m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:66235.28 km (w terenie 3686.23 km; 5.57%)
Czas w ruchu:2973:34
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:75.30 km/h
Suma podjazdów:177935 m
Maks. tętno maksymalne:191 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (96 %)
Suma kalorii:908099 kcal
Liczba aktywności:892
Średnio na aktywność:74.25 km i 3h 22m
Więcej statystyk
  • DST 100.40km
  • Czas 03:45
  • VAVG 26.77km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • HRmax 166 ( 86%)
  • HRavg 142 ( 74%)
  • Kalorie 1904kcal
  • Podjazdy 343m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebież przez Łęknicę

Niedziela, 18 września 2016 • dodano: 18.09.2016 | Komentarze 9

Od rana śledziłem zmagania uczestników Maratonu Północ - Południe z Helu na podzakopiańską Głodówkę. I jakoś tak wyszło, że na rower znalazł się czas dopiero około 14.

Przetestowałem nowy wyjazd za granicę, przez Mierzyn. Wspominał o nim kiedys James77 i muszę przyznać, że chyba będę teraz tędy jeździł. Najbardziej komfortowy sposób opuszczenia kraju ;) Od Lubieszyna pomknąłem z wiatrem do Łęknicy, gdzie odbiłem na północ. Wiatr stał się niesprzyjający, ale na szczęście droga wiedzie tam sporo przez las. Do krzyżówki pod Hintersee minęły mnie może ze trzy auta i jeden szoszon, który wolał skorzystać z jezdni miast asfaltowej DDRki. A może nie wiedział, że takowa się tam znajduje? Nieważne.

W Dobieszczynie dokładam kilometrów odbijając na Trzebież przez podmyśliborskie skrzyżowanie. Asfalt nie jest tam najlepszy, ale spodziewałem się, że będzie gorzej. Od Trzebieży już lekko, zawijam na nieczynny przystanek osobowy w Niekłończycy - Uniemyślu (fizycznie znajduje się w Uniemyślu), a potem z Polic do Szczecina jadę dla zasady, bo wiem, że tędy lepiej nie podróżować, przez Przęsocin. Dla zasady, bo jeszcze tędy nie jeździłem. Droga ma swoje minusy - duży ruch i dość wąsko, ale i plusy: jadąc szosówką omija się wredny odcinek Pilchowo - Głębokie, a poza tym od dzielnicy Bukowo prawie cały czas pruje się w dół (inna sprawa, że od Polic trzeba wjechać z poziomu 9 metrów na ponad 100, żeby się tym cieszyć).












Kategoria wycieczka


  • DST 59.10km
  • Teren 5.90km
  • Czas 02:53
  • VAVG 20.50km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 1581kcal
  • Podjazdy 274m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka po pieczątkę

Sobota, 17 września 2016 • dodano: 18.09.2016 | Komentarze 3

MAPA

Musiałem podjechać po pieczątkę, którą zostawiłem w pracy na Bukowym. W pierwszym odruchu miałem plan przejazdu najkrótszą drogą, ale na Moście Pionierów miałem sporo czasu na myślenie (zdjęcie) i wykombinowałem sobie, że przecież mogę tam dojechać przez ulkubioną Drogę Górską. A jak dojechać do Drogi Górskiej - no oczywiście tylko przez Wielgowo, Sławociesze, Płonię, a na koniec jeszcze zdewastowaną Starą Drogą Bieszczadzką. I tak dokonało się ;)


Kategoria wycieczka


  • DST 204.80km
  • Teren 15.40km
  • Czas 09:18
  • VAVG 22.02km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 160 ( 83%)
  • HRavg 136 ( 71%)
  • Kalorie 5275kcal
  • Podjazdy 642m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łobez, czyli odbiór potomkini ze szkoły

Wtorek, 13 września 2016 • dodano: 14.09.2016 | Komentarze 14

MAPA

Od czasu do czasu odbieram Igusię ze szkoły. Zdarzało się już, że dojeżdżałem do Łobza z tej okazji na rowerze. Dzisiaj też taki był plan, ale po pierwsze wczoraj "profilaktycznie" naładowałem sobie baterię do przedniej lampki, po drugie wiało z takiego kierunku, że szkoda było nie zdyskontować tego "na powrocie", po trzecie uznałem, że fajnie było by mieć świadomość, że prawie 50 zł zostało w kieszeni, bo nie pojechałem pociągiem.

