m i c h u s s

Więcej o mnie.


















Znajomi
s p r z ę t
Archiwum bloga
- 2020, Listopad9 - 11
- 2020, Październik15 - 21
- 2020, Wrzesień15 - 58
- 2020, Sierpień20 - 77
- 2020, Lipiec16 - 32
- 2020, Czerwiec13 - 51
- 2020, Maj22 - 117
- 2020, Kwiecień19 - 78
- 2020, Marzec9 - 7
- 2020, Luty10 - 7
- 2020, Styczeń15 - 34
- 2019, Grudzień16 - 41
- 2019, Listopad19 - 50
- 2019, Październik20 - 43
- 2019, Wrzesień26 - 36
- 2019, Sierpień22 - 31
- 2019, Lipiec19 - 21
- 2019, Czerwiec24 - 47
- 2019, Maj8 - 30
- 2019, Kwiecień19 - 43
- 2019, Marzec17 - 48
- 2019, Luty17 - 64
- 2019, Styczeń18 - 41
- 2018, Grudzień10 - 25
- 2018, Listopad28 - 58
- 2018, Październik24 - 37
- 2018, Wrzesień17 - 43
- 2018, Sierpień21 - 46
- 2018, Lipiec26 - 66
- 2018, Czerwiec26 - 43
- 2018, Maj19 - 47
- 2018, Kwiecień23 - 59
- 2018, Marzec24 - 98
- 2018, Luty14 - 50
- 2018, Styczeń12 - 69
- 2017, Grudzień11 - 25
- 2017, Listopad18 - 29
- 2017, Październik16 - 113
- 2017, Wrzesień20 - 44
- 2017, Sierpień23 - 44
- 2017, Lipiec17 - 52
- 2017, Czerwiec20 - 78
- 2017, Maj25 - 108
- 2017, Kwiecień20 - 71
- 2017, Marzec24 - 41
- 2017, Luty13 - 105
- 2017, Styczeń23 - 49
- 2016, Grudzień25 - 68
- 2016, Listopad31 - 70
- 2016, Październik30 - 86
- 2016, Wrzesień29 - 149
- 2016, Sierpień24 - 181
- 2016, Lipiec20 - 76
- 2016, Czerwiec28 - 221
- 2016, Maj26 - 167
- 2016, Kwiecień26 - 185
- 2016, Marzec33 - 312
- 2016, Luty17 - 92
- 2016, Styczeń16 - 110
- 2015, Grudzień22 - 44
- 2015, Listopad23 - 87
- 2015, Październik18 - 113
- 2015, Wrzesień25 - 181
- 2015, Sierpień19 - 65
- 2015, Lipiec29 - 66
- 2015, Czerwiec20 - 40
- 2015, Maj16 - 77
- 2015, Kwiecień10 - 89
- 2015, Marzec5 - 20
- 2015, Luty6 - 39
- 2015, Styczeń7 - 78
- 2014, Grudzień13 - 99
- 2014, Listopad7 - 36
- 2014, Październik23 - 46
- 2014, Wrzesień26 - 86
- 2014, Sierpień18 - 72
- 2014, Lipiec26 - 33
- 2014, Czerwiec23 - 58
- 2014, Maj30 - 123
- 2014, Kwiecień15 - 64
- 2014, Marzec16 - 101
- 2014, Luty12 - 62
- 2014, Styczeń13 - 48
- 2013, Grudzień7 - 25
- 2013, Listopad11 - 45
- 2013, Październik7 - 31
- 2013, Wrzesień7 - 36
- 2013, Sierpień19 - 64
- 2013, Lipiec16 - 73
- 2013, Czerwiec17 - 69
- 2013, Maj9 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 36
- 2013, Marzec2 - 12
- 2013, Luty6 - 16
- 2013, Styczeń3 - 18
- 2012, Grudzień5 - 35
- 2012, Listopad10 - 44
- 2012, Październik9 - 59
- 2012, Wrzesień17 - 35
- 2012, Sierpień13 - 28
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec15 - 56
- 2012, Maj17 - 40
- 2012, Kwiecień13 - 49
- 2012, Marzec12 - 47
- 2012, Luty13 - 45
- 2012, Styczeń6 - 28
- 2011, Grudzień4 - 22
- 2011, Listopad5 - 25
- 2011, Październik7 - 33
- 2011, Wrzesień11 - 44
- 2011, Sierpień10 - 51
- 2011, Lipiec15 - 36
- 2011, Czerwiec12 - 22
- 2011, Maj10 - 21
- 2011, Kwiecień12 - 35
- 2011, Marzec7 - 8
- 2011, Luty2 - 4
- 2011, Styczeń5 - 6
- 2010, Listopad17 - 1
- 2010, Październik29 - 4
- 2010, Wrzesień15 - 4
- 2010, Sierpień29 - 19
- 2010, Lipiec23 - 4
- 2010, Czerwiec23 - 10
- 2010, Maj22 - 11
