m i c h u s s

Więcej o mnie.


















Znajomi
s p r z ę t
Archiwum bloga
- 2020, Listopad9 - 11
- 2020, Październik15 - 21
- 2020, Wrzesień15 - 58
- 2020, Sierpień20 - 77
- 2020, Lipiec16 - 32
- 2020, Czerwiec13 - 51
- 2020, Maj22 - 117
- 2020, Kwiecień19 - 78
- 2020, Marzec9 - 7
- 2020, Luty10 - 7
- 2020, Styczeń15 - 34
- 2019, Grudzień16 - 41
- 2019, Listopad19 - 50
- 2019, Październik20 - 43
- 2019, Wrzesień26 - 36
- 2019, Sierpień22 - 31
- 2019, Lipiec19 - 21
- 2019, Czerwiec24 - 47
- 2019, Maj8 - 30
- 2019, Kwiecień19 - 43
- 2019, Marzec17 - 48
- 2019, Luty17 - 64
- 2019, Styczeń18 - 41
- 2018, Grudzień10 - 25
- 2018, Listopad28 - 58
- 2018, Październik24 - 37
- 2018, Wrzesień17 - 43
- 2018, Sierpień21 - 46
- 2018, Lipiec26 - 66
- 2018, Czerwiec26 - 43
- 2018, Maj19 - 47
- 2018, Kwiecień23 - 59
- 2018, Marzec24 - 98
- 2018, Luty14 - 50
- 2018, Styczeń12 - 69
- 2017, Grudzień11 - 25
- 2017, Listopad18 - 29
- 2017, Październik16 - 113
- 2017, Wrzesień20 - 44
- 2017, Sierpień23 - 44
- 2017, Lipiec17 - 52
- 2017, Czerwiec20 - 78
- 2017, Maj25 - 108
- 2017, Kwiecień20 - 71
- 2017, Marzec24 - 41
- 2017, Luty13 - 105
- 2017, Styczeń23 - 49
- 2016, Grudzień25 - 68
- 2016, Listopad31 - 70
- 2016, Październik30 - 86
- 2016, Wrzesień29 - 149
- 2016, Sierpień24 - 181
- 2016, Lipiec20 - 76
- 2016, Czerwiec28 - 221
- 2016, Maj26 - 167
- 2016, Kwiecień26 - 185
- 2016, Marzec33 - 312
- 2016, Luty17 - 92
- 2016, Styczeń16 - 110
- 2015, Grudzień22 - 44
- 2015, Listopad23 - 87
- 2015, Październik18 - 113
- 2015, Wrzesień25 - 181
- 2015, Sierpień19 - 65
- 2015, Lipiec29 - 66
- 2015, Czerwiec20 - 40
- 2015, Maj16 - 77
- 2015, Kwiecień10 - 89
- 2015, Marzec5 - 20
- 2015, Luty6 - 39
- 2015, Styczeń7 - 78
- 2014, Grudzień13 - 99
- 2014, Listopad7 - 36
- 2014, Październik23 - 46
- 2014, Wrzesień26 - 86
- 2014, Sierpień18 - 72
- 2014, Lipiec26 - 33
- 2014, Czerwiec23 - 58
- 2014, Maj30 - 123
- 2014, Kwiecień15 - 64
- 2014, Marzec16 - 101
- 2014, Luty12 - 62
- 2014, Styczeń13 - 48
- 2013, Grudzień7 - 25
- 2013, Listopad11 - 45
- 2013, Październik7 - 31
- 2013, Wrzesień7 - 36
- 2013, Sierpień19 - 64
- 2013, Lipiec16 - 73
- 2013, Czerwiec17 - 69
- 2013, Maj9 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 36
- 2013, Marzec2 - 12
- 2013, Luty6 - 16
- 2013, Styczeń3 - 18
- 2012, Grudzień5 - 35
- 2012, Listopad10 - 44
- 2012, Październik9 - 59
- 2012, Wrzesień17 - 35
- 2012, Sierpień13 - 28
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec15 - 56
- 2012, Maj17 - 40
- 2012, Kwiecień13 - 49
- 2012, Marzec12 - 47
- 2012, Luty13 - 45
- 2012, Styczeń6 - 28
- 2011, Grudzień4 - 22
- 2011, Listopad5 - 25
- 2011, Październik7 - 33
- 2011, Wrzesień11 - 44
- 2011, Sierpień10 - 51
- 2011, Lipiec15 - 36
- 2011, Czerwiec12 - 22
- 2011, Maj10 - 21
- 2011, Kwiecień12 - 35
- 2011, Marzec7 - 8
- 2011, Luty2 - 4
- 2011, Styczeń5 - 6
- 2010, Listopad17 - 1
- 2010, Październik29 - 4
- 2010, Wrzesień15 - 4
- 2010, Sierpień29 - 19
- 2010, Lipiec23 - 4
- 2010, Czerwiec23 - 10
- 2010, Maj22 - 11
- 2010, Kwiecień23 - 0
- 2010, Marzec5 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Grudzień2 - 0
- 2009, Listopad2 - 0
- 2009, Październik3 - 0
- 2009, Wrzesień5 - 0
- 2009, Sierpień6 - 0
- 2009, Lipiec11 - 0
- 2009, Czerwiec17 - 0
- 2009, Maj15 - 4
- 2009, Kwiecień13 - 0
- 2009, Marzec7 - 0
- 2009, Luty1 - 0
- 2009, Styczeń1 - 0
- 2008, Listopad1 - 2
- 2007, Wrzesień2 - 0
- 2007, Sierpień2 - 0
- 2007, Lipiec3 - 0
- 2007, Czerwiec4 - 0
- 2007, Maj11 - 0
- 2007, Kwiecień5 - 0
- 2007, Marzec3 - 0
- 2007, Luty4 - 0
- 2007, Styczeń3 - 2
- 2006, Grudzień2 - 0
- 2006, Listopad4 - 0
- 2006, Październik4 - 0
- 2006, Wrzesień12 - 0
- 2006, Sierpień13 - 0
- 2006, Lipiec21 - 0
- 2006, Czerwiec14 - 0
- 2006, Maj12 - 0
- 2006, Kwiecień6 - 0
- 2006, Luty2 - 0
- 2006, Styczeń1 - 0
- 2005, Listopad4 - 0
- 2005, Październik8 - 0
- 2005, Wrzesień19 - 0
- 2005, Sierpień12 - 0
- 2005, Lipiec17 - 0
- 2005, Czerwiec18 - 0
- 2005, Maj6 - 0
- 2005, Kwiecień4 - 0
- 2005, Marzec5 - 0
- 2005, Luty2 - 0
- 2005, Styczeń1 - 0
- 2004, Grudzień2 - 0
- 2004, Listopad1 - 0
- 2004, Październik3 - 7
- 2004, Wrzesień12 - 0
- 2004, Sierpień9 - 0
- 2004, Lipiec21 - 0
- 2004, Czerwiec18 - 0
- 2004, Maj2 - 0
- 2004, Kwiecień3 - 0
- 2004, Marzec3 - 0
- 2004, Styczeń2 - 0
- 2003, Wrzesień6 - 7
- 2003, Sierpień1 - 0
- 1997, Lipiec7 - 0
- 1997, Maj2 - 0
- 1997, Kwiecień4 - 2
- 1997, Marzec1 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczka
Dystans całkowity: | 66235.28 km (w terenie 3686.23 km; 5.57%) |
Czas w ruchu: | 2973:34 |
Średnia prędkość: | 21.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.30 km/h |
Suma podjazdów: | 177935 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (96 %) |
Suma kalorii: | 908099 kcal |
Liczba aktywności: | 892 |
Średnio na aktywność: | 74.25 km i 3h 22m |
Więcej statystyk |
- DST 32.13km
- Czas 01:22
- VAVG 23.51km/h
- VMAX 39.85km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Skalin
Wtorek, 1 kwietnia 2014 • dodano: 01.04.2014 | Komentarze 5
Rozprostować kości po całym dniu w samochodzie.

