m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:66235.28 km (w terenie 3686.23 km; 5.57%)
Czas w ruchu:2973:34
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:75.30 km/h
Suma podjazdów:177935 m
Maks. tętno maksymalne:191 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (96 %)
Suma kalorii:908099 kcal
Liczba aktywności:892
Średnio na aktywność:74.25 km i 3h 22m
Więcej statystyk
  • DST 136.90km
  • Czas 05:04
  • VAVG 27.02km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Kalorie 2513kcal
  • Podjazdy 349m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Pyrzyce przez Przewłoki

Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 • dodano: 05.04.2016 | Komentarze 11

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Łękno-Pogodno-Gumieńce-Centrum-port-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo-Płonia)-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-Stargard-Witkowo-Strzebielewo-Przewłoki-Barnim-Obryta-Okunica-Pyrzyce-Żabów-SZCZECIN(Śmierdnica-Płonia-Kijewo-Dąbie-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Po niemal bezrowerowym weekendzie przyszła kolej na poniedziałek. Było wiadomo, że pogoda ma być super, więc trzeba było wymyślić okrężny powrót do domu z pracy. Tym razem padło na Pyrzyce, w których dość dawno nie byłem. Żeby było ciekawiej zrobiłem sobie rundkę po "witkowskich włościach", w tym po dziurawej, fatalnej do jazdy na Hance trylince w Przewłokach. Wynagrodziła mi to niezapomniana panorama Strzebielewa znad brzegu Małej Iny ;)

Wiatr dzisiaj jakiś niezdecydowany. Ciężko powiedzieć kiedy mi pomagał. Właściwie to cały czas przeszkadzał, nie jakoś bardzo, ale przeszkadzał. Do tego ciepło - pierwszy raz w jednej koszulce. Za to bez pulsometru - zaraz po starcie zaczął wariować, pokazywać wartości powyżej 200. Jedyny trop jaki mam, nie wiem czy słuszny, że nie miałem kurtki, a koło czujnika majtał się przewód słuchawek od empetrójki. Może to to? Bo dziś rano jechałem bez muzyki i wszystko było ok.

Wjazd DDRką do witkowskiego księstwa. Widoczna tablica reklamowa po prawej stronie.


Wiosenna panorama Strzebielewa z Przewłok.

Kategoria wycieczka


  • DST 138.50km
  • Czas 05:17
  • VAVG 26.21km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 183 ( 95%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Kalorie 2457kcal
  • Podjazdy 319m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Stargard przez Mosty

Piątek, 1 kwietnia 2016 • dodano: 01.04.2016 | Komentarze 11

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Łękno-Pogodno-Centrum-port-Dąbie-Załom)-Pucice-Kliniska Wlk.-Rurzyca-Goleniów-Mosty-Maszewo-Parlino-Grabowo-Stargard-Zieleniewo-Morzyczyn-Kobylanka-SZCZECIN(Płonia-Zdunowo-Wielgowo-Dąbie-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Wstępnie na dziś byli zaplanowani goście, w tym jeden z dawnych, pamiętnych bajkstatsowiczów. Niestety, okazało się, że nie dadzą rady dojechać. Spotkanie zostało odłożone na przyszły tydzień. Biorąc pod uwagę piękną pogodę, fakt, że w weekend nie będę miał czasu na jeżdżenie (w przeciwieństwie do A.) postanowiłem samotnie wypuścić się Hanką gdzieś dalej. Wypad połączony był z kolejnymi korektami ustawienia siodełka i chyba "mam to". Wydaje mi się, że jest niemal idealnie. Po dzisiejszej eskapadzie nie czułem niemal żadnych dolegliwości związanych z wiadomą cześcią ciała.

Wiatr wiał dzisiaj z północnego zachodu. Dlatego najgorszy kawałek zafundowałem sobie niemal na początek - odsłonięte łąki między Kliniskami i Goleniowem. Gdy wjechałem w las - cisza i spokój. Ale tylko do czasu, bo postanowiłem przejechać się nowo wybudowaną drogą w strefie przemysłowej. Tutaj znów wiatr strzelił mnie w pysk i tak raz po raz walił aż do krzyżówki pod Modrzewiami.

