m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 44.73km
  • Teren 6.60km
  • Czas 03:04
  • VAVG 14.59km/h
  • VMAX 35.65km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Darż z przygodami

Niedziela, 6 stycznia 2013 • dodano: 06.01.2013 | Komentarze 9

STARGARD-Klępino-Małkocin-Storkówko-Parlino-Darż-Rożnowo Nowogardzkie-Dąbrowica-Warchlino-Siwkowo-Małkocin-Klępino-STARGARD

MAPA

Mam nadzieję, że limit pecha na ten rok wyczerpałem podczas dzisiejszej, drugiej styczniowej wycieczki. Heh, a jeszcze wczoraj zastanawiałem się co zrobię z niedzielą, bo nie spędzałem jej z córeczką, a z kolei prognozy pogody albo wykluczały, albo znacznie skracały możliwość spędzenia czasu poza domem.

Wyruszyłem dość późno, po długim wylegiwaniu się w łóżku i lekkim śniadaniu (była 11.30). Skierowałem się na północ, bez konkretnego planu, z tym, że chciałem przejechać się gruntówką z Warchlina do Dąbrowicy.

Z miasta wyjechałem płytówką, która doprowadza do Klępina. Potem standardowo-Małkocin, gdzie na skrzyżowaniu koło kościoła w prawo, do Storkówka.





Stamtąd prosto do „betonówki”, czyli DW142, która w zamierzeniach niemieckich miała być autostradą, łączącą Berlin z Królewcem. Jako ciekawostkę dodam fakt, że ostatnio dowiedziałem się, iż odcinek od węzła Rzęśnica (tam gdzie S3 i S6 odbija łukiem w stronę Goleniowa) do dzisiejszej DK20 (okolice wsi Lisowo koło Chociwla) został oddany do użytku dopiero w latach siedemdziesiątych, a to dlatego, że wówczas wybudowano brakujący most na Inie w okolicach Sowna.

Powyższą drogą jadę jednak tylko kawałek, bo do Parlina postanawiam dotrzeć „terenowo”. Pogoda dziś fatalna, szaro, buro, ponuro, więc na ruchliwej drodze nie jest zbyt bezpiecznie. Dzięki tej decyzji udaje mi się ominąć wieś Łęczyca ze słynną krzywą, kościelną wieżą i wpadam na łuk DW106 przed samym Parlinem, uprzednio pławiąc się jazdą po błocie;)

Parlino mijam, że użyję kolejarskiego sformułowania, „na przelocie”, a zaraz za wsią skręcam w klimatyczną, brukowaną aleję prowadzącą do nieodległego Darża.



Tutaj prędkość jazdy spada dość znacznie, podobnie jak na poprzednim „terenowym” fragmencie. Po jakimś czasie bruk się kończy i zaczyna błoto, które oblepia już i tak cały wyświniony rower i mnie (w podobnym stanie). Przed samym Darżem apogeum „ubłocenia” drogi. Dzięki temu darżanie, którzy akurat chyba wracają z kościoła mają okazję podziwiać mnie w pełnej krasie:)

W samym Darżu dostrzegam zrujnowany dwór i stwierdzam, że trzeba to sfotografować. To chyba była błędna decyzja, bo po początkowej radości, że moja „stałka” objęła cały budynek (ja plecami przylegałem do ogrodzenia jakiegoś gospodarstwa) nastał czas irytacji.



Zaraz za Darżem w kierunku Rożnowa (Przemocza) czuję charakterystyczne pływanie tylnego koła. Hmm, a jeszcze całkiem niedawno zastanawiałem się, że coś dawno „kapcia” nie łapałem (nie chcę kłamać, ale chyba w zeszłym roku ani razu). No, ale jak już złapałem to z grubej rury, bo akurat zaczął dość mocno zacinać deszcz i zrobiło się zimno. Szybko odpinam koło, wyciągam zapasową dętkę, upewniam się, że jest „cała”, po czym zaczynam lustrować oponę. Nie jest to łatwe, bo zgrabiałe palce nic niepokojącego nie wyczuwają na jej wewnętrznej powierzchni. Ogarnia mnie z lekka panika, bo wiem, że jak założę dobrą dętkę to za chwilę znów będę miał problem. No, ale ile można szukać. Zaczynam się łudzić, że może najechałem na jakiś gwóźdź, który został tam, gdzie był. Po założeniu koła wszystko zdaje się być w porządku, a ja ruszam szybkim tempem w kierunku Rożnowa-w takiej sytuacji każdy kilometr bliżej domu przejechany z normalną szybkością jest na wagę złota:) Niestety, jeszcze przed tablicą Rożnowo sytuacja się powtarza, więc po skręceniu w drogę do Dąbrowicy i minięciu ostatnich zabudowań ponownie staję w celach serwisowych. Tym razem decyduję się najpierw załatać dziurkę w dętce, którą dziś uszkodziłem. Wszystko super-są łatki, jest klej, tyle, że ten ostatni w ogóle nie chce „trzymać”... Nie wiem czy to deszcz, który akurat dość mocno padał, czy za długo leżał w tej tubce, w każdym razie po kilku minutach przyciskania łatki z irytacją spostrzegam, że efektu nie przyniosło to żadnego. Pozostaje mi jedynie powrót do domu na „flaku”. Jednak w tym momencie przypominam sobie jakąś starą relację Siwiutkiego, w której poradził sobie w podobnej sytuacji wypychając oponę w środku zwiniętą i ściśniętą trawą. Tej akurat wokół mnie jest pod dostatkiem, więc zaczynam rwać i wpychać „na chama” pod oponę.



Po kilku minutach takiej operacji opona jest nieco „usztywniona”, a ja ruszam przed siebie, podskakując rytmicznie w miejscach, gdzie roślin jest mniej;) Sama jazda byłaby całkiem przyjemna, gdyby nie opór jaki jednak w takich warunkach stawia opona. No i ten deszcz :/

Efekt jest taki, że około 15.30 melduje się pod domem, dość mocno wymęczony tą jazdą (na odcinkach asfaltowych człapałem około 13-14 km/h, między Dąbrowicą a Warchlinem około 10 km/h).
Kategoria wycieczka



Komentarze
gdynia94
| 20:30 piątek, 11 stycznia 2013 | linkuj Niestety znam to z doświadczenia, a kleje od łatek albo zasychają po jednym użyciu albo jest problem żeby cokolwiek nim przykleić.
michuss
| 21:23 poniedziałek, 7 stycznia 2013 | linkuj Marek-też liczę na 10000 bez kapcia, tak, jak było do tego z wczoraj:)

Misiacz-to jest całkiem dobra koncepcja;)

Póki co-widzę, że czeka mnie kupno nowej(-ych) opon. :/
Misiacz
| 20:42 poniedziałek, 7 stycznia 2013 | linkuj Następnym razem weź piankę montażową ;).
michuss
| 19:59 niedziela, 6 stycznia 2013 | linkuj Udało się wybrnąć bez dzwonienia. ;)
strus
| 19:48 niedziela, 6 stycznia 2013 | linkuj Trzeba było po kogoś zadzwonić.Ja już tak dwa razy miałem.
michuss
| 18:56 niedziela, 6 stycznia 2013 | linkuj Bardziej obawiałem się prawa serii i flaka z przodu. ;)
rammzes
| 18:45 niedziela, 6 stycznia 2013 | linkuj Wesoło miałeś. Jeszcze tylko mogło się ściemnić, a baterie w lapkach paść.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!