m i c h u s s

Więcej o mnie.


















Znajomi
s p r z ę t
Archiwum bloga
- 2020, Listopad9 - 11
- 2020, Październik15 - 21
- 2020, Wrzesień15 - 58
- 2020, Sierpień20 - 77
- 2020, Lipiec16 - 32
- 2020, Czerwiec13 - 51
- 2020, Maj22 - 117
- 2020, Kwiecień19 - 78
- 2020, Marzec9 - 7
- 2020, Luty10 - 7
- 2020, Styczeń15 - 34
- 2019, Grudzień16 - 41
- 2019, Listopad19 - 50
- 2019, Październik20 - 43
- 2019, Wrzesień26 - 36
- 2019, Sierpień22 - 31
- 2019, Lipiec19 - 21
- 2019, Czerwiec24 - 47
- 2019, Maj8 - 30
- 2019, Kwiecień19 - 43
- 2019, Marzec17 - 48
- 2019, Luty17 - 64
- 2019, Styczeń18 - 41
- 2018, Grudzień10 - 25
- 2018, Listopad28 - 58
- 2018, Październik24 - 37
- 2018, Wrzesień17 - 43
- 2018, Sierpień21 - 46
- 2018, Lipiec26 - 66
- 2018, Czerwiec26 - 43
- 2018, Maj19 - 47
- 2018, Kwiecień23 - 59
- 2018, Marzec24 - 98
- 2018, Luty14 - 50
- 2018, Styczeń12 - 69
- 2017, Grudzień11 - 25
- 2017, Listopad18 - 29
- 2017, Październik16 - 113
- 2017, Wrzesień20 - 44
- 2017, Sierpień23 - 44
- 2017, Lipiec17 - 52
- 2017, Czerwiec20 - 78
- 2017, Maj25 - 108
- 2017, Kwiecień20 - 71
- 2017, Marzec24 - 41
- 2017, Luty13 - 105
- 2017, Styczeń23 - 49
- 2016, Grudzień25 - 68
- 2016, Listopad31 - 70
- 2016, Październik30 - 86
- 2016, Wrzesień29 - 149
- 2016, Sierpień24 - 181
- 2016, Lipiec20 - 76
- 2016, Czerwiec28 - 221
- 2016, Maj26 - 167
- 2016, Kwiecień26 - 185
- 2016, Marzec33 - 312
- 2016, Luty17 - 92
- 2016, Styczeń16 - 110
- 2015, Grudzień22 - 44
- 2015, Listopad23 - 87
- 2015, Październik18 - 113
- 2015, Wrzesień25 - 181
- 2015, Sierpień19 - 65
- 2015, Lipiec29 - 66
- 2015, Czerwiec20 - 40
- 2015, Maj16 - 77
- 2015, Kwiecień10 - 89
- 2015, Marzec5 - 20
- 2015, Luty6 - 39
- 2015, Styczeń7 - 78
- 2014, Grudzień13 - 99
- 2014, Listopad7 - 36
- 2014, Październik23 - 46
- 2014, Wrzesień26 - 86
- 2014, Sierpień18 - 72
- 2014, Lipiec26 - 33
- 2014, Czerwiec23 - 58
- 2014, Maj30 - 123
- 2014, Kwiecień15 - 64
- 2014, Marzec16 - 101
- 2014, Luty12 - 62
- 2014, Styczeń13 - 48
- 2013, Grudzień7 - 25
- 2013, Listopad11 - 45
- 2013, Październik7 - 31
- 2013, Wrzesień7 - 36
- 2013, Sierpień19 - 64
- 2013, Lipiec16 - 73
- 2013, Czerwiec17 - 69
- 2013, Maj9 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 36
- 2013, Marzec2 - 12
- 2013, Luty6 - 16
- 2013, Styczeń3 - 18
- 2012, Grudzień5 - 35
- 2012, Listopad10 - 44
- 2012, Październik9 - 59
- 2012, Wrzesień17 - 35
- 2012, Sierpień13 - 28
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec15 - 56
- 2012, Maj17 - 40
- 2012, Kwiecień13 - 49
- 2012, Marzec12 - 47
- 2012, Luty13 - 45
- 2012, Styczeń6 - 28
- 2011, Grudzień4 - 22
- 2011, Listopad5 - 25
- 2011, Październik7 - 33
- 2011, Wrzesień11 - 44
- 2011, Sierpień10 - 51
- 2011, Lipiec15 - 36
- 2011, Czerwiec12 - 22
- 2011, Maj10 - 21
- 2011, Kwiecień12 - 35
- 2011, Marzec7 - 8
- 2011, Luty2 - 4
- 2011, Styczeń5 - 6
- 2010, Listopad17 - 1
- 2010, Październik29 - 4
- 2010, Wrzesień15 - 4
- 2010, Sierpień29 - 19
- 2010, Lipiec23 - 4
- 2010, Czerwiec23 - 10
- 2010, Maj22 - 11
- 2010, Kwiecień23 - 0
- 2010, Marzec5 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Grudzień2 - 0
- 2009, Listopad2 - 0
- 2009, Październik3 - 0
- 2009, Wrzesień5 - 0
- 2009, Sierpień6 - 0
- 2009, Lipiec11 - 0
- 2009, Czerwiec17 - 0
- 2009, Maj15 - 4
- 2009, Kwiecień13 - 0
- 2009, Marzec7 - 0
- 2009, Luty1 - 0
- 2009, Styczeń1 - 0
- 2008, Listopad1 - 2
- 2007, Wrzesień2 - 0
- 2007, Sierpień2 - 0
- 2007, Lipiec3 - 0
- 2007, Czerwiec4 - 0
- 2007, Maj11 - 0
- 2007, Kwiecień5 - 0
- 2007, Marzec3 - 0
- 2007, Luty4 - 0
- 2007, Styczeń3 - 2
- 2006, Grudzień2 - 0
- 2006, Listopad4 - 0
- 2006, Październik4 - 0
- 2006, Wrzesień12 - 0
- 2006, Sierpień13 - 0
- 2006, Lipiec21 - 0
- 2006, Czerwiec14 - 0
- 2006, Maj12 - 0
- 2006, Kwiecień6 - 0
- 2006, Luty2 - 0
- 2006, Styczeń1 - 0
- 2005, Listopad4 - 0
- 2005, Październik8 - 0
- 2005, Wrzesień19 - 0
- 2005, Sierpień12 - 0
- 2005, Lipiec17 - 0
- 2005, Czerwiec18 - 0
- 2005, Maj6 - 0
- 2005, Kwiecień4 - 0
- 2005, Marzec5 - 0
- 2005, Luty2 - 0
- 2005, Styczeń1 - 0
- 2004, Grudzień2 - 0
- 2004, Listopad1 - 0
- 2004, Październik3 - 7
- 2004, Wrzesień12 - 0
- 2004, Sierpień9 - 0
- 2004, Lipiec21 - 0
- 2004, Czerwiec18 - 0
- 2004, Maj2 - 0