Potem sytuacja zmieniła się na korzyść. Praktycznie aż do Stargardu (a na dobrą sprawę to aż do domu) pomagał, a przynajmniej nie przeszkadzał.

W Maszewie zajeżdżam zrobić jeszcze zdjęcie ulicy 22. Lipca. Nazwa ta najpewniej zniknie w najbliższym czasie. Powinienem się też wybrać do Dobrzan uwiecznić choćby ulicę Świerczewskiego. To ostatni dzwonek, bo wszystko wskazuje na to, że miasto nie będzie miało nic do powiedzenia w kwestiach takich kontrowersyjnych nazw ;)

W Stargardzie początkowo planowałem kebaba na Wyszyńskiego. Ale gdy docieram do miasta nie odczuwam niemal zupełnie głodu. Pragnienia też jakoś specjalnie nie, ale dla przyzwoitości kupuję sobie dwie cole w automacie przy tesco. Wypijam jedną, drugą dowożę do domu.

Niemal sama jazda. Postojów kilka, żaden nie dłuższy niż 2-3 minuty: przy krzyżówce w Załomiu, przy przejeździe kolejowym tamże, na rondzie w Żółwiej, na 22. Lipca w Maszewie, pod tesco w Stargardzie i kawałeczek dalej na ubranie kurtki. Potem już tylko zatrzymania na światłach w Szczecinie, które zresztą doprowadzały mnie do szału, bo podczas nich, mimo stania w miejscu, średnia prędkość RUCHU spadała. Taki to urok gpsa ;)

W domu melduję się tuż po 21. Dostaję owsiankę, bo A. ma teraz fazę na bycie prawdziwą gospodynią. Normalne kotlety z kartoflami i buraczkami też czekały gotowe na odgrzanie, a jakże, ale stwierdziłem, że na noc się tym nie będę dociążał. W zamian pomogłem Wzmiankowanej przy nowym garminie (dakota), który pojawił się w domu, a to po to, żeby: a) zapisywać cały ślad i, przede wszystkim, b) musimy oboje mieć dostęp do śladu podczas maratonów, które jedziemy oddzielnie.




Kategoria wycieczka


  • DST 53.30km
  • Czas 02:17
  • VAVG 23.34km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 138 ( 72%)
  • Kalorie 884kcal
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD + Kołbaskowo

Czwartek, 31 marca 2016 • dodano: 31.03.2016 | Komentarze 8

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Łękno-Pogodno-Gumieńce)-Ostoja-Rajkowo-Warzymice-Przecław-Kołbaskowo-Przecław-Warzymice-Rajkowo-Ostoja-SZCZECIN(Gumieńce-Centrum-port-Centrum-Turzyn-Pogodno-Łękno-NIEBUSZEWO)

MAPA

Dzisiaj dodatkowe kilometry zrobiłem rano. W Ostoi, w drodze powrotnej zorientowałem się, że mam pasażera na gapę. Niestety - nie przeżył wycieczki.

Po pracy odwożę Hankę na przegląd gwarancyjny do chłopaków z madbike`a. Miła niespodzianka, bo zrobili mi go od ręki, a nastawiałem się na to, że rower zostanie w serwisie, a ja wrócę miejskim.



To jest rekordowy marzec odkąd prowadzę statystyki. Przejechałem 1760 km. Na drugim miescu jest marzec roku 2014 - 841 km, także przebitka spora. No, ale plany są jakie są i nie ma wyjścia - trza jeździć ;)
Kategoria wycieczka


  • DST 93.00km
  • Teren 8.70km
  • Czas 04:19
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 169 ( 88%)
  • HRavg 124 ( 64%)
  • Kalorie 2377kcal
  • Podjazdy 251m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Opolskie zakamarki

Wtorek, 29 marca 2016 • dodano: 30.03.2016 | Komentarze 5

OPOLE-Chróścina-Wawelno-Prądy-Gościejowice-Prądy-Wawelno-Chróścina-Zawada-Kotórz Mały-Niwki-Opole-(PKP)-SZCZECIN(Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Dość wcześnie rano ruszyliśmy się przejechać. Chcieliśmy zrobić kółko przez Lewin Brzeski i przed południem zamknąć się w 60 km, ale w międzyczasie A. odebrała telefon i okazało się, że będzie potrzebna w pracy. Zawróciliśmy więc z Gościejowic do Opola, skąd, już sam, zrobiłem sobie przejażdżkę fajną, leśną drogą, która 2 dni wcześniej została mi pokazana. Był to o tyle dobry wybór, że straszliwie wiało z zachodu i ja się w tym lesie przed wietrzyskiem schowałem.