Kategoria wycieczka
- DST 82.04km
- Teren 7.90km
- Czas 04:38
- VAVG 17.71km/h
- VMAX 51.32km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Gdynia
Poniedziałek, 31 marca 2014 • dodano: 31.03.2014 | Komentarze 8
BOLSZEWO-Wejherowo-Reda-Rumia-Gdynia-Koleczkowo-Bieszkowice-Nowy
Dwór Wejherowski-Wejherowo-BOLSZEWO
MAPA
MAPA
Gdy okazało się, że będziemy mieli z Sebastianem o jeden dzień więcej na Pomorzu zadałem mu pytanie gdzie woli pojechać: Puck czy Gdynia? Odpowiedź brzmiała: Gdynia. Dlatego też postanowiliśmy udać się dziś, w drugim dniu pobytu właśnie tam. Ten wariant miał też tę korzyść, że pierwsza połowa trasy wiodła w terenie niezbyt pagórkowatym, prawdę powiedziawszy aż do Skweru Kościuszki w Gdyni nie zaliczyliśmy chyba żadnego podjazdu, nie licząc wspinania się na mosty i wiadukty;) Druga połowa była już nieco bardziej urozmaicona, a to za sprawą jazdy przez ostępy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Choć słowo „ostępy” jest chyba jednak nieco na wyrost, trasa wiodła głównie asfaltami, niestety w dużej części ruchliwymi, ale to musiało mocno zmienić się w ostatnich latach, ponieważ ja pamiętałem je jako spokojne.
Jedyny zjazd z DW218 to postój nad Jeziorem Bieszkowice w, a jakże, Bieszkowicach. Tutaj podejmujemy decyzję, że do Bolszewa wrócimy via Wejherowo z dojazdem doń pięknym, równym asfaltem DW218 właśnie – na marginesie, pamiętałem ją jako straszliwie dziurawą drogę, obecnie jest na całej długości równy dywanik, aż chce się jechać. A zjazd serpentynami do Wejherowa to już poezja – tak się rozpędziliśmy, że hamowałem dopiero po rzucie okiem na licznik, kiedy o mało nie złapałem się za głowę na ostrym zakręcie;)
Końcówka to zwiedzanie Wejherowa, mocno odkrywcze za sprawą „świeżego” oka Sebastiana.
Zdjęcia:
1) Kuriozalna estakada rowerowa w Gdyni.

2) Pomnik Ofiar Grudnia 1970 w Gdyni.

3) Sea Towers.

4) Słynny gdyński kebab, w którym nie wolno używać widelców ;)

5) Skwer Kościuszki. Zaraz zaczniemy śniadanio-obiad.

6) Skwer Kościuszki.

7) ORP Błyskawica.

8) Sebastian podjeżdża w Koleczkowie.

9) Nad Jeziorem Bieszkowice.

10) Kontemplacja Jeziora Bieszkowice.

11) Podjazdy w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

12) Tablica informująca o walorach Kalwarii Wejherowskiej.

13) Żaba w Parku Majkowskiego w Wejherowie.

14) Park Majkowskiego w Wejherowie.

15) Pałac Przebendowskich w Wejherowie.

16) (***)

17) Plac Jakuba Wejhera w Wejherowie - pomnik założyciela miasta,

18) Ratusz w Wejherowie.

19) Jeden z nagrobków na tzw. starym cmentarzu w Wejherowie.

20) Stary cmentarz w Wejherowie.

21) Kwatera Obrońców Wybrzeża 1939 na starym cmentarzu w Wejherowie.


2) Pomnik Ofiar Grudnia 1970 w Gdyni.

3) Sea Towers.

4) Słynny gdyński kebab, w którym nie wolno używać widelców ;)

5) Skwer Kościuszki. Zaraz zaczniemy śniadanio-obiad.

6) Skwer Kościuszki.

7) ORP Błyskawica.

8) Sebastian podjeżdża w Koleczkowie.

9) Nad Jeziorem Bieszkowice.

10) Kontemplacja Jeziora Bieszkowice.

11) Podjazdy w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

12) Tablica informująca o walorach Kalwarii Wejherowskiej.

13) Żaba w Parku Majkowskiego w Wejherowie.