- 2010, Kwiecień23 - 0
- 2010, Marzec5 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Grudzień2 - 0
- 2009, Listopad2 - 0
- 2009, Październik3 - 0
- 2009, Wrzesień5 - 0
- 2009, Sierpień6 - 0
- 2009, Lipiec11 - 0
- 2009, Czerwiec17 - 0
- 2009, Maj15 - 4
- 2009, Kwiecień13 - 0
- 2009, Marzec7 - 0
- 2009, Luty1 - 0
- 2009, Styczeń1 - 0
- 2008, Listopad1 - 2
- 2007, Wrzesień2 - 0
- 2007, Sierpień2 - 0
- 2007, Lipiec3 - 0
- 2007, Czerwiec4 - 0
- 2007, Maj11 - 0
- 2007, Kwiecień5 - 0
- 2007, Marzec3 - 0
- 2007, Luty4 - 0
- 2007, Styczeń3 - 2
- 2006, Grudzień2 - 0
- 2006, Listopad4 - 0
- 2006, Październik4 - 0
- 2006, Wrzesień12 - 0
- 2006, Sierpień13 - 0
- 2006, Lipiec21 - 0
- 2006, Czerwiec14 - 0
- 2006, Maj12 - 0
- 2006, Kwiecień6 - 0
- 2006, Luty2 - 0
- 2006, Styczeń1 - 0
- 2005, Listopad4 - 0
- 2005, Październik8 - 0
- 2005, Wrzesień19 - 0
- 2005, Sierpień12 - 0
- 2005, Lipiec17 - 0
- 2005, Czerwiec18 - 0
- 2005, Maj6 - 0
- 2005, Kwiecień4 - 0
- 2005, Marzec5 - 0
- 2005, Luty2 - 0
- 2005, Styczeń1 - 0
- 2004, Grudzień2 - 0
- 2004, Listopad1 - 0
- 2004, Październik3 - 7
- 2004, Wrzesień12 - 0
- 2004, Sierpień9 - 0
- 2004, Lipiec21 - 0
- 2004, Czerwiec18 - 0
- 2004, Maj2 - 0
- 2004, Kwiecień3 - 0
- 2004, Marzec3 - 0
- 2004, Styczeń2 - 0
- 2003, Wrzesień6 - 7
- 2003, Sierpień1 - 0
- 1997, Lipiec7 - 0
- 1997, Maj2 - 0
- 1997, Kwiecień4 - 2
- 1997, Marzec1 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczka
Dystans całkowity: | 66235.28 km (w terenie 3686.23 km; 5.57%) |
Czas w ruchu: | 2973:34 |
Średnia prędkość: | 21.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.30 km/h |
Suma podjazdów: | 177935 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (96 %) |
Suma kalorii: | 908099 kcal |
Liczba aktywności: | 892 |
Średnio na aktywność: | 74.25 km i 3h 22m |
Więcej statystyk |
- DST 95.80km
- Czas 03:20
- VAVG 28.74km/h
- VMAX 53.50km/h
- Kalorie 2423kcal
- Podjazdy 576m
- Sprzęt Hanka
- Aktywność Jazda na rowerze
Lisie Pole
Poniedziałek, 9 lipca 2018 • dodano: 10.07.2018 | Komentarze 0
W związku z urlopem szybki wypad do Lisiego Pola i z powrotem. Czasu było niewiele.
Kategoria wycieczka
- DST 95.80km
- Czas 03:27
- VAVG 27.77km/h
- VMAX 41.90km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1817kcal
- Podjazdy 456m
- Sprzęt Hanka
- Aktywność Jazda na rowerze
Lisie Pole
Niedziela, 1 lipca 2018 • dodano: 01.07.2018 | Komentarze 7
Dość szybki, jak na mnie, przelot do Lisiego Pola i z powrotem. Tam - pchał wiatr, nie dziwi więc masa pucharków z "PR"`ami na stravce. Z powrotem przeszkadzał, ale o dziwo, też kilka medali wybrałem. Wychodzi na to, że chyba jestem w szczycie formy ostatnio? :)))Trasa? Cóż - DK31. Moja ulubiona. To jest naprawdę fajna i całkiem przyjazna szosowcom droga. Za Gryfinem ruch mniej jak znikomy, asfalt cały czas, poza krótkim kawałkiem we wspomnianym Gryfinie, idealny. No i te górki, począwszy od Krzypnicy z kulminacją między Widuchową a Lisim Polem w lesie. Zdecydowałem zawrócić właśnie w Lisim Polu. Mogłem jechać dalej do Chojny, teraz żałuję :P

