m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 124.04km
  • Teren 1.80km
  • Czas 06:00
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 35.32km/h
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebiatów - Stargard przez Goleniów

Niedziela, 8 lipca 2012 • dodano: 08.07.2012 | Komentarze 5

TRZEBIATÓW-Cerkwica-Świerzno-Stuchowo-Mechowo-Golczewo-Błotno-Czermnica-Łoźnica-Miękowo-Goleniów-Podańsko-Przemocze-Poczernin-Smogolice-Żarowo-STARGARD

#lat=53.704682598031&lng=15.044215&zoom=9&maptype=ts_terrain

Dotarłem wczoraj do Trzebiatowa to dzisiaj trzeba wrócić. Przygotowywałem się psychicznie na to, że zgodnie z dziwną tradycją z reguły podczas powrotów z T-owa noga nie chce mi zbytno podawać. I rzeczywiście-tak było i tym razem.

Wyruszamy z wujkiem, który postanowił mi towarzyszyć do Mechowa pomiędzy Świerznem a Golczewem o godzinie 11. Wujek jeździ dość spokojnie, więc wieziemy się, gawędząc sobie z prędkością około 18-20 km/h. Wiatr zawiewa z południa, co oznacza, że będę się z nim zmagał w drodze do domu. Chociaż zmagał to zbyt mocne słowo-wiatr był dość słaby.

Wujek wyjeżdża z Trzebiatowa, w tle niezidentyfikowany cyklista i wieża kościoła w T-owie © michuss


Zdziwiłem się, bo trasa Trzebiatów-Kamień Pomorski zawsze wydawała mi się ruchliwa, a tymczasem było spokojnie (poza króciutkim fragmentem w Cerwkwicy, gdzie najpierw z lewej strony dochodzi droga z kierunku Gryfic, a potem w prawo odgałęzia się szlak do Rewala). Jakość asfaltu ok, pomiędzy Cerkwicą a Świerznem trochę gorzej.

W Świerznie odbijamy na Gryfice. Wuj prowadzi, trochę przycisnął, bo jedziemy 25-27 km/h. W Stuchowie podziwiamy pięknie odrestaurowany pałac (akurat trwają prace konserwatorskie przy imponującej, zabytkowej bramie) i gospodarcze budynki przypałacowe. Kawałek dalej skręcamy w kierunku Golczewa. Nawierzchnia znacznie się pogarsza, ale mimo to jedziemy obok siebie i rozmawiamy. W końcu dojeżdżamy do Mechowa, gdzie wujek odbija na Jatki, a ja zmierzam w kierunku Golczewa. Tutaj kupuję litrową butelkę coca-coli, która w Golczewie jest już pusta.

Na wyjeździe z Golczewa mija mnie nadjeżdżająca z przeciwka kilkuosobowa grupa na rowerach szosowych. Potem podjeżdżam pod rondo, przez które i wczoraj przejeżdżałem. Teraz następuje wspólny do wczorajszego odcinek. Aż do Czermnicy trasa się pokrywa-tutaj skręcam w prawo, w bardzo słaby pod względem nawierzchni odcinek do Łoźnicy.

Zaraz za Czermnicą zatrzymuje się na picie. Po starcie ostro kłuje mnie prawe kolano. Po mało, na lekkim przełożeniu rozpędzam się. Ból mija, ale do końca dzisiejszego dnia oba będą mnie lekko „ćmiły”.

Droga do Łoźnicy po dziurach dłuży mi się niemiłosiernie. Jadę środkiem drogi, bo tam jest w miarę równo. W końcu dojeżdżam do wsi, gdzie już mocno głodny zjadam batona musli i popijam wodą. Przy okazji fotografuję resztki dawnego majątku-gdyby nie to, że zatrzymałem się akurat naprzeciwko pewnie bym na niego nie zwrócił uwagi, tak jest zakamuflowany za drzewami;)

Majątek, a raczej jego resztki w Łoźnicy © michuss


Kolejny odcinek, który mi się dłuży to dziurawy asfalt do Żółwiej Błoci. Bardzo sobie chwalę to, że odcinek prowadzi przez las, dzięki czemu nie odczuwam podmuchów wiatru.

W samej Żółwiej Błoci decyduję się odbić do Miękowa i z tej strony wjeżdżać do Goleniowa (po prostu nie mam ochoty na nudną prostą, która prowadzi do miasta od skrzyżowania przy szóstce na wysokości ŻB).

Koła kieruję prosto na ulicę Konstytucji 3 Maja, a konkretnie do słynnego, goleniowskiego kebaba. Okazuje się, że mojej ulubionej postaci (rollo) nie ma, ale w zamian w promocyjnej cenie jest turecka pizza (praktycznie żadna różnica). Zamawiam sobie porcję, potem z trudem ją zjadam i popijam dwoma ice tea zakupionymi na okazję tego posiłku;)

Wracają mi siły. Po krótkim zastanowieniu decyduję się ruszyć do Stargardu przez Podańsko, a nie Bolechowo. Asfalt lepszy, chociaż trzeba będzie pewnie bardziej „walczyć” z wiatrem, bo odcinki leśne są krótsze.

Końcowy odcinek mija mi na rozmyślaniach na różne tematy. Podobnie jak wczoraj część trasy zupełnie mi znika w pamięci. Od skrzyżowania z „betonówką” wspinam się nią pod Poczernin, skąd jedynym dzisiaj, terenowym odcinkiem docieram do tej wsi. Dalej przez las do Smogolic i standardowo przez Żarowo, a dalej DDRką do domu.

Tempo ślimacze, a jeszcze w dodatku wracam dość mocno zmachany. Tradycji stało się za dość;)
Kategoria wycieczka



Komentarze
rowerzystka
| 06:34 środa, 11 lipca 2012 | linkuj Mnie powroty do domu zawsze wydają się łatwiejsze i lżejsze, może z Ciebie typ włóczęgi?
michuss
| 10:27 poniedziałek, 9 lipca 2012 | linkuj 4 x 0,5 l. :)
Trendix
| 10:08 poniedziałek, 9 lipca 2012 | linkuj michuss to ile tego piwa poszło?? ;)
4gotten
| 09:19 poniedziałek, 9 lipca 2012 | linkuj W zeszłym roku jadąc nad morze od Golczewa kierowałem się na Mechowo. Droga była w fatalnym stanie, zwłaszcza na początkowym odcinku. W tym roku z pewnością nie pojadę tamtędy chociaż jest to chyba najkrótsza droga do Pobierowa i natężenie ruchu było minimalne.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!