m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:735.20 km (w terenie 32.20 km; 4.38%)
Czas w ruchu:36:55
Średnia prędkość:19.92 km/h
Maksymalna prędkość:50.20 km/h
Suma podjazdów:2345 m
Maks. tętno maksymalne:182 (95 %)
Maks. tętno średnie:149 (78 %)
Suma kalorii:18485 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:43.25 km i 2h 10m
Więcej statystyk
  • DST 40.80km
  • Czas 01:53
  • VAVG 21.66km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 172 ( 90%)
  • HRavg 148 ( 77%)
  • Kalorie 1002kcal
  • Podjazdy 66m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DP przez Siadło

Piątek, 19 lutego 2016 • dodano: 19.02.2016 | Komentarze 4

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Łękno-Pogodno-Gumieńce)-Warzymice-Przecław-Siadło Górne-Kurów-Ustowo-SZCZECIN(Dziewoklicz-Podjuchy-Zdroje-PORT)

MAPA

Po południu mamy "wychodne", więc jeżdżenia rowerem dzisiaj już raczej nie będzie.

Pobudka już o 5, wspólne śniadanie z A. (dzięki, że Ci się chciało) i tuż przed 6 start przez uśpione jeszcze miasto. Trochę kombinowałem po drodze - ciężko było mi wycyrklować z czasem, żeby nie spóźnić się do roboty, ale i przedwcześnie nie zakończyć eskapady. Udało się całkiem dobrze - 10 minut przed ósmą zajechałem na miejsce.

Muszę jednak pomyśleć nad zmianą trasy - ulica Krygiera o poranku to nic miłego.


Kategoria komunikacyjnie


  • DST 42.50km
  • Teren 1.80km
  • Czas 02:07
  • VAVG 20.08km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 143 ( 74%)
  • Kalorie 1152kcal
  • Podjazdy 252m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Leśno Górne

Czwartek, 18 lutego 2016 • dodano: 18.02.2016 | Komentarze 3

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Centrum-Łękno-Warszewo-Osów-Głębokie)-Pilchowo-Leśno Górne-Pilchowo-SZCZECIN(Głębokie-Łękno-NIEBUSZEWO)

MAPA

Wydawało mi się, że rano wyjechałem tak jak zwykle. W drodze zorientowałem się, że jednak śniadanie się trochę przedłużyło i będę musiał nieco okroić trasę dojazdową do portu. Tak też zrobiłem, przez co nie przekroczyłem 10 km.

W drodze powrotnej korzystam z ładnej pogody. Jadę do Leśna Górnego. Z tym, że na wysokości Różanki decyduję się na Głębokie pojechać przez Osów, a nie przez park i las. Dzięki temu zdobywam kolejne metry do statystyk podjazdowych ;)

Przy Głębokim widzę, że mam jeszcze trochę czasu do zaplanowanego powrotu do domu. Najpierw chciałem dojechać do Tanowa i wrócić, ale w Pilchowie postanawiam odbić i wspiąć się do Leśna Górnego. Tamże zawracam i kieruję się najkrótszą drogą do domu, gdzie ląduję około 18.

Zła wiadomość dla mnie jest taka, że napęd zaczyna przeskakiwać. Czyli wytrzymał +/- 8500 km. Chcę jednak jeszcze trochę na nim pojeździć, bo szkoda nowy w takiej solnej aurze zakładać. Powinno się udać z wykorzystaniem najmniejszej i największej zębatki z przodu.
Kategoria wycieczka


  • DST 69.40km
  • Teren 2.70km
  • Czas 03:32
  • VAVG 19.64km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 177 ( 92%)
  • HRavg 148 ( 77%)
  • Kalorie 1820kcal
  • Podjazdy 261m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Kołowo

Środa, 17 lutego 2016 • dodano: 18.02.2016 | Komentarze 8

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Zdroje-Klęskowo)-Kołowo-Sosnówko-SZCZECIN(Śmierdnica-Płonia-Sławociesze-Zdunowo-Wielgowo-Dąbie-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Do pracy pojechałem standardową, lekko wydłużoną trasą. Ponieważ cały dzień była piękna pogoda, a wiedziałem, że po południu będę miał trochę wolnego czasu szykowałem się na okrężny powrót do domu. Wprawdzie koleżanka w pracy powiedziała mi, że szykuje się śnieżyca, ale widząc wiosenną aurę jedynie uśmiechnąłem się pod nosem.

