m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:1714.70 km (w terenie 47.80 km; 2.79%)
Czas w ruchu:71:35
Średnia prędkość:23.39 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:5466 m
Suma kalorii:22568 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:68.59 km i 2h 58m
Więcej statystyk
  • DST 15.30km
  • Czas 00:44
  • VAVG 20.86km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 247kcal
  • Podjazdy 36m
  • Sprzęt Bike`S Szczecin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawo-Lewo na miejskim

Poniedziałek, 8 maja 2017 • dodano: 08.05.2017 | Komentarze 9

Ponieważ czerwony został w serwisie chciałem wracać do domu KM. Ale uświadomiłem sobie, że przecież w tym sezonie nie przejechałem jeszcze ani kilometra na rowerze miejskim. Niewiele się zastanawiając wybrałem sobie najlepszego rzęcha stojącego na Pętli Bukowe i doczłapałem się na nim aż do Kołłątaja. Mój wybranek miał numer 94-691 i poza niesprawnym hamulcem ręcznym nie mogę mu nic zarzucić. Sprawnie pokonaliśmy całą trasę z Prawo na Lewobrzeże. Zacząłem się też w drodze zastanawiać jak ułożyć trasę łączącą najbardziej odległe stacje roweru miejskiego...






Kategoria komunikacyjnie


  • DST 28.30km
  • Czas 01:20
  • VAVG 21.23km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 772kcal
  • Podjazdy 65m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPSerwis

Poniedziałek, 8 maja 2017 • dodano: 08.05.2017 | Komentarze 0

Rano się zmobilizowałem i odbyłem ponad cztero kilometrową przebieżkę po Parku Kasprowicza i Jasnych Błoniach. Od razu świat wygląda lepiej po takim zmęczeniu, serio. A to już druga w ostatnim czasie, pierwsza (8 km) była w piątek po robocie.

Potem rowerem do pracy - w padającym deszczyku: od samego początku, poprzez postój pod Piekarnią Reczyńskich z doskonałym chlebem żytnim i jeszcze lepszymi rogalikami z makiem, aż po port. Siąpiło od początku do końca, ale trzeba przyznać znośnie.

Po pracy nr 1 jadę do pracy nr 2, ale pierwej odstawiam czerwonego na serwis do BUKBIKE`a. Na naprawę czeka: wkład suportu, przedni hamulec (niestety cały), tylne koło, pierdoły typu regulacja przerzutek i hamulców. Jak dobrze pójdzie to rower wzbogaci się też o czerwone, małe crosso dry. Te wielkie wory, z którymi jeżdżę są tak nieporęczne. No i szkoda je na tyranie na dojazdy do pracy. Swoją drogą... Widziałem u Rafała tak piękną, crossową meridę. Kolor szary... Śliczny rower :P



Kategoria komunikacyjnie


  • DST 17.90km
  • Czas 00:51
  • VAVG 21.06km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 473kcal
  • Podjazdy 32m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odstawić samochód

Niedziela, 7 maja 2017 • dodano: 08.05.2017 | Komentarze 0

W weekend inne, pozarowerowe atrakcje.
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 118.40km
  • Czas 04:47
  • VAVG 24.75km/h
  • VMAX 48.40km/h
  • Kalorie 1999kcal
  • Podjazdy 479m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Schmölln

Środa, 3 maja 2017 • dodano: 03.05.2017 | Komentarze 14

MAPA

Dzisiaj padło na Niemcy. Wreszcie wiatr jakby zelżał, chociaż w trakcie jazdy momentami okazywało się, że wcale nie tak bardzo. Dzisiaj zjeździłem całkowicie dla mnie dziewicze rejony - mieszkam tutaj już 10 lat, więc najwyższa pora pojechać trochę dalej na południowy zachód. Wynik rekonesansu pozytywny - poza niezbyt przyjemnym brukiem w Heinrichshof wszystkie drogi gładkie i malownicze. A już odcinek łączący Schmölln z Brüssow to prawdziwa perełka. Pewnym zaskoczeniem było też odkrycie drogi łączącej Rosow z Tantow, niezły skrót, do tego z gładkim asfaltem, lepszy wariant niż nadkładanie drogi przez Radekow. Dobrze było wreszcie się skusić na odstąpienie od utartych zwyczajów ;)