Kolejne km to dojazd na dworzec w Opolu i przejazd z dworca w Szczecinie do domu.












Kategoria wycieczka


  • DST 42.50km
  • Teren 0.70km
  • Czas 01:57
  • VAVG 21.79km/h
  • VMAX 30.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 158 ( 82%)
  • HRavg 126 ( 65%)
  • Kalorie 1086kcal
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na tenisa i na ciasto

Poniedziałek, 28 marca 2016 • dodano: 30.03.2016 | Komentarze 15

OPOLE-Komprachcice-Szydłów-Polska Nowa Wieś-Komprachcice-OPOLE

Po szybkim, śmingusowo-dyngusowo śniadaniu jedziemy na kort do Szydłowa, gdzie umówiliśmy się wczoraj na partyjkę w tenisa. Ja nie grałem od lat pacholęctwa, A. to już nie wiedziała nawet od kiedy. Fajnie było sobie przypomnieć, rozruszać rzadko używane mięśnie i nacieszyć odbijaną piłeczką :) Na tyle fajnie, że zastanawiamy się nad bardziej systematycznymi rozgrywkami :P

Z kortu jedziemy z przyjaciółką A. do niej do domu na przepyszne ciasto. Szczególne wyróżnienie należy się marchewkowo-piernikowemu :P

Powrót "na luzie", bez rękawiczek i nakrycia głowy - pierwszy raz w tym roku. Prawdę mówiąc można by było i w krótkich gaciach jechać, ale tych nie mieliśmy w Opolu na stanie.








Kategoria wycieczka


  • DST 55.70km
  • Teren 11.10km
  • Czas 02:33
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 120 ( 62%)
  • Kalorie 1441kcal
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Świątecznie wokół Turawy

Niedziela, 27 marca 2016 • dodano: 30.03.2016 | Komentarze 26

OPOLE-Niwki-Szczedrzyk-Ozimek-Dylaki-Turawa-Zawada-OPOLE

MAPA

Po świątecznym obżarstwie, które wyglądało mniej więcej tak:



albo i tak:



zdecydowaliśmy z A. spalić trochę kalorii, oczywiście na rowerze. Decyzja była o tyle łatwa, że pogoda dopisywała. Pierwszy dzień świąt był jednocześnie chyba pierwszym tak wiosennym dniem roku.

Wyjechaliśmy z Opola, pod przewodem A., w kierunku Niwek. Wiedzie tam malownicza droga przez las, który skutecznie osłaniał nas przed wiatrem. Nawdychaliśmy się sosnowych aromatów, by w końcu dotrzeć do Ozimka. Tutaj A. zaordynowała powrót przez Dylaki i Turawę, dzięki czemu objechaliśmy słynne Jezioro Turawskie dookoła. Już myślałem, że nie będzie okazji zobaczyć ja wygląda największe podopolskie jezioro, ale na krótko przed Turawą udało się wdrapać na wał i nawet zrobić jakieś fotki.

W planach było 30, góra 20 km, a skończyło się na ponad 50.












Kategoria wycieczka


  • DST 135.10km
  • Czas 05:44
  • VAVG 23.56km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 163 ( 85%)
  • HRavg 134 ( 70%)
  • Kalorie 3645kcal
  • Podjazdy 513m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na święta z A.

Sobota, 26 marca 2016 • dodano: 30.03.2016 | Komentarze 8

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum)-(PKP)-Oborniki Śląskie-Trzebnica-Zawonia-Oleśnica-Bierutów-Minkowskie-Żaba-Biestrzykowice-Pokój-Kup-Dobrzeń Wielki-Kępa-OPOLE

MAPA

Już pod koniec lutego wymyśliśmy sobie, że na święta do Opola pojedziemy rowerami. A. obstawała przy tym, by jechać z Wrocławia, ja wolałem jakieś urozmaicenie, bo ze stolicy Dolnego Śląska do Opola jechałem. A tak i gmina by jakaś wpadła, i nowe drogi by się zobaczyło. W końcu stanęło na tym, że kupujemy bilety do Wrocławia, a wysiądzie się gdzieś po drodze - w Żmigrodzie albo Obornikach.

