m i c h u s s

avatar Na BSach przebyłem 133994.92 km z prędkością średnią 21.52 km/h.
Więcej o mnie.




Follow me on Strava




button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 73.10km
  • Czas 03:03
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 44.64km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin komunikacyjnie

Wtorek, 19 kwietnia 2011 • dodano: 19.04.2011 | Komentarze 0

STARGARD-Zieleniewo-Morzyczyn-Kobylanka-Motaniec-Niedźwiedź-Szczecin(Zdunowo-Wielgowo-Dąbie-port-Zdroje-Kijewo-Płonia)-Kobylanka-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD

Z ciekawostek-prace nad drogą rowerową z Zieleniewa do Motańca idą ostro do przodu. Ciekawe kiedy to skończą...
Kategoria komunikacyjnie


  • DST 150.60km
  • Czas 07:00
  • VAVG 21.51km/h
  • VMAX 39.38km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stepnica (Zielonczyn i Żarnówko w pakiecie)

Niedziela, 17 kwietnia 2011 • dodano: 17.04.2011 | Komentarze 7

STARGARD-Żarowo-Sowno-Strumiany-Bolechowo-Zabród-Goleniów-Miękowo-Widzieńsko-Stepnica-Zielonczyn-Żarnówko-Miłowo-Stepnica-Modrzewie-Goleniów-Podańsko-Stawno-Strumiany-Sowno-Żarowo-Grzędzice-STARGARD



Jak już wczoraj pisałem trochę mi się plany pokrzyżowały-miałem nadzieję na trochę większy przebieg w sobotę... Postanowiłem wobec tego nadrobić „straty” dzisiaj. Po głowie chodziło mi kilka pomysłów na wyjazd. W końcu, po lekturze wczorajszego wpisu sargatha zdecydowałem się odwiedzić punkt widokowy w Zielonczynie. Przy okazji nie mogłem nie zahaczyć o Stepnicę, gdzie mieszka koleżanka z pracy, którą ponad rok temu namówiłem na kupno roweru. Sprzęt do tej pory stał raczej mało używany, więc zaproponowałem wspólny wypad ze Stepnicy do Zielonczyna. Pozostało mi jedynie dojechać do Stepnicy.

W zeszłą niedzielę odkryłem bardzo fajną drogę Sowno-Strumiany-Stawno. Dzisiaj znów z niej skorzystałem podczas dojazdu do Goleniowa, z tą małą modyfikacją, że nie dojechałem do samego Stawna, tylko około pół km za mostem na Inie skręciłem w lewo i przez las, nieco na skróty dojechałem do Bolechowa, skąd dalej przez Zabród do Goleniowa. Tym sposobem droga od Sowna do Goleniowa wyszła mi niemal w całości przez las.

Z Goleniowa wyjeżdżam w kierunku Miękowa, uprzednio wjeżdżając na krajową trójkę, którą zmuszony jestem pokonać niewielki fragment. Było to o tyle uciążliwe, że na pewnym odcinku prowadzone tam są prace drogowe i pas jest znacznie zwężony przez ustawione pachołki. Szczęściem w niedzielę ruch jest niewielki, ale i tak zmuszony byłem zjechać na bok, żeby przepuścić zbliżającego się tira.

Remontowana DK 3 pod Miękowem-najgorszy odcinek trasy, na szczęście krótki © michuss


Za Miękowem skręcam w lewo, by przez Wierzchosław dotrzeć do Widzieńska, gdzie znajduje się skrzyżowanie dróg ze Stepnicy do Babigoszczy i z Miękowa do Zielonczyna.

Krzyżówka w Widzieńsku © michuss


Poza tym można tu wjechać na ścieżkę rowerową wytyczoną szlakiem dawnej kolei wąskotorowej z Gryfic do Stepnicy.

Niegdyś linia wąskotorowa, dziś ścieżka rowerowa © michuss


W moim przypadku byłoby to jednak grubym nieporozumieniem, bo nawet dziurawy asfalt z Widzieńska do Stepnicy jest lepszy od luźno porozrzucanego tłucznia. Również tutaj-od Miękowa do Stepnicy-jadę cały czas lasem.

Na wjeździe do Stepnicy moją uwagę przykuwa pomnik-jak się okazuje został postawiony z okazji XXX lecia PRL i poświęcony jest żołnierzom, którzy w 1945 r. bronili Zalewu Szczecińskiego.

Obrońcom Zalewu Szczecińskiego © michuss


Poza tym nieodmiennie robi na mnie wrażenie wjazd do Stepnicy, który wygląda jak wizytówka jakiejś metropolii, a nie ulica w, co prawda gminnej, ale jednak wiosce.