- 2004, Kwiecień3 - 0
- 2004, Marzec3 - 0
- 2004, Styczeń2 - 0
- 2003, Wrzesień6 - 7
- 2003, Sierpień1 - 0
- 1997, Lipiec7 - 0
- 1997, Maj2 - 0
- 1997, Kwiecień4 - 2
- 1997, Marzec1 - 2
- DST 173.45km
- Teren 31.40km
- Czas 08:38
- VAVG 20.09km/h
- VMAX 44.41km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Altwarp
Piątek, 3 maja 2013 • dodano: 03.05.2013 | Komentarze 8
STARGARD-(PKP)-SZCZECIN(PKP-Gumieńce-Krzekowo)-Bezrzecze-Wołczkowo-Dobra-Stolec-Dobieszczyn-Hintersee[Zajezierze]-Rieth[Ryle]-Warsin-Altwarp[Stare Warpno]-Rieth-Hintersee-Glashütte-Pampow-Blankensee-Buk-Dobra-Wołczkowo-Szczecin(Głębokie-Śródmieście-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo)-Niedźwiedź-Motaniec-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARDMAPA
Jeszcze wczoraj wieczorem planowałem na dziś samotny wypad w okolice Ińska. Jednak na fb pojawiło się ogłoszenie o planowanej wycieczce szczecińskich rowerzystów na tzw. fiszbułę (Fischbrötchen) do Altwarp (czyli na polskie – Starego Warpna). Jako, że fiszbuły już bardzo dawno nie jadłem postanowiłem skorzystać, tym bardziej, że dawało to szansę poznania w realu kilku osób ze szczecińskiego towarzystwa bikestats`owego.
Początkowy plan dojazdu do Szczecina na rowerze zarzuciłem już dziś rano przełączając budzik o godzinę do przodu. Dzięki temu odbyłem interesującą podróż pociągiem, w którym towarzyszyli mi rowerzyści ze Stargardu, jadący ze swoimi „zjazdówkami” poszaleć do Puszczy Bukowej. Oprócz nich towarzystwa dotrzymywał mi pan, który, jeśli wierzyć temu co mówił, niedawno wyszedł z więzienia. Dowiedziałem się między innymi, że jest to miejsce, do którego nie należy się wybierać oraz, żeby nie planować życia w ten sposób, by „mieć tam wikt i opierunek”. Przyznałem mu rację i zapewniłem, że dołożę wszelkich starań, by nigdy nie pójść do więzienia. Zaskarbiłem sobie tym jego sympatię i w zgodnym nastroju rozstaliśmy się na dworcu w Szczecinie.
Teraz pozostało mi dojechać na miejsce zbiórki. Jechałem dość spokojnie, bo zapas czasu był duży (dotarłem na dworzec o 9, zbiórka nad Jeziorkiem Słonecznym na Gumieńcach o 9.30). Gdy dotarłem do punktu zbornego jeszcze nikogo nie było, ale, że jeziorko jest dość sporych rozmiarów postanowiłem je objechać. Gdy dopełniłem koła spotkałem czekającego już Łukasza (Luki7922). Pogadaliśmy chwilę, a o 9.30 dotarł na miejsce organizator dzisiejszej eskapady Jacek (Jaszek). Po odczekaniu symbolicznych 10. minut ruszyliśmy po kolejnych uczestników wyjazdu. Klucząc bocznymi uliczkami (straciłem orientację) dotarliśmy do Bezrzecza, gdzie czekali na nas Marzena, Robert, Beata. Potem kilka kolejnych km i rondo w Dobrej, gdzie dołącza Ania (vonZan) i pan Piotr.
Z Dobrej wyjeżdżamy bardzo dobrą, asfaltową drogą rowerową, która biegnie ku granicy w śladzie dawnej kolei wąskotorowej. Odcinek ten ma kilka km, podczas których ucinam sobie pogawędkę z panem Piotrem. Wiatr trochę nam przeszkadza, ale dramatu nie ma.
Pierwszy postój to sklep w Stolcu (jak dziwnie by to nie brzmiało). Tutaj ostatnie zakupy przed wyjazdem z Polski. Trochę potem pożałuję, że nie skorzystałem, bo mimo obfitego śniadania (znów makaron z serem) i tuby mleka skondensowanego dość szybko poczułem ssanie w żołądku.
Po zakupach leniwie toczymy się ku granicy w Dobieszczynie. Czasu mamy sporo, bo na 12 mamy być w Hintersee. Na granicy tradycyjny postój na zdjęcia, wodę, jedzenie i ogólnie pojęte inne sprawy.
W Hintersee jesteśmy tuż przed czasem, odczekujemy chwilkę na ewentualnych zmotoryzowanych uczestników wycieczki, którzy mogli tu dotrzeć i tym samym zrobić 55. km pętlę. Nikt jednak się nie zjawia, więc ruszamy dalej. Ponownie wjeżdżamy na dawną trasę kolejki. Po niemieckiej stronie nawierzchnia jest szutrowa, ale za to w miejscu dawnych przystanków postawiono tablice, znaki kolejowe – wszystko wygląda tak, jakby za chwilę miał dojechać tu pociąg.
Kilka km dalej kolejny postój. To miejscowość Ludwigshof, która słynie z: a) wieży widokowej położonej na brzegu Ludwigshofer see i b) pana, który nie pozwala dotykać swoich koni:) Wieżę zdobywamy, robimy zdjęcia, natomiast pana z punktu b) nie spotykamy. Tutaj też opuszcza nas pan Piotr, który postanawia wracać już do Polski.