W Wielką Sobotę pociąg opuściliśmy w Obornikach i przez Trzebnicę, Oleśnicę (tu "kulinarny" postój na stacji benzynowej na hot dogi, który przedłużył się z powodu telefonów świątecznych), Bierutów (koszmarny odcinek od Oleśnicy - ruchliwa droga wojewódzka ze zniszczoną nawierzchnią), Minkowskie (boczne, puste i w większości gładkie drogi), Biestrzykowice (tutaj wymęczył nas długi podjazd po fatalnym asfalcie) do DW454, którą mkniemy do samego Opola, ciesząc się dobrą nawierzchnią i niewielkim ruchem. Kierowcy wyrozumiali, nawet nikt nie zatrąbił, mimo, że od Dobrzenia Wielkiego ignorujemy polbrukową DDRkę.

Naszą inspiracją były flaczki. Widzieliśmy je coraz bardziej gorące.












Kategoria wycieczka


  • DST 67.40km
  • Teren 2.70km
  • Czas 03:19
  • VAVG 20.32km/h
  • VMAX 39.40km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 162 ( 84%)
  • HRavg 118 ( 61%)
  • Kalorie 1798kcal
  • Podjazdy 271m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

DPD + Puszcza Bukowa z A.

Czwartek, 24 marca 2016 • dodano: 24.03.2016 | Komentarze 1

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-port-Zdroje-Bukowe-Klęskowo)-Kołowo-Sosnówko-SZCZECIN(Śmierdnica-Płonia-Sławociesze-Zdunowo-Wielgowo-Dąbie-Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

Wczoraj A. wpadła na pomysł, by po mojej pracy zrobić sobie razem rundkę przez Puszczę Bukową. Oczywiście ochoczo temu przyklasnąłem i tym sposobem w równym tempie przejechaliśmy razem około 55 km. Pogoda bardzo ładna, tylko, niestety dość zimno. Planowaliśmy na koniec nagrodzić się kebabem w only, ale okazało się, że tyleśmy w siebie napchali w ciągu dnia, że już miejsca na takie delicje nie wystarczyło.


Kategoria wycieczka


  • DST 230.20km
  • Czas 09:55
  • VAVG 23.21km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 163 ( 85%)
  • HRavg 134 ( 70%)
  • Kalorie 3672kcal
  • Podjazdy 602m
  • Sprzęt Hanka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Puszcza Notecka z A., P. ku st.p.

Niedziela, 20 marca 2016 • dodano: 20.03.2016 | Komentarze 27

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum-Zdroje-Klęskowo-Kijewo-Płonia)-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-Stargard-Witkowo-Kolin-Dolice-Piasecznik-Choszczno-Bierzwnik-Dobiegniew-Drezdenko-Chełst-Kwiejce-Piłka-Miały-Hamrzysko-Wronki-Szamotuły-(PKP)-SZCZECIN(Centrum-NIEBUSZEWO)

MAPA

W tygodniu A. wymyśliła, że w niedzielę objedziemy Zalew. Z takim nastawieniem jechałem pociągiem z Wrocławia w sobotę. Jednak pod koniec podróży zacząłem się zastanawiać jak wieje wiatr i czy nie lepiej będzie machnąć jakąś dłuższą traskę niż klepać objazd zalewu, z nudnym kawałem Świnoujście-Stepnica. W końcu na wschodzie naszego województwa i na północy kolejnego czai się tyle ciekawych miejsc. Gdy przekazałem swoje spostrzeżenia A. rzekła, że dla niej trasa nie ma znaczenia. Chodzi o to, by wreszcie razem zrobić dwusetkę. Pozostało nam jedynie poinformować naszego młodego kolegę, Piotra, który chciał jechać z nami na Tour de Zalew, że plany zmieniamy. Mimo to wyraził chęć jazdy z nami (poznaliśmy go całkiem niedawno, to kolega kolegi, który swego czasu sporo jeździł, np. wyprawa do Serbii i Grecji, ale w tym roku na rowerze jeszcze nie siedział).

