m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:66235.28 km (w terenie 3686.23 km; 5.57%)
Czas w ruchu:2973:34
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:75.30 km/h
Suma podjazdów:177935 m
Maks. tętno maksymalne:191 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (96 %)
Suma kalorii:908099 kcal
Liczba aktywności:892
Średnio na aktywność:74.25 km i 3h 22m
Więcej statystyk
  • DST 359.80km
  • Czas 14:58
  • VAVG 24.04km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 170 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 73%)
  • Kalorie 6083kcal
  • Podjazdy 1432m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin - Resko - Słupsk - Gdynia

Środa, 20 kwietnia 2016 • dodano: 21.04.2016 | Komentarze 38

SZCZECIN-Goleniów-Nowogard-Resko-Karlino-Koszalin-Sławno-Słupsk-Lębork-Linia-Kielno-GDYNIA

MAPA

Trzysetka zrobiona raczej z poczucia obowiązku przed maratonem Piękny Wschód za tydzień, ale nie mogę powiedzieć, że bez przyjemności :) Trasę zaplanowałem sobie kilka dni temu. Żeby wziąć tylko jeden dzień urlopu musiałem pojechać na noc, a kolejnego dnia wrócić pociągiem. Pogoda w czwartek miała być sprzyjająca - nic tylko wieczorem w środę wyjeżdżać.

Pojechałem z plecakiem. Torba podsiodłowa Agnieszki po spakowaniu zrobiła się strasznie pękata i światełko, które mocujemy z tyłu świeciło w niebo. Jej to nie przeszkadza, ja, biorąc pod uwagę długą jazdę krajową drogą, w tym kilkukilometrowym odcinkiem bez pobocza, wolałem mieć normalnie ustawione światełko. I dlatego ten plecak. Tamże podstawa: dętka, łyżki, pompka, łatki z klejem, kurtka na wiatr, ciepłe skarpety i dokumenty + żarcie. Zabrałem na przód nową lampę Proxy i do niej dwa akumulatory mocowane do rury ramy (obydwa przymocowałem). To dlatego, że nie wiedziałem na jak długo taki akumulator wystarcza. Jeden zużył przez te kilka godzin świecenia na najsłabszym trybie jedną z trzech kresek. Ale o tym dowiedziałem się po fakcie. Jedzenie to trzy bułki + litr soku pomarańczowego + 3 batony musli energetyczne i paczka kabanosów.

Przed wyjazdem skontaktowałem się jeszcze z Sebastianem, czyli shrinkiem, który kilka lat temu zamknął swojego wspaniałego bloga. Nie mogę tego do dziś odżałować, bo wpisy były dowcipne, ze świetnymi zdjęciami i olbrzymią wiedzą na temat okolic Nowogardu. Ale cóż - przynajmniej spróbowałem namówić go na wspólny przejazd i się udało.

Ruszam punkt szósta. Do Goleniowa wiatr trochę przeszkadza, bo wieje idealnie z zachodu. Z Sebastianem jesteśmy umówieni, że dam mu znać spod lotniska w Glewicach, a on wyjedzie mi naprzeciw. Sebastian jednak czekał już na krzyżówce pod Żółwią Błocią. Na super terenowym traktorze, na którym przybył (pod wiatr!) ze średnią ponad 23 km/h, a to w sytuacji kiedy więcej ostatnio jeździł jesienią!

Po kurtuazyjnym ;) przywitaniu jedziemy obok siebie bardzo szerokim poboczem i dyskutujemy na wszelkie tematy. Na DDRce w Olchowie ja daję mu pojechać Hanką, a Sebastian mi swojego traktora. Ależ różnica! Rozjeżdżamy się na orlenie w Nowogardzie. Ja dzwonię jeszcze do A. zdać relację gdzie jestem, ściągnąć koszulkę z długim rękawem i na jej miejsce zarzucić kurtkę. To było coś strasznego, bo momentalnie, podczas postoju, się wyziębiłem. Nowogard opuszczałem dosłownie szczękając zębami. Ale na szczęście już po kilku minutach zrobiło się ciepło, by nie powiedzieć za ciepło. Uroki wiosennej temperatury - w dzień +15, w nocy +2.

Wymyśliłem sobie, że ominę paskudny odcinek "szóstki" między Nowogardem i Pniewem (brak pobocza, duży ruch) przez Łosośnicę-Resko-Łabuń do krzyżówki w Modlimowie. Wprawdzie i tak zostawało mi w ten sposób do pokonania jakieś 5 km po felernej trasie, ale za to asfalty były prawie cały czas ok. Prawie, bo zaraz za Kulicami było trochę gorzej, ale to krótki fragment.

