m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:66235.28 km (w terenie 3686.23 km; 5.57%)
Czas w ruchu:2973:34
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:75.30 km/h
Suma podjazdów:177935 m
Maks. tętno maksymalne:191 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (96 %)
Suma kalorii:908099 kcal
Liczba aktywności:892
Średnio na aktywność:74.25 km i 3h 22m
Więcej statystyk
  • DST 56.90km
  • Czas 02:54
  • VAVG 19.62km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 1416kcal
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Wielgowo

Poniedziałek, 19 grudnia 2016 • dodano: 22.12.2016 | Komentarze 0

Kategoria wycieczka


  • DST 28.70km
  • Czas 01:43
  • VAVG 16.72km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Kalorie 684kcal
  • Podjazdy 116m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + dentystka + miasto

Wtorek, 13 grudnia 2016 • dodano: 13.12.2016 | Komentarze 6














Kategoria wycieczka


  • DST 59.80km
  • Teren 2.70km
  • Czas 03:10
  • VAVG 18.88km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Kalorie 1554kcal
  • Podjazdy 268m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

PD + Kołowo

Poniedziałek, 12 grudnia 2016 • dodano: 13.12.2016 | Komentarze 6

MAPA

Z pracy przez Puszczę Bukową. Mróz + lekka mgiełka + pełnia tworzyły niesamowitą atmosferę.

Na Przestrzennej mało brakowało najpierw do kolizji z wyjeżdżającym z posesji autem, a potem do poślizgu w wyniku ucieczki przed wyżej wzmiankowanym.

W ramach liczenia choinek: 16 sztuk (dwie w porcie przy Dokerze, jedna przy Zarządzie Portu, jedna przy portowej Straży Pożarnej, jedna na terenie portu na wysokości Merkatora, jedna na terenie portu na wysokości Basenu Górniczego, trzy na terenie posesji w Dąbiu, jedna na terenie elektrowni przy Gdańskiej, dwie na Wałach, miejska i trzy przy Moniuszki).


Kategoria wycieczka


  • DST 59.70km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 17.91km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Kalorie 1393kcal
  • Podjazdy 138m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Płonia

Poniedziałek, 5 grudnia 2016 • dodano: 13.12.2016 | Komentarze 0

Kategoria wycieczka


  • DST 91.40km
  • Teren 15.50km
  • Czas 04:25
  • VAVG 20.69km/h
  • VMAX 30.70km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Kalorie 2309kcal
  • Podjazdy 263m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebież przez Rieth

Niedziela, 4 grudnia 2016 • dodano: 04.12.2016 | Komentarze 15

MAPA

Plan wycieczki zmieniał się w trakcie jazdy. Początkowo chciałem się przejechać niedawno odkrytym asfaltem z Zalesia do Trzebieży. Ale gdy już wymęczyłem się taki kawał przeklętą szosą dobieszczyńską postanowiłem pociągnąć aż do granicy, a potem drogą rowerową do opustoszałego Rieth. Zajechałem na przystań - jest jakiś nowy pomost, a przy nim przycumowany pływający dom.

Powrót DW114, w tym dziewiczym dla mnie odcinkiem spod Brzózek do Trzebieży. Poznałem dzięki temu słynny kawałek bruku w tej pierwszej miejscowości. Słynny, bo nie bardzo jest go jak ominąć.

Końcówka w szarówce, a potem już w ciemnościach. Przez cały wyjazd temperatura oscylowała pomiędzy 0 a 2 stopnie.








Kategoria wycieczka


  • DST 76.30km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:27
  • VAVG 22.12km/h
  • VMAX 36.30km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 2006kcal
  • Podjazdy 284m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przypadkowa Trzebież

Niedziela, 20 listopada 2016 • dodano: 20.11.2016 | Komentarze 8

MAPA

Miałem dzisiaj w sumie mało czasu. Raz, że za późno się obudziłem - bez budzika, dopiero po 10! Ale jestem usprawiedliwiony, to po bardzo pracowitym tygodniu. A po drugie - po 14 powinienem być w domu. Więc nie było zbyt wiele czasu na jeżdżenie. Tym większy miałem do siebie żal, że nie wstałem o 7 i nie pojechałem na miejsce zbiórki na wyjazd, który zaproponował mi jurektc (przepraszam!).