Kategoria wycieczka
- DST 96.10km
- Czas 03:33
- VAVG 27.07km/h
- VMAX 41.20km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1819kcal
- Podjazdy 366m
- Sprzęt Hanka
- Aktywność Jazda na rowerze
Witkowo
Sobota, 30 czerwca 2018 • dodano: 01.07.2018 | Komentarze 3
Odwiedzić stare śmieci, czyli kolegę z dawnej pracy w Witkowie, a właściwie biorąc pod uwagę wyjątkowość tego miejsca w Republice Agrofirmy Witkowo :DWypiłem kawę, zjadłem chałwę i wróciłem do domu. Było słonecznie, a według prognoz dodatkowo dokuczać miał też upał. Jednak silny północny wiatr sprawił, że momentami było wręcz zimno.




Kategoria wycieczka
- DST 71.00km
- Teren 1.00km
- Czas 03:18
- VAVG 21.52km/h
- VMAX 32.80km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1934kcal
- Podjazdy 340m
- Sprzęt Marian
- Aktywność Jazda na rowerze
Oprowadzając linuś i Monikę po Szczecinie
Sobota, 30 czerwca 2018 • dodano: 01.07.2018 | Komentarze 15
Dziewczyny z forum podrozerowerowe.info wybrały się (pod wiatr!) z Wronek do Szczecina. Wyjechałem im na spotkanie w cywilnych ciuchach i to był błąd, bo już na wstępie zaczęło się od zadanego ostrym tonem pytania: "gdzie kask?". A właściwie były to dwa pytania zadane w tej samej chwili ;)W momencie spotkania, między Płonią a Kołbaczem, dziewczyny miały w nogach 187 km, a drogi jeszcze trochę było do zrobienia. Finalnie skończyło się czymś pod 230, o ile kojarzę. A to dlatego, że poprowadziłem trasę przez Zdunowo i Wielgowo, a więc bokami, ale za to omijając ruchliwą "dziesiątkę" na tradycyjnym wlocie do miasta. I przy okazji na trasie była pizzeria w Dąbiu, gdzie rzeczone posiliły się, pożal się Boże, jedną, zwykłą pizzą na pół. Jak wróbelki. Potem jeszcze zahaczamy o dąbskiego lidla i zmierzamy do centrum, gdzie na tle prawie każdej atrakcji cykamy sobie selfie. Były Wały, była filharmonia, był Pomnik Czynu Polaków i Jasne Błonia. A do tego wszystkiego jeszcze niezłe lody u Dutkiewicza, a śmiechu to co niemiara - szybko okazało się, że żartować można z wszystkiego. To i żartowaliśmy ;)
Na koniec odstawiam gościnie na dworzec główny, skąd odjeżdżają TLK do Wronek, a stamtąd do ich macierzystego Nowego Tomyśla samochodem.
Super wizyta, czuje się zaszczycony, że mogłem pokazać im (Wam, jeżeli to czytacie) miasto :) Wielkie gratulacje za całkowity, ale to naprawdę całkowity brak marudzenia mimo tak pokaźnego dystansu w nogach w bardzo wymagających warunkach.
Niestetyż ja byłem głównym autorem selfie stąd na pierwszym planie przeważnie mój pysk ;)