O 5.30 umawiamy się pod naszą bramą. My już po śniadaniu - owsianka i kanapki. Kolega czeka, a więc można jechać. Spokojnie, bez szarpania i szaleństw suniemy w kierunku Stargardu. Ja jadę z przodu, a A. dyskutuje z Piotrkiem. Potem zmiana. Tak docieramy aż do Witkowa, gdzie na pętli autobusowej robimy sobie pierwszy postój. Piotrek już tutaj został daleko z tyłu. Ale mimo to wyraził chęć dalszej jazdy. Po zjedzeniu smakołyków takich jak: czekolada, banany, kwaśniaki z kindziukiem jedziemy dalej. Piotr wciąż z tyłu, mimo, że my naprawdę jedziemy dość spacerowo. W końcu, w Kolinie A. sugeruje bym odbył z nim męską rozmowę. Ona jedzie dalej, ja czekam około 5 minut. Gdy Piotrek podjeżdża od razu mówi, że się przeliczył, że nie jest zmęczony, ale preferuje wolniejsze tempo i, że chce sobie dalej jechać sam. Wszystko, na szczęście, w atmosferze zgody i zrozumienia :) Zjeżdżamy się jeszcze w Dolicach na przejeździe kolejowym, potem machamy sobie na odchodne - my suniemy szybko na południowy wschód, Piotrek rekreacyjnie snuje się po Ziemi Choszczeńskiej ;)

Od rozstania, z pomocą wiatru kierujemy się na Choszczno, potem Raduń, Bierzwnik (postój na słabo wyposażonej stacji orlenu - dostępne tylko hotdogi z parówkami), Dobiegniew i Drezdenko wreszcie. Niestety, gdzieś tak od Witkowa spadają na nas pierwsze krople deszczu i potem towarzyszą nam niemal do samego końca. Raz słabiej, czasami dość mocno, jak na przykład po odjeździe ze stacji w Bierzwniku, gdzie strugi wody spod kół dość szybko zalewają mi buty. Chwilami przechodzi, wtedy mamy okazję się trochę podsuszyć, ale gdy tylko na moment zapominamy o tym zaczyna kropić ponownie. Nie ma jednak co narzekać - wiatr sprzyjał.

Przed Drezdenkiem słynne dwa kilometry bruku - przeszły dość znośnie. Mamy okazję zorientować się jak urocza to mieścina, gdy leją się z nieba strugi deszczu :P W końcu docieramy do Chełstu, gdzie, za namową starszejpani w jednym z jej wcześniejszych wpisów, wbijamy się w rozległe połacie Puszczy Noteckiej. Wrażenia? Pozytywne, a nawet bardzo. Aż szkoda, że to tak daleko. Drogi? O niezłej nawierzchni, niemal bez ruchu samochodowego, aromatyczne, sosnowe lasy, zapomniane wsie gdzieś w samym środku głuszy, śródleśne jeziorka, stacje kolejowe po środku lasu... Poezja :)

Za Kwiejcami Nowymi robię zdjęcie wlotowi drogi wojewódzkiej 133 z Sierakowa, o której słyszałem już dawno i którą zlustrowałem już sobie na GSV. Po zrobieniu zdjęcia mówię A., że zawsze chciałem to zobaczyć. Pyta, czy chcę wjechać tam rowerem. Żart. Hanka (a nawet czerwony) nie poradziła by sobie tam zupełnie. Całości egzotyki tej trasy dopełnia znak widoczny na zdjęciu poniżej :)

W Piłce, ponownie dzięki starszejpani, nawiedzamy park grzybowy. Wizyta ma jednak charakter pobieżny, bo już spieszymy się na spotkanie z naszą wirtualną przewodniczką oraz na pociąg :)

Na dobrą sprawę z Puszczy Noteckiej wyjeżdżamy dopiero we Wronkach, gdzie łapiemy północny brzeg Warty. Przejeżdżamy na drugą stronę rzeki i po chwili na horyzoncie majaczy nam znajoma sylwetka. A więc starszapani! :)

W tym składzie dojeżdżamy do pobliskich Szamotuł, gdzie zapada decyzja o zamknięciu wycieczki. Zajeżdżamy do kawiarni, potem docieramy pod dworzec, gdzie obdarowani przez starsząpanią wypiekami ruszamy pociągiem w świat. Konkretnie to do Szczecina, a konkretniej to nie tyle pociągiem co szmelcowatym impulsem. Piszę tak, bo w tym składzie nie da się normalnie przewozić rowerów. O niebo lepsze są klasyczne kible, względnie te po modernizacji pod warunkiem, że nie pierdzą im głośniki.