Kontynuujemy jazdę dawną wąskotorówką. Szlak wiedzie przez las sosnowy i po kilku minutach osiągamy rogatki miejscowości Rieth. To kąpielisko położone na brzegu Jeziora Nowowarpieńskiego. Mijamy jednak przystań, kierujemy się od razu fajną drogą w kierunku Warsin, ale coś za coś – stajemy w „imbisiku”. Ja, podobnie jak Jaszek i Łukasz wybieram zimne piwo, Panie zdecydowały się na ciasto, które wyglądało na domowe. Pani sprzedająca z pewnością była zadowolona z wizyty licznej grupy. Pojawiły się nieśmiałe głosy, że być może dzisiaj zanotowała dzięki nam największy obrót tej wiosny (tym bardziej, że w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się tu jeszcze raz).
Rieth opuszczamy wgłębiając się w las. DDRka ma cały czas nawierzchnię asfaltową. Robi to niesamowite wrażenie, zwłaszcza, że tuż obok ciągnie się zwykła, tradycyjna, leśna szutrówka. Z lasu wyjeżdżamy w Warsin, skąd szybkim tempem kierujemy się już do Altwarp, po drodze zaliczając jeszcze postój na punkcie widokowym nad Zalewem Szczecińskim. Wyspy Wolin i Uznam widać stąd jak na dłoni. Kilka chwil później kolejny postój – plaża w Altwarp z widokiem jak wyżej (w tym miejscu dziękuję bardzo Robertowi, który podarował mi- w samą porę-przepyszną kanapkę). Podczas odpoczynku Jaszek odbiera telefon. Okazuje się, że Tunisława jest bardzo blisko nas – dotarła do Hinteresee, ale trochę później niż na 12 i ruszyła naszym śladem. Po małych perturbacjach udaje się ustalić spotkanie w, nazwijmy to, punkcie żywieniowym w Altwarp, gdzie kupuje się (i zjada) wspomniane „fiszbuły”.
Danie jest niezwykle proste, ale i atrakcyjne. Zastanawialiśmy się dziś dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł sprzedaży tego czegoś na polskim wybrzeżu. Ja dziś wybrałem bułkę z matiasem (słony śledź) i Bismarkherring (śledź w occie). Pierwsza zdecydowanie lepsza, ale mam jeszcze powód do kolejnej wizyty w tym miejscu, bo wszyscy zgodnie chwalili bułkę z rybą na ciepło (w panierce). Przyjemność kosztuje 2 euro od sztuki.
Po odpoczynku ruszamy dalej. Najpierw na przystań w Altwarp skąd na wyciągniecie dłoni widać polskie Nowe Warpno (to gmina, której mi brakuje w ramach zaliczgmine.pl). Potem przez kolejną przystań, aż wreszcie opuszczamy miasto skrótem przez kopne piachy. Docieramy do brukowanej, wygodnej drogi, którą będziemy poruszać się dobrych kilka km. W międzyczasie zajeżdżamy jeszcze na stary, radziecki cmentarz, który choć bardzo zadbany budzi zdumienie kolorystyką pomników-nagrobków. Są niebieskie i różowe.
Podczas przejazdu drogą, o której wyżej wspomniałem zatrzymujemy się co chwila, by sprawdzić która przesieka w lewo zaprowadzi nas na skróty do Rieth. W końcu Jaszek, z wykorzystaniem najnowszych technik gps, ustala właściwą, dzięki czemu oszczędzamy jakieś 3-4 km.
W Rieth ponownie postój, tym razem na kawę. Przystań ponownie omijamy i szybkim tempem zmierzamy do Hintersee, gdzie żegnamy się z Tunią. Szybkie tempo później zostaje utrzymane i niesamowitą drogą rowerową, prowadzoną wzdłuż ichniejszej „wojewódzkiej”, przez las docieramy do Grünhof. Tu odbijamy na Pampow (pokonując bardzo stromy podjazd), a dalej na Blankensee – niemieckiej wsi przygranicznej. Kawałek dalej jesteśmy już na terenie Polski.
Mijamy Buk, Dobrą i robimy ostatni postój w Wołczkowie przy kościele. Tu następuje podział – Ania, Łukasz i ja jedziemy w kierunku Głębokiego, pozostali uczestnicy odbijają w prawo na Bezrzecze (tak, jak rano przyjechaliśmy).
W tym miejscu bardzo dziękuję Ani i Łukaszowi, którzy popilotowali mnie od Głębokiego, przez las i park w kierunku Centrum. Sam pewnie bym tak szybko sobie z tym nie poradził.
Po rozstaniu ja docieram jeszcze na ul. Wojska Polskiego pod jedną ze szczecińskich kebabowni. Konsumpcję urozmaica mi starsza kobieta, która wieszczy rychły koniec świata i każe mi podczas jedzenia, a także jazdy na rowerze się nieustannie modlić, żeby „mocarstwo nie wystąpiło przeciw mocarstwu”. Niestety, tak bardzo skupiam się na połykaniu ostatnich km, które przybliżają mnie do domu, że nie wypełniam powierzonego mi przez Panią zadania.
Dziękuję bardzo za świetną wycieczkę, super towarzystwo. Bardzo się cieszę, że mogłem Was poznać ( i pogadać) w realu. :)
Zdjęcia:
1) Jacek i Łukasz w miejscu zbiórki.