14) Park Majkowskiego w Wejherowie.

15) Pałac Przebendowskich w Wejherowie.

16) (***)

17) Plac Jakuba Wejhera w Wejherowie - pomnik założyciela miasta,

18) Ratusz w Wejherowie.

19) Jeden z nagrobków na tzw. starym cmentarzu w Wejherowie.

20) Stary cmentarz w Wejherowie.

21) Kwatera Obrońców Wybrzeża 1939 na starym cmentarzu w Wejherowie.

Kategoria wycieczka
- DST 99.44km
- Teren 23.77km
- Czas 05:26
- VAVG 18.30km/h
- VMAX 63.59km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Kaszubski Park Krajobrazowy
Niedziela, 30 marca 2014 • dodano: 31.03.2014 | Komentarze 12
STRZEPCZ-Głodnica-Miłoszewo-Nowa
Huta-Diabelski Kamień-Lubygość-Szczelina
Lechicka-Lubygość-Mirachowo-Miechucino-Borzystowo-Wygoda
Łączyńska-Łączyno-Borucino-Zgorzałe-Gołubie-Szymbark-Wieżyca-Ostrzyce-Brodnica
Górna-Złota
Góra-Ręboszewo-Zawory-Chmielno-Garcz-Sianowo-Staniszewo-Stara
Huta-Miłoszewo-STRZEPCZ
MAPA
MAPA
Planowaliśmy od dość długiego czasu z Sebastianem wypad do Ińskiego P. K. Okazało się jednak, że w tygodniu możliwości na przejazd tej trasy nie będzie. Pozostał do dyspozycji jedynie weekend. Cóż. Park Krajobrazowy – jak zwał, tak zwał. Podjęliśmy decyzję, że jedziemy do P. K. Kaszubskiego – udało się załatwić trochę wolnego, więc problemu nie ma.
Wycieczkę rozpoczynamy o 9.40 w Strzepczu, do którego docieramy samochodem. Na początek zjeżdżamy w Dolinę Łeby w obrębie przysiółka Zielony Dworek. Chwilę później zaliczamy najbardziej stromy podjazd dzisiejszej wycieczki, a trzeba przyznać, że było bardzo pagórkowato. Po pokonaniu wyżej wzmiankowanego rozpoczynamy mozolną wspinaczkę po szutrowej drodze do miejscowości Głodnica, w której naszą uwagę zwraca budynek społecznej, kaszubskiej szkoły podstawowej.
Następnie kierujemy się w stronę wsi Miłoszewo po nowo wylanym dywaniku asfaltowym. Po kilkuset metrach skręcamy w prawo, po uprzednim rozpoznaniu fotograficznym. Wygodną szutrówką, a potem wyboistą gruntówką docieramy nad Jezioro Kamienne, którego główną atrakcję stanowi potężny głaz narzutowy, tzw. Diabelski Kamień. Po krótkiej sesji fotograficznej ruszamy dalej, w kierunku Jeziora Lubygość. Główną atrakcję stanowią tutaj jaskinie albo raczej twory je przypominające zbudowane z piaskowca.
Początkowy plan zakładał szybki przejazd do Mirachowa, jednak po lustracji zdjęć na BS postanowiłem, że za wszelką cenę musimy dotrzeć do rezerwatu Szczelina Lechicka, skąd, z wysokiego wzgórza morenowego, rozciąga się piękny widok na dwa rynnowe jeziora. Po małych perturbacjach docieramy na miejsce.
Sesja fotograficzna trwa kilka minut, następnie robimy spore koło i ponownie wracamy nad Jezioro Lubygość. Tym razem jednak nie kierujemy się, co zrozumiałe, ponownie na Szczelinę Lechicką, lecz jedziemy do wspomnianego Mirachowa. W samej miejscowości Sebastian wypatrzył interesujący dworek, przy którym urządzamy sobie mały fotostop.
Kolejne km to szybki przejazd asfaltem położonym wśród Mirachowskich Lasów do Miechucina. Zjazd do tej wsi dostarcza wielu emocji. Ponadto niezłe wrażenie robi pojawiająca się w pewnym momencie, nieczynna już niestety, linia kolejowa Kartuzy – Lębork z ciekawym budynkiem stacji Miechucino.
W samej miejscowości, za moją sprawą, początkowo mylimy drogę, potem jednak natrafiamy już na tę właściwą i kierujemy się w kierunku Borzestowa, przy okazji urządzając mały popas na parkingu jeszcze w obrębie Miechucina.
Dojazd do Borzestowa jest niezwykle pagórkowaty. Dość powiedzieć, że przy drodze stoją znaki drogowe nakazujące samochodom ciężarowym używanie łańcuchów przeciwśnieżnych w związku z licznymi podjazdami i zjazdami.
Zaraz za Wygodą Łączyńską odbijamy na Łączyno i niesamowicie klimatyczną asfaltówką, obok ośrodka wypoczynkowego Modrok docieramy do Borucina. Stąd ponad 2 km do skrzyżowania z drogą na Zgorzałe (Stężycę). W Zgorzałem fotografujemy się obowiązkowo z tablicą przy nazwie ulicy – Lecha Wałęsy. Podobna jedyna ulica nazwana w ten sposób w Polsce.
Żartujemy potem z Sebastianem, że nazwa miejscowości ma coś w sobie, ponieważ w Zgorzałem widzimy kilka osób, które są na wyraźnej bani. Prawdopodobnie raczyli się gorzałką ;)
Wyjazd z miejscowości bardzo stromy, natomiast kolejne km to niezwykle spokojna asfaltówka, która doprowadza nas do dużej wsi Gołubie. Tutaj przekraczamy przejazd kolejowy w linii Gdynia – Kościerzyna i po pierwszym telefonie od Moniki z BS, z którą zamierzaliśmy się spotkać oraz kilku km terenowej jazdy docieramy do Szymbarku. Od razu postanawiamy odnaleźć centrum turystyczne, słynne na cały kraj, w którym znajduje się m.in. najdłuższa deska świata (albo Europy, nie pamiętam) i krzywy domek. Oprócz tego jest oczywiście cała masa innych atrakcji. Jednak okazuje się, że zwiedzanie kompleksu z rowerem (a raczej bez niego) byłoby nie tylko ryzykowne, ale i kosztowne. W związku z tym cofamy się do Szymbarku i przed tamtejszym sklepem, w towarzystwie bardzo miłego pieska posilamy się bułkami, kiełbasą i lodami. Mieszanka egzotyczna, prawda. ;)
Kolejne km to mozolny podjazd pod Wieżycę, początkowo „jakąś” leśną drogą, potem wzdłuż czarnego szlaku. Na szczycie spinamy rowery i za kilka zł od osoby wspinamy się na wieżę widokową. Tutaj warto nadmienić, że Wieżyca jest najwyższym naturalnym szczytem Niżu Polskiego.
Po zaliczeniu wierzchołka szybkim tempem kierujemy się na parking w Strzepczu. Odnotowujemy dwa dłuższe posotoje – jeden na punkcie widokowym w Złotej Górze (tutaj kolejna rozmowa z Moniką, podczas której już wiemy, że ze spotkania nic nie wyjdzie, ponieważ znaleźliśmy się w tym samym czasie w zbyt odległych miejscach), drugi w sklepie w Garczu. Podjazdy dają nam się już dość mocno we znaki.
Koniec końców zmęczeni, ale szczęśliwi meldujemy się po 18 w Strzepczu.
Dzięki Sebastian za wspolną jazdę!
Zdjęcia (autorstwa Sebastiana i mojego):
1) Zjazd w dolinę Łeby w Zielonym Dworku (Strzepcz).