Wielkomiejski wjazd do Stepnicy © michuss


Plaża w Stepnicy © michuss


W Stepnicy dołącza koleżanka na swoim prawie nieśmiganym giancie i razem, początkowo po wspominanej ścieżce rowerowej (w pobliżu Stepnicy nawierzchnia jest o wiele lepsza-ubity szuter), a potem leśnymi drogami dojeżdżamy na punkt widokowy w Zielonczynie. Oprócz nas po chwili dociera dwójka rowerzystów. Widok bardzo miły dla oka, niestety wejście na wieżę obserwacyjną nie było (o ile w ogóle jest) możliwe.

Góra Zielonczyn © michuss


Z Zielonczyna kierujemy się do Żarnówka-odwiedzić znajomych znajomej. Ludzie niezwykle sympatyczni i gościnni. Obiad, który tam dostałem sprawił, że praktycznie do samego powrotu do domu byłem syty, a przy tym nie przejedzony;)

Z Żarnówka nad wyraz spokojnym tempem (jak i wcześniej) dojeżdżamy do Stepnicy, skąd po krótkim postoju ruszam już w pojedynkę do domu.

Kościół p.w. św. Jacka w Stepnicy © michuss


Stepnica © michuss


Jadę, podobnie jak w październiku zeszłego roku, przez Modrzewie, Goleniów i Podańsko. Jedyną zmianą na tym odcinku było skorzystanie z ciągu pieszo-rowerowego pomiędzy Goleniowem a os. Helenów. Podobnie jak w przypadku ścieżki rowerowej pod Stepnicą ta droga również została wytyczona po dawnym szlaku kolejowym-normalnotorowej trasie Goleniów-Maszewo.

Ciąg pieszo-rowerowy Goleniów-Helenów (dawniej linia kolejowa do Maszewa) © michuss


Za Podańskiem odbijam w prawo, by sprawdzoną drogą, przez Strumiany i Sowno dojechać do Żarowa.

Ina pod Stawnem © michuss


Stąd do domu mam ok. 5 km, ale ja decyduję się dokręcić jeszcze kilka km i pojechać przez Grzędzice. W efekcie udaje mi się przekroczyć barierę 150 km, chociaż nie wiem po co, bo w sumie nic to nie zmienia;)

Bardzo pozytywnie nastraja wiosenna aura, która towarzyszy teraz wyjazdom.

Młode listki pod Smogolicami © michuss
Kategoria wycieczka


  • DST 32.21km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.10km/h
  • VMAX 39.38km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorna "betonówka"

Sobota, 16 kwietnia 2011 • dodano: 16.04.2011 | Komentarze 0

STARGARD-Żarowo-Lubowo-Poczernin-Siwkowo-Małkocin-Klępino-STARGARD

Cóż... Plany były inne, ale tak to czasem bywa, że trzeba niespodziewanie popracować...


  • DST 126.58km
  • Czas 05:37
  • VAVG 22.54km/h
  • VMAX 53.61km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łoźnica

Niedziela, 10 kwietnia 2011 • dodano: 10.04.2011 | Komentarze 6

STARGARD-Żarowo-Smogolice-Sowno-Strumiany-Stawno-Zabród-Goleniów-Żółwia Błoć-Łoźnica-Czermnica-Węgorza-Glewice-Mosty-Rożnowo-Dąbrowica-Przemocze-Małkocin-Klępino-STARGARD



Pogoda rano ok, więc pozostaje zaplanować coś z sensem, jeśli chodzi o wiatr-wczoraj mi się udało, więc pozostaję przy starej, sprawdzonej zasadzie: jeśli pod wiatr to w lesie.

Ze Stargardu wyjeżdżam niedawno wybudowaną asfaltową (!) drogą rowerową do Żarowa. Na minus można jej zarzucić rozdzielenie części dla pieszych jedynie białą linią, a przy tym znaków informujących która część jest dla kogo jak na lekarstwo.

Droga pieszo-rowerowa Stargard-Żarowo © michuss


Na tym odcinku korzystam z dobrodziejstw lemondki-wiatr wieje z północnego zachodu, ale to wystarcza, żeby znacznie utrudnić podróż. W samym Żarowie zjeżdżam na drogę, mimo że wzdłuż niej, na chodniku wyznaczono coś na kształt ścieżki rowerowej-czerwony polbruk, opadający nieustannie w górę i w dół przy wjazdach do posesji. Na szczęście w niedzielę, tuż po 9 ruch jest niewielki, więc mogę się delektować równiutką nawierzchnią. Za Żarowem odcinek w lasku, a potem osłonięty szpalerem drzew, więc wiatru jakoś szczególnie nie odczuwam i radośnie, z góry wjeżdżam do Smogolic.

Smogolice © michuss


Dalej znów przez las, aż do Sowna.