Byłem w błędzie. Już na Walecznych w Zdrojach z nieba zaczęło lecieć coś białego, ale w niewielkich, ledwo, ledwo zauważalnych ilościach. Gdy wjechałem do Puszczy Bukowej sypało tego coraz więcej, co w połączeniu z jazdą pod wiatr zapewniało mało przyjemne doznania. Szczególnie, że miałem dłuższą przerwę od roweru ostatnio. Puls - jak oszalały, cały czas w okolicach 160-170.

Na górze zauważalnie zimniej - temperatura poniżej 0 i całkiem biało.

Drogę Bieszczadzką pokonałem jeszcze w szarówce, ale sypało tak, że nawigowałem trzymając się białej wstęgi przed sobą. Gdy zjechałem do miasta, do Śmierdnicy liczyłem na to, że śniegu nie będzie. I rzeczywiście, ulica Przyszłości była posypana solą i mokra. Co innego na dojeździe do Sławocieszy - ulica Przylesie biała, w dodatku pokryta całkiem grubą warstewką puchu. Tczewska to znów walka z błotem pośniegowym i kierowcami napierającymi na światłach drogowych.

DDRka przy Przestrzennej to już męczarnia i czołganie się do domu. Miałem wrażenie, że ktoś podpiął sanki do roweru tak ciężko się jechało. A to po prostu śnieg wciskający się między koło a błotniki, co okazało się po dotarciu do domu.

Od Placu Żołnierza w gęstym śniegu. Zrobiło się naprawdę miło, zimowo i lutowo. Nic prawie nie widziałem przez zalepione okulary, ale jakoś szczęśliwie dojechałem do domu, gdzie czekała na mnie tortilla nadziewana mielonym mięsem z czerwoną fasolą, mozzarellą, pomidorami i kakao. Coś wspaniałego! A. pobrała przepis (podobnie jak w przypadku ostatniej wołowiny w sosie piernikowym z grzybami i ciemnym piwem) z bloga kulinarnego, o którym dowiedziałem się niedawno. Blog nie byle jaki, bo prowadzony przez moją osobistą kuzynkę, a więc pozwalam sobie na reklamę: http://gingerbreath.blox.pl/html :P
Kategoria wycieczka


  • DST 18.60km
  • Czas 00:58
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 177 ( 92%)
  • HRavg 149 ( 78%)
  • Kalorie 391kcal
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD

Wtorek, 16 lutego 2016 • dodano: 17.02.2016 | Komentarze 0

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Centrum-NIEBUSZEWO)

Słonecznie.
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 14.90km
  • Czas 00:47
  • VAVG 19.02km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 482kcal
  • Podjazdy 52m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD

Poniedziałek, 15 lutego 2016 • dodano: 17.02.2016 | Komentarze 0

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Centrum-NIEBUSZEWO)

Szaro, buro i ponuro.
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 31.90km
  • Czas 01:40
  • VAVG 19.14km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 166 ( 86%)
  • HRavg 135 ( 70%)
  • Kalorie 798kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Szczecinie

Niedziela, 7 lutego 2016 • dodano: 07.02.2016 | Komentarze 15

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-Turzyn-Gumieńce)-Ustowo-Kurów-Przecław-Warzymice-SZCZECIN(Gumieńce-Pomorzany-Turzyn-Pogodno-Łękno-NIEBUSZEWO)

MAPA

Dziś dość krótka przejażdżka. Moja ostatnia na najbliższe dni, bo na tydzień wyjeżdżam z pacholęciem na Kaszuby. Bez roweru.

Najpierw udaliśmy się na śniadanie. Od jakiegoś czasu na liście do odwiedzenia czekały Bajgle Króla Jana na Nowym Rynku. Do celu doprowadził nas garmin, bo nie orientuję się za cholerę w gąszczu tych uliczek Nowego Miasta.

