m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 124.99km
  • Czas 05:25
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 47.78km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wrocław - Kluczbork przez Syców

Sobota, 27 września 2014 • dodano: 30.09.2014 | Komentarze 3

WROCŁAW-Długołęka-Oleśnica-Stradomia Wierzchnia-Syców-Nowa Wieś Książęca-Mroczeń-Laski-Komorzno-Krzywiczyny-Wołczyn-Ligota Dolna-KLUCZBORK

MAPA

Dzisiaj miało nastąpić zdarzenie zasadnicze, czyli przejazd ponad stówki na trasie Wrocław-Kluczbork, połączony ze zdobywaniem gmin. Przejazd pod przewodem Agnieszki, ja tej trasy, w odróżnieniu od niej, w ogóle nie znałem, co najwyżej kojarzyłem nazwy niektórych mijanych miejscowości. Np. Dziadowa Kłoda, nie mam pojęcia gdzie to słyszałem, ale nazwę kojarzyłem ;)

Umawiamy się w McD przy Moście Szczytnickim, gdzie oczywiście następuje konsumpcja "śmieciowych", a przy okazji jakże pysznych specjałów ;) Big Mac z frytkami zapewnia solidny zastrzyk energii, do tego kawa z mlekiem i dużą ilością cukru + przebranie w obciślaki w kiblu - można jechać. Opuszczamy miasto zatłoczonymi ulicami. Tak jest aż do Długołęki, gdzie duża część samochodów odbija do niedawno wybudowanej S8. Dzięki temu kolejne kilometry to czysta poezja - jedzie się wyśmienicie, szerokie pobocze, równe tempo, co jakiś czas zmiany w prowadzeniu, bez nerwowego szarpania. Do tego wiatr sprzyja, a pogoda jest bardzo ładna.

Pierwszy postój "pociągu" następuje w Oleśnicy, konkretnie na rynku, do którego zręcznie podprowadza Agnieszka. Kilka zdjęć, łyk wody i w drogę. Znów szerokim poboczem. Dużą część tego odcinka jedziemy obok siebie, warunki pozwalają na bezpieczne prowadzenie rozmowy, a jednocześnie utrzymywanie całkiem przyzwoitej prędkości. Samochodów niemal nie ma. Analogiczna sytuacja jak na starej trójce między Pyrzycami a Szczecinem. Olbrzymi plus wybudowania dróg ekspresowych...

Kolejny krótki postój to stacja Lukoil, gdzie dla odmiany kupujemy, a jakże!, chusteczki higieniczne.

Ja jadę z pulsometrem Agnieszki. Od niechcenia rzucam wartość, którą wyświetla mi urządzenie (146) co spotyka się z dużym zdziwieniem. Świadczy mianowicie o stanie przedzawałowym, który właśnie przechodzę ;)

Syców mijamy "bezpostojowo", kolejne zdjęcia przy tablicy na granicy z województwem opolskim. Od dłuższego czasu Agnieszka bardzo plastycznie opowiada o lodowych snickersach, które rzekomo mamy gdzieś zjeść. Miałem wrażenie, że to już, już, za chwileczkę, za momencik, jednak cały czas jedziemy i nie widać tego dobrze zaopatrzonego sklepu (dobrze zaopatrzonego, bo lodowe snickersy to wielka rzadkość i prawdziwy rarytas dla znawców). Zaczynam się niepokoić czy aby za moimi plecami nie została powzięta decyzja o minięciu tego punktu. Jednak w momencie, gdy zamierzam nieśmiało przypomnieć o planowanej wyżerce zatrzymujemy się w Mroczeniu, stolarskiej stolicy Wielkopolski, przy wspomnianym sklepie. Zimny snickers = cudo.

Kolejne km to bardzo ładne drogi, a przy tym niezłe asfalty. Rozmawiamy sobie o wrażeniach z BBT, dzięki czemu nabieram coraz większego apetytu na start w tym niesamowitym maratonie... Przed Wołczynem odczuwamy odcięcie prądu. Dokładamy więc do pieca resztkami sił resztki węgielków i bardzo żwawo ciągniemy do jakiegoś sklepu.  A czy można kupić w takiej sytuacji coś lepszego niż czekoladę ritter sport? Można. Drożdże z miejscowej drożdżowni, która zaopatruje w nie ćwierć kraju. Drożdże jednak kupimy dopiero w Kluczborku, na cholerę to wieźć zbędny ciężar przez te końcowe kilkanaście kilometrów? A kupujemy je, bo na koniec, w ramach podzięki za krajoznawczą wycieczkę i poprowadzenie trasy w sposób umożliwiający doliczenie kilku gmin robię najprawdziwszą, polską pizzę.

Zdjęcia:

1) Agnieszka podziwia rynek w Oleśnicy.


2) Aż chciałoby się napisać - Syców na horyzoncie. Niestety. Syców jest przed nami, a nie z boku. ;)


3) Relaks za Sycowem - miastem, gdzie kończą się wszelkie zakazy.


4) Gdzieś za Sycowem, a przed Mroczeniem.


5) Przed siebie.


6) Wołczyn.

Kategoria wycieczka



Komentarze
tunislawa
| 20:00 środa, 1 października 2014 | linkuj :)
michuss
| 07:50 środa, 1 października 2014 | linkuj Im mniej gmin tym łatwiej zdobywać nowe. Z czasem jest coraz gorzej i trzeba zapuszczać się dalej i dalej... :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!