Cóż było robić. Postanowiłem przejechać się asfaltówką, która prowadzi od leśniczówki w Zalesiu. Z tym, że na skrzyżowaniu, na którym odbija się w lewo w kierunku Jeziora Piaski (~2,5 km od szosy na Dobieszczyn) chciałem pojechać prosto i zobaczyć dokąd dojadę. W mojej wyobraźni powinna to być podpolicka Nowa Jasienica, a więc miejsce, które dawało by spory zapas czasu na powrót i wyrobienie się na spotkanie. Moje przypuszczenia wzięły się z wyjazdu sprzed dwóch tygodni, kiedy to przejeżdżałem przez Nową Jasienicę na przestrzał, w drodze z Drogoradza do Bartoszewa. Jechałem więc sobie radośnie przed siebie, ze zdumieniem widząc przybywające kilometry na garminie. Oho, myślę sobie. Ta Nowa Jasienica to musi być już naprawdę całkiem blisko Polic. Pewną wątpliwość poczułem, gdy pod ostrym kątem wpadła w moją drogę z prawej strony inna asfaltówka. Oj, pomyślałem wówczas, żebym nie wpakował się aż do Drogoradza. Ale nie, Drogoradza nie było, pojawiła się za to jakaś hala, a potem w oddali przejazd kolejowy, a zaraz za nim ruchliwa szosa. A więc pewnie jestem w Niekłończycy albo innym Uniemyślu. Gdy dojechałem do tej drogi zdębiałem. Po prawej stronie miałem dworzec w... Trzebieży :P

Co było robić - po małej bitwie z myślami decyduję o odwrocie i sprawdzeniu tego "wlotu", o którym pisałem. Okazało się, że po krótkiej chwili dojechałem stamtąd do Drogoradza, a potem, znajomym szlakiem, do Nowej Jasienicy. Tam odbijam w lewo, przez Turznicę do Jasienicy. W samej Jasienicy jadę na Tatynię, w której całkiem bez sensu dokładam sobie jeszcze kilometrów docierając niemal pod bramy polickiej "chemii". Tutaj też okazało się, że jednak nie muszę się tak bardzo spieszyć do domu, więc wydłużam sobie powrót przez Leśno Górne i drogę na Podbórz - fatalną, błotnistą, rozjechaną przez quady. Efekt jest taki, że zmęczony i głodny, resztkami sił dojeżdżam do domu. Udana niedziela. A to zaskoczenie w Trzebieży warte wszystkie pieniądze - uwielbiam takie momenty :)


Kategoria wycieczka


  • DST 60.60km
  • Teren 9.20km
  • Czas 02:44
  • VAVG 22.17km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 1596kcal
  • Podjazdy 235m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świdwie przez Zalesie

Sobota, 12 listopada 2016 • dodano: 12.11.2016 | Komentarze 9

MAPA







Kategoria wycieczka


  • DST 56.20km
  • Teren 8.70km
  • Czas 03:08
  • VAVG 17.94km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 1294kcal
  • Podjazdy 222m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na świąteczny obiad do Sorena

Piątek, 11 listopada 2016 • dodano: 12.11.2016 | Komentarze 14

MAPA

Wczoraj (10 listopada) Jacek/Hopfen zaproponował mi wypad w kameralnej, szczecińskiej grupce na świąteczny, niepodległościowy obiad do knajpy Sorena w Neu Grambow. Słyszałem o niej same dobre rzeczy już jakiś czas temu, więc nie mogłem odmówić. Cel kulinarny - ciężko o lepszą motywację ;)

Był asfalt, było błoto takie, że zapychało hamulce i błotniki, było grzane wino na DDRce pod Neu Rosow, było prześwietne, domowe żarcie w Zum Bauernhof (KLIK), w tym ekstra gołąbki i czerwona kapusta na słodko, były nieznane drogi i przede wszystkim doskonała kompania ;)












Kategoria wycieczka


  • DST 73.60km
  • Teren 25.50km
  • Czas 03:32
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 1958kcal
  • Podjazdy 292m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebież i Drogoradz

Niedziela, 6 listopada 2016 • dodano: 06.11.2016 | Komentarze 11

MAPA

Po wyjątkowo słabym rowerowo tygodniu rozruszałem członki. Mimo wszystko jechało się średnio, mam wrażenie przechodzenia jakiegoś choróbska w fazie subklinicznej: apatia, nudności, niechęć do aktywności i jeszcze problemy z zębem. A może to po prostu zmęczenie tym rokiem? Niemniej jednak w czasie jazdy zapomniałem o tym wszystkim i cieszyłem się złotą WRESZCIE jesienią. Dzień obfitował w momenty, gdy wychodziło słońce.

Pojechałem do Trzebieży, tam posezonowa pustka. Bardzo fajnie. A powrót nieznaną trasą przez Drogoradz. Równie fajnie.




