Na miejscu okazało się, że lista możliwych kombinacji bajgli (oni je sami wypiekają, to takie bułki z dziurką w środku, posypane różnymi ziarnami) jest dośc spora. Po chwili wybraliśmy sobie po dwa (jeden z moich ekstra kaloryczny - z jajkiem sadzonym, smażonym bekonem i, jakby tłustego było mało, majonezem!). Okazało się, że spokojnie można najeść się jednym, ale cóż. Słowo się rzekło, trzeba było zjeść wszystko, a precyzując - ja musiałem :P Samo miejsce fajne, dość ascetyczny i prosty wystrój wnętrza, zgodnie z obowiązującymi "tryndami" ;) Jakby ktoś miał ochotę wyłożone są też planszówki, można sobie przy bajglu albo przy ...ekhm... latte pograć.

Kolejnym punktem był decathlon, gdzie trzeba było nabyć odrobinę okołorowerowych rzeczy, w tym łyżki do opon, bo jeden komplet zostawiliśmy wczoraj w lesie pod Goleniowem. Poza tymi gadżetami miałem okazję obejrzeć flagową szosówkę b`twina w kategorii endurance, czyli model Ultra 700. Rower bardzo ładny, chyba trochę lżejszy od Hani, ale, jak to A. orzekła, bardziej toporny. Obok stała też fajna szosa karbonowa za niecałe 6 koła, bardzo dobrze wyposażona.

Po zakupach wracamy do domu, ale nadkładając nieco drogi przez Kurów, Warzymice.

A wszystko w wiosennej aurze, ciepło, słonecznie, raczej kwietniowo niż lutowo. Ale nie ma się co łudzić. Zima pewnie jeszcze do nas wróci.

Słowem - bardzo udana niedziela. Teraz pozostaje jedynie 330 kilometrowy skok na drugi koniec Wybrzeża.

Jurek, mam nadzieję, że dotarłeś do tego miejsca. Poniżej Pomnik Czynu Polaków, o który pytałeś :)








Kategoria wycieczka


  • DST 105.50km
  • Czas 04:55
  • VAVG 21.46km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 182 ( 95%)
  • HRavg 141 ( 73%)
  • Kalorie 2672kcal
  • Podjazdy 286m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kamień Pomorski z A.

Sobota, 6 lutego 2016 • dodano: 06.02.2016 | Komentarze 6

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-Dąbie-Załom)-Pucice-Rurzyca-Goleniów-Miękowo-Widzieńsko-Zielonczyn-Żarnowo-Racimierz-Łąka-Recław-Skibin-Dusin-Jarszewo-Kamień Pomorski-(PKP)-SZCZECIN(SzG-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Wczoraj wróciłem z tygodniowego szkolenia z Bremen. Na powitanie A. uraczyła mnie wołowiną duszoną w sosie piernikowym z suszonymi grzybami, śliwkami na ciemnym piwie. Pyszota. A gdy rozpływałem się konsumując wzmiankowane danie poinformowała mnie, że nie ma lekko i od razu muszę się wbić w rowerowy rytm. W planach setka do Świnoujścia. Plany planami, rzeczywistość, jak się później okazało, rzeczywistością.

Ruszamy około 9, po pysznym śniadaniu (bułki - kwaśniaki z opiewanej na łamach tego bloga piekarni Geldner), sporządzeniu kanapek na drogę i oporządzeniu rowerów. Dla czerwonego będzie to debiut z błotnikami - są całe czarne i w mojej opinii nieźle komponują się z resztą, aczkolwiek wiem, że pewnie dla wielu konseserów rowerowej estetyki takie dodatki są nie do zaakceptowania ;) Nie mogłem znieść zachlapanych pleców, zapiaszczonego siodełka, sztycy, itd. Teraz powinno być lepiej, choć muszę jeszcze popracować nad eliminacją klekotu na linii pręty bagażnika-błotnik ;)

Wyjazd idzie nam szybko i bezproblemowo. DDRka Prawo-Lewo, Dąbie, ścieżka przy Szybowcowej i za chwilę opuszczamy miasto. Pcha nas całkiem nieźle, bo wieje z południa.

