m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 234.30km
  • Czas 09:12
  • VAVG 25.47km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Podjazdy 619m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielona Góra - Gorzów - Rów - Szczecin

Poniedziałek, 1 maja 2017 • dodano: 03.05.2017 | Komentarze 19

MAPA

Od dłuższego czasu ostrzyłem sobie zęby na przejażdżkę starą "trójką". Myśląc w ostatnich dniach o Zielonej Górze cały czas układałem sobie plan z dojazdem TAM na rowerze, a powrotem pociągiem. Rozwiązanie z jednej strony fajne, bo człowiek wsiada do tego pociągu z poczuciem dobrze wykonanej roboty, ale z drugiej strony minusem jest presja czasu, choćby nie wiem jak duży był zapas do odjazdu. W tym przypadku wyglądało to średnio - ostatnia osobówka o 15.50, a ostatni pospieszny o nazwie SWAROŻYC, bez wagonu rowerowego, około 18. Jednak coś mnie tknęło i sprawdziłem sobie połączenie z dojazdem koleją do Zielonej i potem jazdą na rowerze. Okazało się, że takie połączenie jest, w dodatku w dość atrakcyjnych godzinach: osobowy pociąg o nazwie bodaj ODRZANKA wyjeżdża ze Szczecina o 6.15, a u celu melduje się o 9.40. Cała eskapada, wraz z przewozem roweru zamyka się poniżej kwoty 40 zł.

Podróż minęła szybko i bezproblemowo. Poza małym zgrzytem w Dolaszewie Gryfińskim, gdzie pociąg stanął, a potem nie chciał jechać dalej. Spędziliśmy tam 15 minut, a ja stwierdziłem, że jeżeli postoimy kolejne 15 to nie ma co tracić czasu, tylko wysiadać i jechać np. do Morynia i z powrotem. Po chwili jednak ruszyliśmy dalej. Mało tego - rozkład ma na tyle duże rezerwy, że do Zielonej Góry dojechaliśmy planowo, po drodze "zaliczając" jeszcze ciekawostkę rozkładową - pociąg w związku z jakimś remontem omija stację Rzepin przez jej obwodnicę towarową.

Z Zielonej od razu kieruję się na północ, a właściwie początkowo północny wschód. Wiatr jest bardzo silny, wieje ze wschodu, chociaż czasami zmienia kierunek. Podmuchy zmuszały mnie do dość dużego zaangażowania w utrzymanie toru jazdy, że tak powiem :P Miota takim lekkim rowerem jak... No nie wiem co ;) Szybko mijam kolejne miasteczka, położone w odległościach rzędu 25-20 km stanowią dobre "etapy" podróży. Najnudniejszy był chyba fragment z Sulechowa do Świebodzina, bo składał się z wielu długich prostych, w dodatku pofalowanych, więc często człowiek widział drogę po horyzont, a na końcu, w ramach dodatkowej motywacji do jazdy, długie wzniesienie ;)

W Świebodzinie zdjęcie z figurą - zapytałem co będzie dalej z wiatrem. Odpowiedzi nie uzyskałem, jeno wymowny gest ;) Kawałek za tą mieścinką przejeżdżam pod A2, a jeszcze mniejszy kawałek dalej, w Gościkowie, przy słynnym klasztorze Paradyż staję na pierwszy popas. Minęło 50 km, więc pora najwyższa, tym bardziej, że ostatni posiłek to makaron jeszcze w domu na śniadanie.

Po jedzeniu niby to wstępują we mnie nowe siły, ale odcinek do Międzyrzecza jest dość mocno pofałdowany, więc jakoś szczególnie się nie rozpędzam. No i ten przeklęty wicher. W samym Międzyrzeczu remont zmusza mnie do jazdy po chodniku. W ogóle muszę przyznać, że nie było na trasie większego dramatu z kostkowymi DDRkami jako alternatywą dla zakazu ruchu rowerów na jezdni. Miejsc z wprost ustawionymi znakami nie było, większość pseudo DDR zignorowałem i nie spotkało się to z jakimiś pretensjami ze strony kierowców. A mogło, nawet i mandatem, bo zaraz za Międzyrzeczem wzdłuż drogi wiedzie asfaltowa DDR (ale z daleka widać, że poszatkowana korzeniami, pełna śmieci, itd.), a na jednym z leśnych parkingów stoi patrol drogówki i zatrzymuje wybranych kierowców. Na mnie na szczęście nie zwrócili nawet uwagi.

Skwierzyna pojawia się szybciej niż myślałem, Gorzów też. W tym mieście staję na obiad - ze względów bezpieczeństwa w "maku", bo tam nie trzeba wchodzić do środka, można wszystko zamówić na zewnątrz, a na koniec jeszcze usiąść w słońcu przy stoliku. Zamówienie było tak duże, że musiałem na koniec odpocząć po jedzeniu ;)

