyglądałoby to wszystko korzystniej. A tak smętnie nabijam kilometry, zatrzymuję się tylko, by założyć rękawiczki i pstryknąć symboliczną fotkę. Na mapę nawet nie zerkam, bo drogę mam w pamięci.

Za Dubienką w stronę Zosina © michuss


Matcze © michuss


Za Matczami, po odbiciu na Hrubieszów droga początkowo prowadzi przez las, a potem dość długim, monotonnym (prosta) podjazdem. Potem z kolei jest dość dużo z góry. Około południa melduję się w Hrubieszowie. Sprawdzam w komórce plan miasta i odszukuję lokalizację punktu, w którym mam odbyć szkolenie (wyjazd ma charakter służbowy). Po dojechaniu na miejscu zadaję sakramentalne pytanie-gdzie mogę się umyć? Odpowiedź zbija mnie z nóg, bo okazuje się, że w związku z budową obwodnicy od trzech dni w całym budynku nie ma wody:)))! Uzgadniam więc, że udam się do odległych o kilka kilometrów Ślipcz, gdzie mam wynajętą kwaterę w gospodarstwie agroturystycznym.

Nadbużańskie łąki © michuss


Na miejscu szybki prysznic, przepakowanie sakw (ściślej-zabieram tylko jedną, lekką) i z powrotem do Hrubieszowa. Tuż przed celem tego etapu mocniej zabiło mi serce. Tak stało by się z każdym, który trochę interesuje się koleją, gdyż zatrzymuję się przed zamkniętym przejazdem kolejowym na szerokotorowej linii LHS. Po chwili zza horyzontu wyłania się niesamowicie długi skład rosyjskich i ukraińskich wagonów, ciągniętych podwójną, ciężką lokomotywą spalinową. Efekt jest na tyle imponujący i wart obejrzenia, że nawet nie przeszkadza mi fakt, że pociąg porusza się z prędkością piechura, a szlaban zamknięty jest chyba przez dobre 20 minut.

Powrót wieczorem. Wyjeżdżam około 19.15 i, o ironio, zaczyna padać (od mojego dojazdu do Ślipcz niebo się nieco przetarło i zrobiło się sucho). Lekki deszcz po kilkunastu minutach przechodzi w dość intensywny i efekt jest taki, że docieram na miejsce noclegu porządnie zmoknięty.


Komentarze
Gość | 08:39 sobota, 14 lipca 2012 | linkuj W Mirczu!!! nie w Mirczach :)
rowerzystka
| 08:03 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj Życzę Ci doskonałej pogody :)
michuss
| 15:38 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj To był strzał w dziesiątkę. ;)

Trendix: jak na złość akurat nie miałem go wtedy przy sobie. Coś tam pstryknąłem komórką, może przy ostatnim wpisie stąd coś zamieszczę. ;)
Trendix
| 08:00 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj michuss a gdzie fotka tego towarowego składu?? :)
4gotten
| 20:53 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj zabieranie roweru na wyjazdy służbowe to bardzo dobry pomysł. W obcym mieście człowiek nie jest uzależniony od taxi czy tez komunikacji miejskiej, no i jest co robić w wolnym czasie. Sam to też praktykuję i sobie chwalę.
michuss
| 13:54 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj siwobrody: Nie. To jest służbowy wyjazd. Skorzystałem i wziąłem rower.

lukasz78: Nocuję w takim miejscu, że nie trzeba mocno rzucać, żeby trafić kamieniem już na Ukrainę;)
siwobrody
| 13:35 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj Czyżbyś wybierał się na Ukrainę na zakończenie mistrzostw Euro 2012?
lukasz78
| 12:06 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj Ło Boże, na koniec świata Cię wywiało :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!