Na krótkim, odludnym i zapomnianym odcinku między Łabuniem a Modlimowem nie mijał mnie żaden samochód. Pełnia, atmosfera odpowiednia. I w pewnym momencie trafiam na stary, opuszczony cmentarzyk po prawej stronie. W uszach muzyka z Twin Peaks. Zrobiło się nieswojo. Jeden raz przez całą drogę.

W Modlimowie wypadam na szóstkę na pełnej, jak to się kiedyś mawiało, "kicie". Jest 22.50 i rozpoczynam swoją szóstkową epopeję, którą zakończę dopiero w odległym o prawie 190 km Lęborku. Droga świetna na taką nocną jazdę - szerokie, gładkie pobocze (poza tarką gdzieś przed Karlinem), ruch nie aż taki znowu duży - jak to nocą. Ominąłem tylko krótkie fragmenty - asfaltową DDRką jechałem od Skrzydłowa do Rymania, potem zjechałem do Karlina i takoż do Sławna, gdzie zresztą trochę zabłądziłem.

Postój w Karlinie na lotosie na ciepłą herbatę, zjedzenie kanapek i zakup płynów na zapas (zostały mi do końca). Jest strasznie zimno, a stacja jest zamknięta i obsługuje tylko przez okienko. Po odjeździe powtarza się sytuacja z Nowogardu, ale tylko na chwilę.

Przed skrzyżowaniem z wojewódzką na Białogard mało nie zgarnął mnie tir przewożący jakieś zwierzęta. Kierowca prawdopodobnie mnie nie zauważył, a było to w miejscu wydzielenia lewoskrętu, więc i pobocze zniknęło. Na szczęście nic się nie stało.

Koszalin "na przelocie", postój dopiero pod Pękaninem, ale tylko na krótką chwilę, bo w ogródku domu, przy którym się zatrzymałem strasznie szczeka pies (a jest około 2-3 w nocy). Potem stanąłem jeszcze na trochę dłużej na mało przyjaznym orlenie w Słupsku, gdzie nie ma nic ciepłego do jedzenia - nie miałem do tego szczęścia dzisiaj :/

W Lęborku zjeżdżam w kaszubskie lasy. O losie, ale sobie zafundowałem końcówkę - oczywiście świadomie, bo chciałem te drogi przejechać z sentymentu. Dwa spostrzeżenia: kiedyś nie wydawały się tak strome, a odległości między wsiami były jakieś większe ;)

W kość dostaję na podjeździe pod Popowo. Tam z poziomu około 20 m trzeba się wspiąć na dość krótkim odcinku na 180 m. Prawie jak w Puszczy Bukowej albo i lepiej. Potem podobnie - rzadko trafiał się płaski kawałek asfaltu, z reguły góra-dół, góra-dół ;) Już się odzwyczaiłem od takich warunków ;)

Niestety - tamtejsze drogi zrobiły się strasznie ruchliwe. Czar prysł. Moje ulubione trasy wędrówek sprzed 10 lat zamieniły się w arterie, gdzie w dodatku co chwilę ktoś wyprzedza na chama, w tym wielkie cieżarówki do przewozu kruszywa, które akurat jeżdżą tak samo intensywnie jak kiedyś tylko pod innym szyldem.

Do Gdyni wjeżdżam klucząc nieco po gminie Szemud, ale wybieram najbardziej dogodny, w mojej opinii, wjazd (a raczej zjazd) :) Potem jeszcze tylko koszmarna DDRka wzdłuż Morskiej między Chylonią a dworcem  i jestem u celu - niemal równo o 11, 17 godzin od wyjścia z domu. Tu, przez przypadek okazuje się, że w okolicy jest kolega, który pracuje w PKSie. Ponieważ nie mam zapięcia oferuje mi, że na czas zjedzenia czegoś i ogólnego "ogarnięcia" rower poczeka na mnie w pauzującym akurat autobusie. Super ułatwienie.

Zmieniam też plany - wracam pierwszym pospiesznym. Okazuje się nim Brybak, który, tu zdziwnie, ma normalny wagon rowerowy. Niestety, z nie działającymi drzwiami. Ale spacerek przez wąski korytarz w obliczu powieszenia roweru normalnie, na wieszaku to drobnostka.