2) Sebastian na moście nad Łebą w Zielonym Dworku (Strzepczu).

3) Rozwidlenie pod Miłoszewem, jedziemy nad Jezioro Kamienne.

4) W drodze nad Jezioro Kamienne.

5) W drodze nad Jezioro Kamienne - tym razem ja. ;)

6) Diabelski Kamień nad Jeziorem Kamiennym.

7) Nad Jeziorem Lubygość.

8) Groty nad Jeziorem Lubygość.

9) Szlak nad Jeziorem Lubygość.

10) Wspinaczka pod Szczelinę Lechicką.

11) Wspinaczka pod Szczelinę Lechicką.

12) (***)

13) Szczelina Lechicka.

14) Skrzyżowanie w pobliżu leśniczówki Mirachowo.

15) Dworek Starościński w Mirachowie z XVIII wieku.

16) Miechucino.

17) Zgorzałe.

18) W centrum turystycznym pod Szymbarkiem.

19) Sebastian w drodze na Wieżycę.

20) Widok z Wieżycy. Wprawne oko dostrzeże linię kolejową.

21) Na wieży na Wieżycy. ;)

22) Sebastian schodzi z wieży.

23) Efektowna mapa przy punkcie widokowym na Złotej Górze.

24) Sebastian wspina się w Garczu.

25) Sebastian wspina się w Staniszewie.

26) Sebastian wspina się w Miłoszewie.


3) Rozwidlenie pod Miłoszewem, jedziemy nad Jezioro Kamienne.

4) W drodze nad Jezioro Kamienne.

5) W drodze nad Jezioro Kamienne - tym razem ja. ;)

6) Diabelski Kamień nad Jeziorem Kamiennym.

7) Nad Jeziorem Lubygość.

8) Groty nad Jeziorem Lubygość.

9) Szlak nad Jeziorem Lubygość.

10) Wspinaczka pod Szczelinę Lechicką.

11) Wspinaczka pod Szczelinę Lechicką.

12) (***)

13) Szczelina Lechicka.

14) Skrzyżowanie w pobliżu leśniczówki Mirachowo.

15) Dworek Starościński w Mirachowie z XVIII wieku.

16) Miechucino.

17) Zgorzałe.

18) W centrum turystycznym pod Szymbarkiem.

19) Sebastian w drodze na Wieżycę.

20) Widok z Wieżycy. Wprawne oko dostrzeże linię kolejową.

21) Na wieży na Wieżycy. ;)

22) Sebastian schodzi z wieży.

23) Efektowna mapa przy punkcie widokowym na Złotej Górze.

24) Sebastian wspina się w Garczu.

25) Sebastian wspina się w Staniszewie.

26) Sebastian wspina się w Miłoszewie.

