m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:66235.28 km (w terenie 3686.23 km; 5.57%)
Czas w ruchu:2973:34
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:75.30 km/h
Suma podjazdów:177935 m
Maks. tętno maksymalne:191 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (96 %)
Suma kalorii:908099 kcal
Liczba aktywności:892
Średnio na aktywność:74.25 km i 3h 22m
Więcej statystyk
  • DST 91.90km
  • Teren 9.20km
  • Czas 04:09
  • VAVG 22.14km/h
  • VMAX 48.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 2423kcal
  • Podjazdy 356m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Puck

Czwartek, 29 czerwca 2017 • dodano: 29.06.2017 | Komentarze 6

MAPA

Bardzo fajny powrót przez Puck. Tamże lody. Dojazd przez łąki, to po gruntówkach, szutrówkach, miejscami po wykoślawionych płytach. W pakiecie przejazd przez piękny rezerwat Beka. Dojazd z Gdyni do Pucka niezły, a przy okazji wyszło, że niemal otarłem się o Rewę.












Kategoria wycieczka


  • DST 46.90km
  • Czas 01:44
  • VAVG 27.06km/h
  • VMAX 57.10km/h
  • Kalorie 971kcal
  • Podjazdy 419m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Smażyno

Wtorek, 27 czerwca 2017 • dodano: 29.06.2017 | Komentarze 0

MAPA




Kategoria wycieczka


  • DST 72.20km
  • Teren 5.60km
  • Czas 03:32
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1888kcal
  • Podjazdy 392m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Ustarbowo

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 • dodano: 26.06.2017 | Komentarze 6

MAPA






Kategoria wycieczka


  • DST 63.60km
  • Teren 2.40km
  • Czas 02:54
  • VAVG 21.93km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1706kcal
  • Podjazdy 307m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Gniewowo

Piątek, 23 czerwca 2017 • dodano: 25.06.2017 | Komentarze 6

MAPA

W obie strony na rowerze. Powrót przez Gniewowo.


Kategoria wycieczka


  • DST 76.40km
  • Teren 10.80km
  • Czas 03:26
  • VAVG 22.25km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 2116kcal
  • Podjazdy 559m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy, potem do starostwa

Czwartek, 22 czerwca 2017 • dodano: 25.06.2017 | Komentarze 9

MAPA - DOJAZD

MAPA - POWRÓT

Z domu do pracy na rowerze, przez Moście Błota i skrajem Rumi. Potem na Chylonię, skąd kolejką do Wejherowa załatwić sprawy w starostwie i na koniec jazda już lekko okrężną drogą przez Nowy Dwór Wejherowski, Borowo i przy rezerwacie Pełcznica do Przetoczyna. Tutaj przeoczyłem zjazd na Dąbrówkę i już nie miałem wyjścia - wspinaczka pod Częstkowo (tam się wyjeżdża na 208 m), potem tradycyjnie przez Sychowo, Gowino do Wejherowa i wzdłuż DK6 do domu.








Kategoria wycieczka


  • DST 47.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 26.86km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Kalorie 967kcal
  • Podjazdy 427m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Smażyno

Wtorek, 20 czerwca 2017 • dodano: 25.06.2017 | Komentarze 4

MAPA

Wieczorna, krótka przejażdżka po pętli, którą ujeżdżałem namiętnie 10 lat temu. Podjazdy dają w kość :)


Kategoria wycieczka


  • DST 316.80km
  • Teren 20.20km
  • Czas 14:24
  • VAVG 22.00km/h
  • VMAX 53.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 1178m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bolszewo na czerwonym

Wtorek, 13 czerwca 2017 • dodano: 13.06.2017 | Komentarze 14

MAPA

W ramach przeprowadzki do Bolszewa zostało przetransportowanie drugiego roweru i paru rzeczy przy okazji. Akurat miałem trochę wolnego do wykorzystania to... Wiadomo ;)

Z pracy wychodzę jak zwykle o 19 i już od początku psuje mi się humor. Po bezchmurnym niebie, które dominowało przez cały dzień od zachodu idą ciężkie, granatowe chmury gwarantujące solidną zlewę. Dojeżdżam do charbela, gdzie jest w mojej opinii najlepszy kebab na Prawobrzeżu i tam przeczekuję ulewę. Ruszam  w drogę o 19.50. Czuję się nienajlepiej, bez weny do jazdy. Od razu na starcie kaskada czerwonych świateł, potem jeszcze zamknięte szlabany na Wiosennej, a jeszcze póżniej smsy, które nie mogą poczekać. Także na wyjeździe  z miasta średnia brutto wynosi marne 14 km/h. Do Goleniowa oczywiście sporo nadrabiam, ale bez szału. W ostatnim czasie napęd zaczął już z lekka strzelać, więc trzeba mieć lekką nogę. To też przekłada się na dostępne przełożenia i tempo jazdy, które jest dość wycieczkowe.