Spodobał mi się też niemiecki patent na przydrożne aleje - bariery energochłonne otaczające pień lub po prostu pociągnięte wzdłuż szpaleru drzew. Niekiedy połączone z ograniczeniem do 80 km/h. I też tyle wszyscy jadą, łącznie z polskimi bohaterami szos - wiadomo, mandaty są tu bardzo dotkliwe. Ciekaw jestem czy ten sposób ochrony tych drzew zyskał by status "mors approved"? ;) Raczej wątpię - wyciął by wszystko do pnia. I potem efekt taki jak wjeżdża się do Polski przez Rosówek - do granicy przez Niemcy jedzie się przyjemnie, nawet przy bocznym wietrze, a w Polsce dostajesz takie podmuchy, że mało z roweru cię nie zrzuci, bo na granicy aleja lip się urywa. Ale za to można bezpieczniej rozwijać prędkości powyżej 100 km/h.






















Kategoria wycieczka


  • DST 234.30km
  • Czas 09:12
  • VAVG 25.47km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Podjazdy 619m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielona Góra - Gorzów - Rów - Szczecin

Poniedziałek, 1 maja 2017 • dodano: 03.05.2017 | Komentarze 19

MAPA

Od dłuższego czasu ostrzyłem sobie zęby na przejażdżkę starą "trójką". Myśląc w ostatnich dniach o Zielonej Górze cały czas układałem sobie plan z dojazdem TAM na rowerze, a powrotem pociągiem. Rozwiązanie z jednej strony fajne, bo człowiek wsiada do tego pociągu z poczuciem dobrze wykonanej roboty, ale z drugiej strony minusem jest presja czasu, choćby nie wiem jak duży był zapas do odjazdu. W tym przypadku wyglądało to średnio - ostatnia osobówka o 15.50, a ostatni pospieszny o nazwie SWAROŻYC, bez wagonu rowerowego, około 18. Jednak coś mnie tknęło i sprawdziłem sobie połączenie z dojazdem koleją do Zielonej i potem jazdą na rowerze. Okazało się, że takie połączenie jest, w dodatku w dość atrakcyjnych godzinach: osobowy pociąg o nazwie bodaj ODRZANKA wyjeżdża ze Szczecina o 6.15, a u celu melduje się o 9.40. Cała eskapada, wraz z przewozem roweru zamyka się poniżej kwoty 40 zł.

Podróż minęła szybko i bezproblemowo. Poza małym zgrzytem w Dolaszewie Gryfińskim, gdzie pociąg stanął, a potem nie chciał jechać dalej. Spędziliśmy tam 15 minut, a ja stwierdziłem, że jeżeli postoimy kolejne 15 to nie ma co tracić czasu, tylko wysiadać i jechać np. do Morynia i z powrotem. Po chwili jednak ruszyliśmy dalej. Mało tego - rozkład ma na tyle duże rezerwy, że do Zielonej Góry dojechaliśmy planowo, po drodze "zaliczając" jeszcze ciekawostkę rozkładową - pociąg w związku z jakimś remontem omija stację Rzepin przez jej obwodnicę towarową.