Kategoria wycieczka
- DST 101.20km
- Teren 2.80km
- Czas 04:12
- VAVG 24.10km/h
- VMAX 44.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 2961kcal
- Podjazdy 531m
- Sprzęt Marian
- Aktywność Jazda na rowerze
Łobez
Czwartek, 21 czerwca 2018 • dodano: 25.06.2018 | Komentarze 6
Do córeczki na przedstawienie z okazji Dnia Ojca.Trasa po remontowanej wciąż "chociwelce", choć widać, że to już ostatnie szlify, za chwilę puszczą ruch samochodów i nie będzie już tak fajnie. Ostatnie km to ucieczka przed burzą. W ciągu krótkiej chwili zimne podmuchy obniżyły temperaturę z upalnych 26 do chłodnych 16. Powrót, niestety, pociągiem.






Kategoria wycieczka
- DST 85.30km
- Teren 3.60km
- Czas 03:28
- VAVG 24.61km/h
- VMAX 43.10km/h
- Temperatura 26.0°C
- Kalorie 2457kcal
- Podjazdy 452m
- Sprzęt Marian
- Aktywność Jazda na rowerze
Stargard
Czwartek, 31 maja 2018 • dodano: 31.05.2018 | Komentarze 7


Kategoria wycieczka
- DST 31.90km
- Czas 01:24
- VAVG 22.79km/h
- VMAX 35.80km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 921kcal
- Podjazdy 135m
- Sprzęt Marian
- Aktywność Jazda na rowerze
Z portu do domu na mokro
Niedziela, 27 maja 2018 • dodano: 31.05.2018 | Komentarze 0




Kategoria wycieczka
- DST 119.80km
- Teren 20.00km
- Czas 05:05
- VAVG 23.57km/h
- VMAX 35.70km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 3270kcal
- Podjazdy 367m
- Sprzęt Marian
- Aktywność Jazda na rowerze
Na obiad w Stepnicy
Niedziela, 6 maja 2018 • dodano: 07.05.2018 | Komentarze 4
Na obiad do znajomych. A jak się miało później okazać do znajomych znajomych. W drodze powrotnej, w Załomiu kawa u innych znajomych ;)))
Kategoria wycieczka
- DST 77.40km
- Teren 26.10km
- Czas 03:41
- VAVG 21.01km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 2050kcal
- Podjazdy 386m
- Sprzęt Marian
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubczyna
Czwartek, 3 maja 2018 • dodano: 03.05.2018 | Komentarze 5
1) Bieszczadzka tym razem wyjątkowo w dół.

2) Zapach bzu był głównym sponsorem wyjazdu ;)

3) Tutaj odpuściłem sobie przebijanie się przez zaporę i pojechałem do Lubczyny gruntówką przez łąki.

4) Marina w Lubczynie.

5) DDRka Dąbie-Lubczyna.

6) Księżnej Anny.

7) Świetna, przedwojenna architektura.

8) Świetny, przedwojenny bruk ul. Kołowskiej ;)