Pierwszy postój tuż za Goleniowem. Biorę łyka coli i wymieniam baterie w etrexie. Mijam się tu, jak potem okazało się na stravce, z trenującą szoszonką :) Od Goleniowa aż do Olchowa bezproblemowa jazda DK6. Ruch nawet nie był jakoś szczególnie uciążliwy. Potem mam kilka wymuszonych pauz, ponieważ dostaję kilka ważnych smsów, w tym taki który ma kluczowe znaczenie dla mojej przeprowadzki :) Zeszło na to kilkanaście długich minut, a przy okazji jeszcze trzeba było ściągać szelki od spodenek ;)

Droga od Kulic do Reska strawna, tyle, że sporo jest tam pod górę. W samym Resku melduję się równo o północy i potem już aż do Karlina nie zatrzymuję się w ogóle. Tuż przed planowanym postojem, na orlenie w podkarlińskich Krzywopłotach lekko zaczyna siąpić deszcz (teraz wyczytałem, że chwilę przed moim przyjazdem przetoczyła się tam potężna nawałnica). Ta stacja paliw jest świetnie zaopatrzona "kulinarnie". Biorę więc zapiekankę, herbatę, wodę do bidonu i jakiś jogurt do picia. Na to wszystko schodzi mi dwadzieścia kilka minut. Gdy zbieram się do wyjścia okazuje się, że leje... Chwilę czekam, deszcz odpuszcza. Zakładam na siebie przeciwdeszczową kurtkę i ruszam. Owa kurtka kilka kilometrów dalej ląduje z powrotem w sakwie i tam zostanie już do końca. Jeszcze grubo przed Koszalinem robi się jasno. Niestety, nie jest to piękny, słoneczny świt tylko paskudna szarówa, która raz po raz zlewa mnie deszczem - od mżawki, po solidną zlewę (jedną z nich przeczekuję na przystanku przed samym Sianowem).

I tak dalej toczę się aż do Słupska, gdzie na wjeździe od strony Bolesławic jest niesławny orlen, na którym niemal nic nie ma. Była za to czekolada na gorąco, na którą miałem wielką ochotę. Postawiła mnie na nogi. W międzyczasie przewalają się tłumy budowlańców z kilku busów - jadą do roboty. Każdy kupuje czteropak piwa i dodatkowo flaszkę. Coś strasznego, o 7 rano! :/

Za Słupskiem pogoda robi się przyjemna. Jeszcze w Redzikowie ściągam nogawki i drugą koszulkę, w której jechałem od Karlina. Wiatr wieje naprawdę mocno i sporo pomaga w tej części. Dość powiedzieć, że mimo dwa razy wcześniej "leciałem" tędy Hanką to właśnie dziś wykręciłem swoje PRy :) Przez cały czas zastanawiam się jak jechać dalej z Lęborka, bo na zatłoczoną "szóstkę", na tym odcinku bez pobocza nie miałem chęci. Odświeżam sobie więc szutrówkę, którą da się dojechać praktycznie aż do Kębłowa. Z tym, że ja trochę upraszczam sobie sprawę i na chwilę wjeżdźam na DK6 w Strzebielinie. Jednak już w Charwatyni z niej zjeżdżam i od Kębłowskiej Tamy wspinam się do Kębłowa stromym podjazdem. Kończę jeszcze omijając Górę Gościcińską bokiem. Też ze względu na olbrzymi ruch.

Cała eskpada bardzo udana, mimo braku motywacji i ślamazarnego początku. Trochę żałuję, bo mogłem powalczyć o niezły czas brutto, ale po postoju na orlenie w Lęborku plus zboczeniu w "teren" plus naoliwieniu przeskakującego już łańcucha nie było już o co walczyć. Choć może nie? Było o co - o byle pojeździk, z szukaniem odpowiedniego przełożenia, żeby jeszcze nie skakało. No nic, napęd zajechany na amen, ale udało się dojechać :)  W domu byłem dopiero po godzinie 13.

1. Goleniów, 21.20


2. Nowogard - Resko, 23.20


3. Koszalin, 4.22


4. Sianów, 4.44


5. Karnieszewice, 5.04


6. Malechowo, 5.53


7. Lębork, 10.26


8. Łęczyce, 11.14


9. Łęczyce, 11.27


10. Strzebielino, 12.47



  • DST 73.40km
  • Teren 26.40km
  • Czas 03:31
  • VAVG 20.87km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1902kcal
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pożegnalnie do Trzebieży

Niedziela, 11 czerwca 2017 • dodano: 11.06.2017 | Komentarze 11

MAPA

To ostatnia szczecińska wycieczka. Wracam w poniedziałek, po 9 latach, na stare śmieci, do Wejherowa. Niby do siebie, ale Szczecina żal bardzo. Pokochałem to przepiękne, zielone miasto. Związałem się z ludźmi. Tyle przeżyć tutaj... Wszystko z własnej, nieprzymuszonej woli, ale... Lekko, wbrew pozorom, nie jest. Na pewno będę tu wracał.