Wyprawa miała swój wymiar symboliczny - to pierwsze >200 km pokonane przez nasz duet. Jest to też pierwsze >200 od czasów czterysetki z 4gottenem i wąskim w sierpniu 2014, a więc od bardzo długiego czasu. Do kompletu to pierwsze >100 na Hance, do której z wolna się przyzwyczajam. Trochę bolą mnie przedramiona, ale to z racji typowego dla roweru szosowego ułożeniu na kierownicy.

Jestem zbudowany formą Agnieszki :) Grzała naprawdę nieźle, ani przez moment nie odpuszczała koła, od czasu do czasu odjeżdżała do przodu i nawet po 150 km musiałem ją lekko stopować! Jednak co daje regularne jeżdżenie :) Teraz tylko planować kolejne ekspady :)

Ponownie przepraszam za jakość zdjęć - to z telefonu.














Kategoria >200 km, wycieczka


  • DST 197.90km
  • Teren 1.60km
  • Czas 08:54
  • VAVG 22.24km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 170 ( 89%)
  • HRavg 142 ( 74%)
  • Kalorie 4983kcal
  • Podjazdy 486m
  • Sprzęt Author Airline
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zielona Góra - Legnica - Wrocław z morsem w roli głównej

Czwartek, 17 marca 2016 • dodano: 20.03.2016 | Komentarze 50

SZCZECIN(NIEBUSZEWO-Centrum)-(PKP)-Zielona Góra-Kożuchów-Długie-Niegosławice-Przemków-Chocianów-Rokitki-Zamienice-Goliszów-Rzeszotary-Legnica-Cesarzowice-WROCŁAW

MAPA

Już od dawna naszykowałem sobie ślad na podróż z Zielonej Góry do Wrocławia jako dojazd na zjazd specjalizacyjny. Jeden z wariantów wiódł po północnej stronie Odry, drugi po południowej. Kilka dni wcześniej wybrałem ten drugi i rad, że pogoda jest odpowiednia (mam tu na myśli wiatr) dałem znać morsowi, że zbliżam się niebezpiecznie do jego igloo. Wyżej Wzmiankowany podjął temat chętnie i wyraził wolę spotkania czym sprawił mi przyjemność - zawsze to lepiej zobaczyć się w realu niż tylko klikać komcie na blogasku :P

Do Zielonej Góry jadę tygrysem. To taki zmodernizowany turbokibel, pomalowany w pomarańczowo granatowe barwy. Początkowo wszystko idzie zgodnie z planem. Jednak w Dolnej Odrze jakiś człowiek opuszcza skład ostatnimi drzwiami, a one po tym fakcie nie chcą się zamknąć. Pomaga dopiero interwencja konduktora, który drzwi na siłę dociska. Tu doznaliśmy opóźnienia 10 minut, o czym to poinformowałem morsa w smsie, który, jak cała reszta, akurat w tym dniu z mojego telefonu "nie wyszedł". To nie koniec przygód. Po chwili zaczyna pierdzieć głośnik, ten, przez który mówią do jakiej stacji się zbliżamy. Pierdzi bez przerwy, raz ciszej, raz głośniej, czasem pierdzenie niemal zanika dając nadzieję na chwilę ciszy, ale po chwili odzywa się ze zdwojoną siłą uniemożliwiając kontemplację widoków za oknem, o lekturze książki nie wspominając. Ponownie zagląda konduktor. Uśmiecha się, wzrusza ramionami i mówi, tłumacząc: "nowy, co zrobić". W sensie, że pociąg świeżo po remoncie. Czyli się psuje. Na szczęście w trakcie remontu nie zapomniano o instalacji kontrolek, których jeszcze w żadnym pociągu nie widziałem Co ciekawe - pierdzenie ustaje w momencie naklejenia na drzwi kartki, że są nieczynne. Bez sensu :P


Gdy mijamy Rzepin, stację o dość ciekawym układzie torowym, wirtualnie pozdrawiam MLJota ;) W końcu ląduję na stacji docelowej, w Zielonej Górze.