Kategoria wycieczka
- DST 319.90km
- Czas 13:35
- VAVG 23.55km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Kalorie 4919kcal
- Podjazdy 1263m
- Sprzęt Hanka
- Aktywność Jazda na rowerze
Wprawka do Podróżnika
Wtorek, 1 maja 2018 • dodano: 02.05.2018 | Komentarze 17
Kilka miesięcy temu zaproponowałem dawnemu, BSowemu Shrinkowi - Sebastianowi udział w organizowanym przez forum podrozerowerowe Maratonie Podróżnika (trasa >500 km, w tym roku niemal pod nosem, po terenie Pomorza Zachodniego). Ponieważ Rzeczony jeszcze do tej pory nie zrobił trasy >300 km ustaliliśmy, że kwiecień będzie dobrym momentem na pokonanie takiego dystansu. Korzyść z tego taka, że będzie można się przekonać czy w ogóle chce próbować mierzyć się z dystansem pół tysiąca km, a jeżeli tak na co będzie musiał zwrócić uwagę.W sumie mógłbym już tu zamieścić konkluzję i zakończyć dalszy opis :) Okazało się, że nie tylko dobrze zniósł tę trasę, ale i oczywiście ma apetyt na więcej. Typowe. Jedyne, na co narzekał to ból karku, a i to dopiero po 150 km, ale to powinna być kwestia drobnej korekty ustawienia mostka lub siodełka.
Wyjechaliśmy niemal punkt 22 ze Szczecina i skierowaliśmy się dobrze znaną mi DK31 na południe. Już krótko po starcie dostałem wskazówkę co do zbyt wysokiego ustawienia siodła. Ponieważ sam czułem od jakiegoś czasu, że trochę za mocno napinają mi się achillesy na najbliższym postoju (stacja paliw w Żórawkach) opuściłem siodło i to ze 2 cm. Potem okazało się, że nadal jest trochę zbyt wysoko, a ja nie miałem dyskomfortu związanego z obniżeniem, więc przy okazji kolejnego zatrzymania (stacja w Widuchowej) jeszcze trochę poszło w dół. Tutaj też ubraliśmy się cieplej i zjedliśmy po białkowym batoniku. To był dobry punkt tego wyjazdu, mam na myśli to przestawienie siodła. Przypuszczam, że gdybym zrobił to przed BBT w 2016 to wróciłbym z achillesem w dużo lepszym stanie.
Od Widuchowej suniemy przez ciemne lasy i uśpione miejscowości na południe. Raz po raz muszę hamować Sebastiana, bo przyspiesza i odjeżdża mi dość znacznie. W końcu nie będziemy finiszować za 30 km, a za prawie 300... :/ Za Chojną odbijamy na boczne drogi. Najpierw przyzwoita wojewódzka do Cedyni, ale ją opuszczamy w Mętnie i skręcamy do Morynia. Tutaj trochę gorszy asfalt - jednak widać, że gdybyśmy jechali za dnia to widoki byłyby pierwsza klasa. Sporo tu pod górę, lekki kryzysik się wkrada, a to dopiero niecałe 70 km...
Na rynku w Moryniu zarządzamy 20minutowy postój. Trochę pijemy, Sebastian dokłada sobie kolejne warstwy - temperatura spada do 6 stopni. Ja wbijam się w "foliówkę" jak nazywam przeciwdeszczową kurtkę z deca. Zapewnia skuteczną ochronę przed zimnym wiatrem, z którym zmagamy się od samego początku. Na szczęście nie jest już tak silny jak za dnia, ale i tak trochę trzeba się z nim naszarpać.
Zaraz za Moryniem cud. Przeteleportowaliśmy się w ciągu 10 sekund o 5 km. Najpierw drogowskaz mówiący "Mieszkowice 10", a kawałek za nim odbija droga w prawo ze znakiem "Mieszkowice 5". Ślad prowadzi po niej, tam więc odbijamy. Tutaj nawierzchnia już wyraźnie gorsza. Aczkolwiek muszę nieskromnie przyznać, że wyznaczając ślad w dużej części "na czuja" wtopy większej nie zaliczyłem. Wręcz zauważę, że drogi były i fajne widokowo, i dość gładkie jeżeli idzie o nawierzchnię.
Z Mieszkowic do Sarbinowa odcinek dobry na nocną jazdę, bo wtedy nie widać koszmarnie długich prostych. Spokój, cisza, pełnia księżyca. Przez ponad 15 km nie wyprzedza nas ani jeden samochód. Przejeżdżamy przez ciche Boleszkowice, Chwarszczany z kaplicą templariuszy, do której NIE odbijamy z trasy. Raz po raz odpalona w telefonie strava dzwoni sygnalizując początek lub koniec segmentu.