Kategoria wycieczka


  • DST 320.00km
  • Czas 11:54
  • VAVG 26.89km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 1146m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bolszewo

Sobota, 27 maja 2017 • dodano: 28.05.2017 | Komentarze 19

MAPA

Hanka musiała znaleźć się w Bolszewie. Oczywiście najbardziej oczywista możliwość to transport samochodem lub pociągiem, ale... Okazało się niespodziewanie, że weekend będę miał wolny... Wprawdzie wszystko wskazywało na to, że w sobotę będę musiał pójść do roboty, co mocno krzyżowało mi szyki (start dopiero po godzinie 13 w sobotę), ale udało się sprawę rozwiązać tak, że jednak miałem ten dzień wolny.

Przygotowałem się w piątek wieczorem i... w obliczu późniejszych warunków żałuję, że nie ruszyłem w noc. Coś za coś - w zamian nieźle się wyspałem. Pobudka o 4.40. Zrobiłem sobie porządne śniadanie - makaron z serem i ketchupem, słuszna, jak mawia Makłowicz, porcja, herbata, kawa z mlekiem i wio. Ruszam o 6 rano. Ciekawy zbieg okoliczności, niejedyny zresztą, bo gdy w zeszłym roku w kwietniu też jechałem w tamte strony ze Szczecina to start wypadł równo o 18. A więc będę miał dobre porównanie czy jadę szybciej, czy wolniej, bo trasę wybrałem bardzo podobną (początkowo chciałem jechać przez Miastko, Bytów, ale trochę zwątpiłem w swoją kondycję, w tym roku nie przejechałem wiele długich tras, a tam oprócz naddatkowych kilometrów miałbym jeszcze sporo metrów w pionie więcej).

Przez puste miasto wyjeżdżam w kierunku Goleniowa. Fajnie, bo przez Most Pionierów można swobodnie i bezpiecznie przejechać po jezdni. Pierwszy przymusowy, około 3 minutowy postój to przejazd w Załomiu. Potem jadę dość spokojnym tempem aż za Goleniów, gdzie w okolicy Kikorzy zatrzymuję się na ściągnięcie nogawek i rękawków. Od tej pory będą jechać przytroczone do podsiodłówki. Zjadam też chałwę z bakaliami, popijam wodą i jadę dalej. Pogoda super, widać, że będzie słonecznie. Jedynym mankamentem jest wiatr, który choć naprawdę słaby wieje z północy, a momentami z północnego wschodu, a więc dokładnie w kierunku, w którym jadę.

Z Nowogardu, tak jak podczas poprzedniej eskapady, kieruję się na Resko. Jednak w tym miasteczku nie jadę w kierunku DK6 przez Łabuń, lecz skręcam w prawo z zamiarem dojechania do Świdwina. Oznacza to, że na około 10 km trasa pokrywa się z przebiegiem BBT, co wywołuje u mnie miłe wspomnienia ;) Za Starogardem Łobeskim przejeżdżam najgorszy fragment pod względem nawierzchni. Dziwne, bo to droga wojewódzka, a na nich w ostatnich latach w zachpomie poprawiło się sporo. W Bełtnie spoglądam w garmina i wychodzi mi, że mógłbym pokusić się o ominięcie Świdwina i pojechanie "skrótem" na Sławoborze. Z duszą na ramieniu robię to, ale na szczęście okazuje się, że około 8 kilometrowy odcinek nie składa się z bruku. A, przepraszam, w Jastrzębnikach w obrębie wsi asfaltu nie było, ale kocie łby dało się ominąć po chodniku :) Tutaj też, zaraz za wspomnianym Bełtnem staję na kolejny, ale ledwie kilkuminutowy postój.

Krótki fragment przez DW 162 mija mi szybko. Nie ma się co dziwić, akurat tam jest sporo w dół. W Sławoborzach odbijam na Karlino. Wiele razy jechałem tym odcinkiem skracającym drogę w kierunku Gdańska samochodem. I zawsze marzyłem sobie, by zrobić to rowerem. Udało się. Droga ma swój niepowtarzalny klimat. Jest wąska, wije się pomiędzy pagórkami, obsadzona starymi lipami. Po drodze mija się Domacyno, gdzie znajduje się figura Matki Boskiej o dość ciekawej historii. A zwieńczeniem atrakcji jest drogowskaz wskazujący najbliższą miejscowość - Garnki.