Jak postanowiłem tak zrobiłem, przede wszystkim nastawiłem się psychicznie, że w Łobzie to dopiero pół, a nie całość. Po dojeździe na miejsce wiedziałem, że czuję się ok, nic nie boli, pogoda taka, że aż chce się jechać, więc po miło spędzonym dniu na placach zabaw, w lodziarni i jeszcze w wielu innych, ciekawych miejscach Łobza wsiadłem na rower ponownie i potoczyłem się, trochę inną drogą, bo nie przez Dobrą, a przez Stargard, do Szczecina. Jechało się wyśmienicie. No, może poza tym, że już w samym Szczecinie zaczął mnie z lekka kłuć Achilles, ale nie ten newralgiczny ;) Przejdzie. Musi przejść ;)

Zdjęcia:

1) Poranek na drodze Wielgowo - Sowno. Zawsze mnie frapuje kilometr bruku w samym środku lasu, jednocześnie w samym środku tej około ośmiokilometrowej drogi.


2) Centrum wsi Mokre. Niedawno były tu dożynki - wprawne oko dostrzeże elementy dekoracji :P


3) Między Mokrem a Krzemienną. Droga wysadzana jest jabłonkami, które pamiętają jeszcze poprzednich gospodarzy tych ziem. Utwardzony jest końcowy odcinek, w pobliżu Anielina. Zaraz za Mokrem jest kawałek bruku, a potem szuter i piach.


4) Rok albo i dwa lata temu poprzez bazę kolej.one.pl ktoś zadał mi pytanie czy znany jest mi stan toru łączącego Dobrą Nowogardzką z Mieszewem. To zlikwidowana w latach 90 wąskotorówka, którą można było dojechać do Reska, Gryfic, a po przesiadkach nawet i nad morze. Pytający trafił na jakiś mój wpis na niniejszym blogu z 2011 albo 2012 roku, w którym pisałem, że tor leży i powątpiewał, że taki stan utrzymuje się w momencie zadania pytania. Cóż. Okazuje się, że przynajmniej zaraz za Dobrą tor nadal kompletny - ciekawe jak to możliwe, że jeszcze niezainteresowali nim złodzieje? ;)


5) Okolice Ińska i okolice Łobza (poniżej) - idealnie pasują do określenia "zachodniopomorski interior" ;)


6) Cel na wyciągnięcie ręki.


7) Koszulka się wietrzy, żeby można ją było bez obaw zwinąć i schować po "przebierce" w cywilne ciuchy ;) Wiało tak, że po 5 minutach była sucha.


8) Żartom nie było końca ;)


9) Gimnastyka.


10) Ku zachodzącemu słońcu - w Cieszynie włączyłem oświetlenie, za Chociwlem zapadł zupełny zmrok.


11) Esencja nocnej jazdy - dobrze przyzwyczajać się do takiego widoku ;) Tutaj na DK20, tuż przed miejscowością Dzwonowo.

Kategoria >200 km, wycieczka


  • DST 127.90km
  • Czas 04:48
  • VAVG 26.65km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 154 ( 80%)
  • Kalorie 2296kcal
  • Podjazdy 421m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pyrzyce przez Banie

Niedziela, 11 września 2016 • dodano: 11.09.2016 | Komentarze 17

MAPA

Nie mam jakiejś szczególnej weny na pisanie ;) Dzisiaj postanowiłem pojechać na lodowego "szejka" do Gryfina, a potem się zobaczy. Gdy dotarłem do ulubionej, gryfińskiej lodziarni okazało się, że mają nowy smak, w dodatku w promocyjnej cenie - 5,9 zł za kubeczek o smaku arbuzowym. Skusiłem się, a do kompletu wziąłem jeszcze sprawdzoną truskawkę. Tak posilony zmobilizowałem się do wydłużenia wycieczki - zamiast prosto na Stare Czarnowo pojechałem na Pyrzyce przez Banie. Chyba nigdy nie jechałem w tę stronę (właśnie sprawdziłem we wszystko wiedzącym excelu - nigdy). Od Gryfina do Bań zdecydowanie więcej pod górę, za to później więcej w dół, chociaż też nie tak do końca, bo np. zaraz za Baniami dostaję podjazd na najwyżej położony punkt wyjazdu (ponad 80 m). Jednak potem jedzie się przednio.