W pociągu walczę ze snem, a po powrocie zbieram szybko myśli, by na gorąco skreślić wrażenia. Tak jest najlepiej :)


Zdjęcia - przepraszam za jakość, ale lustrzanki nie wciskałem do plecaka ;)

1) Spotkanie ze shrinkiem pod Żółwią Błocią, godz. 19.58


2) Tankowanie na lotosie w Karlinie, godz. 00.35


3) Granica województwa, zaraz zacznie świtać, godz. 04.20


4) Głowa mniej ważna od estetycznej obręczy :P


5) Widok ogólny wagonu rowerowego w Brybaku ;)



  • DST 117.00km
  • Teren 16.60km
  • Czas 05:31
  • VAVG 21.21km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 163 ( 85%)
  • HRavg 129 ( 67%)
  • Kalorie 3025kcal
  • Podjazdy 364m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z A. nad Jezioro Nowowarpieńskie

Niedziela, 17 kwietnia 2016 • dodano: 17.04.2016 | Komentarze 18

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Głębokie)-Pilchowo-Tanowo-Jezioro Piaski-Nowe Warpno-Rieth-Ludwigshof-Glashutte-Grunhof-Pampow-Blankensee-Dobra-Sławoszewo-Bartoszewo-Pilchowo-SZCZECIN(Głębokie-NIEBUSZEWO)

MAPA

Planowaliśmy ten wypad od dłuższego czasu, w planach była fiszbuła w Nowym Warpnie.

Wyjechaliśmy dopiero około 11 - pobudka przed 10, więc wreszcie można się było wyspać. Trasa standardowa aż do Tanowa, gdzie pokazuję Agnieszce szutrowy objazd długich prostych na szosie do Dobieszczyna. Pamiętałem tę drogę w lepszym stanie, teraz powyłaziły małe kamyki i trochę rzuca.

Szosą do Dobieszczyna jedziemy kawałek i koło leśniczówki Zalesie zjeżdżamy na zamknięty dla samochodów asfalt w kierunku Jeziora Piaski. Zakaz jazdy zakazem jazdy, ale mimo wszystko wyprzedzała nas osobówka na tym odcinku - rejestracja PZL, więc zapewne uroki nawigacji ;)

Nad Piaskami krótki postój - zawsze wspominam tu nocną eskapdę na fotografowanie księżyca w pełni i wino wypite tamże przy blasku wyżej wzmiankowanego. Z Piasków szybko się ewakuujemy do Nowego Warpna. Wieje mocno z zachodu, co da się odczuć szczególnie na wjazdówce do miejscowości. W Warpnie objeżdżamy brzeg jeziora i wypijamy kawę z mlekiem. Odjeżdzamy bardzo szybko, bo podczas postoju człowiek od razu się wyziębia.

Kolejny etap to nowa DDRka do Rieth, a raczej tylko do granicy. Wybudowana bodaj dwa lata temu, gładka, asfaltowa aż do samego mostku granicznego. Tam, już po niemieckiej stronie, kończy się wysypanymi, pokruszonymi cegłami :) Przynajmniej raz jakaś odmiana :P

W Rieth pustki, zajeżdżamy do przystani, a potem kierujemy się na wieżę widokową. Imbiss po drodze niby zamknięty (brama), ale już okienko otwarte na oścież. Ki czort? :) Z wieży rzucamy okiem w kierunku wyspy Wolin, a potem zaczynamy powoli zbierać się w stronę domu.

Na odcinku po kolejce wąskotorowej przemiłe spotkanie. Krzysiek (monter), Mirek (srk23), Janusz i Jaszek jadą na swoich mega wypasionych "tłenty-najnerach" trasę szlakiem "Randow Kleinbahn". Pociskają już od rana, ale przez naprawdę dzikie ostępy :) Wymieniamy parę zdań, w tym słyszymy słowa podziwu na temat starszejpani, po czym ruszamy każdy w swoją stronę.

Następuje żmudne nakręcanie kilometrów ze świadomością, że w Sławoszewie, w gospodzie Zjawa coś zjemy. Najgorzej jest między Glashutte i Grunhof, gdzie przeszkadza bardzo silny i, co gorsza, zimny wiatr. W końcu jednak przekraczamy granicę, migusiem pokonujemy DDRkę do Dobrej i przez Grzepnicę docieramy do Sławoszewa.

Jedzenie bardzo dobre, zaświadczam, że od 11 listopada, kiedy byliśmy tutaj ostatni raz, nic się nie zmieniło. A. bierze zupkę piwną, a ja, podobnie jak ostatnio, kartacze w sosie grzybowym. Do tego fortuna mirabelka na spółę i można jechać dalej.