2) Postój w Zajezierzu.

3) Ciasto wyprodukowała pani z Rieth, widelec wetknęła Ania.

4) Między Warsin a Altwarp.

5) Ania i Łukasz obserwują żaglówkę.

6) Na plaży w Altwarp.

7) „Fiszbuła” nadgryziona, z matiasem.

8) Jaszkowie.

9) Widok na Nowe Warpno.

10) W lesie pod Warsin.

11) W lesie pod Warsin.

12) Radosne akrobacje w Rieth.

13) Na niemieckiej DDRce.

Kategoria wycieczka
- DST 203.39km
- Teren 18.60km
- Czas 08:44
- VAVG 23.29km/h
- VMAX 51.32km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspa Wolin
Środa, 1 maja 2013 • dodano: 01.05.2013 | Komentarze 8
STARGARD-Żarowo-Smogolice-Poczernin-Zabród-Goleniów-Widzieńsko-Zielonczyn-Łąka-Recław-Wolin-Dargobądz-Międzyzdroje-Góra Gosań-Wisełka-Kołczewo-Kodrąb-Unin-Wolin-Recław-Łąka-Zielonczyn-Miłowo-Stepnica-Kąty-Modrzewie-Goleniów-Podańsko-Stawno-Poczernin-Smogolice-Żarowo-STARGARDMAPA
Pomysłów na majówkę miałem całą masę. Jednak wybór trasy ściśle podporządkowałem sobie do kierunku wiatru – krótko mówiąc miało być tak: jazda pod wiatr (jeśli w ogóle) to na początku, powrót „na luzie”. Dodatkowo postanowiłem uzupełnić swoją kolekcję gmin w ramach zachodniopomorskiego, gdzie niewiele mi w sumie brakuje do wyniku 100%. Koniec końców padło na Wyspę Wolin, z tym, że przebieg trasy modyfikowałem na bieżąco (gdy wyjeżdżałem chciałem nawet zahaczyć o Kamień Pomorski i wracać do Wolina od Międzywodzia, ale ostatecznie zmieniłem i to postanowienie).
Wyjechałem z domu po dużym śniadaniu (makaron z serem) o 7.25. Pogoda ok, wiatr słaby, ale odczuwalny (jechałem pod wiatr). Droga do Goleniowa minęła mi jak z bicza strzelił, potraktowałem to sobie jako „dojazdówkę” do trasy właściwiej, którą zacząłem w Widzieńsku wjeżdżając na drogę, której nigdy jeszcze nie pokonywałem (do Zielonczyna). Nawierzchnia nie najgorsza, na pewno lepsza niż na odcinku do Stepnicy. Nie zajeżdżam na punkt widokowy.
Od Zielonczyna do Wolina jedzie się, o dziwo, dobrze. Wiatr prawie nieodczuwalny. Za „trójwsią” (Żarnowo, Racimierz, Łąka) wyprzedzają mnie samochodem znajomi ze Stepnicy. Kawałek dalej, na charakterystycznym zakręcie za lasem, a przed wiatrakami czekają na mnie. O ile wiem zostałem nawet sfotografowany. Krótka rozmowa, omówienie planów na dzisiaj i rozjeżdżamy się w swoje strony. Było po 10.
Przed 11 melduję się w Wolinie – wjeżdżam przez stary most, miasto mijam bez zatrzymywania z pewnym zdumieniem obserwując dworzec PKS, który zlokalizowany jest koło dworca PKP, czyli w miejscu, w którym nic nie ma i do centrum jest kawałek (o ile można tak mówić o mikroskopijnym Wolinie).
Tu wjeżdżam ponownie na DK 3 (wcześniej jechałem nią od Miękowa do zjazdu na Widzieńsko, jakieś 3 km). Nic się nie zmieniło – ruch jest, co nie dziwne, bardzo duży. Przez moment świtało mi, by pojechać do Świnoujścia i tym sposobem „załatwić” sobie wszystkie gminy w tym „fyrtlu”, ale rezygnuję z tego w obliczu tego, co dzieje się na drodze. A dzieje się sporo.
Przed Dargobądzem zgłupiałem, bo przy DK 3 stoi znak zakazujący ruchu rowerów. Zjeżdżam więc do wsi – okazuje się, że nową „trójkę” objeżdża się tutaj jej starą częścią.
Następny odcinek jest bardzo ciekawy, droga nieustannie opada i wspina się do góry, ale jak wspominałem wszystko psuje olbrzymi ruch ciągnących na majówkę nad morze. Jednak czas do zjazdu na Międzyzdroje mija mi dość szybko (końcówka to efektowny zjazd z jednego z wzgórz).
Na wjeździe do Międzyzdrojów obowiązkowa fotka przy tablicy z nazwą miejscowości. Potem zaczynam szukać dojścia nad morze. Kieruję się tam, gdzie tłum. Ludzi jest masa, niektórzy nawet leżą na plaży, ale szczelnie ubrani, bo chłodny, północny wiatr napieprza całkiem ostro. Zjeżdżam do stóp długiego, ale niestety betonowego, przez co mniej ciekawego niż sopockie, molo. Fotografuję plażę z majaczącym w oddali, świnoujskim gazoportem.
Nie chce mi się jednak zbyt dużo czasu spędzać w tłumie, tym bardziej, że mam jeszcze szmat drogi przed sobą (nawet nie połowę, bo przy molo miałem na liczniku coś koło 92 km). Ruszam DW 102 w kierunku Wisełki. Wyjazd z miasta to długi podjazd. Do tego droga jest dość wąska, a ruch niczego sobie (chociaż dużo lepiej jak na krajówce). Żubry sobie odpuszczam, bo byłem, ale punkt widokowy na Górze Gosań? Brzmi zbyt atrakcyjnie, by najzwyczajniej w świecie to olać. Jadę! :) Kilometry mijają smętnie, gdzieś tutaj przebijam granicę 100 km, akurat zdążyłem spojrzeć na licznik. Wjeżdżam w ten setny kilometr z prędkością 11 km/h. Ale i tak jest nieźle, bo nawet nie ma południa.