Kategoria wycieczka


  • DST 100.80km
  • Teren 30.90km
  • Czas 05:52
  • VAVG 17.18km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 2447kcal
  • Podjazdy 402m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pacholęta, ale tak więcej terenowo ;)

Niedziela, 23 października 2016 • dodano: 23.10.2016 | Komentarze 9

MAPA

Ostatni wpis na blogu piknikwsakwach, prowadzonym przez Wandę i Tomka (KLIK) zainspirował mnie, by odwiedzić nadodrzańskie Marwice. Dlaczego? Ano dlatego, że można tam, w jednym z gospodarstw agroturystycznych, kupić własnej produkcji sery (z mleka krowiego, koziego i owczego). Kulinaria to najlepszy cel wycieczki, więc wiele się nie namyślając wczoraj wytyczyłem sobie w "rwgps" ślad, wgrałem do garmina i nastawiłem na niedzielną włóczęgę po bezdrożach. Po bezdrożach, bo korzystając z wspomnianego serwisu i mapy OSM wybierałem same boczne, gruntowe drogi.

Do Gryfina dojeżdzam najkrótszą drogą przez Kołbaskowo i Pargowo. W mieście skręcam na DK31 na Chojnę i na zjeździe do elektrowni Dolna Odra odpalam urządzenie. Do celu (a więc do Szczecina Żydowiec) mam blisko 50 km po całkiem nieznanych szlakach.

Na pierwszy ogień idzie słynny Krzywy Las nieopodal Gryfina. Leży nieco na uboczu i przez te osiem lat mieszkania tutaj nigdy do niego nie dotarłem. Dzisiaj błąd naprawiłem. Wielkiego wrażenia nie robi, bo pokręconych drzewek jest ledwie kilkanaście. Ale na pewno warto to zobaczyć.

Następnie skierowałem się drogą równoległą do DK31, która doprowadziła mnie do Krzypnicy. Najpierw musiałem jednak odstać swoje na przejeździe kolejowym bocznicy elektrowni. SM42 wolno przetaczała kilkanaście ładownych wagonów. Potem całkiem fajną, gruntową drogą przez las, ocieram się o wieś Krajnik, położoną u podnóża wielkich kominów i słupów energetycznych i ponownie przez las dobiijam do wspomnianej Krzypnicy. Tutaj, jak to pisze jeden z bikestatsowiczów, włączam się w ruch krajowy, ale tylko na 200 metrów, bo odbijam z krajówki w prawo, znów w las. Ciesząc się niezłą nawierzchnią i widokami na poldery odrzańskie docieram w końcu do Marwic. Wieś jest dość długa, w prawo odchodzą płytowe drogi w kierunku rzeki, a raczej wałów. Pod numerem 11 znajduje sie agroturystyczne gospodarstwo, z zewnątrz oznaczone "sprzedaż serów". Budynek jest dokładnie na wprost mini-rondka, na które wjeżdża się docierając tu szosą łączącą wieś z DK31. Po miłej wymianie zdań odjeżdżam z serkiem (z kronikarskiego obowiązku: o smaku suszony pomidor z czarnuszką) i sokiem z owocu czarnego bzu.

Teraz zaczynają się schody. Droga, która widnieje na OSM, a co za tym idzie także w urządzeniu fizycznie nie istnieje. Tzn. na początku ma cechy ścieżki, którą od biedy na piechotę można pokonać, potem znika zupełnie. Jakoś toczę się ślamazarnie po tych wertepach, trochę prowadzę, potem znowu jadę, płoszę sarenki, robię zdjęcia i pod nosem przeklinam tego, kto oznaczył tę drogę na mapie. Odcinek jest dość krótki i po kilkunastu minutach od wyjazdu z Marwic łapię przyzwoitą drogę (szutrową), która wprowadza mnie do Dębogóry. Przecinam tutaj DK31 i z miejscowym kolarzem jadę kawałek w stronę Pacholąt. Udziela mi szczegółowych wskazówek jak powinienem pojechać. Ja jednak zdaję się na mój ślad i tym razem nie zostaję zaskoczony niemiłą niespodzianką. W drodze dor Pacholąt towarzyszy mi piesek - chyba pogubił drogi i nie wie jak dotrzeć do macierzystej wioski. Najpierw mijamy się, gdy nadbiega z naprzeciwka. Po kilku minutach wraca, wyprzedza mnie i co chwila oglądajac się na mnie biegnie przed siebie. Sądząc po jego reakcji, gdy na horyzoncie pojawiły się Pacholęta to z tej wsi pochodził ;)