Wjazd do Sowna © michuss


Tutaj odbijam w lewo, drogą prowadzącą do Strumian. Nigdy tędy nie jechałem, a szkoda. Kawałek za Sownem moja droga przechodzi wiaduktem nad obecną drogą wojewódzką Szczecin-Chociwel. Kiedyś, w niemieckich jeszcze planach miała tędy biec autostrada Berlin-Szczecin-Królewiec, stąd niezwykła jak na drogi wojewódzkie szerokość, a przy tym wprawne oko wypatrzy miejsce pod drugie pasmo, które nigdy nie powstało i nie powstanie...

Stary, poniemiecki wiadukt nad niedoszłą autostradą-droga Sowno-Strumiany © michuss


W Strumianach moją uwagę przykuwa dziwne centrum spa, które otoczone jest wysokim plotem z drutem kolczastym;) Poza tym i kilkoma domkami w tej miejscowości, nadzwyczaj urokliwie położonej nie ma już nic. No, jest jeszcze leśniczówka, którą mijam kilkaset metrów za ostatnimi zabudowaniami, a potem już prosta po horyzont. Nie liczyłem, ale pewnie z dobre 5 km, jak nie więcej, jedzie się cały czas prosto przez sosnowy, charakterystyczny las. Na koniec dociera się do skrzyżowania, które nieuważnego kierowcę może zaskoczyć.

Skrzyżowanie dróg ze Strumian, Klinisk i Stawna © michuss


W lewo skręca się do Klinisk, w prawo do Stawna-i ten właśnie kierunek wybieram. Po drodze przeskakuje się Inę, mija kolejną leśniczówkę, by wreszcie wjechać do Stawna.

Stawno © michuss


Dalej jadę drogą, którą już zaliczałem i to w obie strony. Po dziurach, przez Zabród, przez lasy Puszczy Goleniowskiej dojeżdżam do Goleniowa właśnie.

Droga Stawno-Goleniów przez Zabród © michuss


Goleniów © michuss


Przez miasto przejeżdżam bez zatrzymywania-postój robię dopiero za przejazdem kolejowym na ulicy, która wyprowadza w stronę Gdańska (sądząc po oznakowaniu zanim wybudowano obwodnicę biegła tędy krajowa „szóstka”). Podczas postoju zjadam syte i całkiem smaczne, a przy tym dające niezłego kopa malinowe batoniki musli z Biedki. Potem czeka mnie dość długa prosta, której zakończeniem jest skrzyżowanie z „szóstką”. Przecinam je jadąc na wprost-prosto do Żółwiej Błoci, gdzie fotogaruję obowiązkowy punkt każdej wycieczki tutaj-rzeźbę żółwia, który spogląda w moją stronę bez entuzjazmu.

Żółw w Żółwiej Błoci © michuss


Potem lasami, aż do Łożnicy przez Niewiadowo. Spokojne drogi, trochę dziurawe, ale zapach z sosnowego lasu wynagradza wszystko. Poza tym chroni od wiatru, o którego sile przekonuję się po wyjeździe na otwartą przestrzeń przed Łożnicą, gdzie silne podmuchy są dość mocno odczuwalne.

Łożnica © michuss


Z Łożnicy skręcam do Czermnicy. Znów zapomniana przez wszystkich droga, czyli to co lubię. Na pewnych odcinkach czuję przedsmak tego, co czeka mnie później, czyli silny wiatr w plecy. Rozpędzam się znacznie, a przy okazji nadrabiam straty w prędkości średniej.

Czermnica-byłem tu dwa razy w życiu. Dzisiaj jest ten drugi. Pierwszy był tydzień temu. Znaną już drogą jadę do Węgorzy, skąd, zgodnie z mapą, powinienem drogą nie najlepszej jakości, trzecio-, albo i czwartorzędną dojechać do „szóstki” pod Glewicami. Zdziwienie maluje mi się na twarzy, bo ta boczna droga okazuje się być całkiem przyzwoitą trasą, z asfaltem bez dziur (no, może prawie bez dziur), szczególnie na odcinku zaraz za Węgorzami. Po drodze przekraczam most na Stepnicy, co przypomina mi, że jednym z wariantów na dzisiejszy dzień miał być wyjazd do Stepnicy.

Author nad Stepnicą © michuss


Następnie czeka mnie dość krótki odcinek do pokonania krajową „szóstką”. Jedzie się nawet fajnie-te same miejsca z perspektywy siodełka rowerowego wyglądają zupełnie inaczej, a dodam, że przejeżdżałem tędy samochodem wielokrotnie i nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś będę ten odcinek zaliczał na rowerze. Oczywiście najfajniejsze są światła w Glewicach, o których, jako kierowca, wiem, że zmieniają się z czerwonego na zielone zawsze w ostatniej chwili, wymuszając na kierowcach zredukowanie prędkości. Ta zasada nie działa przy jeździe na rowerze, stąd łamiąc przepisy przebijam się na czerwonym przez puściutkie skrzyżowanie. Dalej docieram do skrzyżowania przy porcie lotniczym, gdzie podejmuję udaną próbę skrętu w lewo. Mijam zabudowania lotniska, widzę jakiś samolot na płycie. W sumie ciekawe-tak do mnie dociera, że w rocznicę sławetnej katastrofy los rzucił mnie w miejsce również związane z lotnictwem.

