m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 105.50km
  • Czas 04:55
  • VAVG 21.46km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 182 ( 95%)
  • HRavg 141 ( 73%)
  • Kalorie 2672kcal
  • Podjazdy 286m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kamień Pomorski z A.

Sobota, 6 lutego 2016 • dodano: 06.02.2016 | Komentarze 6

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-Dąbie-Załom)-Pucice-Rurzyca-Goleniów-Miękowo-Widzieńsko-Zielonczyn-Żarnowo-Racimierz-Łąka-Recław-Skibin-Dusin-Jarszewo-Kamień Pomorski-(PKP)-SZCZECIN(SzG-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Wczoraj wróciłem z tygodniowego szkolenia z Bremen. Na powitanie A. uraczyła mnie wołowiną duszoną w sosie piernikowym z suszonymi grzybami, śliwkami na ciemnym piwie. Pyszota. A gdy rozpływałem się konsumując wzmiankowane danie poinformowała mnie, że nie ma lekko i od razu muszę się wbić w rowerowy rytm. W planach setka do Świnoujścia. Plany planami, rzeczywistość, jak się później okazało, rzeczywistością.

Ruszamy około 9, po pysznym śniadaniu (bułki - kwaśniaki z opiewanej na łamach tego bloga piekarni Geldner), sporządzeniu kanapek na drogę i oporządzeniu rowerów. Dla czerwonego będzie to debiut z błotnikami - są całe czarne i w mojej opinii nieźle komponują się z resztą, aczkolwiek wiem, że pewnie dla wielu konseserów rowerowej estetyki takie dodatki są nie do zaakceptowania ;) Nie mogłem znieść zachlapanych pleców, zapiaszczonego siodełka, sztycy, itd. Teraz powinno być lepiej, choć muszę jeszcze popracować nad eliminacją klekotu na linii pręty bagażnika-błotnik ;)

Wyjazd idzie nam szybko i bezproblemowo. DDRka Prawo-Lewo, Dąbie, ścieżka przy Szybowcowej i za chwilę opuszczamy miasto. Pcha nas całkiem nieźle, bo wieje z południa.

W Goleniowie podjeżdżamy do sklepu po coś do picia, potem wyjeżdżamy w kierunku Miękowa. Dawno tędy nie jechałem, a kiedyś była to jedna z moich najbardziej uczęszczanych tras. Przed wąskim wiaduktem ze światłami okazuje się, że tylne koło Agnieszki "pływa". Dopompowuję na kamień i jedziemy dalej, ale ze świadomością, że czeka nas zaraz wymiana dętki... Tak też się dzieje, jeszcze przed Miękowem sprawdzam koło, jest już miękkie. No nic, stajemy na leśnym parkingu, ja ściągam koło, potem oponę i próbuję ustalić przyczynę. Na dętce nie słychać/widać/czuć nic. Teraz kolej na oponę - oboje przejeżdżamy kilkukrotnie palcami w tę i z powrotem - zero, nic nie czuć. Chcąc, nie chcąc decydujemy się na założenie nowej dętki i ruszamy dalej.

Zjeżdżamy z trójki w leśną drogę asfaltową prowadzącą bezpośrednio do Widzieńska, a tam odbijamy na Zielonczyn. Kawałek za ostatnimi zabudowaniami kolejny postój - szlag by to! Powietrze schodzi, ale na tyle wolno, że udało się przejechać około 15 km. Teraz opona jest już wyraźnie miękka, ale ciągle nie jest to zupełny flak. To było do przewidzenia...

W tym momencie decydujemy się zmienić plany - pojedziemy do Kamienia, do którego jest bliżej i z którego też można spokojnie wrócić pociągiem do grodu Gryfa. Poza tym, jak się wydawało, też jest całkiem urokliwym miastem.

Zaraz za Łąką robimy sobie krótki popas - delektujemy się kwaśniakami, pijemy, robimy zdjęcia i jeszcze parę innych, mniej estetycznych rzeczy. Nabrawszy sił naprawdę nieźle gnamy do Wolina. Tuż przed Recławiem dogania nas szoson starszy wiekiem, pełen "dobrych" rad. A, że do Kamienia przez Jarszewo to źle, bo "on by jechał na Parłówko", a, że to, a, że tamto, itd. ;) Nie ulegamy jego podszeptom i jedziemy w Recławiu przed siebie. I dobrze zrobiliśmy - droga momentami bardzo widokowa (na Dziwną i Zatokę Cichą), fragmentami piękna aleja, porośnięta bluszczem, jedynie nogi nie te - czułem tygodniowy odpoczynek od dwóch kółek - niby wszystko ok, wiatr pcha, nie jest pod górę, ale mocy jakoś brakowało.