Za Pacholętami wjeżdżam na najgorszy kawałek. Gdybym miał pod ręką typa, który na OSM oznaczył jako drogę coś czym podróżowałem do Steklinka to bym mu nogi z dupy powyrywał. Nie wiem, może ktoś na satelicie dojrzał ciąg drzew i krzaków łączących te dwie wsie i wydumał sobie, że to droga. Jakby nie było przez 1,6 km przedzierałem się przez chaszcze. Początkowo nie tak gęste, uwieczniłem je wówczas na zdjęciu. Ale dalej droga była całkiem zarośnięta, a ja musiałem telepać się polem. Do Steklinka wpadam, a raczej wchodzę wraz z rowerem cały w "rzepach" i resztkach roślin. Jestem zasapany, bo cały ten fragment w większości wiódł, a jakże, pod górę :)

W nagrodę od Steklinka do DW121 jest komfortowa szutrówka, a potem fajny asfalt w kierunku Wirówka. W tej miejscowości, konkretnie na terenie Folwarku Wirówko trafiam na nielada atrakcję. Widzę tu kucyka, z którym zaprzyjaźniony jest dzik, mały warchlaczek. Wygląda to przezabawnie - kucyki biegną dostojnie (no, ok, prawie dostojnie, bo to jednak nie pełnowymiarowe konie), a warchlaczek przebiera za nimi nóżkami jak oszalały. Prześmieszne. Pląta się między nimi, przechodzi raz po raz pod tymi kucykami. I bardzo boi się aparatu.

Z Wirówka jadę wzdłuż południowego brzegu Jeziora Wełtyń do Chwarstnicy. Chwarstnica to nie byle co - tutaj była kiedyś węzłowa stacja. Od linii Pyrzyce - Gryfino oddzielała się trasa do Swobnicy. Po jednej i po drugiej niewiele dziś zostało. Stoi za to były dworzec chwasrtnicki, w którym dzisiaj są mieszkania.

Z Chwarstnicy znów terenowo, tym razem wygodną drogą do Wełtynia. Po lewej, w oddali widzę skrawki jeziora. W Wełtyniu po asfalcie tylko kawałek i znów wbijam się w gruntówkę, która najpierw doprowadza mnie do przysiółka Raczki, potem do Starych Brynek, a na koniec przez lasy do ulicy Kluczborskiej w Szczecinie, która ostro opada w dół. Dzięki temu jest tam niezła panorama doliny Odry. Tylko ja jadę z duszą na ramieniu, bo skończyły mi się hamulce.

Do miasta wjeżdżam nieźle sponiewierany, przez ulicę Krygiera i potem księżnej Anny. Długa wycieczka, tempo ślamazarne, ale przy takim doborze trasy nie ma się co dziwić.

Zdjęcia:

1) Nienajlepsza DDRka z Cukrowej na Przecław. Jednak w takiej aurze aż chce się korzystać ;)


2) Jesienna asfaltówka z Neurochlitz do Staffelde.


3) W KrzywEm Lesie.


4) Arteria relacji Marwice - Dębogóra ;)


5) Błoto o takiej konsystencji nie budzi najprzyjemniejszych skojarzeń ;)


6) Wyciągnąłem z szafy teleobiektyw Soligora, który kupiłem kilka lat temu. Mocuję go do mojego canona za pomocą przejściówki m42 (obiektyw z założenia współpracował z analogowymi lustrzankami). Ostrzyć muszę ręcznie, obiektyw nie ma swojego silnika, ale dzięki temu mogę trochę pobawić się w zbliżenia, choć jakość zdjęć mocno odbiega od mojej canonowskiej "pięćdziesiątki". Droga Dębogóra - Czarnówko/Pacholęta. Tam gdzie te słupki jest przejazd kolejowy w linii Rzepin - Szczecin.


7) Droga, jak chce OSM, z Pacholąt do Steklinka. Tutaj ma jeszcze wyśmienitą nawierzchnię w porównaniu do tego co zacznie się za kilkaset metrów. Ostrzegam, nie jedźcie tą drogą :P


8) Tak! Etrex potwierdza - jedziesz po śladzie ;)


9) Malowniczy wjazd do Steklinka.


10) Można by zaśpiewać: "dwaj przyjaciele z boiska". Ale to zupełnie bez sensu w tym przypadku...


11) Stare Brynki - Radziszewko. Byłoby idealnie, gdyby nie to, że lasy utwardzają teraz drogi gruzem, więc raz po raz wpada się na takie niespodzianki. Tutaj akurat "gładko".

12) Stromizna ulicy Kluczborskiej. Nie taka jak na Sąsiedzkiej, ale też się można pobawić :)
Kategoria wycieczka