Punkt widokowy, a raczej dojście na niego jest bardzo dobrze oznakowane. Nie sposób zabłądzić. Oczywiście postanawiam wspiąć się na szczyt z rowerem. Miałem chwilę zawahania i chciałem rower przypiąć do drewnianej poręczy, ale stwierdziłem, że „złodziejska brać” może być aktywna i tu, a gdyby ktoś mi ten rower tu wziął to nie mam szans ani na dogonienie, ani na znalezienie. Momentami więc rower niosłem pod pachą, wspinając się na nieziemsko strome i wysokie stopnie.
Warto było. Widok niesamowity. Do tej pory wydawało mi się, że klif w Jastrzębiej Górze jest wysoki. Tu jest wyżej i to zdecydowanie. Warto tam wejść, choćby tylko dla uczucia zawrotu w głowie, gdy spojrzy się na dół, na plażę:)
Po dwu, może trzyminutowej sesji ruszam w dół, tym razem rower znosząc ku uciesze zmierzających do góry. Oczywiście nieśmiertelne komentarze w stylu: „A zjechać się nie da?” w pakiecie obowiązkowym;)
Od punktu widokowego w stronę Wisełki jakby więcej w dół, ale do końca nie jestem przekonany;) Sam wyjazd z Wisełki ostro pod górę, to zapamiętałem.
Do Kołczewa dojeżdża się dość szybko, mijając po lewej słynne pole golfowe. W samej miejscowości jest rondo – w lewo odbija się na Dziwnów (Kołobrzeg), w prawo na Wolin i Sierosław, z tym, że droga do tej drugiej miejscowości odbija w lewo zaraz za rondem. W prawo odbija droga gorszej jakości. Postanawiam spytać miejscowego czy na pewno dojadę na Wolin tą, którą wybrałem. W odpowiedzi na pytanie pada jakże typowa dla wszelkiej maści „miejscowych” odpowiedź: „Nie wiem”. Jadę więc przed siebie i po dotarciu przepiękną aleją pełną młodych, zielonych listków (na zdjęciu nie ma tego efektu co w rzeczywistości) do wsi o wdzięcznej nazwie Kodrąb orientuję się, że kierunek jest poprawny. Warunki jazdy uległy znacznej poprawie – wiatr pcha mnie z dużą siłą na południe. Na liczniku prędkości rzędu 27-30 km/h utrzymujące się na długich odcinkach. Szybko połykam kilometry w drodze do Wolina, w którym, o ile dobrze pamiętam, melduję się koło 13 drugi raz. Robię sobie mini-objazd miejscowości, a potem kieruję się na Stepnicę, do której mam (wg znaku) 28 km. Droga wiedzie tak jak rano, z tym, że wiatr pomaga.
W Stepnicy zajeżdżam do znajomych (napić się), a także (to samo miejsce) do jednego z moich miejsc pracy. Okazuje się, że słusznie zrobiłem, bo kilka chwil później na moment wyłączam tryb wypoczynkowy i zarabiam kilka złociszy (całkowicie przypadkowo). Wycieczka przyjemna i pożyteczna, nie ma co;)
Ze Stepnicy do Goleniowa przez Modrzewie. Tutaj wiatr dziwnie wywija, bo na dużej części już lekko przeszkadza. Wieje chyba z północnego wschodu, bo problem nasila się za Goleniowem na drodze w kierunku Podańska. W samym Goleniowie zajeżdżam na rozkopaną (w ogóle mnie to nie dziwi – odkąd przejeżdżam przez Goleniów to wiecznie gdzieś kopią i ciągle są problemy z przejazdem) ul. Konstytucji 3 Maja do słynnego goleniowskiego kebaba. Zjadam rollo, popijam pepsi, klepię się po brzuchu rubasznie się śmiejąc i ruszam do domu.
Jak wspomniałem wyjeżdżam przez Podańsko, jednak na wysokości Tarnówka odbijam do Stawna, bo w tych warunkach (wiatr) jazda przez Przemocze byłaby nie do zniesienia. A tak spokojnie, bezproblemowo przemknąłem przez las do DW 142, na którą wjeżdżam i przez chwilę kieruję się w stronę Chociwla. Potem zjazd gruntówką przez las do Poczernina, Smogolice, podjazd i zjazd, i znów podjazd do Żarowa z kretyńską pseudościeżką i około 17.45 melduje się w domu. Wyjazd zajął mi nieco ponad 10 godzin brutto, ale gdyby nie ta Stepnica, gdzie musiałem chwilę poczekać to byłbym pewnie w domu w te 10 godzin.
Przez całą wyprawę wypiłem 2 litry pepsi + 1 litr wody, zjadłem rollo w Goleniowie i wrąbałem prawie całą tubę kakaowego mleka skondensowanego.
Stan gmin zwiększył się o dwie: Wolin i Międzyzdroje. Teraz zostaje mi jeszcze to nieszczęsne Świnoujście.
Zdjęcia:
1) Widać gdzie. godz. 9.19.
2) Jedna z wizytówek Wolina. godz. 9.59.