Od Karlina już praktycznie cały czas jadę krajową szóstką. Nie był to mój najbardziej fortunny pomysł. O ile w nocy, tak jak poprzednim razem, droga ta jest świetna - mały ruch, nie widać długich prostych, o tyle w słoneczny, ciepły dzień jest dość kiepsko. Samochodów była masa. Dziwnym zbiegiem okoliczności kierowcy samochodów BMW usilnie potwierdzali stereotypy na swój temat. Postoje: w Krzywopłotach (świetny, dobrze zaopatrzony Orlen), potem na chwilkę w Starych Bielicach, gdzie musiałem sobie odpocząć w czasie podjazdu w cieniu. Za Koszalinem zjeżdżam szybko zboczami Góry Chełmskiej, mijam Sianów i... Znów się na chwilę zatrzymuję na stacji benzynowej - mam chęć na zimną colę, a przy okazji wsuwam loda. Tutaj mam chyba największy kryzys, ale za to i świadomość, że zaraz skończy się odcinek robót drogowych związanych z budową S6. Po tej coli dostaję niezłego "szwungu". Jedzie się dużo lepiej, nie wiem, może sam sobie wmówiłem, że ta cola mnie zbawi? Przed Sławnem krótki postój na zdjęcie, potem w samym Sławnie muszę odpisać na smsy. Do Słupska jazda już bez zatrzymywania, z dokuczliwym momentami wiatrem. Prawdę mówiąc to nawet nie sam wiatr, stosunkowo słaby, był taki uciążliwy, a podmuchy wywoływane przez pojazdy nadjeżdżające z przeciwka.

W Słupsku staję w pierwszym orlenie od Bolesławic - też stawałem podczas podprzedniej podróży i wystawiłem mu wówczas złe noty. Utwierdziłem się niestety w tym przekonaniu. Z ciepłych rzeczy były tylko hot dogi (w Krzywopłotach mieli do wyboru kilka zapiekanek dla porównania). Z braku laku biorę tego hot doga i popijam gorącą czekoladą. W bidonach rozcieńczam zwykłą wodą tę truskawkową i po tym zabiegu to staje się zdatne do picia. Jadę dalej. W Słupsku leci spod nosa parę słów na k, a to za sprawą zakazu ruchu rowerów i ścieżek rowerowych, które nagle się urywają. Klasyka. Kolejna przewaga jazdy nocnej, że jakoś łatwiej łamie się te zakazy przy pustych ulicach.

Od Słupska do Lęborka płynnie. Jeden, krótki postój w Pogorzelicach, gdzie próbuję zjeść roztopionego snickersa, który od Karlina jechał w tylnej kieszonce. W Lęborku jestem przed 19 (analogicznie jak wtedy - tyle, że 12 godzin później). No i ostatni, najgorszy fragment, czyli DK6 do Strzebielina. To jest kawałek, na którym brakuje pobocza. Na szczęście ruch był niewielki i obyło się bez dramatycznych sytuacji ;) Miałem nadzieję, że dociągnę już bez żadnych przystanków, ale tak zaschło mi w gardle i znów dostałem takiej ochoty na colę, że w Strzebielinie jeszcze staję na kilka chwil na lotosie. Potem już dopełniam formalności zaliczając w okolicy Charwatyni jeden z solidniejszych dzisiaj podjazdów (na 100 m). Zapłata jest godna - Górę Gościcińską pokonuję w "sprzyjającym" kierunku :)

Pod domem melduję się o 20.14. To oznacza, że czas brutto wyniósł 14 godzin i 14 minut. Dystans - 320 km. Fajny zbieg okoliczności, bo gdy w 2011 jechałem ze Stargardu do Bolszewa to też wyszło równe 320 km, natomiast 14 godzin i 14 minut trwała wtedy sama jazda.

Teraz już tylko kąpiel, skorzystanie z zasobów, które na mój przyjazd umieścił w lodówce brat i sen z poczuciem dobrze spłenionego obowiązku ;)

Podsumowując - DK6? Tak, ale tylko nocą.

Aha, bilans żywnościowy:
- przed drogą duży talerz spaghetti,
- chałwa,
- dwa snickersy,
- zapiekanka z orlenu,
- lody,
- hot dog,
- 2,8 l wody,
- 1,5 l wody smakowej,
- 1 l pepsi,
- 0,5 l napoju z aloesem,
- 0,6 l gorąca czekolada.






















  • DST 53.70km
  • Teren 4.20km
  • Czas 02:30
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1479kcal
  • Podjazdy 301m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + do Polic wieczorem

Wtorek, 23 maja 2017 • dodano: 28.05.2017 | Komentarze 0

Po pracy obowiązki na Lewobrzeżu, a po nich - rundka do Polic przez Podbórz. Cały dzień była bardzo ładna pogoda, a w drodze powrotnej zaznałem już lekkiego deszczu. Był to zresztą przedsmak, bo w nocy solidnie lunęło.


Kategoria wycieczka