Port Lotniczy Goleniów © michuss


Dalej jest z przygodami. Prosta, którą jadę, zostawiając lotnisko z lewej strony po około 1,5 km od skrzyżowania z „szóstką” kończy się bramą przed jakimiś lotniskowo-wojskowymi budynkami. Już mam wracać się do lotniska, skąd odchodziła wyraźna prosta asfaltówka do Glewic, skąd, zgodnie z mapą, jest prosty przejazd do Mostów kiedy zauważam, że przed bramą, wzdłuż płotu jest jakaś dziurawa droga. Jadę nią, po chwili z dziurawej gruntówki zjeżdżam na płyty. Nie wróżę sobie sukcesu, bo z jednej z drugiej strony mam płoty, co prowadzi mnie do wniosku, że pewnie zaraz dojadę do kolejnej bramy. Tak się jednak nie dzieje. Docieram do wąskiej, asfaltowej drogi, którą prowadzi mnie przez otwartą, zapomnianą przez wszystkich bramę, wzdłuż torów linii kolejowej Goleniów-Kołobrzeg do przystanku PKP Mosty. Tutaj znajduje się też skrzyżowanie-dedukuję, że skręcając w prawo dojadę do Mostów, natomiast gdybym skręcił w lewo... No właśnie-zaraz za przejazdem kolejowym jest brama prowadząca do jednostki wojskowej. Ciekawe... Z mapy wynikało, że z Glewic do Mostów jest normalny przejazd... Jak to się można czasem naciąć-a pomyśleć, że nawet chciałem początkowo ominąć lotnisko i pojechać krótszą drogą z Glewic prosto do Mostów...

Jednostka Wojskowa w Mostach © michuss


Od przejazdu kolejowego do wsi Mosty jest dobre kilka km. Ale wyraźnie czuję moc wiatru, który pcha mnie, w związku z czym bez problemów uzyskuję prędkości rzędu 30-35 km/h, praktycznie bez większego wysiłku. Dalej jest jeszcze lepiej, bo z Mostów jadę w kierunku Rożnowa, przez pola, mając dookoła siebie otwartą przestrzeń, więc wiatr ma naprawdę duże pole do popisu.

Wiosna pod Goleniowem © michuss


Na zjeździe do Danowa osiągam maksymalną prędkość tego wyjazdu-nieco ponad 53 km/h.

Od Tarnowa do Rożnowa już kiedyś jechałem, więc pamiętam, żeby wystrzegać się dziur. A w Tarnowie trafiam na rzadko spotykany widok-bydło wypasane w lesie.

Bydło w lesie © michuss


Z kolei w Rożnowie jadę prosto-do Dąbrowicy.

Dąbrowica-tutaj czas się zatrzymał © michuss


Tutaj zaliczam skuchę, bo chciałem pojechać do Warchlinka, a kończy się tak, że wyjeżdżam w Przemoczu. Prawdę powiedziawszy widziałem zarośniętą drożynę, która najwyraźniej była tą, w którą powinienem się skierować, ale uznałem, że to może być sajgon (w zeszłym roku w tych okolicach, kierując się moją mapą przedzierałem się przez trawy po pas-wg kartografów miała to być droga Przemocze-Poczernin) i wybrałem wygodniejszy trakt.

Panorama na Przemocze © michuss


Z Przemocza boczną drogą, nieco na skróty dojeżdżam do opisywanej już betonówki (czyli niedoszłej autostrady), którą docieram do małego przysiółka Siwkowo, a dalej już zwyczajnie przez Małkocin, Klępino do Stargardu.

"Betonówka", czyli niedoszła autostrada © michuss


Wyjazd bardzo udany, praktycznie nie czułem zmęczenia. Widocznie zaliczka z poprzedniego weekendu procentuję-pokonałem wówczas nieco ponad 100 km praktycznie cały czas pod wiatr.