3) Najładniejszy punkt widokowy na całej DK 3, tuż przed Wolinem od strony Świnoujścia. godz. 10.15.

4) Jestem u celu. godz. 10.44.

5) Majowe uroki plażowania. W tle gazoport. godz. 10.58.

6) Na Górze Gosań. godz. 11.22.

7) „Olistowanie” alei Kołczewo – Kodrąb. godz. 11.54.

8) A w Puszczy Goleniowskiej wciąż jesiennie. Odcinek Bącznik – DW 142. godz. 16.14.

- DST 118.92km
- Teren 5.50km
- Czas 05:19
- VAVG 22.37km/h
- VMAX 47.31km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Stargard przez Dobrą
Niedziela, 28 kwietnia 2013 • dodano: 28.04.2013 | Komentarze 6
TRZEBIATÓW-Kłodkowo-Gryfice-Modlimowo-Łabuń Wielki-Resko-Radowo Wielkie-Pogorzelica-Rogowo-Dobra-Wojtaszyce-Mokre-Nastazin-Sokolniki-Tolcz-Łęczyca-Storkówko-Małkocin-Klępino-STARGARDMAPA
Prognozy na dziś przewidywały dużo słońca, ale nie miało być zbyt ciepło. Do tego sprzyjający mi przy takim układzie trasy, północny i północno-zachodni wiatr. Po obudzeniu się zobaczyłem niebieskie niebo, co nastroiło mnie pozytywnie.
Wujek postanowił towarzyszyć mi do Modlimowa. Wyjechaliśmy o 9.45, po bardzo dobrym śniadaniu (tradycyjna jajecznica) i spokojnie, bez pośpiechu skierowaliśmy się do Gryfic. Odczuwało się wiatr jedynie na niewielkich fragmentach, gdy wiało z boku. Ja wiedziałem, że dziś będzie mi pomagać, zaś wujek „niepokoił” się nieco fragmentem z Rzesznikowa do Trzebiatowa, który wiedzie niemal idealnie na północ.
Od Modlimowa jadę sam. Wiatr daje naprawdę ostro (co uświadamiam sobie podczas krótkiego postoju na fotkę). Pcha mnie w stronę domu:)
Resko przejeżdżam bez zatrzymywania, wcześniej zaliczając bardzo fajny zjazd do miasta od strony Policka (Łabunia Wielkiego). Dalej dobra droga w kierunku Radowa. Początkowo chciałem pojechać na Węgorzyno i dalej wybrać krajową „dwudziestkę”. Jednak przekonałem się ostatecznie do bocznych dróg, gdzie nawierzchnia była może nie najlepsza, za to ruch samochodów znikomy (poza krótkimi odcinkami, gdzie mijali mnie chyba ludzie wracający z kościoła, bo inaczej nie potrafię sobie wytłumaczyć kilku samochodów, niemal jeden za drugim na jakiejś zapadłej, bocznej drodze).
Zaraz za Dobrkowem (przed samą Dobrą) zatrzymuję się na pepsi (wcześniej jedynie krótkie postoje na poprawę sztycy, o czym pisałem wczoraj i na pożegnanie z wujkiem w Modlimowie). Dobrą również przejeżdżam bez zatrzymywania. Tuż za nią wjeżdżam na DW wiodącą do Jenikowa. Na pewnym jej fragmencie znajduje się wspaniała, bukowa aleja. Zawsze robi na mnie niesamowite wrażenie, gdy tędy przejeżdżam. Zdjęcie obowiązkowe.
W Wojtaszycach korzystam ze skrótu, który odkryłem już kilka lat temu podczas pokonywania trasy ze Stargardu do Łobza. Polną drogą o dość dobrej nawierzchni docieram do wsi Mokre. Tutaj zaczyna się asfalt, ale tylko na chwilę, by po chwili zamienić się w dość równy bruk. Po kamieniach na szczęście tylko chwila, do skrzyżowania z drogą na Nastazin.
Kieruję się do Sokolnik. Wiatr pcha mnie niesamowicie, utrzymuję prędkość 28-29 km/h. W Sokolnikach popisuję się (sam przed sobą) pamięcią topograficzną i bez pudła trafiam w zapuszczoną drogę polną do Tolcza. Na niej robię sobie krótki postój (pretekstem był zając, który chwilę przede mną uciekał, a potem usiadł zrezygnowany i przez moment patrzał jak wyciągam aparat) na pepsi i „grześka”.
Od Tolcza długą prostą lekko w dół do Łęczycy-nie chciałbym jej pokonywać dziś w przeciwnym kierunku;) Zaraz za wsią wjeżdżam na betonówkę, którą jadę jednak tylko chwilę, by po chwili odobić na Storkówko.
Końcówka trasy standardowa, przez Klępino do domu. Na miejscu jestem tuż po 15.
Zdjęcia:
1) Wujek pod Rotnowem.