W Kostrzynie planujemy popas. Początkowo naiwnie liczyliśmy na całdobowego McD, ale skończyło się na otwartej stacji statoil, czy jak one się tam teraz zwą. Rowery za oknem, na wysokości stolików, a my obżeramy się gorącymi zapiekankami, popijamy pepsi i po pół godzinie wychodzimy w najzimniejszy moment tego wypadu. Chwilę trwa rozgrzewka. Jedziemy malowniczą DK22 już prosto na wschód, kreśląc dolne ramię trójkąta. Po lewej stronie mamy Park Narodowy "Ujście Warty" - wrzask ptaków coraz głośniejszy, wraz z wschodzącym pomału słońcem. Sebastian barwnie rozprawia o remoncie swojej piwnicy, zregenerowani po "śniadaniu" mamy odnowione siły. Dystans zbliża się do 130 km, a my mamy wrażenie, że nie pokonaliśmy nawet 30. Spada na nas kilka kropel jakiejś mżawki, ale na szczęście szybko to przechodzi. Wytrwale przemy przed siebie, zatrzymując się na kilka chwil, by zrobić zdjęcie i potem, przy skrzyżowaniu na Sulęcin na mały popas z suszonymi morelami w roli głównej. Końcówka tego fragmentu, na kilkanaście km przed Skwierzyną to nużące, długie proste przez lasy. W końcu o 7 osiągamy orlen w samym centrum tego miasteczka. Obsługa sprawia wrażenie pracującej za karę, ale mając to w d*pie posilamy się tu "wrapem" oraz gorącą kawą z mlekiem. Ja dodatkowo wypijam na miejscu pół litra jakiegoś izotonika. Postój trwa 30 minut.
Miasto opuszczamy DW159 i od razu na wstępie dostajemy strzała w pysk. Okazuje się, że jest jakiś remont, a tablice sugerują objazd przez Międzychód (!) co zakrawa na żart. Decydujemy się ominąć bariery i sprawdzić na własnej skórze co oznacza krótka wzmianka w internecie o remoncie mostu na Warcie w Skwierzynie. Okazuje się, że przejazd rowerem jest możliwy, co też zadowoleni czynimy i chwilę później napieramy przed siebie zgodnie z planem. Wstający dzień, senna atmosfera, pojedyncze samochody i nieprzebrana Puszcza Notecka. To esencja tego fragmentu. Krótki postój robimy sobie na leśnym parkingu przy skrzyżowaniu z drogą ze Strzelec Krajeńskich. Znam to miejsce, bo w 2014 jechałem tędy do Wrocławia. Znów morele, znów izotoniki i 10 minut później odbijamy najpierw na północ, a za Strzelcami na północny zachód. I tu ponownie zaczynamy orkę z wiatrem w roli głównej, tym razem głównie bocznym, ale i czołowym momentami. Jedzie się jednak dobrze, konsekwetnie przed siebie. Dystans poniżej 100 km do mety też dodaje animuszu :)
Ostatni większy postój zaliczamy w Barlinku, gdzie ponownie chemiczne, orlenowe zapieksy i, tym razem dla odmiany, gorąca czekolada do picia. To świetnie stawia na nogi. Dzięki niej podjazd w Barlinku łykamy na raz i pokonujemy dość żwawo najgorszy kawałek całej trasy czyli boje z wichurą aż do samych Lipian. Ze dwa razy stajemy na wyprostowanie rzeczonego karku, w Lipianach fotografujemy atrakcje i potem puszczamy się pędem do Pyrzyc, gdzie jeszcze zdążyliśmy wchłonąć loda i kolejną porcję pepsi. To już praktycznie koniec. Jeszcze tylko dobrze znany kawałek po starej "trójce" do Starego Czarnowa, podjazd pod Dobropole i przejazd górą Puszczy Bukowej przez Kołowo po dziurach niemiłosiernych. Ostatnie zdjęcie przy głazie "Serce puszczy", a potem już tylko zjazd na metę. Wspaniały jak i cała wyprawa.
Wielkie brawa dla Sebastiana. Bardzo dobre towarzystwo. Optymistycznie patrzę na Maraton Podróżnika po tej wczorajszej eskapadzie. Tempo mieliśmy dość turystyczne, ale najważniejsze było dotarcie bez kontuzji z powrotem do domu.
Zdjęcia:
1) 22:52, Żórawki, tuż przed Pierwszym Obniżeniem Siodła ;)

2) 23:19, Dębogóra, mkniemy.

3) 1:19, Moryń, rak i meldowanie gotowości do odjazdu ;)

4) 3:07, granica Kostrzyna.

5) 5:00, gdzieś na DK22 między Słońskiem a Krzeszycami.

6) 5:31, DK 22, wstaje nowy dzień.

7) 5:50, DK 22, popas na skrzyżowaniu z drogą do Sulęcina.

8) 7:47, niemiła niespodzianka w Skwierzynie.

9) 7:49, przejechać przez most się jednak udaje.

10) 9.22, Noteć w okolicach Strzelec Krajeńskich.

11) 12:35, Lipiany.

12) 12:38, Lipiany.

13) 12:39, Lipiany

14) 15.17, ostatnia fota przy głazie "Serce Puszczy"