Kategoria wycieczka
- DST 25.45km
- Czas 01:04
- VAVG 23.86km/h
- VMAX 23.77km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Kobylanka
Niedziela, 23 marca 2014 • dodano: 23.03.2014 | Komentarze 5
Jedyna szansa na wykręcenie paru km w weekend wykorzystana. Miałem plan na nieco dłuższą wycieczkę, ale okazało się, że w tylnej lampce baterie są na wyczerpnianiu. Co było robić - pojechałem do Kobylanki i wróciłem, jadąc cały czas DDRką.
Miałem, jak nigdy ;), ochotę pobyć sam ze swoimi myślami i miałem nadzieję, że około 20 na DDRce nikogo nie będzie. Na prostej między Morzyczynem a Kobylanką widzę migające w oddali czerwone światełko. Doganiam i wyprzedzam faceta już w Kobylance. Zawracam na samym końcu miejscowości i wracam do Stargardu. Okazuje się, że "światełko" znów jedzie niespiesznie przede mną. Ponownie wyprzedzam gościa tuż za Kobylanką. W niego wstępują nowe siły i zaczyna jechać "na kole". Ja zły, bo chciałem jechać sam. Facet dodatkowo odpala jakieś turbo-światło, chyba do oślepiania samolotów znajdujących się na wysokościach przelotowych;) Oślepiają mnie odbitym światłem znaki drogowe;) Klnę pod nosem, jadę swoim tempem, w końcu pozbywam się "ogona" zjeżdżając na promenadę. Ale to nie koniec. Ponownie doganiam gościa jeszcze przed wiadukcikiem rowerowym nad S10 i sytuacja powtarza się. Jednak jakoś przed Lipnikiem orientuję się, że typ został gdzieś z tyłu i w samotności docieram do Stargardu. ;)
Takie buty. ;)
Kategoria wycieczka
- DST 121.79km
- Teren 15.60km
- Czas 06:03
- VAVG 20.13km/h
- VMAX 40.20km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Leszno - Wrocław
Czwartek, 13 marca 2014 • dodano: 16.03.2014 | Komentarze 11
STARGARD-(PKP)-LESZNO-Dąbcze-Rydzyna-Moraczewo-Poniec-Kawcze-Konarzewo-Sarnowa-Stwolno-Ugoda-Kubeczki-Niezgoda-Ruda Żmigrodzka-Jamnik-Bukołowo-Gąski-Brzyków-Trzebnica-Skarszyn-Pasikurowice-Krzyżanowice-WROCŁAW
Jak tylko okazało się, że będę robił we Wrocławiu specjalizację zacząłem planować rowerowe wyjazdy w tamtejsze okolice, w tym różne warianty dojazdowe. Był to też jeden z ważniejszych powodów, dla których zdecydowałem się nabyć nawigację. Opisywana trasa miała stać się sprawdzianem urządzenia. :) W domu ustaliłem sobie trasę, wprowadziłem tzw. waypointy (punkty, przez które chcę przejechać, ustawienie trasy pomiędzy nimi ustala nawigacja), bo wiedziałem, że na trasie z Leszna do Wrocławia warto zobaczyć Stawy Milickie - to pamiętałem jeszcze z podstawówki;) Potem przypomniałem sobie jeszcze jedną nazwę krainy geograficznej, o której w szkole wspominali, ale nie uprzedzajmy faktów... ;)
Stargard opuściłem pociągiem regio do Poznania, odjeżdżającym o godzinie 6.28. Połączenie obsługiwane jest tą nową jednostką z newagu. Jadę sam praktycznie aż do Krzyża. Potem dosiada młodzież jadąca do szkół. Od Wronek skład stopniowo się zapełnia podążającymi do Poznania, do którego przybywamy siedem minut po dziewiątej.
Z Poznania do Leszna jadę zmodernizowaną jednostką EN57 w malowaniu województwa dolnośląskiego. Również sam, ale o to nietrudno, bo pociąg zestawiony jest z dwóch jednostek. Wysiadam w Lesznie tuż przed 11.
Po wyjściu odpalam etrexa. Sprawdziłem wcześniej wysokość, na której znajduje się stacja, żeby wskazania urządzenia były jak najbliższe prawdzie. Sprzęt jednak zadziałał prawidłowo i pokazuje 94 m :) Po krótkiej sesji przy tablicy poświęconej kolejarzom węzła leszczyńskiego, którzy zginęli w czasie II WŚ ruszam. Trochę jak dziecko we mgle, bo specjalnie niemal nie sprawdzałem trasy przejazdu. Jednak zostaję skutecznie wyprowadzony z miasta do DK 5, wzdłuż której, po DDRce przejeżdżam krótki kawałek - kończę przejażdżkę skrętem w lewo, w kierunku wsi Dąbcze. To alternatywny dojazd do podleszczyńskiej Rydzyny. Zresztą pod względem rowerowym jedyny, bo na DK5 stoi znak zakazujący ruchu rowerów. Początkowo droga wiedzie przez las, ale po chwili wyjeżdżam na odkryty teren, gdzie odczuwam wiatr. Nie będzie niestety moim sprzymierzeńcem, bo wieje z południowego zachodu.
Rydzynę osiągam po krótkiej chwili. W samym miasteczku, o dość bogatej historii, fotografuję Rynek z ratuszem i kolumną, a konkretniej "wotywną kolumną św. Trójcy" z XVIII wieku upamiętniającą epidemię dżumy, która dotknęła Rydzynę w 1709 roku. Zdjęcie to, jak i późniejsze, które wymagały szerokiego kąta robię niestety telefonem.
Z Rydzyny kieruję się do gminnej miejscowości Poniec. Muszę przyznać, że nieco zaskoczyła mnie infrastruktura rowerowa w tych okolicach. Zarówno kilka km za Rydzynę, jak i kilka km przed Poniecem jedziemy po asfaltowych, wydzielonych DDRkach. Czy to sensowne? Nie wiem, bo ruch samochodowy na drogach był mały, ale z drugiej strony na pewno jest bezpiecznie.
Poniec mijam bokiem, nawigacja przeprowadziła mnie jakąś osiedlową uliczką, trochę na skróty. Wyjeżdżam na południe, w kierunku Rawicza. Do tego miasta jednak nie docieram. Jadę za to bardzo fajną, wąską asflatówką, po której niemal nie jeżdżą samochody. Zaraz za Poniecem mijam jakąś starą cegielnię, w której, o ile dobrze kojarzę, mieści się teraz jakieś gospodarstwo agroturystyczne. Jak wspomniałem drogi przyzwoite, niestety przyznam, że krajobraz, póki co, dość monotonny.
Sytuacja ulega diamteralnej zmianie w miejscowości Konarzewo. Tutaj nawigacja kieruje mnie w lewo, w szutrówkę, każąc mi zjechać z wygodnej asfaltówki. Początkowo droga jest całkiem ok, mijam przydrożną kapliczkę, która chyba chyli się ku upadkowi, a tuż za nią zaczynają się potworne, kopne piachy. To była zmora wielu dzisiejszych odcinków terenowych...
Po dwóch dość męczących kilometrach docieram do Sarnowej. To było kiedyś miasto, ale od 1973 formalnie stawnowi osiedle miasta Rawicz. Muszę przyznać, że miejscowość zrobiła na mnie duże wrażenie. Na uliczkach już charakterystyczne, dolnośląskie klimaty - wąsko, zaniedbane, piękne kamienice. Do tego niesamowity budynek dawnego ratusza i brukowane uliczki. Ale bruk taki, że ładnie na niego popatrzeć - jeździć po nim to dramat. ;)
Z Sarnowej, odcinkiem terenowym przez las. Znów w bardzo głębokim piachu, ale na szczęście dość krótko. Docieram do asfaltówki, oczywiście bardzo wąskiej i niemal bez samochodów, którą zmierzam już w kierunku doliny Baryczy. Nazwy miejscowości całkiem ciekawe - Ugoda, Niezgoda, Kubeczki, itd. :)
Wjeżdżam na trasę, która sprawia wrażenie zamkniętej dla samochodów. Nie spotkałem ani jednego na długim, około 10km odcinku. Początkowo nawierzchnia jest asfaltowa, potem pojawiają się kamienie. Nie bruk, ale właśnie kamienie. Trochę się ich obawiam, bo są dość ostro zakończone, więc posuwam się poboczem. Ale całkiem sprawnie, piachu nie było. ;)
W końcu docieram do Kanału Punickiego, gdzie na chwilę zatrzymuję się. Potem znów piękna asfaltówka przez stary, dolnośląski bór. Na wysokości miejscowości Ruda Żmigrodzka docieram do pierwszego ze Stawów Milickich. Warto na ich temat poczytać, wiki twierdzi, że rezerwat je chroniący jest największym w Polsce. Wszystko jest zbytkiem techniki, niestety w dość dużym stopniu zdewastowanym (mam na myśli infrastrukturę techniczną, taką jak jazy, przepusty, itd., część stawów wyschła). Olbrzymie wrażenie robi na mnie monumentalny dąb stojący przy szosie. Asfalt - sprawia wrażenie dopiero co położonego, dużo oznaczeń szlaków rowerowych sugeruje, że turystycznie rejon jest bardzo atrakcyjny.
Przed miejscowością o wesołej nazwie Jamnik znajduje się pomost nad Stawem o nazwie Jamnik Dolny. Tu zatrzymuję się na popas, podziwiam też ptactwo wodne. Zaraz za wsią, nie bez oporów, zgodnie z sugestią garmina zjeżdżam z asfaltu w polną, zaniedbaną drogę. Na szczęście nie zakopuję się i skrótami, przez pola docieram do wsi Bukołowo. Czy pojechałbym tak bez nawigacji? Wątpię, pewnie zasugerowałbym się mapą i skorzystał z dróg asfaltowych;)
Z Bukołowa do wsi Gąski wzdłuż Stawu Sieczkowskiego. Za Gąskami chyba najgorszy fragment piachu. Jadę z trudem, żeby było weselej po mojej prawej chłop traktorem orze pole. Jedziemy łeb w łeb, mimo, że on snuje się naprawdę w ślimaczym tempie. Ja co chwila zatrzymuję się z wykręconą w piachu kierownicą, to w jedną, to w drugą stronę. :)
W końcu docieram do asfaltu w Przyborowie, skręcam w prawo i smigam już prosto na Trzebnicę. Ponieważ wyczerpały mi się zapasy picia staję w Brzykowie i kupuję sobie frugo i pepsi. Podczas postoju niepokoją mnie z lekka pagóry majaczące na horyzoncie. I w tym momencie przypominam sobie kolejną krainę, o której dowiedziałem się na geografii w wejherowskiej "dziewiątce";) To przecież Wzgórza Trzebnickie. ;)
W samej Trzebnicy niepotrzebnie nadkładam jakieś 2 km drogi, a przy okazji spory podjazd. To dlatego, że byłem przekonany, że do Wrocławia nawigacja puści mnie główną drogą łączącą go z Trzebnicą, wzdłuż której zresztą podobno jest jakaś DDRka. Dlatego zaznaczyłem sobie "waypoint" na południowym skraju miasta, przy zjeździe z obwodnicy. Garmin przyprowadził mnie do tego punktu i kazał zawracać. Posłusznie wykonałem polecenie;) Dzięki temu zaliczam naprawdę spory podjazd na wyjeździe z miasta, a potem boczne, ale niestety dość ruchliwe, drogi. Choć przyznam, że akurat na drodze wjazdowej do Wrocławia przez Pasikurowice i Krzyżanowice było spokojnie, najgorszy fragment był zaraz za Trzebnicą.
W mieście sprzęt spisał się doskonale. Trafiłem do Boogie Hostelu na ul. Ruskiej 34 (który polecam) jak po sznurku. Docieram do celu po około 7 godzinach jazdy, z tym, że czas postojów wyniósł 1h15`.
Zdjęcia:
1) W pociągu regio ze Szczecina do Poznania.