2) Wjazd do Dobrkowa.
3) Widok na Dobrą.

4) Aleja Dobra – Krzemienna.

5) Wiosennie między Sokolnikami a Tolczem.

Kategoria wycieczka
- DST 133.53km
- Teren 9.60km
- Czas 06:08
- VAVG 21.77km/h
- VMAX 35.01km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzebiatów przez Stepnicę
Sobota, 27 kwietnia 2013 • dodano: 28.04.2013 | Komentarze 5
STARGARD-Żarowo-Smogolice-Poczernin-Zabród-Goleniów-Miękowo-Wierzchosław-Widzieńsko-STEPNICA-Rokita-Golczewo-Stuchowo-Świerzno-Cerkwica-TRZEBIATÓWMAPA
Wyjazd o 7.45. Dojazd do Stepnicy ok. 10.20. Bez większych przygód, po standardowej trasie.
Po zrobieniu tego, co miałem do zrobienia postanowiłem nie wracać do Stargardu do domu, tylko odwiedzić wujka w Trzebiatowie. Oczywiście zaplanowałem to wcześniej, ale w sumie ostateczną decyzję podjąłem w Stepnicy – głównie z powodu pogody, bo prognozy zapowiadały deszcz, szczególnie rano, a i za ciepło też nie miało być.
Ze Stepnicy wydostałem się drogą, którą już pokonywałem kiedyś, z tym, że w odwrotnym kierunku. Kiepskiej jakości asfalt (szczególnie na odcinku od Zielonczyna do „trójki”), ale za to cały czas przez las i bardzo spokojnie (ruch samochodów śladowy). Za skrzyżowaniem z „trójką” to samo. Jazdę uprzykrzała mi pewna usterka, która męczy mnie od czasu ostatniego pobytu roweru w serwisie. Żeby go spokojnie przetransportować wyciągnąłem między innymi sztycę z siodełkiem. Po założeniu jej z powrotem od jakiegoś czasu zacisk niezbyt „trzyma”. Przez pewien czas było lepiej, ale podczas tego przejazdu problem wrócił, ostatecznie przekonując mnie do zmiany szybkozamykacza na tradycyjny zacisk.
Pod Rokitą fotografuję całkiem pokaźne stado żurawii. Trochę czują się nieswojo na mój widok i powoli oddalają się ode mnie, ale jednak coś tam udaje się uchwycić.
Od Rokity towarzyszy mi nieprzyjemny wiatr (wiało z północy). Do Golczewa dojeżdżam dość sprawnie, ale nieźle wychłodzony (mimo dwóch koszulek i bluzy). W mieście zatrzymuję się jedynie na zdjęcia i jadę dalej, w kierunku Stuchowa. Zaraz za ostatnimi zabudowaniami posilam się mlekiem z tubki i popijam wodą. Ten odcinek (do Stuchowa) dał mi chyba najbardziej w kość, bo wiało naprawdę mocno.
Stuchowo - Świerzno jest przez las, więc się podmuchów nie odczuwało, a potem zostało mi już tylko 22 km do celu. Wiatr raczej pomagał, chociaż różnie z tym bywało. Nawierzchnia do Cerkwicy fragmentami zniszczona, dalej idealna.
W Trzebiatowie melduję się koło 18. Teraz pozostaje już spełnianie obowiązków w rodzaju popijania zimnego piwka czy zjedzenia całkiem niezłej pizzy. :)
Zdjęcia:
1) Przy krzyżówce w Zielonczynie.
2) Żurawie pod Roktią.

3) Golczewo.

4) Cerkwica.

Kategoria wycieczka
- DST 42.11km
- Czas 01:46
- VAVG 23.84km/h
- VMAX 39.18km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Bielkowo przez Niedźwiedź
Czwartek, 25 kwietnia 2013 • dodano: 25.04.2013 | Komentarze 1
STARGARD-Zieleniewo-promenada nad Miedwiem-Morzyczyn-Kobylanka-Motaniec-Reptowo-Niedźwiedź-Motaniec-Reptowo-Kobylanka-Bielkowo-Jęczydół-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-STARGARDMAPA
Po pracy. Wyjazd 20.30, powrót coś koło 22.30.

