m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 165.14km
  • Czas 07:49
  • VAVG 21.13km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowa-Dąbie nad Nerem

Piątek, 5 maja 2006 • dodano: 21.04.2010 | Komentarze 0

CZĘSTOCHOWA-Lubojna-Kokawa-Ważne Młyny-Nowa Brzeźnica-Dubidze-Strzelce Wlk.-Szczerców-Buczek-Łask-Szadek-Choszczewo-Chodaki-Porczyny-Uniejów-Stanisławów-DĄBIE NAD NEREM



Wstaję już przed 7 rano. Myję się, golę i tradycyjnie, jak co dzień, pakuję
sie w sakwy, tysiąc razy sprawdzając, czy niczego nie zapomniałem. Z
racji tego, że dzisiaj czeka mnie długi odcinek, podzieliłem go sobie 'w
wyobraźni" na krótsze etapy:)-po 30 km, między większymi miejscowościami. W
końcu odjeżdżam. Piękne słońce, wydaje się, że bezwietrznie. Zjeżdżam
częstochowskimi alejami w dół, do dworca kolejowego, gdzie skręcam w lewo i
ruszam już w kierunku Wielunia i Łasku, ostatecznie skręcając w stronę tego
ostatniego, czyli drogę numer 483. Wiatr wieje z tyłu, po raz kolejny-nie
można narzekać. Przejeżdżam przez wsie, mijając duże ilości rowerzystów. Te
tereny, jak nigdzie indziej, zdają mi się przez nich opanowane;). Jedzie się
na prawdę rewelacyjnie, dlategoteż pierwszy dłuższy postój robię po ponad 30
km, na moście nad Wartą, tuż przed miasteczkiem Nowa Brzeźnica. Zajadam bułki
z kabanosami, czekoladę, itp. Od Nowej Brzeźnicy podobnie-jazda super. Trochę
gorszy asfalt, ale nic to. Mijam wieś Dubidze. W końcu docieram do
zmodernizowanego odcinka tej wojewódzkiej drogi, który doskonale pamiętam z
podróży sprzed 3 lat. Droga staje się równa, szerokie pobocze-
niejedna "krajówka" mogłaby pozazdrościć;). Dodatkowa atrakcja to przejazd w
pobliżu odkrywki kopalni węgla brunatnego w Bełchatowie. Robi to wszystko
wrażenie, szczególnie duże koparki. Po około 5 kilometrach droga wraca
do "normy" i za moment jestem w gminnym Szczercowie. Zaraz za tą wsią jest
krzyżówka z drogą Warszawa-Wrocław, którą mijam, obierając kierunek Łask.
Zatrzymuję się znów na jedzenie i picie. Dalsza droga wiedzie przez brzozowe
lasy. Mijam jakieś małe osady, czasem bez tablicy informującej o ich nazwie.
Szosa z lekka wspina się do góry. W końcu wyjeżdża się z lasu na pola. Teraz
wiatr staje się bardziej dokuczliwy, bo wieje z boku, ze wschodu. Jednak bez
większych przygód osiągam Buczek, a krótko później Łask, w którym zajeżdżam na
ryneczek na krótki postój.
Za miastem wjeżdżam na drogę wojewódzką 473 Łask-Koło. Ruch tu zdecydowanie
większy, niż na poprzednim etapie. Szczególnie dużo tirów, mijają mnie
jeden za drugim. Poza tym fatalny asfalt-szczególnie na odcinku Łask-Szadek.
Jazda jest nudna i monotonna, tak jak i krajobrazy-pola, pola, pola, z rzadka
urozmaicone jakąś miejscowością-Choszczewo, Chodaki, itd. W Porczynach
przejeżdżam skrzyżowanie z drogą do pobliskich, powiatowych Poddębic, kierując
swe koła do Uniejowa. Tu też odwiedzam ryneczek, ale tylko zataczając po nim
honorową rundę.
Ostatni etap-Uniejów-Dąbie nad Nerem. To ledwie 16 km. Ale niestety bardzo
męczące. Wiatr zaczyna ostro dawać w mordę. Klnę pod nosem, trochę się
wściekając. W końcu docieram do budowanej, sprawiającej wrażenie już
praktycznie gotowej autostrady. Krótko mówiąc-jestem w Dąbiu.
Zmierzam na miejscową plebanię. 3 lata temu dostaliśmy tu nocleg, w dość z
resztą dramatycznych okolicznościach (gradobicie, burza). Zajeżdżam więc
na "pewne spanie". I niestety czeka mnie niespodzianka. Ten sam ksiądz, co
wówczas, informuje mnie, że niestety spodziewa się gości i nie może mnie
przenocować. O trwoga! Co robić? Pytam, czy jest możliwość dostania noclegu w
Dąbiu. Ksiądz się uśmiecha i mówi-Uniejów:). Nie, to nie dla mnie. Trza
wymyślić coś lepszego. Szczęściem, oczekując na księdza, poznałem człeka,
który remontował dach w kościele. Pytam więc o możliwość zanocowania w jego
domu. Mówi, że musi spytać żony. Jedziemy więc-on samochodem, ja powoli za nim-
rowerem. Co powie żona? Na szczęście zgadza się. I spędzam tu chyba
najserdeczniejszą noc. Dostaję kolację, herbatę, itp. No i oczywiście mogę się
wykąpać. O 22 kładę się do łóżka i szybko zasypiam zmęczony tymi przeżyciami.
Kategoria wycieczka



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!