2) Tablica pamiątkowa na leszczyńskim dworcu.

3) Rynek w Rydzynie z wotywną kolumną na pierwszym planie.

4) Infrastruktura rowerowa w gminie Rydzyna.

6) Dawna cegielnia pod Poniecem.

7) Zabudowania wsi Kawcze w powiecie rawickim.

8) Kapliczka przydrożna pod Konarzewem.

9) Niezbadane wyroki garmina w doborze dróg.

10) Ulica w Rawiczu - Sarnowej.

11) Dawny ratusz w Rawiczu - Sarnowej.

12) Wyjazd z miejscowości Kubeczki, za chwilę dojadę nad rzekę Orla.

13) Między Kubeczkami a Niezgodą.

14) (...)

15) Okazały dąb w pobliżu Niezgody.

16) Widok na staw Jamnik Dolny.

17) Gdzieś między Jamnikiem a Bukołowem.

18) Nie wiem czy widać - kury w Gąskach. ;)

19) Pagórkowate okolice Trzebnicy.

20) Trzebnica.

21) Zachód słońca przed samym Wrocławiem.

22) Cel (prawie) osiągnięty.


3) Rynek w Rydzynie z wotywną kolumną na pierwszym planie.

4) Infrastruktura rowerowa w gminie Rydzyna.

6) Dawna cegielnia pod Poniecem.

7) Zabudowania wsi Kawcze w powiecie rawickim.

8) Kapliczka przydrożna pod Konarzewem.

9) Niezbadane wyroki garmina w doborze dróg.

10) Ulica w Rawiczu - Sarnowej.

11) Dawny ratusz w Rawiczu - Sarnowej.

12) Wyjazd z miejscowości Kubeczki, za chwilę dojadę nad rzekę Orla.

13) Między Kubeczkami a Niezgodą.

14) (...)

15) Okazały dąb w pobliżu Niezgody.

16) Widok na staw Jamnik Dolny.