W Pyrzycach zwalczam swój "szejkowy" nałóg, mimo, że widzę ludzi, którzy idą z tym nektarem bogów. Przez chwilę chciałem nawet zatrzymać dwie dziewczyny i spytać gdzie to kupiły, ale rozsądek mnie powstrzymał ;)

Potem wlatuję na "starą trójkę", która świetnie nadaje się do szybkich przelotów, głównie za sprawą szerokiego pobocza i dużo mniejszego niż kiedyś ruchu. Dzisiaj jednak okazała się dla mnie pechowa. W połowie drogi między Żabowem a Czarnowem łapię kapcia. Kawałek, około 200 m, maszeruję z buta, żeby dojść do cienia. Rozkładam się na poboczu z całym, że tak to określę, majdanem i rozpoczynam wymianę. Z lokalizacją przyczyny nie miałem problemu - duży kawałek szkła widoczny po pobieżnym przejrzeniu opony błyszczał wrednie ;) Potem nowa dętka, pompowanie małą pompeczką do sensownego ciśnienia (a więc ponad sto machnięć) i można zakładać. Gdy już to zrobiłem kręcę kołem, by sprawdzić czy wszystko ok. Niestety, nie ok. Koło ma spore bicie góra - dół, źle spasowała się opona. Spuszczam powietrze, poprawiam ją i pompuję ponownie. Nic, bez efektu. Trudno, myślę, pojadę i zobaczę jak jest. Heh. Po kilkuset metrach zjeżdżam na przystanek i zaczynam wszystko od nowa, ze szczególną uwagą ponownie zakładając oponę na obręcz. Mimo dołożenia wszelkich starań problem, choć znacznie mniejszy, dalej jest :/ Ponownie ruszam, ale dochodzę do wniosku, że po kilku kilometrach takiej jazdy dostanę epilepsji, o ewentualnych uszkodzeniach koła nie wspominając. A więc zatrzymuję się trzeci raz, z tym, że zakładam inną dętkę zapasową. Teraz poszło zdecydowanie lepiej. Niewielkie bicie było, ale zaraz przed założeniem jeszcze poprawiłem "na chama" oponę i wszystko wróciło do normy ;)

W Czarnowie staję na małe zakupy, a potem jadę już do domu z niewielką zawijką przez Wielgowo, żeby uniknąć ruchu na "dziesiątce" między Płonią a Kijewem. Korzystam z pasa prawego na Moście Pionierów, bo nie chcę ryzykować kolejnej gumy, która przy stanie chodnika tamże jest niemal pewna.

Pod sam koniec lekko odzywa się prawy achilles - ten, z którym żadnych problemów na i po BBT nie było. Drugi, ten "wadliwy" zniósł wyjazd bez najmniejszych zastrzeżeń ;)

Krótko mówiąc - pierwsza setka po BBT zrobiona :)

Co najlepsze - władowałem nieporęczne lustro do podsiodłówki, ale nie znalazłem motywacji do zrobienia choćby jednego foto ;)
Kategoria wycieczka


  • DST 79.90km
  • Czas 03:02
  • VAVG 26.34km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 184 ( 96%)
  • HRavg 155 ( 81%)
  • Kalorie 1480kcal
  • Podjazdy 301m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pławno przez Łodzięcin

Sobota, 10 września 2016 • dodano: 10.09.2016 | Komentarze 4

MAPA

Fajnie, tak na luzie, bez presji czasu, limitów, itd. ;)


Kategoria wycieczka


  • DST 29.90km
  • Czas 01:22
  • VAVG 21.88km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Kalorie 738kcal
  • Podjazdy 85m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Warzymic na ratunek

Niedziela, 4 września 2016 • dodano: 04.09.2016 | Komentarze 10

MAPA

Koleżanka po fachu co jakiś czas przyjeżdża do Szczecina. Okazało się, że tym razem wizyta była pechowa. Coś w jej aucie zaczęło szorować na wysokości Warzymic, więc zjechała na tamtejszy parking, a do pracy dojechała taksówką. Jak na dżentelmena przystało zrobiłem co? Zaproponowałem pomoc :P Na rowerze podjechałem na miejsce. Nie bez przygód, przy zjeździe z Sikorskiego w Bohaterów Warszawy, na tym krótkim lewoskręcie, na mokrym asfalcie... wywinąłem orła. Drugi raz w życiu taka przygoda. Normalnie pojechałem jak na lodzie. Praktycznie bez obrażeń, zdarta skóra na dłoni i łokciu.