Na koniec dodam, że już jakiś czas temu zwróciłem, że w Zachodniopomorskiem w prawie każdej wiosce, nawet tych najmniejszych, znajdują się ciekawe, zabytkowe kościoły. Stąd dzisiaj postanowiłem przynajmniej część z nich uwiecznić na matrycy:)
Kategoria wycieczka


  • DST 64.66km
  • Czas 03:05
  • VAVG 20.97km/h
  • VMAX 47.55km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skrajem Puszczy Bukowej

Sobota, 9 kwietnia 2011 • dodano: 10.04.2011 | Komentarze 3

STARGARD-Grzędzice-Cisewo-Wielichówko-Szczecin(Wielgowo-Zdunowo-Sławociesze-Płonia-Śmierdnica)-Dobropole-Stare Czarnowo-Kołbacz-Bielkowo-Jęczydół-Morzyczyn-Zieleniewo-STARGARD



Na rower czas znalazłem dopiero po 16. Z racji tego, że dość mocno wiało z zachodu postanowiłem udać się właśnie w takim kierunku, żeby wracać z wiatrem. Obrałem kierunek Puszcza Bukowa, a przy okazji zdecydowałem się odszukać drogę z Wielichówka do szczecińskiego Wielgowa.

Ruszyłem pod ostry wiatr. Mam wrażenie, że później, w trakcie jazdy nieco osłabł, ewentualnie ja przywykłem do tych podmuchów.

Ze Stargardu wyjechałem przez pola w kierunku Grzędzic, a konkretniej drogą, która wprowadza na peron przystanku Grzędzice Stargardzkie. Było to o tyle korzystne, że część tej drogi wiedzie przez las, gdzie wiatr nie był tak bardzo dokuczliwy. Taką zasadą kierowałem się też później, decydując się na drogę lasami aż do Szczecina. Czyli tak: z Grzędzic aleją w kierunku przysiółka Grzędzice-Majątek, potem leśnymi drogami do Cisewa.

Grzędzice Majątek © michuss


Wiosna pod Grzędzicami © michuss


Tutaj krótki fragment równiuteńkiego asfaltu, by znów zjechać z niego i jednocześnie wkroczyć w ostępy leśne, którymi docierami do kolejnej wioski położonej w samym sercu reptowskich lasów-do Wielichówka.

Droga Cisewo-Wielichówko © michuss


Dalej drogą ni to gruntową, ni to asfaltową (podejrzewam, że ktoś sobie ją ulepszył na własną rękę). Ten dukt początkowo wiedzie przez łaki, a potem wprowadza do lasu, by po kilkuset metrach dotrzeć do drogi Reptowo-Sowno. Dzisiaj przecinam ją i jadę prosto. Tak na logikę powinienem dojechać do Szczecina. I rzeczywiście, po kilku km zauważam zabudowania Wielgowa, czyli jestem na miejscu. Wcześniej miałem trochę atrakcji, po na pewnym odcinku droga jest brukowana, potem wylane jest na niej coś na kształt asfaltu, a na koniec znów piach i dziury. Nie mniej, jedzie się tamtędy fajnie i całkowicie omija różne ruchliwe drogi, które, przynajmniej na razie, są nie do uniknięcia przy podróży ze Stargardu do Szczecina rowerem (w tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o już rozpoczętej budowie drogi rowerowej z Zieleniewa aż do Motańca, wzdłuż dawnej „dziesiątki”).

Z Wielgowa do Puszczy Bukowej jadę przez Zdunowo, Sławociesze, Płonię i Śmierdnicę, skąd wjeżdżam do lasu ulicą o wiele mówiącej nazwie Droga do Glinnej. Sam wyjazd ze Szczecina tą drogą jest niezwykle klimatyczny-człowiek ma wrażenie, że jest na wsi-widać, że kiedyś ta dzielnica była samodzielną wioską. Zresztą co się dziwić-to jedna z bardziej odległych od centrum dzielnic i niewiele się tu pewnie zmieniło. Droga na odcinku „miejskim” jest brukowana, po wyjechaniu poza terytorium Szczecina po chwili wjeżdżamy na asfalt i rozpoczynamy podjazd-stosunkowo łagodny, na krótkich odcinkach nieco „ostrzejszy”.

Po wjechaniu na górę mijam skrzyżowanie na Kołowo i jadę prosto, zgodnie ze znakiem na Glinną. Potem jednak odbijam w lewo i przez Dobropole Gryfińskie zjeżdżam do Starego Czarnowa, skąd już tradycyjnie i bez przygód, przez Kołbacz, Bielkowo, Jęczydół, Morzyczyn wracam do domu.

Dobropole Gryfińskie © michuss


Wjazd do Kołbacza, w głębi dawne opactwo cystersów © michuss


Po drodze zatrzymuję się jedynie nad brzegiem Miedwia zobaczyć jakie spustoszenie wyrządziła tu powódź.

Zmierzch nad Miedwiem © michuss


Na zakończenie pochwalę się, że dzisiaj przeszły chrzest moje nowo zakupione opony-Continental SportContact. Bieżnik jest gładki, typowo szosowy, stąd miałem trochę problemów w lesie, ale na asfalcie jest ok. Poza tym, że zdziwiły mnie tym, że są głośne.