17) Gdzieś między Jamnikiem a Bukołowem.

18) Nie wiem czy widać - kury w Gąskach. ;)

19) Pagórkowate okolice Trzebnicy.

20) Trzebnica.

21) Zachód słońca przed samym Wrocławiem.

22) Cel (prawie) osiągnięty.

Kategoria komunikacyjnie, wycieczka
- DST 31.86km
- Teren 1.50km
- Czas 01:26
- VAVG 22.23km/h
- VMAX 34.08km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 31m
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Motaniec przez Jęczydół
Niedziela, 2 marca 2014 • dodano: 02.03.2014 | Komentarze 2
STARGARD-Zieleniewo-promenada nad Miedwiem-Morzyczyn-Jęczydół-Kobylanka-Motaniec-Kobylanka-Morzyczyn-promenada nad Miedwiem-Zieleniewo-STARGARD
MAPA
MAPA
Niesamowita pogoda. Niemal bezwietrznie. Wprawdzie temperatura to 3 stopnie, ale w ogóle się tego nie odczuwało.
Przejazd przez wertepy z Jęczydołu do Kobylanki, oczywiście w ramach sprawdzania etrexa. Dzisiaj wszystko było ok. ;)
Wyjazd o 21.15, powrót za dziesięć jedenasta.
Kategoria wycieczka
- DST 21.90km
- Teren 7.90km
- Czas 01:07
- VAVG 19.61km/h
- VMAX 32.38km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 10m
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Miedwie
Sobota, 1 marca 2014 • dodano: 01.03.2014 | Komentarze 4
Przejazd gruntową drogą łączącą Grzędzice z Zieleniewem (przy torach). Jechałem tędy pierwszy raz w życiu.
Cały czas testowanie etrexa. Dzisiaj zadałem mu trasę, którą mnie poprowadził. Trasę sporządziłem wczoraj za pomocą programu BaseCamp. Jechałem jak po sznurku, chociaż nie obyło się bez zgrzytów - krótko przed zakończeniem jazdy urządzenie się samo z siebie wyłączyło, tuż po tym jak zmieniłem trasę i zaczęło ją w związku z tym przeliczać na nowo. Mam nadzieję, że to epizod, ale nieco mnie zmartwił.

Kategoria wycieczka
- DST 113.81km
- Teren 6.50km
- Czas 04:43
- VAVG 24.13km/h
- VMAX 55.02km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Banie przez Oćwiekę
Niedziela, 23 lutego 2014 • dodano: 23.02.2014 | Komentarze 14
STARGARD-Giżynek-Golczewo-Cargotec-Warnice-Reńsko-Obryta-Zaborsko-Lubiatowo-Oćwieka-Kluki-Kosin-Mechowo-Pyrzyce-Łozice-Banie-Kunowo-Swochowo-Bielice-Parsów-Chabowo-Stare Czarnowo-Kołbacz-Bielkowo-Jęczydół-Morzyczyn-Grzędzice-STARGARD
Wczoraj późnym wieczorem wróciłem do domu z Wrocławia. Wstępnie ustaliłem sobie, że jak wstanę o 7 to pojadę na kebab do Schwedt ze "szczeciniakami". Ale wyszło jak wyszło - o 7 wybrałem przewrócenie się na drugi bok, a z domu wystartowałem grubo po 9.
Pojechałem na południe, bo chciałem zapewnić sobie powrót z wiatrem. Początkowo myślałem o Barlinku, ale jednak zmieniłem plany i odświeżyłem sobie drogę z Pyrzyc do Bań, którą dawno nie jechałem (konkretnie jechałem nią raz, kilka lat temu). Dłużyła mi się, bo wiatr trochę tu utrudniał jazdę, a już końcówka, na wysokości nowo wybudowanego kompleksu magazynującego zboże, gdzie było pod wiatr i jeszcze pod górę dała w kość. :)
Aha, w samych Pyrzycach byłem świadkiem pościgu policyjnego - najpierw minął mnie jadący +/- 120 km/h motocykl, który zresztą w taki sposób "kosił" zakręt, że musiałem ewakuować się na trawnik, a chwilę później mknący za nim radiowóz, też mniej więcej z taką prędkością. Mam nadzieję, że gnoja złapali.
Od Bań to już zupełnie inna jazda. Szybko, lekko i przyjemnie.
W Starym Czarnowie chciałem kupić sobie na archaicznym ce-pe-enie colę, bo tam kupowało się w okienku. Kupowało, bo stacja została zrównana z ziemią i budują nową. Nie mogę odżałować, że nie zrobiłem jej zdjęcia, bo była jeszcze z tych starego typu, taka jak w PRLu, z kultowymi, analogowymi dystrybutorami z nieśmiertelnym tekstem "Liczydło winno wskazywać zero". ;)
Końcówka na "oparach". Zjechałem się jeszcze dość mocno, bo ze względu na pogodę (konkretnie - tłok) chciałem sobie odpuścić DDRkę nad Miedwie i pojechałem "trendixowym" skrótem do Grzędzic, gdzie było dziś sporo mokrego, spowalniającego błotka.
W domu, podobnie jak tydzień temu, koktajl truskawkowy (niestety z mrożonych). ;)
Aha, to nie jest normalne, żeby pod koniec lutego jeździć w temperaturach 12-15 stopni... ;)