Z Zielonej od razu kieruję się na północ, a właściwie początkowo północny wschód. Wiatr jest bardzo silny, wieje ze wschodu, chociaż czasami zmienia kierunek. Podmuchy zmuszały mnie do dość dużego zaangażowania w utrzymanie toru jazdy, że tak powiem :P Miota takim lekkim rowerem jak... No nie wiem co ;) Szybko mijam kolejne miasteczka, położone w odległościach rzędu 25-20 km stanowią dobre "etapy" podróży. Najnudniejszy był chyba fragment z Sulechowa do Świebodzina, bo składał się z wielu długich prostych, w dodatku pofalowanych, więc często człowiek widział drogę po horyzont, a na końcu, w ramach dodatkowej motywacji do jazdy, długie wzniesienie ;)

W Świebodzinie zdjęcie z figurą - zapytałem co będzie dalej z wiatrem. Odpowiedzi nie uzyskałem, jeno wymowny gest ;) Kawałek za tą mieścinką przejeżdżam pod A2, a jeszcze mniejszy kawałek dalej, w Gościkowie, przy słynnym klasztorze Paradyż staję na pierwszy popas. Minęło 50 km, więc pora najwyższa, tym bardziej, że ostatni posiłek to makaron jeszcze w domu na śniadanie.

Po jedzeniu niby to wstępują we mnie nowe siły, ale odcinek do Międzyrzecza jest dość mocno pofałdowany, więc jakoś szczególnie się nie rozpędzam. No i ten przeklęty wicher. W samym Międzyrzeczu remont zmusza mnie do jazdy po chodniku. W ogóle muszę przyznać, że nie było na trasie większego dramatu z kostkowymi DDRkami jako alternatywą dla zakazu ruchu rowerów na jezdni. Miejsc z wprost ustawionymi znakami nie było, większość pseudo DDR zignorowałem i nie spotkało się to z jakimiś pretensjami ze strony kierowców. A mogło, nawet i mandatem, bo zaraz za Międzyrzeczem wzdłuż drogi wiedzie asfaltowa DDR (ale z daleka widać, że poszatkowana korzeniami, pełna śmieci, itd.), a na jednym z leśnych parkingów stoi patrol drogówki i zatrzymuje wybranych kierowców. Na mnie na szczęście nie zwrócili nawet uwagi.

Skwierzyna pojawia się szybciej niż myślałem, Gorzów też. W tym mieście staję na obiad - ze względów bezpieczeństwa w "maku", bo tam nie trzeba wchodzić do środka, można wszystko zamówić na zewnątrz, a na koniec jeszcze usiąść w słońcu przy stoliku. Zamówienie było tak duże, że musiałem na koniec odpocząć po jedzeniu ;)

Miasto opuszcza się długim jak na warunki Polski północnej podjazdem. Ale potem za to droga wiedzie wreszcie w taki sposób, że wiatr zaczyna pomagać, momentami nawet wyraźnie. Ślad w garminie miałem wytyczony przez Lipiany, Pyrzyce aż do Płoni, ale w pewnym momencie orientuję się, że ciekawiej będzie pojechać przez Myśliborz (gdzie jeszcze nigdy nie byłem), dalej Rów, Banie i na Gryfino. Jak postanowiłem, tak zrobiłem i pod Ławami opuszczam starą "trójkę". Od teraz kieruję się drogami wojewódzkimi, z jednym bodajże wyjątkiem, czyli trasą Rów - Banie. I był to zdecydowanie najgorszy odcinek, szczególnie na końcowych kilku kilometrach z Piaseczna do Bań, gdzie na prawym pasie aż roiło się od łat i trzeba było korzystać z lewego, bacząc przy okazji czy nie nadjeżdża auto z tyłu, a te akurat tutaj jak na złość wyjątkowo się uaktywniły ;)

Od Bań do Lubanowa DDRką poprowadzoną wzdłuż jezdni po starotorzu. Cudem nie łapię tam kapcia, bo ilość syfu zalegającego na niej, łącznie z pobitymi butelkami woła o pomstę do nieba.

Ostatnie kilometry to jeszcze krótka wizyta w Niemczech i około godziny 20, z nienajlepszym czasem brutto (a to za sprawą tego popasu w McD) dojeżdżam pod dom. Pierwsza taka długa trasa w tym roku, śladu po zeszłorocznej kondycji nie ma. Kończyłem mocno zmęczony tymi zmaganiami ze wschodnim wiatrem...












Kategoria >200 km, wycieczka