Nowe opony-Continental SportContact © michuss
Kategoria wycieczka


  • DST 104.43km
  • Czas 05:12
  • VAVG 20.08km/h
  • VMAX 36.16km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka z wiatrem, czyli powrót z Trzebiatowa

Niedziela, 3 kwietnia 2011 • dodano: 03.04.2011 | Komentarze 4

TRZEBIATÓW-Gryfice-Unibórz-Błotno-Nowogard-Redło-Maszewo-Storkówko-Klępino-STARGARD



Plan zakładał powrót z Trzebiatowa do Stargardu przez Dobrzycę, Radowo, Węgorzyno, Ińsko, Ciemnik, Dobrzany, ale musiałem go zweryfikować podczas krótkiego spaceru. Wiało bardzo mocno i zdałem sobie sprawę, że pokonanie tak długiej trasy może być problemem, tym bardziej, że po wczorajszej jeździe dość mocno dawały o sobie znać długo „niejeżdżone” kolana. Decyduję się więc na wariant jak najkrótszy, tym bardziej, że jeszcze okazja do odwiedzin Trzebiatowa w tym roku będzie i wtedy postaram się coś wykombinować.

Ruszam około 12.30 (półtorej godziny po planowanym ruszeniu) i od razu uświadamiam sobie zarówno trafność rezygnacji z dłuższej trasy jak i wątpliwość w osiągnięcie celu w takich warunkach. Wyjazd z Trzebiatowa w kierunku Gryfic to długa prosta, niczym nie osłonięta. Wieje tutaj niesamowicie, tym bardziej, że wokół drogi rozpościerają się pola. Licznik zatrzymał się na magicznej siedemnastce i bardzo ciężko jest pojechać choć trochę szybciej... Cały odcinek Trzebiatów-Gryfice składa się z wielu długich prostych, więc wywiało mnie dość konkretnie. Najlepszym obrazem sytuacji jest fakt, że wczoraj odległość pomiędzy tymi miastami-18 km-pokonałem w 45 minut, a dzisiaj lekko przekroczyłem godzinę. Maksymalna osiągnięta prędkość to... 24 km/h. Na 18 km odcinku!

Jedna z prostych między Trzebiatowem a Gryficami © michuss


W Gryficach robię sobie przerwę nieopodal muzeum kolei wąskotorowych. Zjadam batona, piję wodę i zaczynam się zastanawiać czy mi się uda.

Muzeum Kolei Wąskotorowych w Gryficach © michuss


Krótko później zostaję utwierdzony w swoich wątpliwościach-wyjazd z Gryfic w kierunku Uniborza (drogowskaz Golczewo) jest poprowadzony długą prostą. Zakładałem, że będzie wiało tam z boku, ale wieje albo prosto w twarz, albo nieco pod kątem, ale też przeciwnie do kierunku jazdy... Teraz jest jeszcze lepiej, bo licznik „zatrzymuje” się na 16 km/h, a przede mną jeszcze jakieś osiemdziesiąt km do celu... Na szczęście potem zaczynają się odcinki, na których jest się przynajmniej trochę osłoniętym od wiatru-momentami udaje się przez dłuższą chwilę utrzymać 25-26 km/h, ale to krótkie chwile. Odcinek ten przejeżdżam bez zatrzymywania-dopiero w Uniborzu biorę łyka wody, a chwilę później, już za golczewskim rondem, po skręcie w lewo na Nowogard robię sobie dłuższy postój. Tu jedzie się akurat świetnie, bo droga poprowadzona jest przez gęsty las, więc wiatru się praktycznie nie odczuwa. Poza tym poprawiam sobie nieco ustawienie lemondki, w związku z czym uzyskuję, przynajmniej tak mi się wydaje, optymalną pozycję. Nawet po wyjeździe z lasu mam wrażenie, że wiatr nieco zelżał, bądź kierunek jazdy zmienił się na tyle, że aż tak mocno się go nie odczuwa.

W Nowogardzie zatrzymuję się na kupno napoju, a potem kilka km za miastem, na drodze w kierunku Redła na jedzenie i wodę. Dzisiaj przerwy robię sobie częściej, praktycznie co 20 km.

Aleja Nowogard-Redło © michuss


Od Redła już znajoma z wczoraj trasa, z tym, że dziury są jakby nieco bardziej odczuwalne;)

Dziury w drodze z Redła do Maszewa © michuss


W Maszewie robię ostatni postój-zjadam tu cały pozostały zapas batonów z musli i, podobnie jak wczoraj, przez Storkówko, Małkocin, Klępino dojeżdżam do Stargardu, przekonując się przy okazji, że wietrzysko chyba sobie trochę odpuściło.