Miasto opuszcza się długim jak na warunki Polski północnej podjazdem. Ale potem za to droga wiedzie wreszcie w taki sposób, że wiatr zaczyna pomagać, momentami nawet wyraźnie. Ślad w garminie miałem wytyczony przez Lipiany, Pyrzyce aż do Płoni, ale w pewnym momencie orientuję się, że ciekawiej będzie pojechać przez Myśliborz (gdzie jeszcze nigdy nie byłem), dalej Rów, Banie i na Gryfino. Jak postanowiłem, tak zrobiłem i pod Ławami opuszczam starą "trójkę". Od teraz kieruję się drogami wojewódzkimi, z jednym bodajże wyjątkiem, czyli trasą Rów - Banie. I był to zdecydowanie najgorszy odcinek, szczególnie na końcowych kilku kilometrach z Piaseczna do Bań, gdzie na prawym pasie aż roiło się od łat i trzeba było korzystać z lewego, bacząc przy okazji czy nie nadjeżdża auto z tyłu, a te akurat tutaj jak na złość wyjątkowo się uaktywniły ;)

Od Bań do Lubanowa DDRką poprowadzoną wzdłuż jezdni po starotorzu. Cudem nie łapię tam kapcia, bo ilość syfu zalegającego na niej, łącznie z pobitymi butelkami woła o pomstę do nieba.

Ostatnie kilometry to jeszcze krótka wizyta w Niemczech i około godziny 20, z nienajlepszym czasem brutto (a to za sprawą tego popasu w McD) dojeżdżam pod dom. Pierwsza taka długa trasa w tym roku, śladu po zeszłorocznej kondycji nie ma. Kończyłem mocno zmęczony tymi zmaganiami ze wschodnim wiatrem...












Kategoria >200 km, wycieczka



Komentarze
michuss
| 21:19 poniedziałek, 8 maja 2017 | linkuj Dziękuję :)
jotwu
| 11:39 poniedziałek, 8 maja 2017 | linkuj Podobnie jak Struś gratuluję ale nie zazdroszczę, bo tak długie trasy w tak świetnym tempie to nie dla mnie.
michuss
| 09:56 poniedziałek, 8 maja 2017 | linkuj Jurek, przykro mi - miałem pozarowerowe obowiązki :P

stravula - wiem, że to śmieci, ale nie powiem są i rarytasy. Takie lody na przykład, albo te ice smoothies czy jak to się tam zwie. Nieźle gasi pragnienie :)
jurektc
| 15:22 sobota, 6 maja 2017 | linkuj MIchał nie ściemniaj dawaj jutro o 8 na głębokim.
michuss
| 21:26 piątek, 5 maja 2017 | linkuj Przez Sitno i Otanów to chyba jeszcze można wyhaczyć w bonusie Maca po drodze?

Jurek, ja??? Wolne żarty! Wy dołożyliście do pieca! :D
jurektc
| 16:58 piątek, 5 maja 2017 | linkuj No to poszalałeś MIchale :)
mors
| 23:15 czwartek, 4 maja 2017 | linkuj Lepszy prosty podjazd niż kręte płaszczyzny. ;)
michuss
| 20:58 czwartek, 4 maja 2017 | linkuj Starą trójką, niemal pustą na całym pokonywanym odcinku, jechałem od Zielonej Góry aż do zjazdu na Myślibórz, więc około 130 km. Po otwarciu S3 to jest niezła trasa tranzytowa na południe ze Szczecina. Tylko ręce zacierać aż otworzą ten następny odcinek - wtedy będzie można dobrym asfaltem, bezpiecznie dojechać aż za Legnicę.
Monarch
| 16:31 czwartek, 4 maja 2017 | linkuj Jechałeś cały czas starą 3? Widzę, że nie tylko ja lubię jeździć takimi drogami.:)
michuss
| 20:12 środa, 3 maja 2017 | linkuj Bo nie jechałem przez Chociule! Był jedno drogowskaz, ale na Rudgerzowice :)
Trollking
| 19:28 środa, 3 maja 2017 | linkuj Szacuneczek... przy takich wichurach... brawa :)

Ja tam zawsze lubiłem odcinek ZG - Świebodzin. Się działo na nim. Ale że nie zrobiłeś zdjęcia w miejscówce o nazwie Chociule? Nieładnie :)
michuss
| 18:56 środa, 3 maja 2017 | linkuj Dziękuję wszystkim za miłe słowa.

mors, pagórki same w sobie nie są nudne, ale przyznasz, że o niebo ciekawiej jest wspinać się zakrętasami niż widzieć przed sobą dwa kilometry wznoszącej się prostej. Nigdy nie jechałem tamtędy rowerem, tylko parę razy samochodem, ale kwintesencją takiego nudnego podjeżdżania jest dla mnie "trójka" za Nowym Miasteczkiem w kierunku Polkowic (i vice versa).
Trendix
| 16:45 środa, 3 maja 2017 | linkuj Michał, wielki szacun, pierwszomajowy witaterek odebrał mi chęci na jakikolwiek rowerowy wyjazd a ty sobie ponad 2 setki wykręciłeś :)
Jurek57
| 16:23 środa, 3 maja 2017 | linkuj Pięknie !
Takie jazdy "okupione" potem smakują wybornie ! :)
strus
| 15:32 środa, 3 maja 2017 | linkuj No to pojechałeś,gratuluje i zazdroszczę.
mors
| 07:49 środa, 3 maja 2017 | linkuj *Ciebie ;)
mors
| 07:49 środa, 3 maja 2017 | linkuj Pagórki są nudne?? Apeluję do ciebie.. ;>
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!