W Warzymicach na szczęście okazało się, że awaria nie jest poważna i byłem w stanie ją sam na tym parkingu prowizorycznie usunąć, a samochodem dojechać do centrum. "Czerwony" został przypięty i potem, po dostarczeniu mnie tamże, na nim zrobiłem jeszcze rundkę w drodze do domu. Mocno mnie zresztą zlało na koniec - gdybym odpuścił zakupy w lidlu na Witkiewicza to pewnie dojechał bym suchy ;)
Kategoria wycieczka


  • DST 30.90km
  • Teren 12.60km
  • Czas 01:45
  • VAVG 17.66km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Kalorie 812kcal
  • Podjazdy 183m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Marty i Jacka

Sobota, 3 września 2016 • dodano: 04.09.2016 | Komentarze 2

MAPA

Przez cały tydzień sumiennie przestrzegałem rowerowego postu. Codziennie do i z pracy przemieszczałem się komunikacją miejską. Nie powiem, połączenia dogodne, ale za rowerem tęskniłem coraz bardziej. Cóż jednak poradzić skoro obrzęk ze stopy nie za bardzo chciał się zwijać. Poza tym nic mi nie dolegało, Achilles pobolewał tylko przy omacywaniu. Stwierdziłem jednak, że lepiej, żeby odpoczął niż, żeby bujać się z niezaleczonym w nieskończoność.

Dzisiaj jednak postanowiłem odwiedzić znajomych - wpadłem na kawę, przy okazji podzielić się wrażeniami z całkiem nowych wyzwań natury zawodowej, które przede mną od tej właśnie soboty stanęły :)

Ponieważ dobrze mi się jechało, nic nie bolało postanowiłem wrócić nieco okrężną drogą. Pojechałem więc do Pilchowa drogą obok Mostku Meyera. Jechało się znakomicie, choć wieczór już chłodny. Czuć zbliżającą się jesień. Pod koniec lekko zacząłem odczuwać przeciwległą do problematycznej łydkę, ale tak naprawdę lekko, pewnie przy zwykłej jeździe nawet bym na nią nie zwrócił uwagi.

Końcówka to jeszcze rundka przez Jasne Błonia i do domu. Ulice w Szczecinie były mokre, ale mi udało się dotrzeć suchą stopą.




Kategoria wycieczka


  • DST 68.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 20.71km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • HRmax 155 ( 81%)
  • HRavg 133 ( 69%)
  • Kalorie 1813kcal
  • Podjazdy 333m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Puck

Niedziela, 14 sierpnia 2016 • dodano: 16.08.2016 | Komentarze 10

MAPA

Sentymentalna wycieczka po starych kątach. Niewiele się zmieniło...













A w tym domu mieszkałem przez pierwsze osiemnaście lat mojego życia :)


Kategoria wycieczka


  • DST 255.30km
  • Teren 2.90km
  • Czas 11:53
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 167 ( 87%)
  • HRavg 143 ( 74%)
  • Kalorie 6988kcal
  • Podjazdy 1653m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rąbino - Polanów - Bytów - Wejherowo

Sobota, 13 sierpnia 2016 • dodano: 16.08.2016 | Komentarze 12

MAPA

Wyszło na to, że w długi weekend będę musiał nawiedzić rodzinne strony. To oczywiście świetny pretekst, by ułożyć sobie jakąś finezyjną trasę na rower. Tym razem zdecydowałem się pojechać na czerwonym, który dodatkowo uzbroiłem w sakwy. Miałem trochę rzeczy do przewiezienia i zrobienie tego Hanką nie byłoby możliwe.

Postanowiłem zaliczyć za jednym machnięciem kilka gmin - dzięki temu do zakolorowania zachpomu na zielono została mi już tylko jedna - Mirosławiec. Z tym, a nie innym zamiarem było też związane miejsce startu - wieś Rąbino, położona pomiędzy Świdwinem a Białogardem na linii kolejowej ze Szczecina do Gdyni.