W domu meldujemy się około 18.30, z ciśnieniem podniesionym przez masy rolkarzy wokół Arkonki.




















Kategoria wycieczka


  • DST 48.90km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 155 ( 81%)
  • HRavg 122 ( 63%)
  • Kalorie 1264kcal
  • Podjazdy 103m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

DP + do Stargardu na pociąg z A.

Czwartek, 14 kwietnia 2016 • dodano: 17.04.2016 | Komentarze 2

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo)-Niedźwiedź-Motaniec-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-Stargard-(PKP)-WROCŁAW

MAPA

Rano do pracy z cieżkimi sakwami. Po południu, wraz z A., tak jak ostatnio, do Stargardu. Szybkie przebranie na statoilu, a potem już tylko pięć godzin w pociągu do Wrocławia i szybki, mżawkowy "przelot" z dworca do hostelu. Sentymentalno-smutny, bo to już ostatni zjazd - dwa lata minęło jak z bicza strzelił. Na początku byłem niezadowolony z tego, że co miesiąc trzeba było się tłuc taki kawał drogi, teraz mi szkoda, że się skończyło ;)
Kategoria wycieczka


  • DST 60.80km
  • Teren 5.40km
  • Czas 02:47
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 160 ( 83%)
  • HRavg 132 ( 69%)
  • Kalorie 1704kcal
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Puszcza Bukowa

Środa, 13 kwietnia 2016 • dodano: 13.04.2016 | Komentarze 9

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Zdroje-Bukowe-Klęskowo)-Kołowo-SZCZECIN(Bukowe-Klęskowo-Zdroje-Centrum-Pogodno-Łękno-NIEBUSZEWO)

MAPA

Po pracy powrót przez Puszczę Bukową, ale dość mała pętla. Po podjechaniu pod Kołowo nagle zmieniła się pogoda. Niebo się zachmurzyło i pojawił się zimny wiatr. Wszystko razem jakieś ponure i nieprzyjemne. Na szczęście Drogę Górską, moją ulubioną arterię Puszczy sfotografowałem jeszcze przy tej lepszej pogodzie.


Kategoria wycieczka


  • DST 40.40km
  • Czas 01:51
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 172 ( 90%)
  • HRavg 124 ( 64%)
  • Kalorie 1056kcal
  • Podjazdy 63m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Dąbie

Wtorek, 12 kwietnia 2016 • dodano: 12.04.2016 | Komentarze 3

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Dąbie-Centrum-Pogodno-Łękno-NIEBUSZEWO)

MAPA

Rano wyszedłem dość późno, stąd jazda dość żwawa. A i tak, jak na złość, wszędzie gdzie się dało łapałem czerwone światła, włączając te, gdzie czeka się najdłużej - 60 sekund!

Po pracy, żeby tak bez niczego do domu nie wracać, przejechałem się do Dąbia. Niestety w deszczu, ale zaprawiony jestem po sobocie ;) Oczywiście zaczęło padać niemal równo o 16, czyli w momencie, gdy opuszczam mury "firmy". I tak padało, padało, padało...
Kategoria wycieczka


  • DST 60.70km
  • Teren 5.70km
  • Czas 02:42
  • VAVG 22.48km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 181 ( 94%)
  • HRavg 135 ( 70%)
  • Kalorie 1694kcal
  • Podjazdy 237m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Puszcza Bukowa

Poniedziałek, 11 kwietnia 2016 • dodano: 12.04.2016 | Komentarze 1

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Dąbie-Kijewo-Płonia-Śmierdnica)-Sosnówko-Kołowo-SZCZECIN(Bukowe-Zdroje-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Rano przez Plac Żołnierza w towarzystwie 4 innych rowerzystów - zjechaliśmy się wszyscy w jednym momencie, fajnie to wyglądało :)

Po pracy dość szybka rundka - oczywiście do będącej zawsze na podorędziu Puszczy Bukowej. Wjazd Drogą Bieszczadzką, zjazd Drogą Górską.

W pobliżu domu fotografuję piękny, szczeciński symbol - kwitnącą magnolię. I mniej piękny symbol - niszczejącą Frygę na Placu Zamenhofa.