Jest piękna pogoda, zero chmur, dość ciepło, a wiatr w dodatku pomaga. Wiosna pełną gębą.

Pewien, że mors wie, że ja wiem, że spotkanie w Przemkowie (o czym poinformował mnie smsem) jadę dość żwawo. Na południe. Pamiętałem jego szacunki, że w Kożuchowie będę ok. 12.30. Z lekkim zdziwieniem i niesmakiem osiągam granicę tego miasta o 12.50. Rzut oka na średnią brutto - powyżej 22 km/h. Przecenił mnie. Nic to, wspinam się na zbocze rozległego wzniesienia i kieruję się DW na Bolesławiec, ale tylko do wsi Długie, gdzie miałem zjechać na Niegosławice. Tamże dostrzegam sylwetkę kolarza, który stoi pod krzyżem. W tym momencie już wiem kto zacz :D Po uroczystym przywitaniu ("tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem, michuss jest michussem, a mors morsem" :P), wymianie kurtuazyjnych podarków, odbyciu rozmowy telefonicznej ruszamy razem do Niegosławic. Po drodze poznaję ogólny zarys zawraczenia tej części województwa lubuskiego. Mój przewodnik co rusz wskazuje - tutaj stary gazik, tam przerobiona astra w pikapie. Zostaję też zaznajomiony z ilostanem warszaw i syren w południowej części województwa lubuskiego. Odwdzięczam się rzewnemi wspomnieniami z lat pacholęctwa, kiedy to masowo korzystało się z wytworów polskiej myśli motoryzacyjnej :P

Przed Niegosławicami wpadamy na bruki. Klasyczne, lubuskie bruki. Dość strawne, kostka w miarę gładka i drobna. Nie jedzie się po tym źle, ale rower przechodzi przyspieszony test dokręcenia wszystkich śrub. Test zdany :)

Po Niegosławicach przychodzi kolej na Przemków. Tamże orlen: kawa, kanapka na ciepło, power aid i dyskusja na tematy wszelkie, gdzie krawężnik służył nam za ławkę. Tak mija prawie godzina, o ile nie więcej. Około 15.30 podejmuję decyzję, że niestety muszę jechać dalej. A więc "Rozmowy niedokończone". mors, jeszcze raz dzięki za spotkanie :)

Po rozstaniu nie zwalniam tempa. No, może na początku jest trochę wolniej, bo są te klimatyczne bruki. Ale potem cały czas wykorzystuję sprzyjający wiatr i omijając bokiem Chojnów docieram do Legnicy, na rynek (który rozłożył mnie na łopatki - nie wiedziałem, że w tym mieście jest tak ładnie) w poszukiwaniu kebabowni. Znalazłem i zjadłem tamże najbardziej oryginalny kebab - rollo tylko z mięsem i serem. Bardzo energetyczne, bo do samego Wrocławia już nic nie jadłem.

Legnica zrobiła pozytywne wrażenie DDRką, którą to opuszczałem miasto w kierunku Koskowic. Potem trochę zmieniłem zdanie, ale to z własnej winy - zjechałem na ciągnący się wzdłuż jezdni chodnik o asfaltowej nawierzchni bez żadnych oznaczeń. A więc jakby DDRka, która formalnie nią nie jest. Ale, że było gładko i równo to pocinałem sobie nią śmiało. I małom karku nie złamał, gdy zaraz za pokonanym mostkiem zamajaczył mi głęboki rów. Ostre hamowanie, wypięcie i udało się. :)

Wszystkie boczne drogi wzdłuż A4 już po ciemku. Liczne wiochy z nawierzchnią brukową. Nawierzchnia dróg - taka sobie, dramatu nie było, ale mogło być lepiej. Pod hostelem wychodzi mi 194 km. Do tego doliczam km z poranka, z drogi na PKP w Szczecinie.

Przepraszam za jakość zdjęć. Nie chciało mi się wozić lustrzanki, więc wszystkie z "aparatu" telefonicznego.




















Kategoria wycieczka