m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 107.60km
  • Czas 04:18
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 173 ( 90%)
  • HRavg 137 ( 71%)
  • Kalorie 1994kcal
  • Podjazdy 402m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

DPD + Dobieszczyn przez Warnik

Wtorek, 5 kwietnia 2016 • dodano: 05.04.2016 | Komentarze 12

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Łękno-Pogodno-Gumieńce-Centrum-port-Centrum-Turzyn-Gumieńce)-Przylep-Stobno-Bobolin-Warnik-Ladenthin-Schwenennz-Grambow-Linken-Bismark-Blankensee-Pampow-Grünhof-Dobieszczyn-Tanowo-Pilchowo-SZCZECIN(Głębokie-Osów-Łękno-NIEBUSZEWO)

MAPA

Dzisiaj razem z A. Umówiliśmy się przy lodziarni Castellari w Alei Fontann. Tutaj konsumpcja przepysznych, zaryzykuję, że najlepszych w Szczecinie, lodów gałkowanych. Smaki pistacja i nutella wymiatają :P

Potem jedziemy bardzo spokojnym tempem do Niemiec. Specjalnie na garminie wyłączyłem widok średniej prędkości, żeby się nie irytować tym, że ciągle leci w dół ;) Od razu lepiej.

Do granicy docieramy przez Stobno i Warnik, by pełną prędkością (z góry) wpaść do Ladenthin. Potem, dalej tracąc wysokość, docieramy do Schwennenz, gdzie bruk głównej drogi omijamy po chodniku. Następnie szybki przelot do Grambow wzdłuż budowy DDRki. Potem dość spokojnym tempem do Linken, skręt w lewo i pofalowaną jak nie wiem co DDRką do Bismark. Na koniec fajna, zjechana już kilkanaście razy droga do Blankensee. Kilkanaście razy, ale, w moim przypadku, nigdy w tę stronę. W Blankensee zatrzymujemy się na bułkę i napój - A. rusza stąd do domu, do Szczecina przez Dobrą, a ja jadę dalej do Dobieszczyna przez Pampow. Muszę przyznać, że ten niemiecki odcinek wyjątkowo ponury - niemal bezludna kraina, w dodatku pogoda jakaś taka nieprzyjemna się zrobiła - chmury, z których coś chciało popadywać. Jeden plus, i to bardzo duży, że drogi o bardzo małym natężeniu ruchu, a od Grünhof to już wygodna, asfaltowa DDRka aż do krzyżówki pod Hintersee.

Potem zostaje już tylko dobrze się rozpędzić, by dotrzeć do domu. Na nudnych prostych do Dobieszczyna jestem z siebie bardzo dumny ;) Oswajam się z dolnym chwytem i mknę jak szalony, przynajmniej w moim mniemaniu. Mina mi zrzedła, gdy wrzuciłem ślad na stravę i zobaczyłem swoją klasyfikację na tym tak umiłowanym przez szoszonów odcinku - jestem 105 w klasyfikacji generalnej :P Nieźle :D

Do Pilchowa jadę DDRką - to kostka, ale niefazowana, więc Hanka radzi sobie z tym całkiem całkiem. W Pilchowie wbijam się jednak na ulicę i cisnę tak aż do Głębokiego, mimo, że wzdłuż jezdni wiedzie DDRka, ale ta z kolei fatalna nawet dla authora - polbruk z pojawiającymi się co kilkadziesiąt metrów wyrwami, które zapewne mają stanowić odpływ wody. Miałem jednak farta - nie jechało żadne auto i nikt na mnie nie zatrąbił. Z Głębokiego, gdzie wybija równa stówka Miodową wspinam się na Osów, a potem szybkim zjazdem kieruję się do domu. Cieszy mnie to, że czuję się całkiem świeżo i mógłbym jechać dalej :) Na dziś jednak wystarczy.

Dużo w ostatnim czasie "pierwszych razów". Tym razem pierwszy raz w tym roku na krótki rękaw i pierwszy raz bez nakrycia głowy (w sensie sam kask) ;)










Kategoria wycieczka



Komentarze
michuss
| 21:07 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj Co Ty opowiadasz?! Kilometrów faktycznie masz mniej, ale przecież chorowałeś. W zamian co jakiś czas robisz te superszybkie wypady. :)
michuss
| 20:24 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj starsza, jestem pełen ufności, że tak ;)

Jarro - chętnie skosztuję, do Twojej wiązanki dołączyłbym jeszcze lodziarnię w Zdrojach, ale z góry mówię, że z Castellari nie zrezygnuję, bo: a) blisko, b) mam już "swoje" smaki, za które dam się pokroić ;)

strus - wszystko zmierza w kierunku przejechania (podkreślam - przejechania w limicie, a nie "na wyścigi") BBT.

Trollking - dzięki. Mnie również przepełnia radością znak przekreślonego rowerka przy polbrukowych DDRkach, podobnie jak ściąganie takich znaków jak to miało np. ostatnio miejsce w Stargardzie.
Trollking
| 17:46 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj Te niemieckie DDR-ki bardzo, ale to bardzo mi się podobają. I nawet bym się nie cieszył na widok napisu "Ende".

W PL widząc znaczek "koniec" przy niebieskim znaku z rowerem sam rower mi przyspiesza z radości :)

Gratki za kolejną stówę!!!
strus
| 13:41 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj Michał co ty masz zamiar w tym roku wykręcić ?
Jarro
| 10:58 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj Twoje dystanse robię na mnie niezmiennie imponujące wrażenie. Co do lodów to się nie zgodzę. Spróbuj lodów robionych "rzemieślniczo" to już więcej nie pójdziesz do Castellari :) Np w "Fabryce lodów" na Śląskiej lub w Dawnym Dąbiu w Dąbiu.
starszapani
| 07:50 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj No wiesz, w końcu jak się stoi przy garach to też trzeba być piękną. Myślę jednak, że to sporadyczny incydent ;)
michuss
| 06:58 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj Do Lebhen też się wybierzemy w swoim czasie ;)

Ja przy planowaniu tras na Hance z miejsca wykluczam ten fragment. To już lepiej pojechać na Wołczkowo, Dobrą i stamtąd do Niemiec niż tłuc się po tej gównianej DDRce. Albo jechać wieczorem/wcześnie rano, gdy nie ma ruchu.
leszczyk
| 06:53 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj Ładna trasa, mogliścia dla urozmaicenia z Ladenthin zjechać polnymi płytami do Lebhen, nawierzchnia godna autostrady, polecam :-) Na tym cholernym odcinku Pilchowo-Głębokie pokiereszowałem na tych szczelinach koła szosówki - no i jak tu żyć....
michuss
| 06:25 środa, 6 kwietnia 2016 | linkuj No powiem Ci, że chyba czar morsa i wilka przestaje działać, bo w kuchni zastałem słoik ketchupu włocławek, paczkę makaronu i ser z przykazaniem, że mam sobie to sam zrobić (!), bo Rzeczona bierze się za malowanie paznokci (!!!) ;) :P
starszapani
| 21:22 wtorek, 5 kwietnia 2016 | linkuj Ja dzisiaj też olałam czapkę i wracałam z gołą głową w kasku. Jezusyyy, ale było fantastycznie.
A A. to chyba szybciej wróciła do Waszego domostwa szykować strawę strudzonemu rowerzyście i umiłowanemu, bo inszego wytłumaczenia nie znajduję ;)
Jurek57
| 21:01 wtorek, 5 kwietnia 2016 | linkuj Kobieta je z ręki ... jak się to robi ? :-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!