Po dojechaniu pod kamieński dworzec A. udaje się kupić bilety. Bezskutecznie, kolejka jest dość długa i w ogóle nie się nie przesuwa do przodu. Okazuje się, że wszyscy kupują bilety w skomplikowanych relacjach. Odpuszczamy i jedziemy na miasto kupić jakąś gazetę na drogę, ale i tu zonk - nie jesteśmy w stanie znaleźć żadnej małpki ani żabki. W końcu dopadam jakiegoś spożywczaka - gazety, owszem, są - Chwila dla Ciebie, Detektyw, Fakt i SE. Niczego, co nadawało by się do poczytania. Pozostaje zarządzić odwrót, po drodze pompując jeszcze koło.

Pociąg rusza planowo, po chwili pojawia się naburmuszona konduktorka, która kręci nosem na sprzedaż biletów w pociągu. Ale w końcu udaje się ją udobruchać. Dowiadujemy się przy okazji, że skasowano ostatnio jedną z par pociągów. Oferta teraz wygląda naprawdę ubogo. A pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu Kamień miał bezpośrednie połączenie z Wrocławiem (i to pociągiem osobowym!). Ten kikucik (Wysoka Kamieńska - Kamień) pewnie niedługo pójdzie do piachu...

W Wysokiej szybka i sprawna przesiadka do impulsa, a kilkadziesiąt minut później opuszczamy go na głównym i najkrótszą drogą docieramy do domu, gdzie czeka zasłużona, odgrzewana (a przez to jeszcze bardziej perfekcyjna) wołowina w piernikowo-piwnym sosie. Daje niezłego kopa do skupienia się nad lustracją opony ;) To była naprawdę super sobota.













Komentarze
davidbaluch
| 06:41 poniedziałek, 8 lutego 2016 | linkuj świetna wycieczka i rewelacyjny opis.Jak zawsze
Trollking
| 20:30 niedziela, 7 lutego 2016 | linkuj Też miałem pytać o wynik oponowej lustracji, ale jak widać odpowiedź nastąpiła w komentarzach. Ale - nie chcę siać defetyzmu - mi się w tamtym roku wbił w oponę mały opiłek czegoś. Był na tyle mikro, że dętka szła mi co 100-150 kilometrów. Zużyłem chyba z pięć dętek zanim wyskrobałem tę zupełnie niewidoczną bez latarki w telefonie cholerę paznokciem na trasie. Polecam raz jeszcze na spokojnie przejrzeć gumę. Ale życzę, żebym siał panikę niepotrzebnie :)
michuss
| 13:57 niedziela, 7 lutego 2016 | linkuj starsza, znalazłem mikroskopijną dziurkę niemal idealnie na szwie dętki, po środku. Przejechałem placami oponę w tym miescu w tę i z powrotem kilka razy i nic. A. takoż :( Dzisiaj przebyliśmy ponad 30 km z założoną nową dętką i spokój, więc może coś się wbiło i od razu wypadło.

Jurek, nie wiem, jakoś nie łykam treści tych gazet, nie daję rady, wymiękam ;) Co do kamieni - mieliśmy przygotowane na wypadek, gdyby nam pociąg uciekł w tej Wysokiej Kamieńskiej, ale nie było potrzeby używać :D
yurek55
| 12:38 niedziela, 7 lutego 2016 | linkuj Tutaj tez nic o kamieniach nie ma, tylko ten Pomorski. O co tu chodzi...? Musze sie jeszcze pogłowić trochę. A co masz do Faktu, Superaka albo kolorówek? W sam raz do pociągu
starszapani
| 07:16 niedziela, 7 lutego 2016 | linkuj Rowerem z błotnikami wygląda całkiem stylowo :)
No i co z tą wołowiną? Znaczy się z oponą A? Usterka znaleziona?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!