Kategoria wycieczka


  • DST 100.10km
  • Teren 17.30km
  • Czas 05:19
  • VAVG 18.83km/h
  • VMAX 28.40km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 149 ( 78%)
  • HRavg 119 ( 62%)
  • Kalorie 2364kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Upór wygrał

Sobota, 9 kwietnia 2016 • dodano: 11.04.2016 | Komentarze 4

WROCŁAW-Trestno-Blizanowice-Kotowice-Zakrzów-Siedlce-Oława-Ścinawa Polska-Lipki-Brzezina-Brzeg-Kruszyna-Kopanie-Wronów-Skorogoszcz-Chróścina-Narok-Niewodniki-Żelazna-OPOLE

MAPA

Początkowo planowałem kopnąć się w sobotę po zajęciach do Opola z Kłodzka albo nawet Wałbrzycha. Jednak fatalne prognozy pogody ostudziły moje zapędy - szkoda widoków ;) Uznałem, że będzie to dobra okazja do, określmy to, próby charakteru. Postanowiłem, że dojadę do Opola w deszczu mimo wszystko i, że zrobię to terenową na sporym odcinku Odrzańską Rowerową Trasą (ORT). Wgrałem ślad do garmina i była to słuszna decyzja - w terenie szlak oznaczony jest bardzo słabo, nie ma szans przejechać tego bez mapy. Oczywiście urządzenie dodatkowo to ułatwia.

Wyjechałem po obiedzie w kultowym już barze Jedzonko na Grunwaldzkiej - solidna porcja dania o wdzięcznej nazwie "makaron pastuszka" (ze szpinakiem i sosem śmietanowym) dała mi takiego kopa, że kolejny posiłek zaserowałem sobie (a raczej zaserwowano mi) dopiero w Opolu. Nic też po drodze nie piłem - nie miałem ochoty się przymuszać, a w ogóle nie czułem pragnienia.

Zresztą wody było od cholery. Lała się z nieba niemal przez całą drogę. Nie padało tylko na starcie, we Wrocławiu, ale już na wysokości Opatowic pojawiły się pierwsze opady i z małymi przerwami irytująca mżawka przechodząca w regularny deszcz towarzyszyła mi do samego końca. Oczywiście nie muszę dodawać, że dojechałem mocno zmarznięty, przemoczony i zapiaszczony, bo szlak wiódł bocznymi drogami, w tym gruntówkami, a nawet, jak okazało się w Oławie, ścieżkami :P

Dostałem mocno w kość, ale jestem zadowolony. Ani przez chwilę nie pojawiła się w głowie myśl, by ewakuować się pociągiem. Wręcz przeciwnie sam pomysł, by to zrobić budził we mnie odrazę ;)

Wybór wariantu - uważam, że trafiony. Wprawdzie lepsza pogoda pozwoliła by w pełni zaznać uroku bocznych dróg. Część z nich była o katastrofalnej nawierzchni, ale jednak przeważały takie, gdzie człowiek zdawał sobie sprawę - jak tu pięknie! :)

Gorąca kąpiel była słuszną nagrodą. Karą zaś godzinna randka z rowerem, gąbką i ciepłą wodą na balkonie w dniu następnym :P
















Kategoria wycieczka


  • DST 84.00km
  • Teren 1.40km
  • Czas 04:05
  • VAVG 20.57km/h
  • VMAX 30.70km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 2032kcal
  • Podjazdy 57m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wrocław i okolice

Piątek, 8 kwietnia 2016 • dodano: 11.04.2016 | Komentarze 1

WROCŁAW-Bielany Wrocławskie-Domasław-Chrzanów-Żerniki Małe-Krzyżowice-Bąki-Pustków Żurawski-Solna-Ręków-Olbrachtowice-Pustków Żurawski-Żurawice-Krzyżowice-Biskupice Podgórne-Pietrzykowice-Cesarzowice-WROCŁAW

MAPA

Dojazd na zajęcia, powrót z tychże, a na koniec rundka w stronę Ślęży. Pojechałem po śladzie, który dawno temu sobie wytyczyłem, by wjechać na szczyt. Nie dojechałem jednak do celu, bo po pierwsze nie miałem ochoty wspinać się po ciemku - szkoda widoków, a po drugie, plany na wieczór skutecznie wyeliminowały dłuższą jazdę na rowerze.

Udało mi się jednak zaznać specyficznego, dolnośląskiego klimatu, szczególnie w Olbrachtowicach :)








Kategoria wycieczka


  • DST 64.00km
  • Teren 6.30km
  • Czas 03:03
  • VAVG 20.98km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 172 ( 90%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 1764kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Puszcza Bukowa

Środa, 6 kwietnia 2016 • dodano: 06.04.2016 | Komentarze 11

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-DąbieKijewo-Płonia-Śmierdnica)-Sosnówko-Kołowo-SZCZECIN(BUKOWE-Zdroje-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Powrót z pracy przez Puszczę Bukową, w tym arcymalowniczym, eksponowanym łącznikiem Drogi Granicznej z Chojnowską (do Szwedzkiego Kamienia). Zaraz po starcie przez chwilę pokropiło, potem, wbrew prognozom, piękna, słoneczna pogoda. Wiosna!






