m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 86.85km
  • Czas 03:44
  • VAVG 23.26km/h
  • VMAX 40.06km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeszcze dalej niż północ

Piątek, 8 lipca 2011 • dodano: 09.07.2011 | Komentarze 3

BOLSZEWO-Wejherowo-Kępino-Darżlubie-Połczyno-Puck-Swarzewo-Władysławowo-Chłapowo-Jastrzębia Góra-Mieroszyno-Łebcz-Starzyński Dwór-Mechowo-Darżlubie-Kępino-Wejherowo-BOLSZEWO



Ponieważ dość niespodziewanie musiałem skrócić swój pobyt na Kaszubach i w piątek wieczorem jechać z powrotem do Stargardu okazało się, że dzisiejsza wycieczka będzie ostatnią, którą tu zrobię. Szczęśliwie trochę poprawiła się pogoda, więc chociaż ten raz będzie jechało się przyjemnie (wczoraj dokuczała mi mżawka, a przedwczoraj wyjechałem tylko na chwilę wieczorem, bo cały dzień padało).

Wybór nie mógł być inny-nad morze. A jak nad morze to obowiązkowo asfaltówką z Wejherowa do Darżlubia, która stanowi najsensowniejszy wyjazd na północ. Dlaczego? Ano dlatego, że prawie nie ma na niej ruchu (ja dzisiaj, objeżdżając tę drogę w obie strony nie spotkałem żadnego samochodu). Śladowe ilości samochodów można spotkać na odcinku od „szosy krokowskiej” do leśniczówki Kępino, gdzie jest urządzony punkt postojowy, ale potem jest już puściuteńko.

Z Darżlubia można już kombinować i dalej jechać albo przez Mechowo, albo przez Puck. Ja wybrałem to drugie rozwiązanie, między innymi dlatego, żeby przekonać się jak wygląda droga rowerowa z Pucka do Władysławowa.

Przy okazji dojeżdżam na puckie molo, gdzie zauważam spory ruch w marinie. Dalej, dostrzeżoną przeze mnie „nowością”, czyli ścieżką rowerową, zaczynającą się tutaj i biegnącą w kierunku zachodnim. Okazuje się to być wspominana droga rowerowa, która ma mnie zaprowadzić aż do Władysławowa. Co prawda na początku już jest mały zgrzyt, bo na części wydzielonej i wyraźnie oznakowanej jako TYLKO dla rowerów wędruje sobie młoda mama, babcia pchająca wózek i chaotycznie biegająca, kilkunastomiesięczna pociecha. Pani zabija mnie wzrokiem jak ich próbuję ominąć, a ja nie mam ochoty na tłumaczenie co i jak.

DDRka po opuszczeniu brzegu Zatoki Puckiej wije się licznymi zakrętasami, omija jakieś zakłady, zalicza mostek nad kanałem i w końcu doprowadza do drogi Reda-Władysławowo. Tutaj nawierzchnia z kostki zmienia się na asfaltową i tak będzie wyglądać aż do skraju punktu widokowego na Zatokę Pucką Kaczy Winkiel. Potem wspina się ostro asfaltem do góry i biegnie całkiem fajną szutrówką. Ruch rowerów jest spory, doganiam i wyprzedzam parę sakwiarzy, potem spotykając jeszcze dość licznie ten gatunek rowerzystów.

W Swarzewie klnę, bo oczywiście brak jakiegokolwiek oznakowania przebiegu drogi. Okazuje się, że zamiast skręcić w prawo, w dół do Zatoki ja jadę prosto, a potem w lewo i w efekcie docieram do głównej szosy na półwysep ze strony Trójmiasta. Na szczęście jest dość szerokie pobocze, a ruch w piątkowe popołudnie nie jest zbyt duży.

We Władysławowie na rondzie obieram kierunek na Jastrzębią Górę. Przez pewien czas korzystam ze ścieżki rowerowej (z towarzyszeniem, a jakże!, pieszych), potem zjeżdżam z niej, bo dość niespodziewanie się kończy.

Odcinek z Władka do Jastrzębiej jest dość męczący, bo wiedzie po zabytkowej kostce brukowej, pamiętającej jeszcze lata międzywojenne. Po drodze mijam latarnię morską w Rozewiu i po kilku minutach wpadam (dosłownie, bo wieje z południowego wschodu) do Jastrzębiej Góry. Tutaj udaję się na stromy brzeg morski i robię zdjęcie.