W Goleniowie podjeżdżamy do sklepu po coś do picia, potem wyjeżdżamy w kierunku Miękowa. Dawno tędy nie jechałem, a kiedyś była to jedna z moich najbardziej uczęszczanych tras. Przed wąskim wiaduktem ze światłami okazuje się, że tylne koło Agnieszki "pływa". Dopompowuję na kamień i jedziemy dalej, ale ze świadomością, że czeka nas zaraz wymiana dętki... Tak też się dzieje, jeszcze przed Miękowem sprawdzam koło, jest już miękkie. No nic, stajemy na leśnym parkingu, ja ściągam koło, potem oponę i próbuję ustalić przyczynę. Na dętce nie słychać/widać/czuć nic. Teraz kolej na oponę - oboje przejeżdżamy kilkukrotnie palcami w tę i z powrotem - zero, nic nie czuć. Chcąc, nie chcąc decydujemy się na założenie nowej dętki i ruszamy dalej.

Zjeżdżamy z trójki w leśną drogę asfaltową prowadzącą bezpośrednio do Widzieńska, a tam odbijamy na Zielonczyn. Kawałek za ostatnimi zabudowaniami kolejny postój - szlag by to! Powietrze schodzi, ale na tyle wolno, że udało się przejechać około 15 km. Teraz opona jest już wyraźnie miękka, ale ciągle nie jest to zupełny flak. To było do przewidzenia...

W tym momencie decydujemy się zmienić plany - pojedziemy do Kamienia, do którego jest bliżej i z którego też można spokojnie wrócić pociągiem do grodu Gryfa. Poza tym, jak się wydawało, też jest całkiem urokliwym miastem.

Zaraz za Łąką robimy sobie krótki popas - delektujemy się kwaśniakami, pijemy, robimy zdjęcia i jeszcze parę innych, mniej estetycznych rzeczy. Nabrawszy sił naprawdę nieźle gnamy do Wolina. Tuż przed Recławiem dogania nas szoson starszy wiekiem, pełen "dobrych" rad. A, że do Kamienia przez Jarszewo to źle, bo "on by jechał na Parłówko", a, że to, a, że tamto, itd. ;) Nie ulegamy jego podszeptom i jedziemy w Recławiu przed siebie. I dobrze zrobiliśmy - droga momentami bardzo widokowa (na Dziwną i Zatokę Cichą), fragmentami piękna aleja, porośnięta bluszczem, jedynie nogi nie te - czułem tygodniowy odpoczynek od dwóch kółek - niby wszystko ok, wiatr pcha, nie jest pod górę, ale mocy jakoś brakowało.

Po dojechaniu pod kamieński dworzec A. udaje się kupić bilety. Bezskutecznie, kolejka jest dość długa i w ogóle nie się nie przesuwa do przodu. Okazuje się, że wszyscy kupują bilety w skomplikowanych relacjach. Odpuszczamy i jedziemy na miasto kupić jakąś gazetę na drogę, ale i tu zonk - nie jesteśmy w stanie znaleźć żadnej małpki ani żabki. W końcu dopadam jakiegoś spożywczaka - gazety, owszem, są - Chwila dla Ciebie, Detektyw, Fakt i SE. Niczego, co nadawało by się do poczytania. Pozostaje zarządzić odwrót, po drodze pompując jeszcze koło.

Pociąg rusza planowo, po chwili pojawia się naburmuszona konduktorka, która kręci nosem na sprzedaż biletów w pociągu. Ale w końcu udaje się ją udobruchać. Dowiadujemy się przy okazji, że skasowano ostatnio jedną z par pociągów. Oferta teraz wygląda naprawdę ubogo. A pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu Kamień miał bezpośrednie połączenie z Wrocławiem (i to pociągiem osobowym!). Ten kikucik (Wysoka Kamieńska - Kamień) pewnie niedługo pójdzie do piachu...

W Wysokiej szybka i sprawna przesiadka do impulsa, a kilkadziesiąt minut później opuszczamy go na głównym i najkrótszą drogą docieramy do domu, gdzie czeka zasłużona, odgrzewana (a przez to jeszcze bardziej perfekcyjna) wołowina w piernikowo-piwnym sosie. Daje niezłego kopa do skupienia się nad lustracją opony ;) To była naprawdę super sobota.