Kategoria wycieczka


  • DST 107.60km
  • Czas 04:18
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 173 ( 90%)
  • HRavg 137 ( 71%)
  • Kalorie 1994kcal
  • Podjazdy 402m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

DPD + Dobieszczyn przez Warnik

Wtorek, 5 kwietnia 2016 • dodano: 05.04.2016 | Komentarze 12

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Łękno-Pogodno-Gumieńce-Centrum-port-Centrum-Turzyn-Gumieńce)-Przylep-Stobno-Bobolin-Warnik-Ladenthin-Schwenennz-Grambow-Linken-Bismark-Blankensee-Pampow-Grünhof-Dobieszczyn-Tanowo-Pilchowo-SZCZECIN(Głębokie-Osów-Łękno-NIEBUSZEWO)

MAPA

Dzisiaj razem z A. Umówiliśmy się przy lodziarni Castellari w Alei Fontann. Tutaj konsumpcja przepysznych, zaryzykuję, że najlepszych w Szczecinie, lodów gałkowanych. Smaki pistacja i nutella wymiatają :P

Potem jedziemy bardzo spokojnym tempem do Niemiec. Specjalnie na garminie wyłączyłem widok średniej prędkości, żeby się nie irytować tym, że ciągle leci w dół ;) Od razu lepiej.

Do granicy docieramy przez Stobno i Warnik, by pełną prędkością (z góry) wpaść do Ladenthin. Potem, dalej tracąc wysokość, docieramy do Schwennenz, gdzie bruk głównej drogi omijamy po chodniku. Następnie szybki przelot do Grambow wzdłuż budowy DDRki. Potem dość spokojnym tempem do Linken, skręt w lewo i pofalowaną jak nie wiem co DDRką do Bismark. Na koniec fajna, zjechana już kilkanaście razy droga do Blankensee. Kilkanaście razy, ale, w moim przypadku, nigdy w tę stronę. W Blankensee zatrzymujemy się na bułkę i napój - A. rusza stąd do domu, do Szczecina przez Dobrą, a ja jadę dalej do Dobieszczyna przez Pampow. Muszę przyznać, że ten niemiecki odcinek wyjątkowo ponury - niemal bezludna kraina, w dodatku pogoda jakaś taka nieprzyjemna się zrobiła - chmury, z których coś chciało popadywać. Jeden plus, i to bardzo duży, że drogi o bardzo małym natężeniu ruchu, a od Grünhof to już wygodna, asfaltowa DDRka aż do krzyżówki pod Hintersee.

Potem zostaje już tylko dobrze się rozpędzić, by dotrzeć do domu. Na nudnych prostych do Dobieszczyna jestem z siebie bardzo dumny ;) Oswajam się z dolnym chwytem i mknę jak szalony, przynajmniej w moim mniemaniu. Mina mi zrzedła, gdy wrzuciłem ślad na stravę i zobaczyłem swoją klasyfikację na tym tak umiłowanym przez szoszonów odcinku - jestem 105 w klasyfikacji generalnej :P Nieźle :D

Do Pilchowa jadę DDRką - to kostka, ale niefazowana, więc Hanka radzi sobie z tym całkiem całkiem. W Pilchowie wbijam się jednak na ulicę i cisnę tak aż do Głębokiego, mimo, że wzdłuż jezdni wiedzie DDRka, ale ta z kolei fatalna nawet dla authora - polbruk z pojawiającymi się co kilkadziesiąt metrów wyrwami, które zapewne mają stanowić odpływ wody. Miałem jednak farta - nie jechało żadne auto i nikt na mnie nie zatrąbił. Z Głębokiego, gdzie wybija równa stówka Miodową wspinam się na Osów, a potem szybkim zjazdem kieruję się do domu. Cieszy mnie to, że czuję się całkiem świeżo i mógłbym jechać dalej :) Na dziś jednak wystarczy.

Dużo w ostatnim czasie "pierwszych razów". Tym razem pierwszy raz w tym roku na krótki rękaw i pierwszy raz bez nakrycia głowy (w sensie sam kask) ;)










Kategoria wycieczka