Droga Małkocin-Storkówko © michuss


Ostatnie km po Stargardzie na szybko, ponad 25 km/h (staram się chociaż nieco „uratować” średnią-od początku wiedziałem, że przekroczyć 20 km/h będzie trudno).
Kategoria wycieczka


  • DST 107.85km
  • Czas 04:34
  • VAVG 23.62km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebiatów

Sobota, 2 kwietnia 2011 • dodano: 03.04.2011 | Komentarze 5

STARGARD-Klępino-Storkówko-Maszewo-Redło-Osina-Kikorze-Błotno-Unibórz-Gryfice-TRZEBIATÓW

#lat=53.69345&lng=15.06775&zoom=8&type=2

Niestety, z powodu tzw. natłoku obowiązków ruszyć ze Stargardu mogłem dopiero około 15. Planowałem dojechać do Trzebiatowa na mniej więcej 20 i tak się udało.

Jako, że nie przepadam za ruchliwą drogą Stargard-Nowogard postanowiłem pojechać alternatywną trasą na północ. Początkowo chciałem przez Nowogard przejechać, ale później zmieniłem nieco plany.

Do Maszewa jadę najpierw przez Klępino, Małkocin, Storkówko, potem-z konieczności-kawałek wspominaną ruchliwą drogą (chociaż po sezonie to i tak oaza spokoju).

Droga Małkocin-Storkówko © michuss


W Maszewie odbijam w lewo, w kierunku Redła. Oczywiście wiąże się to ze zmianą nawierzchni na dziurawą. W lesie kilka km za Maszewem zatrzymuję się na batona i napój (30 km od startu) i orientuję się, że... zapomniałem atlasu woj. zachodniopomorskiego. Mało mnie szlag nie trafił, bo pół dnia myślałem o tym, żeby go tylko nie zapomnieć... Cóż, decyduję się na jazdę „na czuja”. W końcu spędziłem nad planowaniem tego wyjazdu trochę czasu i sporo w głowie zostało. Dlatego w Redle zamiast pojechać prosto w kierunku Nowogardu skręcam w lewo, zgodnie z drogowskazem na Kikorze.

Cmentarz w Redle © michuss


Po drodze do Kikorzy mija się Osinę, która jest siedzibą gminy. Oprócz tego w Osinie przecina się linię kolejową z Goleniowa do Kołobrzegu, zaś w Kikorzach dociera się do krajowej drogi nr 6. Tu przez moment jestem zaskoczony, bo zbliżając się do skrzyżowania z oddali dostrzegam zakaz skrętu w lewo dla rowerów, a ja, by dojechać do Błotna przez Czermnicę tak właśnie powinienem pojechać... Jednak po chwili się wszystko wyjaśnia-wzdłuż drogi krajowej poprowadzona jest droga obsługująca ruch lokalny i nią docieram do skrzyżowania szóstki z drogą do Czermnicy. Do Błotna jadę przez Węgorze, Czermnicę i Trzechel-w każdej z tych miejscowości są urokliwe kościółki, a dwa z nich fotografuję. Poza tym trafiam na pierwsze, tak wyraźne pąki co jest już ewidentym potwierdzeniem wiosny.

Kościół w Czermnicy © michuss


Wjazd do Trzechela © michuss


Wiosennie © michuss



Za Błotnem wjeżdżam na dobre w nieprzebrane, nowogardzkie lasy. Oj, widać, że jest tu gdzie jeździć.

Na rondzie, tuż przed Golczewem skręcam w prawo w kierunku na Płoty, bo po około 2 km, w Uniborzu odbić w lewo-do Gryfic. Zaraz za miejscowością jest przejazd kolejowy w linii Płoty-Golczewo-Wysoka Kamieńska. Około półtora roku temu miałem okazję zrobić tam ciekawe zdjęcie: http://rail.phototrans.eu/14,40451,0.html

Nieczynna linia kolejowa Płoty-Golczewo-Wysoka Kamieńska © michuss


Do Gryfic dojeżdżam już nieco zmęczony-to w końcu pierwszy większy dystans w tym roku, a droga od Uniborza jest dość mocno pofałdowana (a przy tym prawie na całej długości dziurawa).

Gdzieś pod Ościęcinem © michuss


W mieście zatrzymuję się na ciekawie odnowionym rynku na piętnaście minut, by po ruszeniu w 45 minut dojechać do celu.