 Z racji tego, że zdecydowałem się ruszyć w trasę w piątek prosto po pracy musiałem nastawić się na nocną jazdę i, co gorsza, terenami odludnymi, kompletnymi wręcz zadupiami. Przygotowałem sobie kilka kanapek, zapas picia i batonów, bo przy niesprzyjających wiatrach uzupełnić te rzeczy mógłbym dopiero rano, gdzieś już na głębokich Kaszubach. Szczęśliwie dla mnie okazało się, że w samą porę trafiłem na czynną stację paliw w Suchorzu, na skrzyżowaniu krajowej 21 i wojewódzkiej 209. Pan co prawda nie był zbyt zadowolony, że musiał mnie obsłużyć (wcześniej spał) i, zdaje się, że przepłaciłem trochę za litr coli i małą herbatę, ale w takich chwilach na tego typu drobiazgi się uwagi nie zwraca.

Drogi różne - od gładkich poprzez gruntowe po koszmarnie wyboiste łaty asfaltu. Palma pierwszeństwa należy się wojewódzkiej 208, łączącej Polanów z Kępicami, położonej na rubieżach dwóch województw i, o której chyba oba te województwa zapomniały. Nieprzyjemnym, bardzo ruchliwym kawałkiem był odcinek DK11. Zjechałem tam nawet w zatokę autobusową, żeby przepuścić autokar, który od dłuższej chwili się za mną ciągnął. Kierowca kulturalny - podziękował awaryjnymi ;) Gruntową drogą był skrót, który zafundowałem sobie pod Sierakowicami (ominąłem to miasteczko). Tamże dość ciekawa sytuacja - akurat świtało, ten charakterystyczny moment przełamania nocy i dnia, dość mroczny, bo niebo było całkowicie zachmurzone, w dodatku siąpiła mżawka. No i po wyjechaniu z lasku, na zakręcie znalazłem się na wzgórzu, z którego w oddali ujrzałem oświetlony plac, na którym kręcili się ludzie. Trochę mnie to zdziwiło - budowa? O 5 rano w sobotę? Rzęściście oświetlona? Conajmniej dziwne. Niestety, moje wątpliwości nie zostały rozwiane, a wręcz zostały rozdmuchane, bo do teraz nie wiem co tam się działo. Otóż, gdy zbliżyłem się okazało się, że z kilku zaparkowanych przy drodze samochodów jeden to karawan (przerobiony amerykański krążownik szos, kombi), drugi to policja, poza tym dwa cywilne samochody. A na oświetlonym placu, który widziałem z daleka stał namiot z napisem Wojsko Polskie. Przejeżdżając patrzyłem osłupiały na tę scenę. Podobna była reakacja tych ludzi - chyba nie spodziewali się sakwiarza na takim odludziu tak wcześnie... :)

Morale w porządku. Może poza krótkim kawałkiem zaraz za Polanowem, gdzie zaczęło kropić. Potem deszcz minął, ale niestety podczas postoju na orlenie w Suchorzu chmury mnie dogoniły i padało, a momentami lało do samego Bytowa. Przed tymże miastem zobaczyłem pierwsze tablice z dwujęzycznymi, polsko-kaszubskimi nazwami miejscowości. No jo, jesma doma, pomyślałem ;) I nawet pozostałe 100 km do celu nie zbijało mnie już z tropu ;)

Wypiłem: 700 ml wody z bidonu, 2 litry coli. Zjadłem: dwie bułki z salami i serem, dwa batony proteinowe. Przed wyjazdem wciągnąłem jeszcze dużą porcję makaronu z serem i ta mieszanka trzymała mnie bardzo długo ;)

Po dotarciu na miejsce znalazłem schowane przez brata specjalnie na tę okazję piwko i napój oshee. Dokładnie tego, oprócz kąpieli, było mi w tej chwili trzeba. Pozostałą cześć soboty spędzam w objęciach Morfeusza :)








Kategoria >200 km, wycieczka


  • DST 96.50km
  • Teren 3.70km
  • Czas 04:11
  • VAVG 23.07km/h
  • VMAX 37.90km/h
  • HRmax 172 ( 90%)
  • HRavg 134 ( 70%)
  • Kalorie 2626kcal
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Trzebież przez Jezioro Piaski

Środa, 10 sierpnia 2016 • dodano: 10.08.2016 | Komentarze 8

MAPA

Pierwszy raz w życiu w Trzebieży. Wstyd, nie? No jasne, że wstyd...

Po drodze dwa niezwykle spokojne i ciche miejsca: Jezioro Piaski w samym sercu Puszczy Wkrzańskiej i stacja kolejowa w Trzebieży, a właściwie, zgodnie z nomenklaturą kolejową, w Trzebieżu Szczecińskim :)








Kategoria wycieczka