Kategoria wycieczka
- DST 74.65km
- Czas 03:31
- VAVG 21.23km/h
- VMAX 47.31km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Pyrzyce nocą
Piątek, 19 kwietnia 2013 • dodano: 20.04.2013 | Komentarze 7
STARGARD-Giżynek-Golczewo-CARGOTEC-Warnice-Reńsko-Obryta-Okunica-Pyrzyce-Żabów-Stare Czarnowo-Kołbacz-Bielkowo-Kobylanka-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-STARGARDMAPA
Jakoś w tygodniu ze strony 4gotten padła deklaracja, że zamierza objechać Miedwie. Zaproponowałem więc w komentarzu, żeby zrobić to wieczorem. Ponieważ 4gotten ma nowe, bardzo przyzwoite oświetlenie chętnie przystał na ten pomysł i koniec końców o 21 spotkaliśmy się przy Rondzie 15 Południk.
Trasa została nieco zmodyfikowana i nie wiodła ściśle wokół Miedwia-pojechaliśmy do Pyrzyc, gdzie zatrzymaliśmy się na pamiątkowe foto. Niestety obiektyw, który wziąłem ze sobą nie nadaje się do robienia zdjęć, więc wrzucam jedyną fotkę, która wyszła jako-tako.
Wiatr północno-zachodni, najbardziej doskwierał na odcinku od Obrytej do Pyrzyc i potem na starej trójce.
Wyjazd z domu o 20.45, powrót około 0.30.
4gotten, dzięki za wspólną jazdę!

Kategoria wycieczka
- DST 120.59km
- Teren 9.60km
- Czas 05:16
- VAVG 22.90km/h
- VMAX 35.98km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Stepnica komunikacyjnie
Środa, 17 kwietnia 2013 • dodano: 17.04.2013 | Komentarze 3
STARGARD-Żarowo-Lubowo-Poczernin(z powrotem Sowno-Smogolice)-Bolechowo(z powrotem Podańsko-Przemocze)-Goleniów-Miękowo-Widzieńsko(z powrotem Widzieńsko-Wierzchosław)-Stepnica-STARGARDMAPA
Ponieważ wiosna zawitała na dobre, a ostatnimi czasy nie miałem czasu na rower w weekend postanowiłem sobie zrobić wolne w tygodniu i tym sposobem nie poszedłem do jednej pracy po to, żeby sobie spokojnie na rowerze pojechać do drugiej :)
Pierwsza jazda w tym roku bez czapki i rękawiczek. Jechałem w bluzie i momentami było mi za ciepło, chociaż muszę przyznać, że podczas powrotu, blisko Stargardu oprócz zmęczenia odczuwałem też nieprzyjemny chłód. Końcówka trasy po zmroku.


Kategoria komunikacyjnie
- DST 33.86km
- Czas 01:27
- VAVG 23.35km/h
- VMAX 36.31km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Motaniec
Piątek, 12 kwietnia 2013 • dodano: 12.04.2013 | Komentarze 0
Odprężyć się po pracy. Tradycyjnie w obie strony przez promenadę.MAPA
- DST 33.21km
- Czas 01:23
- VAVG 24.01km/h
- VMAX 33.79km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Motaniec
Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 • dodano: 08.04.2013 | Komentarze 7
Do Motańca i z powrotem po pracy (w obie strony przez promenadę).MAPA
Swego czasu pisałem tutaj o ścieżce-śmieszce rowerowej na ul. IX Zaodrzańskiego Pułku Piechoty w Stargardzie. Kasa ewidentnie wywalona w błoto: stosunkowo krótka ulica, przecięta bodaj dwoma progami zwalniającymi, nie da się tam rozpędzić samochodem (wiem z autopsji). Żeby było ciekawiej stosunki własnościowe nie pozwalały na to, żeby wybudowana DDRka biegła cały czas jedną stroną jezdni. Na odcinku 650 metrów przecina ulicę 3 (trzy!) razy, w tym raz na jedynym łuku. Nawierzchnia z kostki niefazowanej, na najdłuższym odcinku najczęstszymi bywalcami są psy z właścicielami (czemu nie ma się co dziwić, bo zanim DDRka została zbudowana to wszyscy tam z pupilami wychodzili).
Jak było do tej pory? Wychodziłem z założenia, że skoro jakiś przygłup coś takiego w ogóle wymyślił to przynajmniej na tym odcinku, na którym ścieżka nie biegnie po stronie, w którą się poruszam będę korzystał z jezdni. Dziś zauważyłem, że już tego legalnie nie zrobię. Oto kolejny, zadowolony z siebie idiota dostawił znak "zakaz ruchu rowerów".
Dziękuję, w imieniu uszczęśliwionych, stargardzkich rowerzystów z całego serca szczerze dziękuję za to wyjątkowe, przecudowne udogodnienie... :/
- DST 33.04km
- Czas 01:27
- VAVG 22.79km/h
- VMAX 31.59km/h
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Motaniec
Wtorek, 2 kwietnia 2013 • dodano: 02.04.2013 | Komentarze 7
Do Motańca i z powrotem, w obie strony przez promenadę.MAPA
Co tu wiele pisać. Prawie miesiąc odpoczynku od roweru i nic nie mam na swoją obronę. No, może nieco ponad tygodniowe przeziębienie. ;)