Kategoria wycieczka
- DST 37.98km
- Czas 02:00
- VAVG 18.99km/h
- VMAX 43.99km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolice Węgorzyna
Czwartek, 20 lutego 2014 • dodano: 20.02.2014 | Komentarze 13
WĘGORZYNO-Połchowo-Winniki-Dłusko-Podlipce-Węgorzyno-Rogówko-Przytoń-WĘGORZYNO
Po listopadowej wycieczce po I.P.K. z rowerzystą znanym niegdyś jako Shrink od razu postanowiliśmy w najbliższym możliwym terminie powtórzyć spotkanie i ponownie pojeździć po lasach trójkąta Ińsko-Chociwel-Węgorzyno. Wyszło jak wyszło, do ponownego "zjechania" doszło dopiero teraz, w połowie lutego.
Punktem zbornym był tym razem parking przed magistratem w Węgorzynie. Stawiliśmy się obaj punktulanie o godzinie 8.50. Po krótkiej wymianie uwag odnośnie trasy i techniki przejazdu ;) ruszyliśmy. W planach były dwie niewielkie pętle, które umożliwiły nam przejechanie dwóch, niezwykle klimatycznych asfaltówek.
Pierwsza pętla wiodła w części szlakiem listopadowym. Ponownie bowiem zawitaliśmy do Dłuska, tym razem jednak od strony Winnik (do nich dojechaliśmy przez Połchowo, z pominięciem krajowej "dwudziestki"). W Dłusku zaliczyliśmy jeden z dwóch starych, opuszczonych cmentarzy (ten, którego nie widzieliśmy w listopadzie), a potem podjęliśmy nieudaną próbę obejrzenia kręgów kamiennych za wsią. Skończyliśmy eskpadę na czyjejś posesji i zrezygnowaliśmy z dalszych poszukiwań.
Następnie wróciliśmy do Węgorzyna przez Sarnikierz (znów cmentarz) i Podlipce. Droga niezwykle malownicza, kręta, miejscami ma się wrażenie jazdy w górach. Coś pięknego!
W Węgorzynie postój na wzmocnienie energii - tym razem skorzystałem z Sebastianowej czekolady, bo sam nie wziąłem ze sobą nic. Po kilku minutach jedziemy dalej. Początkowo wojewódzką drogą w kierunku Łobza, a za krzyżówką pod wsią Gardno odbijamy w prawo, za drogowskazem "Przytoń 6". Piękna aleja wiedzie nas w pofałdowanym terenie. Całości dopełnia całkiem przyzwoity asfalt. Widoki wokół? W pełni wyczerpują określenie "zachodniopomorski interior", szczególnie, że jest pochmurno, mgliście, więc wrażenie pustkowia jest spotęgowane.
Ocierając się o małą wieś Rogówko odbijamy ponownie w prawo, w kierunku Przytonia. Tę wieś mijamy bez postoju, natomiast zaraz za nią wspinamy się na kopiasty szczyt, z którego rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Wieje niesamowicie, więc postój nie jest zbyt długi i po chwili wjeżdżamy do Węgorzyna dyskutując o trudach podjazdu pod Przełęcz Karkonoską (konkretnie - Sebastian zdaje relację z tego jak się czuł podczas jej zdobywania).
Przy samochodach jeszcze krótka dyskusja, odkręcenie przednich kół, pakowanie i rozjeżdżamy się w swoich kierunkach.
Dzięki Sebastian!









Kategoria wycieczka
- DST 108.99km
- Teren 13.10km
- Czas 04:29
- VAVG 24.31km/h
- VMAX 36.31km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Author Airline
- Aktywność Jazda na rowerze
Stepnica
Niedziela, 16 lutego 2014 • dodano: 16.02.2014 | Komentarze 6
STARGARD-Żarowo-Lubowo(z powrotem przez Smogolice)-Poczernin-Przemocze-Podańsko(z powrotem przez Bolechowo-Bącznik-rowerostradę)-Goleniów-Modrzewie-Krępsko-Kąty(z powrotem przez Widzieńsko-Wierzchosław-Miękowo)-Stepnica-STARGARD
Zacznę od tego, że to moja pierwsza zimowa setka. Wprawdzie zima trochę licha, bo rano temperatura wahała się od 5 do 8 stopni, w drodze powrotnej oscylowała w granicach 10-11 stopni. Wszystko to w środku lutego. No, ale setka jest setka. ;) Tu przypomina mi się skecz kabaretu Neonówka: "ile to jest dziesięć razy sto gram?". Wszystkie narody Europy odpowiadają, że kilogram, jedynie Polak powie, że litr. :D
No, ale do rzeczy. Rano wyjechałem o 9. Wcześniej w domu naszykowałem sobie wszystkie "sprawy", czyli to co miałem do Stepnicy zabrać. Na szczęście stary, lidlowski plecak rowerowy jest bardzo pojemny i mimo, że wpakowałem w niego sporo, to jeszcze zostało bardzo dużo zapasu (z pewnością więcej niż wtedy, gdy biłem rekord przewożąc w nim na trasie Dąbie-Staragrd 10 kg mrożonej dziczyzny). Zapas potrzebowałem, bo w Stepnicy miałem odebrać różnej maści, jak to mawia koleżanka, "geszenki". ;)
W drodze cały czas nie dawało mi spokoju, że o czymś zapomniałem. Na rogatkach Poczernina przypomniałem sobie - zapomniałem... zjeść śniadania :D Poratowała mnie tuba słodzonego mleka, bez której, od jakiegoś czasu, na dłuższe wypady się nie ruszam.
Dalsza droga minęła bez większych przygód. Po bardzo długim czasie do Goleniowa skierowałem się via Przemocze, Podańsko, zdradzając uwielbianą przeze mnie "rowerostradę" - określenie Trendixa na drogę łączącą skrzyżowanie DW142 i DW141 z szosą Stawno-Kliniska.
W Goleniowie stwierdziłem, że jak "eksperymentować" to na całego i pojechałem przez Modrzewie i Krępsko, czyli wersją, której nie znoszę, bo jest nudna. Dzisiaj jednak droga minęła mi szybko. W samej Stepnicy skorzystałem z nowej drogi, którą niedawno wybudowano, dzięki czemu szybciej i sprawniej docieram do celu.
Po rozmowach, pysznej ogórkówce i odebraniu wspomnianych prezencików, które niemal całkowicie wypełniły mi plecak (ich ilość nie była duża, za to objętość tak) do domu wróciłem standardową trasą.
Rowerostrada trochę mnie dzisiaj zaskoczyła na minus, ponieważ było sporo nieprzyjemnego błotka - nie jakieś szczególnie głębokie, ale skutecznie spowalniało jazdę.
Rano wyjechałem o 9, na miejscu byłem coś koło 11.15, powrót równe 2,5 godziny: 13.15 - 15.45.

Kategoria wycieczka