Ponieważ zaczyna doskwierać mi pragnienie rozglądam się za czymś do picia. Moją uwagę przykuwa „sorbet truskawkowy”-wygląda zachęcająco, bo w specjalnej maszynie kręci się drobno zmielony, czerwony lód. Decyduję się na dużą porcję za 4 zł, chwilę delektuję się zimnym napojem, a po chwili zauważam, że lód, który mam w plastikowym kubku robi się biały. Krótko mówiąc-wyssałem całą chemię, został sam lód, zresztą o bardzo dziwnym smaku.

Podróż kontynuuję zmieniając kierunek na południe, w związku z czym aż do Łebcza borykam się z przeciwnym wiatrem. Co gorsza, na dość dużym odcinku wycięto tu drzewa, które stanowiły naturalną ochronę przed podmuchami wiatru.

W Łebczu docieram do dawnego przejazdu kolejowego i zauważam... że poprowadzono tu asfaltową drogę rowerową szlakiem zwiniętych torów. Nie namyślając się długo zjeżdżam na ten twór i cieszę się jazdą nim aż do Starzyńskiego Dworu (w praktyce oznacza to dość stromy jak na warunki linii kolejowej spadek i przejazd przez zabytkowy wiadukt nad drogą Łebcz-Starzyno). Asfalt w miarę równy, rowerzystów sporo-w sumie wydaje się, że to trafiona inwestycja, aczkolwiek kto wie, czy gdyby tory nie leżały nikt w gminie Krokowa nie pokusiłby się o uruchomienie pociągów w kierunku Trójmiasta.

W Starzyńskim Dworze mijam rzadki twór-pomnik radzieckiego żołnierza. Ma on związek z tragedią z roku 1945, kiedy to wycofujący się Niemcy zapędzili jeńców radzieckich do stodoły i tam spalili...

Ze Starzyńskiego Dworu szutrówką w kierunku Mechowa-początkowo przez pola, potem przez lasy Puszczy Darżlubskiej. W samym Mechowie postój na uzupełnienie płynów, groty mechowskie omijam, bo byłem już tu wiele razy:)

Z Mechowa przez las asfaltem do krzyżówki pod Darżlubiem, gdzie skręcam w lewo po chwili docierając do tej wsi. Na koniec pozostaje mi skręcić w asfaltówkę, którą przyjechałem tu przed paroma godzinami (oznakowanie „leśniczówka Darżlubie 0,6 km”) i delektować się kilkunastoma kilometrami spokojnej drogi przez las.

Zdjęcia niestety gorszej jakości, z komórki, a to dlatego, że wyjeżdżając na urlop zapomniałem zabrać z domu ładowarki do baterii z aparatu „właściwego”.

Puckie molo © michuss


Widok na Zatokę Pucką, w głębi Półwysep Helski © michuss


Szlak rowerowy Puck-Hel pod Swarzewem © michuss


Klifowy brzeg morski w Jastrzębiej Górze © michuss
Kategoria wycieczka



Komentarze
michuss
| 15:16 sobota, 9 lipca 2011 | linkuj gdynia94: Polecam Jastrzębią, a przy okazji myślę, że warto zlustrować stan tej drogi rowerowej w śladzie linii kolejowej z Krokowej do Swarzewa na większym niż mój odcinku.

sargath: Też się powoli przekonuję do takiego wyglądu, bo nigdy nie uważałem, że błotniki szpecą rower;) A na marginesie dodam, że był to mój ostatni, pożegnalny kurs na stratosie. Oddaję go w dobre ręce, a właściwie nogi, a sam przesiadam się na krwistoczerwonego airline`a. :)
sargath
| 14:26 sobota, 9 lipca 2011 | linkuj a Hel ? Jak bym był tak blisko to bym nie podarował :)

P.S. rowerek bez błotników wygląda świetnie :)
gdynia94
| 12:33 sobota, 9 lipca 2011 | linkuj Ciekawa trasa :) trzeba będzie się wybrać do Jastrzębiej Góry i okolic, byliśmy tam tylko raz i do tego przejazdem.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!