Centrum Gryfic © michuss


Rynek w Gryficach © michuss


Bardzo udany dzień, jechało się świetnie, mimo dość długiej przerwy w takich dystansach. Sprawę ułatwił dość znacznie wiatr, o czym miałem się boleśnie przekonać następnego dnia...
Kategoria wycieczka


  • DST 82.40km
  • Czas 03:29
  • VAVG 23.66km/h
  • VMAX 37.92km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaoszczędzone paliwo, czyli do i z pracy :)

Czwartek, 31 marca 2011 • dodano: 31.03.2011 | Komentarze 2

STARGARD-Zieleniewo-Morzyczyn-Kobylanka-Motaniec-Niedźwiedź-Szczecin (Zdunowo-Wielgowo-Dąbie-port-Dąbie-Wielgowo-Zdunowo)-Niedźwiedź-Reptowo-Cisewo-Grzędzice-Żarowo-STARGARD

#

Dzisiaj wreszcie miałem wolne popołudnie, dzięki czemu mogłem samochód zostawić pod domem, a do pracy dojechać rowerem.

Rano wybywam z chałupy około godzinę wcześniej niż gdybym zrobił to samochodem. Jadę tradycyjnie do Kobylanki (od Zieleniewa udaję, że ścieżki rowerowej nie ma, bo jest w opłakanym stanie). Od Kobylanki najpierw planowałem jechać dziesiątką (droga czteropasmowa z szerokim poboczem), ale, że łączy się to potem z jazdą pozbawionym pobocza odcinkiem Płonia-Kijewo to postanowiłem wykorzystać nowy asfalcik między Motańcem a Niedźwiedziem, a potem przez las dotrzeć do szpitala w Zdunowie. Tak zrobiłem-pod szpitalem byłem równo o 7.15 (czyli 50 minut od wyjazdu), a potem skierowałem się Bałtycką i Tczewską do Dąbia. Ruch na szczęście niewielki, jechało się dobrze. A od Dąbia nawet bardzo dobrze, bo po przyzwoitej ścieżce rowerowej (acz łyżkę dziegciu dodam, bo już jest mocno pofałdowana, ale to w sumie nic takiego).

Z powrotem jadę identycznie aż do Wielgowa. Początkowo planowałem przebić się przez las do Wielichówka, ale zdecydowałem się na jakieś zakupy w Zdunowie, bo zrobiłem się głodny i co gorsza spragniony. Przy przejeździe kolejowym kupuję sobie napój i dwa snickersy, i posilony ruszam w dalszą drogę·

Do Niedźwiedzia tak samo jak rano, a potem odbijam w kierunku Reptowa, z którego przez otwierany na żądanie przejazd kolejowy (tym razem miałem szczęście, bo jechały dwa samochody, dla których otwarto przejazd; w sierpniu musiałem się tarabanić z rowerem na dziko, bo nikt nie zareagował na moje dzwonienie) w kierunku Cisewa. Potem przez lasy do Grzędzic-Majątku, by po chwili wjechać do samych Grzędzic. Jako, że chcę dobić do 80 km decyduję się na jazdę do Żarowa, a potem ścieżką rowerową do Stargardu, gdzie zadowolony, ale i dość mocno zmęczony kończę ekonomiczną przejażdżkę. Ekonomiczną dlatego, że oszczędność na paliwie, które bym spalił jadąc samochodem wynosi prawie 22 zł (po odliczeniu napoju i snickersów i tak jestem 15 zł do przodu). Teraz pewnie będę bardziej skłonny jeździć całą trasę rowerem-w zeszłym roku miałem miesięczny na PKP i jeśli jechałem rowerem to bilet był po prostu "niewykorzystany", a obecnie jazda rowerem przekłada się na realne pieniądze, które zostają w kieszeni. Na zakończenie dodam, że pieniądze te zdążyłem już wykorzystać na zakup reportaży Kapuścińskiego z polskiej prowincji z lat 50 ubiegłego wieku:)

  • DST 29.83km
  • Czas 01:17
  • VAVG 23.24km/h
  • VMAX 37.55km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorem

Wtorek, 29 marca 2011 • dodano: 29.03.2011 | Komentarze 2

STARGARD-Kunowo-Wierzchląd-Skalin-Bridgestone-Cargotec-Kluczewo-STARGARD

Tradycyjnie wyjazd około 20.30. W efekcie przejazd przez tereny polotniskowe w Kluczewie miał niesamowity klimat-trzeba uważać, bo po ciemku łatwo zgubić drogę na szerokich, betonowych pasach startowych. Poza tym wrażenie, kiedy w świetle rowerowej lampki na totalnym pustkowiu, z boku, w krzakach wyłania się opuszczony dom rodem z Blairwitch project-bezcenne:)


  • DST 29.31km
  • Czas 01:17
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 38.29km/h
  • Sprzęt Author Stratos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorem

Sobota, 26 marca 2011 • dodano: 29.03.2011 | Komentarze 0

STARGARD-Żarowo-Lubowo-Poczernin-Smogolice-Żarowo-Grzędzice-STARGARD

I znów z braku czasu wyjazd wieczorem.